zdradzona przez męża..

napisał/a: alek 2011-06-08 12:39
Witam,
jestem nowa na tym forum, ale szukam pomocy, pociechy, nadziei..
Po 18 latach znajomości i 8 latach małżeństwa mój mąż zdradził (i nadal chyba zdradza) z naszą wspólną koleżanką..Od dłuższego czasu podejrzewałam ich o romans, ale dopiero niedawno mam pewność (dowody).
,,Koleżanka'' ma męża, dziecko..My również mamy dziecko..Kocham mojego męża, nie chcę rozpadu rodziny, ale oni ciągle się wypierają tego romansu i twierdzą, że łączy ich tylko przyjaźń..
Wiem, że mąż ,,koleżanki'' bardzo stara ratować się ich małżeństwo, jej podobno też na tym zależy, a jednak ciągle spotyka się z moim mężem i podejrzewam, że ciągle ze sobą sypiają..Nie wiem, co mam robić, co mam o tym wszystkim myśleć..czekać, aż im przejdzie?? ostatnio dostałam sms'a od ,,koleżanki'', że nie kocha mojego męża, że nie chce rozbijać rodziny ani swojej, ani mojej, ale bardzo lubi mojego męża i ich przyjaźń jest dla niej ważna..to samo mówi mój mąż, niestety ja mam 2 niezbite dowody, że między nimi jest też seks..
Proszę o pomoc i jakąś radę..
napisał/a: Manley 2011-06-08 15:36
Jeśli masz tyle siły to czekaj. Tylko na co? Masz dowody a oni brną dalej w zaparte? I liczysz, że on nagle się przyzna i przeprosi? Ale to może trwać lata, czy ty masz tyle siły? Może warto dla otrzeźwienia pokazać mężowi , że nie ujdzie mu to na sucho jak tego nie zakończy? Jeśli faktycznie masz niezbite dowody pisz wniosek rozwodowy z orzeczeniem o jego winie. Złóż wniosek i poinformuj męża, że stanowisz się nad wycofaniem jak on „otrzeźwieje”. Emocje, jakie przeżywasz nie są dobrym doradcą. Zadbaj o siebie, nawet jeśli wydaje ci się to teraz niestosowne lub zbyt radykalne. Chciałabyś pewnie żeby było jak dawniej, ale do tego już nie ma powrotu. Może kiedyś przy zgodnym wysiłku obu stron uda wam się zbudować coś nowego. Teraz, jak sama przyznajesz twój mąż wybiera „przyjaźń” z koleżanką , nie rodzinę. Musisz mu uświadomić, że nie może mieć „przyjaciółki” i jednocześnie być z tobą. Jeśli tego nie zrobisz, za kilka miesięcy będziesz wrakiem człowieka. A twoje dziecko szczególnie w takiej sytuacji potrzebuje miłości i wsparcia. Jak mu je dasz, kiedy sama będziesz w złym stanie? I pamiętaj, to nie ty rozbijasz rodzinę tylko twój mąż z kochanką się o to postarali.
Pozdrawiam
Manley
napisał/a: alek 2011-06-08 16:38
Manley dzięki za odpowiedź..naprawdę już teraz jestem u kresu sił..gdyby nie nasze dziecko, które świata za ojcem nie widzi zostawiłabym to wszystko w cholerę! Najgorsze jest to, że nie mogę liczyć na niczyje wsparcie..nie mam już Rodziców, przyjaciółka sama jest w podobnej sytuacji, tylko już w trakcie rozwodu (została sama z bliźniakami), dlatego desperacko szukałam pomocy i stąd mój post..To prawda, ciągle łudzę się, że będzie kiedyś jak dawniej..Mąż niby twierdzi, że nie chce mnie zostawić, że wciąż mnie kocha..tylko ze ja mu już nie wierzę..W tej chwili nie mam dowodów, że oni wciąż ze sobą sypiają..Mogę tylko przypuszczać, ale też mogę się mylić..nie wiem, niczego już nie jestem pewna..A najgorsze w tym wszystkim jest to, że między nami było bardzo dobrze (przynajmniej mi się tak wydawało), zachowanie męża na nic nie wskazywało..do czasu, kiedy nie zobaczyłam ,,dowodów''..Do tej pory mąż nie przyznaje się do zdrady..paranoja..staram się o tym nie myśleć, żyję z dnia na dzień, ale męczy mnie to okropnie..i łudzę się, że to minie, przejdzie..
napisał/a: Manley 2011-06-09 00:08
alek35 napisal(a):łudzę się, że to minie, przejdzie..

