Zmęczenie

napisał/a: ~gość 2014-10-05 18:56
e-Lena, nie zrozumiałaś, albo źle przeczytałaś bądź ja to źle sprecyzowałam.
Nie trzaskamy się po gębach, on mnie nie tarmosi za włosy, i nie bije mnie po twarzy to raz.
Bardziej wróciłam tu po radę od kogoś kto może miał podobną sytuację, którą udało mu się przetrwać i jest lepiej.
Znam kilka par , które również miały nie miłe sytuacje z partnerami, a wciąż jakąś żyją bo to przetrwali.
Bardziej mi chodzi oto jak przetrwać te ciężkie czasy...

[ Dodano: 2014-10-05, 19:03 ]
A jeśli chodzi o te koleżanki, każda z nich zajęła się swoim facetem i swoim życiem, dlatego to JA odeszłam w zapomnienie, każda z nich myśli, że jestem przeszczęśliwa . Ja nie narzucam się nikomu ze swoimi problemami, i nie potrafie prosić o pomoc, może dlatego zawsze zostaje sama. Bo wszystkim się wydaje, że jest pięknie cudownie i nie potrzebuje ich pomocy.

[ Dodano: 2014-10-05, 19:05 ]
Ta jak to nazwałaś"poniewierka" nigdy nie była stosowana przy wszystkich na pokaz.
Nie ma mowy, że gdy jesteśmy w ludziach, bądź ludzie są u nas, on do mnie coś burknie.
Wtedy jest łagodny jak baranek, ZAWSZE. Może wtedy jak by puścił swoją wiązankę przy ludziach do mnie, wiedziałabym że to kompletny kretyn. Ale on wtedy umie się zachować, a mnie traktuje jak kogoś najważniejszego na świecie.

[ Dodano: 2014-10-05, 19:08 ]
Przeżyłam już kilka związków z facetami, każdy okazywał się totalnym gównem , i kompletną klapą. Dlatego, mam dość budowania wszystkiego od podstaw, zakochiwania się, i potem tego całego etapu..

Dlatego szukam pomocy jeszcze, póki jeszcze mogę w tym co mogę jeszcze zrobić?
Jeśli okaże się że nic, wtedy pewnie będę mogła odejść z czystym sumieniem, bez obwiniania swojej osoby , tylko jego.
Bo jak narazie, zdaje sobie sprawę że dużo kłótni wynika z mojej inicjatywy, bo coś.
Oczywiście nie usprawiedliwiam tego , że jest podłą świnią jak zaczynamy sie kłócić.

[ Dodano: 2014-10-05, 19:19 ]
My się nigdy nie rozstaliśmy, nie chce wracać do domu z torbami ,a po miesiącu znów tu wracać z powrotem,bo on będzie biegał i będzie tak się błagalnie o mnie starał, że mi w końcu pęknie serce, znów mu zaufam, i znowu do niego polece.
To jest pewniejsze niż podatki, że tak by się stało.
Dlatego chcę jeszcze próbować, mimo tego ,że robie z siebie kretynkę, że jestem z kimś kto ma napady agresji i jakiegoś młodzieńczego buntu. Bo on staje się taki, tylko wtedy jak zaczynamy się kłócić.
Tak to jest okej. Piękna para.
Potrafimy wyjść razem na spacer, potrafimy się śmiać , pojechać do kina raz na jakiś czas, zrobić obiad, przytulić się.
On potrafi być dobry, tylko czasem mam wrażenie że on bardzo chce być taki jakiego ja mu ciągle przedstawiam jaki być powinien. Ale coś go blokuje, właśnie ta chamowatość i podłość.
napisał/a: e-Lena 2014-10-05 20:32
Marcelinowo, zrozumiałam doskonale Nie wiem co się dzieje z kobietami (i mężczyznami), ale mam głęboką nadzieję, że historie, które czytam na tym forum są tylko jakimś odstępstwem od reguły a nie społeczną normą.

Wydrukuj sobie swoje posty, a szczególnie ten ostatni i czytaj go do skutku, aż zauważysz/zrozumiesz, że jesteś książkowym przykładem osoby żyjącej w toksycznym związku. Nie wiem jak w przypadku reszty, ale moje oczy z każdym kolejnym zdaniem robiły się coraz większe, bo sama sobie zaprzeczasz.

"Znam kilka par , które również miały nie miłe sytuacje z partnerami, a wciąż jakąś żyją bo to przetrwali." - wiesz, to, że ktoś zaciska zęby i udaje przed innymi, że "jakoś żyje" nie oznacza, że nie ma innego wyjścia. Zwłaszcza kiedy nie jest się w związku małżeńskim. Nie rozumiem jak z własnej woli można żyć z kimś, kto zachowuje się tak jak Twój chłopak, dlatego zapytałam czy to Cię wewnętrznie kręci. W końcu jednej podoba się drapanie za uchem, innej jak ją facet bije.
marcelinowo napisal(a):każda z nich zajęła się swoim facetem i swoim życiem, dlatego to JA odeszłam w zapomnienie, każda z nich myśli, że jestem przeszczęśliwa . Ja nie narzucam się nikomu ze swoimi problemami, i nie potrafie prosić o pomoc

No to - zgodnie z zasadą "bodziec - reakcja" nie miej pretensji, że jesteś sama, skoro świadomie unikasz kontaktu
marcelinowo napisal(a):Nie ma mowy, że gdy jesteśmy w ludziach, bądź ludzie są u nas, on do mnie coś burknie. Wtedy jest łagodny jak baranek, ZAWSZE. Może wtedy jak by puścił swoją wiązankę przy ludziach do mnie, wiedziałabym że to kompletny kretyn. Ale on wtedy umie się zachować, a mnie traktuje jak kogoś najważniejszego na świecie.

