Zostawiła... nie żegnając się...

napisał/a: sopeliusz 2008-10-22 19:03
Witam wszystkich których ciekawi ta historia. No więc zaczne opowiadanie od samego początku. Miałem Kiedyś kilka dziewczyn, które po krótkim czasie okazały się pomyłką życiową. Po około półtorej roku temu zerwałem z dziewczyną z którą byłem prawie 2 lata. Z tego powodu iż chciała byc wolna, jeździć sobie na dyskoteki, wyszaleć się. Dałem jej to czego chciała. Po tym czasie długo nie mogłem zaufać innym osobą, podcodziłem ze wszystkim do dystansu. Pod koniec 2 klasy tech zaprzyjaźniłem sie z kolegą z klasy. Jeździłem do niego często. Kiedyś opowiadał mi o takiej ładnej i pożądnej dziewczynie z jego wioski, odrazu zaświeciła mi sie lampka pomysłowości. Każdego wieczoru kiedy jechałem ścigiem do kolegi, patrzyłem się na okno jej pokoju. Zawsze było zapalone. Któregoś razu założyłem profil NK i oglądałem jej zdjęcia na jej profilu. Poprostu w pewnym momencie zaniemogłem. Byłem podekscytowany jej urodą, lecz z czasem moje podekscytowanie przekształciło się w smutek, ponieważ coraz bardziej uświadamiałem sie w tym ze nie mam nawet najmniejszych szans u niej. Jeździłem dalej i wkońcu sie przełamałem. Zacząłem do niej pisać. Początkowo nie chciała ze mną pisać, lecz z dnia na dzień szło nam coraz lepiej. W pewym momencie już naprawde zaczeliśmy życ tylko pisaniem do siebie. Zaczeliśmy pisac pewną historię (każde z nas dopisywało coś od siebie, na zmiane po zdaniu). i historia skączyła sie na pocałunku rycerza z księżniczką. To było odzwierciedleniem tego co miało sie stać wkrótce. Więc przełamałem sie i przybyłem no niej gdy zapadł mrok. Przyjaciel przywiózł ją moim motorem na przystanek, na którym siedziałem z jeszcze jednym kolegą. Pierwsze wrażenie... lipa... Ja zabardzo nie wiem co mam mówić, bo ile można gadac o alkoholu. Ona w pewnym momencie dzwoni do kogoś i odchodzi gadać przez jakieś 15 minut, myślałem ze to chłopak (do tej pory nie wiem do końca kto to był). Więc szybko się rozeszliśmy. No i myślałem ze starania na marne. Lecz coś jeszcze we mnie tkwiło, cos co nie pozwało rezygnować. W niedzielę pojechałem na wyścigi gdzie startowałem. Całą relacje z mojego wyścigu pisałem jej. Bardzo mnie cieszyło pisanie z nią bo interesowała sie mną i co najważniejsze napisała że nie pozwala mi sie ścigać. W tamtym momencie rozpaliło sie we mnie uczucie. Więc zaryzywkowałem ponownie. Po przyjeździe do domu pojechałęm do niej. Kiedy byłem pod jej domem napisałem zeby wyszła, i zabrałem ja na przejeżdrzkę. Siedzieliśmy na przystanku, rozmawialiśmy, chodziliśmy w pewne miejsca. Pojechałem do domu ale obiecałem jej że jak zapadnie zmrok to ujrzy mnie. Poszliśmy we troje do jej domu. Miałem ogromnego stresa bo jej rodziców widziałem tylko 1 raz i rozmawiałem z nimi 5 minut. Weszliśmy do jej domu i odrazu wystartwałem do jej pokoju jak ,,dzik z lasu" zeby jej rodzice mnie nie zauważyli. Siedziałem z nią w pokoju na jednym łużku i ogladaliśmy jakiś bezsensowny film. W pewnym momencie zaczął nam przeszkadzać mój przyjaciel więc wysłaliśmy go do kuchni. Siedzeliśmy tak w bezruchy. Ja czekałem na jej ruch, ona na mój. W pewnym momencie zacząłem przesówać rękę blizej jej, a ona bliżej mnie. Wkońcu nasze dłonie sie spotkały. Potem spojrzenie i ten 1 pocałunek, którego je jestem w stanie zapomnieć. Potem szło juz z górki. Nieprzyjemna rozmowa z jej rodzicami przez moje ,, dzikie zachowanie". Co wieczorne spotkania. W pamięci pozostał mi jeszcze 1 dzień. być może jeden z najpiękniejszych w życiu. 