Jemu może ochota na kochankę minie. Na pewno szybciej, jeśli spróbuje z nią codziennego życia … Tylko czy ty po czymś takim zechcesz go z powrotem? Tobie natomiast nie minie tak łatwo. Jeśli nie przegadacie tego szczerze mimo bólu i łez wstydu, to nie zaufasz już mu więcej. Jeśli nie zobaczysz w nim skruchy, będziesz gardzić sobą i nim. A w łóżku towarzystwo kochanki masz przez jakiś czas zagwarantowane. W twojej głowie oczywiście, ale by się to skończyło potrzebna będzie szczera współpraca męża.
alek35 napisal(a): dziecko, które świata za ojcem nie widzi

Dziecko nawet małe jest wytrawnym obserwatorem i nauczy się w takim związku zachowań, które później będą zatruwać mu życie. Będzie widzieć ciągle zatroskaną i spiętą mamę, której tata nie chce przytulać. Wiem, że to może brutalnie brzmi, ale w twojej sytuacji nie ma łatwych rozwiązań, jest tylko wybór między większym a mniejszym złem. Musisz sama ocenić, co jest możliwe. Życie samotnej kobiety z dzieckiem też nie jest usłane różami. Jeśli nie zarabiasz tyle by utrzymać siebie i dziecko to zostają alimenty, a z nimi może być różnie.
alek35 napisal(a): że między nami było bardzo dobrze (przynajmniej mi się tak wydawało)

Zakładam, że jesteś pewna, co do zdrady, więc życie złudzeniami masz za sobą. Teraz musisz zawalczyć o siebie, żebyś nie czuła się niepotrzebna i nic nie warta. Za nic nie bierz na siebie winy za to, co się stało. Trochę czasu ci zajmie pogodzenie się z faktami, czasu, który będzie bolesny. Ale jak to przetrwasz zobaczysz nowe perspektywy. To może teraz głupio zabrzmi, ale pomyśl, co dobrego może wyniknąć dla ciebie z tej sytuacji. Z jednej strony dotknęła cię ogromna strata. Ale może jest to początek czegoś nowego, co zmieni twoje życie na lepsze? Zawsze jest iskierka nadziei. Nie poddawaj się czarnym myślom i nie zapominaj o sobie. Nie zapominaj o tym, czego ty chcesz, co dla ciebie będzie dobre i walcz o to.
Pozdrawiam
Manley
napisał/a: alek 2011-06-09 20:45
Manley mój mąż twierdzi, że gdyby chciał być razem z ,,koleżanką'', to by byli i nic nie było by ich w stanie powstrzymać. A oni chcą się ,,tylko'' przyjaźnić..on ciągle twierdzi, że nic złego nie robi, nawet nie wiem, czy jest w nim skrucha, bo stara się zachowywać zupełnie normalnie, jakby się nic nie stało..nie do końca mu to wychodzi, a może to teraz ja jestem przeczulona i zwracam uwagę na wszystkie rzeczy, analizując je dogłębnie..
