Zmieniam swoje życie, wiecie kochani??

napisał/a: duladula 2008-02-09 13:31
Nowy Rok zaczęłam w najgorszy z możliwych sposobów... Rozczarowaniem osobistym. Pierwszy raz jednak postanowiłam nie zamykać się w domu z lodówką pełna jedzenia i do mojej dyspozycji 24 na dobę, a zawalczyć o własne samopoczucie i siebie w ogóle. Co zrobiłam?

1. zabroniłam sobie siedzieć w domu w weekendy (dotąd zarezerwowane dla Niego) - nawet, jeśli to miało oznaczać samotne wypady do kina na poczatek.
2. ponieważ facet nie potrafił docenić tego, jak pięknie potrafię wyglądać, zdecydowałam, że tak zostanie... Z szafy wywaliłam rzeczy za małe, niemodne i nielubiane. Zafundowałam sobie wypad na wyprzedaż i wróciłam z niej z kikloma ciuszkami, w których się sobie spodobałam. I chodzę. I jestem zauważana. I czasem słucham przemyłych komplementów...
3. zapisałam się na kurs językowy nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że mam ochotę. I dobrze się bawię na tych zajęciach, a przy okazji dwa razy w tygodniu mam pretekst, że się ładnie ubrać, wyjść z domu i czegoś nowego nauczyć.
4. przemyślałam dokładnie kwestię zmiany sposobu żywienia (nie, żadna dieta, żadne odchudzanie!), co tylko jeszcze bardziej poprawiło mi humor, bo owoce np. uwielbiam, a teraz sobie kupuję takie, których albo w ogóle nie jadłam, albo próbowałam dawno temu. Polecam pomelo! :) O!
5. wieczorami przed zaśnięciem czytam ulubione książki, wyrabiam sobie nawyk, a przy okazji się wyciszam, czasem zdarza mi się, że wybuchnę śmiechem i od razu sen jest przyjemniejszy...
6. przestałam stronić od spotkań ze znajomymi, sama takie czasem próbuję zainicjować (np. ostatnio babski wieczór z "Lejdis")
7. częściej sie uśmiecham, mniej marudzę, a jeśli mnie najdzie - piszę o tym w swoim prywatnym "pamiętniku", wszak literatura zniesie wszystko! :)

Nie oczekuję od Was oklasków za to, ze sie wreszcie zebrałam w sobie. Proszę jedynie o życzliwe trzymanie za mnie kciuków :)
napisał/a: Kaha 2008-02-10 00:35
Gratuluje. Najbardziej podoba mi się punkt 6. Pozdrawiam Cię serdecznie.
napisał/a: mel 2008-02-10 15:02
Też myślałam, żeby coś zmienić w swoim życiu. Zostałaś po trosze moją inspiracją :)
napisał/a: Krokodilla 2008-02-10 19:31
duladula - ja też zamknęłam 2007 nieciekawie...Same kryzysy-prywatne,rodzinne,służbowe.......... Ale przezd sylwestrem ktoś-coś otworzyło mi oczy :D
i też zmieniłam podejście dow ielu spraw :D Teraz czuję że żyję :) uśmiecham sie do ludzi, nie stronie od spotkań po prostu w końcu doceniłam to co amm wokoło siebie i wiem jedno FACET TO NIE JEST JEDYNY CEL W ŻYCIU !!!!Bez niego też da sie normalnie żyć powiem więcej - można szaleć i dobrze sie bawić :) Trzymam za Ciebie kciuki i za siebie też :D
napisał/a: Marzenka848 2008-02-10 20:06
..a ja, dotarlo to do mnie niedawno, nie radze sobie do konca z nową sytuacją :(
Rozstalam sie z moja pierwsza miloscia, 1,5roku temu. Wyjechalam na rok z nadzieja, ze latwiej po takiej przygodzie bedzie mi wrocic, a raczej zaczac wszystko od nowa. Zaczac nowe zycie!
Jestem w PL juz pol roku, zmienilo sie wiecej niz myslalam.
Juz nie chodzi tylko o to, ze nie ma go przy mnie... Jedna przyjaciolka wyszla za maz, druga urodzila dziecko, jeszcze inna wjechala,a kolejna w ciazy. Wiec nie tylko nie ma go jak kiedys, ale nie ma przyjaciolek jak kiedys. Spotykamy sie, odwiedzamy jest milo, ale inaczej.
Byc moze przez to intensywniej odczuwam samotnosc :(
Zapisalam sie na taniec, joge i planuje prawo jazdy... mimo to jakos dziwnie. Isc sama do kina czy restauracji... nie umiem! W dodatku ta aura na zawnatrz... wszystko zle dziala na mnie i moja 'nową' sytuacje.
Prosze, zrobmy to razem. Ulozmy jeszcze kilka dodatkowych pkt. jak zmienic zycie! Single w swiecie 'par'.
napisał/a: duladula 2008-02-12 15:36
O rany, chwilę mnie nie było, a tu mi się juz konkretna impreza rozkręciła :) Dzięki za wpisy babeczki! Kaha, dla Ciebie re-pozdrowienia! Mel, nie śmiałabym... Ale dzięki, to bardzo miłe, co napisałaś. Krokodylku, i super, też tak będę próbowała, choć z męskim ramieniem w okolicy pewnie czułabym się lepiej :) Mimo wszystko.

Marzenka... Cóż Ci mam powiedzieć. Kiedy zaglądam do Naszej Klasy i obserwuję, jak sobie ludzie życie poukładali, też mnie czasem ściska w dołku. A samotność? Bywa, że jeste upierdliwa jak komary latem. Ale jest. Trzeba ja oswajać. Tak na raty. Samotność jest jak siostra, czasem do rany przyłóż i dzięki Bogu, że jest. A czasem- uuuch! Zadusić to mało :) A Ty, moja droga Marzenko radzisz sobie rewelacyjnie!! Grunt to nie zamykać się w domu. Sprawdzałam, niedobry to pomysł. A że sama do kina czy restauracji? A kto powiedział, że nie? A właśnie, że tak czasem mam ochotę :) Jasne, na poczatku bywa trudno, ale człowiek to mądra bestia - przywyka do wszystkiego.

Dobra, baby, to czas na dobre, ale wyłącznie dowciapne rady!!! Dawać mi tu!! Żeby życie się do nas w nich własnie uśmiechnęło!! :)

1. rób przynajmniej raz na tydzień coś, czego byś w życiu nie zrobiła. W końcu Los się zirytuje o też zrobi Ci psikusa - "A właśnie, że nie będziesz singielką. O!" :)