3 maja. Tego dnia pisaliśmy na gg. Ona pojechała do małego miasteczka w okolicy. Pojechałęm tam za nią. Nie wiedziała ze sie zjawie. Na stadionie z pośród tłumu ludzi wyszukiwałem ją. Nie mogłem jej dostrzec. Ostanie okrążenie wokół boiska i jest ktoś... nie byłem pewien czy to ona, wieć zbliżyłem sie troche i zacząłem dzwonić. Moja radość ogarneła zenitu. Powiedziłem... ,,^Cześć......A gdzie Ty teraz jesteś??? *a na stadionie z koleżanką ^tak.. napewno z jakimiś chłopakami (tak zeby sie podrażnić) ona odpowiedziała że oczywiście ze nie. Więc zapytałem to by zrobiła jakby mnie teraz zobaczyła. Odpowiedziała że by sie żuciła mi na szyje i zaczeła obcałowywyać. No więc kazałem jej sie odrócić i było tak jak powiedziła. Moi kumple i jej koleżanka patrzeli sie tak na nas a nas nic nie obchodziło. Tylko ta chila. Po pewnym czasie wszyscy zrezygnowali z czekania na nas bo wiedzieli zę tak szybko sie nie ,,odkleimy" od siebie. Chodziliśmy tak cąły dzień przez trwanie całem tej imprezy. Trenowaliśmy rozmowe. Wszystko się układało tak każdego miesiaca. Kiedy sprzedałem ściga było już pod górke. Musiałem czekać na następnego około 2 miesięcy. jeździłęm z rana do szkoły 7 km w jedną str i wracałem, o godzienie 18 na treningi muay-thai rowerem 7 km w jedna stronę. Po powrocie kąpiel i jchałęm do niej 13 km w jedna str. Troche mnie to sił kosztowało ale wiedziałem żę warto. Starałem sie jak mogłem. Przyszły wakacje. Czas kiedy moglibyśmy spędzić ze soba dużo czasu. Zapadła decyzja ze wyjeżdrzam do hollandii na 1 miesiąc. pojechałem tam, dzwoniłem do niej. wróciłem. lecz po 2 tygoniach spowrotem tam wróciłem. Po przyjeździe zrezygnowałem z uczęszczania na treningi, co sie z tym wiązało zrezygnowałem z uczestniczenia w mistrzostwach polski w kick-boxingu. Lecz nie byłem smutny bo wiedziałem ze oddaje to za jej uśmeich. Wolałem spędzić z nią chodź troszeczke czasu i być z nią niż być na treninu i mieć medal. Cieszyliśmy sie razem ze wszystkiego i razem rozpaczaliśmy. Byliśmy parą udaną. Byłem w stanie poświecić dla mniej wszystko to co miałem by tylko zagościł uśmiech na jej twarzy. Wszystko zaczeło sie psuć jakieś miesiąc temu. Kiedy moto sie zepsuł. przez 3 tygodnie spotykaliśmy sie raz w tygoniu po godzienie moze pół. Nie miałem mozliwości zeby juz tak częśto przyjeżdrzać (problemy w domu i brak środku transportu). Zrobiłem jedno głupstwo w tym czasie. Miałem okazje by być przy niej a pojechałem z przyjacielem na dyske. To ją oburzyło i to ze przez pewnien czas ją zaniedbywałem. W pewnym momencie ona powiedziała sobie dosyć i postanowiła mnie zostawić. Odeszła nie żegnając się... Próbowałem jeszcze to naprawić ale na nic... Jeździłem do niej przepraszać. Nic nie pomagało. Pewnego razu poszedłem do jej mamy na rozmowe. Rozmowa nie była przyjemna. Odniosłem wrażenie jakby jej mama była przeciwna mnie i temu związkowi...Więc poprosiłem tylko o jedno. zebym mógł coś zanieść do jej pokoju. Zostawiłem jej trzy róże na podłodze, i wychodziłem patrząc na ten pokój gdzie wszystko sie zaczeło. Popatrzyłem ze złazmi w oczach tak jakby to był ostatni raz. I wyszedłem. Od tamtej pory nie piszemi... Każdego dnia licze na smsa od niej ,,kocham Cię i chcę być z Tobą..." lecz takowy nie nadchodzi. Każdego kolejnego dnia siedze z butelką w ręce pod ścianą i słucham dobijającej muzyki. Myśle o wszytski i o niczym. i dalej nie wiem co mam mysleć. Poświeciłem dla niej wszystko co miałem starciłem dużo i starciłem ją. Bóg pokarał mnie dwukrotnie za to samo. Każdego kolejego dnia zastanawiam się jak to mogło sie stać... gdzie jest ten błąd... Siegająć pamięcią do tych wszytskich chwil wspólnie spędzonych ze sobą, krople łez spadają mi z twarzy. Jak dalej żyć... żyć z myślą ze ktoś kogo najbardziej na świecie kocham mnie zostawił... jak zyć z myślą że pożuciła mnie nie zegnając się.....