Zanim odkryłam zdradę i upewniłam się w 100%, co jest między nimi naprawdę mąż był bez zarzutu, dlatego odpychałam moje podejrzenia, jak tylko mogłam najdłużej..,,koleżanka'' była niemalże moją przyjaciółką, chodziłyśmy razem do kina, na zakupy, spotykałyśmy się w weekendy, z dziećmi, było super! Dlatego korci mnie, aby z nią pogadać..tylko od razu mam obawy, co to da?? Nie ufam jej już za grosz, zapewne całą naszą rozmowę opowiedziałaby mojemu mężowi, na dodatek w wersji dla niej wygodnej..więc nie wiem, czy jest sens się spotkać? Od niej dostałam tylko 1 sms'a. Nawet przeprosiła mnie w nim i stwierdziła, że jest jej bardzo źle z tym, że tak to się potoczyło, no i napisała, że jak minie trochę czasu, to chciałabym porozmawiać o tym wszystkim ze mną w cztery oczy..no właśnie..tylko, czy jest sens??
Fakty są, jakie są i już nie da się niczego odwrócić..
A w ogóle to sytuacja jest podwójnie trudna, bo mamy wspólnych znajomych z dziećmi w podobnym wieku, dzieci się lubią, odwiedzaliśmy się regularnie, chodziliśmy razem na spacery i plac zabaw, chodziliśmy na urodziny dzieciaków..Jak się teraz zachowywać?? Część znajomych wie o wszystkim, część się domyśla..idiotyczna sytuacja..dzieci się na razie ze sobą nie widują, ale jak długo tak można?? co w sumie one są winne?? Pojęcia nie mam, jak mam się w tym wszystkim zachowywać??
Nie chcę zostawiać męża, kocham go mimo tego, że tak bardzo mnie zranił..liczę, że zrozumie ten błąd i będzie starał się go naprawić..On był moim jedynym prawdziwym przyjacielem..18 lat znajomości coś znaczy..sporo przeszliśmy w życiu, ale zawsze do siebie wracaliśmy..Staraliśmy się o dziecko, było strasznie trudno, w końcu się udało! Szaleliśmy ze szczęścia..więc co się stało??? Mąż twierdzi, że nie mam mi nic do zarzucenia..więc dlaczego mnie zdradził??? Nie próbuję go teraz w żaden sposób wybielić, ale ,,koleżanka'' jest z typu mocno prowokacyjnego, tzn. zawsze krótkie sukienki, spódniczki, ciągłe rozmowy o seksie i nawiązywanie do tego w każdej rozmowie, zakładanie nóg na facetów, itp. jej mąż nie raz zwracał jej na to uwagę, ale to nic nie dawało..a na dodatek upatrzyła sobie mojego męża..a ja głupia myślałam, że to wszystko są żarty, przecież się kumplujemy, więc nie mogła by go bezczelnie podrywać..ale tak niestety było..
Bardzo staram się o tym wszystkim nie myśleć..naprawdę czekam, że to minie jak koszmar i znów będzie, jak dawniej..za chwilę wyjeżdżamy na wyczekane wakacje..może to cokolwiek pomoże..kurcze! gdybym jeszcze była ostatnim zaniedbanym kocmołuchem! jeszcze do niedawna czułam się atrakcyjną kobietą, teraz nie mogę na siebie patrzeć..jak ma o siebie zadbać, skoro nie mam na to siły???
napisał/a: Manley 2011-06-09 21:45
alek35 napisal(a): Mąż twierdzi, że nie mam mi nic do zarzucenia..więc dlaczego mnie zdradził???