No to już jest dla mnie jakiś totalny absurd Możesz być z niego dumna, naprawdę. Facet, który na co dzień pozuje na anioła a w czterech ścianach wyzywa i szarpie to prawdziwy skarb. Aż zaczynam Ci zazdrościć.
marcelinowo napisal(a):Przeżyłam już kilka związków z facetami, każdy okazywał się totalnym gównem , i kompletną klapą. Dlatego, mam dość budowania wszystkiego od podstaw, zakochiwania się, i potem tego całego etapu..

Jesteś z byle kim ze zwykłego lenistwa? Bo nie chce Ci się "zakochiwać" i "budować wszystkiego od podstaw"? Brzmisz jakbyś robiła komuś łaskę, że pakujesz się w pierwszą lepszą relację, ale mam nadzieję, że wiesz, że w taki sposób krzywdzisz tylko jedną osobę: samą siebie?
marcelinowo napisal(a):Dlatego szukam pomocy jeszcze, póki jeszcze mogę w tym co mogę jeszcze zrobić?

Nie szukasz pomocy tylko akceptacji własnych poczynań, przykro mi, ale tak to właśnie wygląda
marcelinowo napisal(a):Jeśli okaże się że nic, wtedy pewnie będę mogła odejść z czystym sumieniem, bez obwiniania swojej osoby , tylko jego.

Tego nawet nie skomentuję.
marcelinowo napisal(a):My się nigdy nie rozstaliśmy, nie chce wracać do domu z torbami ,a po miesiącu znów tu wracać z powrotem,bo on będzie biegał i będzie tak się błagalnie o mnie starał, że mi w końcu pęknie serce, znów mu zaufam, i znowu do niego polece.

Idealny opis toksycznego związku.

Co byś poradziła swojej najlepszej przyjaciółce, ale takiej od serca, gdyby przyszła do Ciebie i opowiedziała swoją historię - dokładnie taką jak Twoja?
napisał/a: Valkiria_ 2014-10-05 21:13
e-Lena, po co się produkujesz koleżanko... Ludzie dzielą się na dwie kategorie - tych, którzy jak są w czarnej doopie szukają pomocy i działają, i tych którym w tej czarnej doopie dobrze i próbują siebie przekonywać (i innych), że wcale źle nie ma. Do tych pierwszych należałam ja. Tym pierwszym zawsze pomogę ile tylko będę w stanie.
Ci drudzy zaś wyzwalaja we mnie irytację.
napisał/a: e-Lena 2014-10-05 21:18
Valkiria, ja wiem, ale jak czytam takie historie to aż mam ochotę wyjść z komputera i potrząsnąć z całej siły. Nawet obcą osobę.

[ Dodano: 2014-10-05, 22:11 ]
Chociaż nie...ja już to sobie wszystko przemyślałam i chyba powinnam autorkę przeprosić za to, że nie spenetrowałam tematu wystarczająco głęboko.

Bo przecież w związku ważne są drobne gesty i wzajemność. A czy nie można mówić o wzajemności w chwili uderzenia w twarz? Ona bije jego, czyli daje coś od siebie, a potem on jej oddaje. Jest więc interakcja – ciepło jego dłoni na jej policzku, jej drobne palce wgniatające się w jego skórę... Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze cała otoczka. To napięcie wśród znajomych, nieschodzący z ust uśmiech, ich prywatne sekrety. Kiedy wychodzą razem, on już nie może się doczekać, kiedy wrócą do domu, bo w czterech ścianach będzie mógł dać jej całego siebie. Na pytanie o to czy obejrzą razem telewizję on czule odpowie: „chyba cię poj****o” albo „c**j ci do tego”, bo przecież w związku ważna jest spontaniczność. Ona ze wzruszenia zapłacze głęboko nad jego słodką „chamowatością i podłością”, od czasu do czasu poudają przed innymi, żeby nikt nie wykradł im nawet skrawka szczęścia. Nierzadko odbędą też szarpaninę przy świecach, choć może kiedyś uda się i przy blasku księżyca, albo w miejscu publicznym.

Najpiękniej jest zawsze w największych emocjach – jak to w normalnym związku – on prawi jej komplementy nazywając swoją słodką idiotką, czasami podkreśla też jej wyjątkowość mówiąc, że jest „nienormalna”, czyli inna niż wszystkie. Dba też o jej kondycję i dobre samopoczucie przekazując jej gustowną reklamówkę na jej osobiste drobiazgi i zachęcając do nocnych spacerów – w końcu wtedy niebo jest pięknie rozświetlone gwiazdami i może się przewietrzyć. Oczywiście takie drobne wzajemności to tylko okres przejściowy, nazywany pieszczotliwie „docieraniem się”. Bo wiadomo, że później jest już tylko coraz lepiej.

W każdej normalnej relacji najważniejsze jest porozumienie dusz, wzajemne dzielenie się tym, co najlepsze. A jak już kochać to tylko szalenie. Miłość – ta odwieczna tajemnica - potrafi spaść na człowieka jak grom z jasnego nieba, ewentualnie silny cios zwalający z nóg. I takiej miłości każdy powinien szukać.
napisał/a: kasiasze 2014-10-05 23:06
e-Lena, jest ta lekkość pióra :)

(y)
napisał/a: Valkiria_ 2014-10-06 06:35
e-Lena, chapeau bas...