No właśnie, na to najczęściej nie ma dobrej odpowiedzi. Bo była inna niż ty. Bo mógł i nie obawiał się konsekwencji. Bo byli ze sobą tylko w czasie wyrwanym rodzinom, a wtedy działa magia zakazanego owocu. Bo poczuł się zdobywcą. Bo chciał seksu z inną kobietą. Jaka nie byłaby odpowiedź musisz się zmierzyć z tym że nie jest taki jak go sobie wyobrażałaś i pewnie nadal wyobrażasz. Piszesz, że go kochasz. Czy kochasz go takiego jakim chciałabyś żeby był, takiego jakim go pamiętasz, czy tego który cię rani i udaje, że nic się nie wydarzyło? Dostrzegasz jaki brak szacunku i wrażliwości na twój ból ci okazuje? Przecież on kompletnie się z tobą nie liczy... Jak to zimne i bez serca jest oświadczanie cierpiącej żonie "że gdyby chciał być razem z ,,koleżanką'', to by byli i nic nie było by ich w stanie powstrzymać. A oni chcą się ,,tylko'' przyjaźnić..". Gotuje się coś we mnie jak to czytam. Przecież on nic nie chce naprawiać! Według niego nic się nie stało ... i ma gdzieś twoje uczucia. Nie osiągniesz wiele usprawiedliwianiem go, tylko weźmiesz na barki część jego winy. To on wybrał ją, a nie rodzinę i nadal sie zachowuje jak dziecko które chce zjeść i jednocześnie mieć ciastko. Żeby coś odbudowywać , a macie zdecydowanie co, to trzeba woli obojga. Na razie to ty tylko chcesz dać mu wszystko, a on się zastanawia czy "łaskawie" się zgodzi.

Rozmowy z "koleżanką" na razie sobie daruj. Nie masz gwarancji, że nie wykorzysta zdobytych informacji przeciwko tobie, a ty jesteś nadal bardziej podatna na zranienie.

alek35 napisal(a):Jak się teraz zachowywać??

Ja w podobnej sytuacji wybrałem pełną jawność. Jeśli wszyscy dookoła i tak widzą co się dzieje, nie ma sensu udawać i dusić tego w sobie. Moi przyjaciele wiedzą, moje dzieci też. Rodzina także. Nie chciałem aby dzieci nauczyły się, że można kłamać, zdradzać i oszukiwać i wszystko zostaje po staremu. Musisz się jednak liczyć z tym ,że nie wszyscy cię zrozumieją, a niektórzy może wyśmieją. To niełatwy wybór. W ogóle jesteś w momencie kiedy możesz wybrać czy chcesz żyć w zakłamaniu i robić dobra minę do złej gry, czy licząc się z trudnościami żyć z "podniesionym czołem". Ile wysiłku będzie cię kosztować utrzymywanie fasady "szczęśliwej rodziny"? I w imię czego?

Pozdrawiam
Manley
napisał/a: Magulka 2011-06-10 10:32
Manley, świetnie to napisałeś... Alek35 w chwilach słabości i przypływu uczuć do męża powtarzaj sobie ten kawałek:
Manley napisal(a):Dostrzegasz jaki brak szacunku i wrażliwości na twój ból ci okazuje? Przecież on kompletnie się z tobą nie liczy... Jak to zimne i bez serca jest oświadczanie cierpiącej żonie "że gdyby chciał być razem z ,,koleżanką'', to by byli i nic nie było by ich w stanie powstrzymać.
Jest to smutne, ale niestety prawdziwe.
Odmiennie niż Manley poradziłabym Ci jednak, żebyś spotkała się z tą "przyjaciółką". Nie masz nic do stracenia. Powiedz jej otwarcie, że masz dowody na to, że sypiają ze sobą i zobaczysz co Ci powie. Jeśli w zaparte będzie utrzymywała, że to nieprawda, to powiedz, że w sumie to nieistotne, bo i tak nie zamierzasz tolerować przyjaźni swojego męża z jakąkolwiek kobietą. Jeśli nie potrafi tego uszanować i się od niego odczepić, to niech go sobie zatrzyma, bo Ty nie zamierzasz żyć w takiej farsie. Uświadom jej, że swoim zachowaniem przyczynia się do rozpadu Waszej rodziny. To samo powiedz mężowi. Albo przyjaciółka, albo rodzina i Ty.
Alek35 moim zdaniem musisz podjąć drastyczne kroki, bo siedzenie i czekanie doprowadzi Cię do załamania nerwowego, a Twój mąż nadal nie wyciągnie żadnych rozsądnych wniosków. Siedzisz cicho, więc wszystko jest OK. Po cholerę miałby coś zmieniać? Tupnij wreszcie nogą, każ mu wybrać co jest dla niego ważniejsze. A tak poza tym, to trzymaj się
napisał/a: TULA70 2011-06-10 11:25
Witam
Alek35 bardzo mi przykro że ciebie też to spotkało,przykro mi to pisać ale nigdy już nie będzie tak jak kiedyś,choć byś nie wiem jak się starała to to będzie wracało w najmniej odpowiednim momencie,zawsze są pózniej jakieś ale,brak zaufania do męża zawsze będzie ci towarzyszyło,to jak choroba zakazna i nie wiem czy dasz radę się z niej "wyleczyć",zawsze będzie wychodziło że to ty masz się starać żeby wasze małżeństwo było "normalne" ale to taka gra,wychodzi że to ty masz się nauczyć z tym żyć i przyzwyczaić się do myśli że oni się "przyjaznią",bo tak na prawdę to nic ich nie boli tylko ciebie i męża tej koleżanki i to nie prawda że gdyby chcieli być razem to by byli,im jest dobrze tak jak jest,po co komplikować sobie życie jeszcze bardziej,nie muszą żyć razem bo nie wiadomo czy by im wyszło to wspólne życie i wiele innych minusów w tym temacie.
Tego się nie da opisać,można mieć nadzieję,ale czy na prawdę tak będzie jak łudzimy się żeby było,ja rozumiem że chcesz być z mężem ale czy dasz radę dzwigać to wszystko na swoich plecach?
Mogę ci tylko napisać że wiem jak to jest bo sama to przechodziłam i przechodzę i co najgorsze wiem jak ciężko jest żyć ze zdrajcą,który twierdzi że nic się nie stało i uważa że nic się nie dzieje strasznego,oczywiście dla niego,bo mi jest bardzo ciężko i dziwię się że jeszcze nie zwariowałam,on tez twierdził że ze mną jest wszystko ok,to dlaczego to zrobił?można na ten temat wiele pisać ale tak na prawdę nigdy nie będziemy pewne dlaczego,będziemy wyszukiwać błędów u siebie i karać się w pewnym sensie za to co się stało,przecież takie rzeczy zdarzają się w życiu,to co się stało to się już nie od stanie i wiele innych mądrych powiedzonek mojego męża.
Manley ma rację z tą fasadą "szczęśliwej rodziny"i w innych sprawach też,musisz się zastanowić czego chcesz i czy dasz radę to ciągnąć,
z tą"koleżanką"daj sobie spokój,tak ci namiesza w głowie że wyjdzie że to ona jest pokrzywdzona a nie ty,powie ci wszystko żeby ochronić swoją skórę,
wiem że potrzebny jest czas żeby spojrzeć na te sprawy inaczej,nie pozwól żeby ktoś tobą manipulował i wykorzystywał twoje uczucia
życzę ci siły i jasności umysłu jak będziesz podejmowała jakiekolwiek decyzje
pozdrawiam
napisał/a: SmutanPrawda 2011-07-04 16:25
Witam.Niestety moim zdaniem wasze rodziny juz sie rozpadly.
Wygląda tylko na to ze oboje (ona i Twoj mąż )starają sie o pozory ze względu na dzieci.Jeśli masz dowody to sama zdecyduj czy chcesz udawaać małżenstwo ktorego nie ma.Zaslugujesz na szczerosć i na partnera ktory bedzie szalał za Toba a nie za koleżanką -Tobie wciskajac kity.
Nie mozesz się tez obwiniac.Zdrada pojawia się wtedy gdy w związku czegoś brakuje,czasem jest to zwykla glupota,impuls itp.W wiekszosci przypadkow jednak powstaje z braku tego czegos w zwiazku.
Tyle ze braki mozna postarac się wypelniac ,jesli jednak prosciej jest skoczyc w bok pomysl czy z takim czlowiekiem chcesz zyc.Bedzie wracal do domu a Ty bedziesz myslala "byl u niej czy nie byl"..to chore.dlatego mysle ze jak najszybciej powinnas sie z tego uwolnic.Nie zyjemy w XIII wieku,ludzie się rozwodzą i żyją dalej.
Wybaczyc zdradę to nie znaczy dac druga szanse.Wybaczyc znaczy pozbyc sie z siebie żalu i bólu.Ogarnać sytuacje i zrozumiec.
Jeśli kolezanka dala Twojemu mężowi cos czego nie chciał badz nie umial brać od Ciebie to swiadczy tylko o nim.O jego fałszu i zaklamaniu.
A TY teraz powinnaś podnieść dumnie glowe i pogonic tego chlopa..
Dziecko zrozumie kiedy przyjdzie na to pora.Nie wolno CI marnować swego zycia ,swego szczęścia na ktore wciaz masz szanse.Nie zamykaj sama siebie w tej klatce bolu i rozpaczy,po prostu zrozum ze jesli do tego doszlo to nie ma tu juz mowy o rodzinie i dawnych czasach.To juz za wami.
Teraz od Ciebie zalezy czy bedziesz -WIEDZĄC o wszystkim ,robila z siebie małobystrą ktora wierzy w to ze to sie skonczy.Ze bedzie dobrze,lepiej itd.
Jesli oni kontynuują swoje spotykanai sie itd to nie wydaje mi sie zeby to wam pomoglo w jakikolwiek sposob stanac na nogi.Musisz byc dzielna i dopiero teraz zawalczyc o siebie .On powinien Ciebie szanowac !bezwzględnie.A nie wydaje mi sie zeby tak bylo.Tak więc sięgnij po swoj honor i swoją dumę.Masz prawo do tego by zyc w spokoju,szczesciu z kims komu mozesz ufac.Mam nadzieje ze podejmiesz sluszna decyzje
napisał/a: ~gość 2011-07-04 17:02
Zadnego proszenia, przekonywania, czekania az sie sobie moze znudza, albo ewentualnie na cud...Co to w ogole za tlumaczenie, ze oni sie przyjaznia...?Przeciez to smiechu warte...Przyjazn jest oczywiscie jak najbardziej wskazana, ale nie pomiedzy dwojgiem "reprezentantow" obydwu par...Przeciez to tlumaczenie tak grubymi nicmi szyte, ze az rece opadaja.Przestan poplakiwac po katach i czekac na milosierdzie boskie, zdrajcom nie wolno poblazac.Jezeli masz DOWODY to tym bardziej nie ma sie co czaic.Popros mezusia o poswiecenie Ci pol godzinki, wytlumacz mu w sposob nie pozostawiajacy zludzen, ze nie bedziesz dluzej tolerowac jego bajek o "przyjazni", pomocy wzajemnej i tym podobnych dyrdymalek, jezeli mimo to on bedzie probowal byc madrzejszy niz ladniejszy, no to wystepujesz z pozwem o rozwod z orzeczeniem wylacznej winy malzonka i swiadczenia alimentacyjne w wys....jakiejs tam.I dokladnie tak zrob, jesli pan malzonek bedzie nadal uparty.Chociaz mysle, ze gdy pozna malzonke od strony z jakiej nigdy jej jeszcze nie widzial, to moze wystarczy...Tak naprawde to i tak powinnas to zrobic, ale jesli chcesz "ratowac" zwiazek za wszelka cene...Co robi maz tej waszej "kolezanki"?Zawrzyjcie jakis "sojusz" moze i zrobcie porzadek z tym towarzystwem, bo tak to ta sytuacja bedzie trwala do konca swiata i jeden dzien dluzej...Chyba tego nie chcesz...?
napisał/a: jaca38gda 2011-07-05 10:20
A ja porozmawiałbym z mężem "koleżanki". Niekoniecznie mu wszystko powiedzieć, ale przynajmniej poznać jego stosunek do znajomości. Moim zdaniem to naturalny sojusznik.
napisał/a: Poziomka1980 2011-09-23 22:03
Powiem Ci tak.....moja przyjaciółeczka tez się wypierała, mąż też...aż w końcu ona nie dała rady i przyznała się...Nie wierz im....