napisał/a: No Good 2008-10-22 20:01
dość lamentowania, wstawaj na nogi, bierz się za treningi, jeszcze nic straconego. Jest juz prawie listopad, iwęc musisz się otrząsnąć, nic złego nie zrobiłeś...wyjście z kumplem na dysko? popsuty motor? Szczerze przeprosiłeś...widocznie musiała znaleźć innego frajera albo jest infatylna na tyle aby nie rozumieć i nie dorosnąć do normalnego, nawet młodzienczego związku, nie mówie o jakimś powaznym narzeczeństwie...

to tyla dziewczyna ze wsi obok...a tu jest Twoje życie, kariera sportowa, hobby...skoro przewartościowłeś to co masz najcenniejszego, nad dziewczynę....to teraz musisz powrócić do starych hobby, rana w sercu się zagoi...i będzie OK.

Ona w końcu trafi na takiego typa jak ja...i nie będzie żadne "ale" i wtedy będzie sie modlić w duchu abyś Ty po nia przyjechał i dał jej jeszcze jedną sznasę, doceni to, że ktos może się starać...bo ja nigdy bym nie starała się o taką dziewczynę, mam za dużego skilla w wyrywaniu i experienca i już na pierszy rzut oka widze, która jest co warta i która "świata" jest tak porzadna jak n/c nie chce mi się pisac...życie i los jest przewrotne... ja miałem taką wsiórke, niby porządna i uduchowiona...po przygodzie ze mną błagała swojego chłopka którego zdradziła ze mną na kolanach aby ją przyjął jeszcze raz... Takie przygody jak ty masz, tacy faceci jak ja...przerabiają rocznie 20-30 razy... mnie juz nic nie jest w stanie ruszyć...żadne "Kocham Cię"...wiesz jakbym był Tobą - to popijając sobie piwo chciałbym od byłej dotac sms, nie - kocham Cię, chce wrócic..., ale "Kupiłam Ci Porsche Carrera GT"...w obu przypadkach, oczekujemy nieralnego...ale zawsze warto miec nadzieję, ze pewnego dnia tak będzie...ale zwazywszy, ze ja jestem niecierpliwy, kupie sobie sam...no i wtedy już nic nie będę oczekiwał od dziewczyn...jej pokroju.... Mam nadzieje, ze wyciagniesz lekcję z tego epizodu...nic złego nie zroiłeś...no chya, że uważasz, że kochanie tej dziewczyny jest czymś złym...

Pozatym, najważniejsze, to, że wydaje ci się , że ktos jest pożądny..to nie znaczy, że taki jest...i często możesz się niemile zaskoczyc, gdy wychodzi to "w praniu"...natomiast, nie zawsze ludzie tacy jak, ja sa tacy jak ja w realu...może jestem miły...dobry...może pogodny...może nie..może jestem zły...tak czy inaczej, to nie mi przyjdzie się mile badx niemile zaskoczyć... zdrówko, i nie pij jak jeździsz na ścigaczach...
napisał/a: Darek1985 2008-10-22 22:44
To co napisał No Good również mam takie zdanie. Ja jestem dwa dni po tym jak dziewczyna moja postanowiła ze mną zerwać a byliśmy ze sobą prawie 4 lata. Życie... ale przestałem się załamywać bo już dosyć się zamartwiałem bo już wcześniej to przeczuwałem. Rób teraz coś dla siebie to jest najlepsze. Wyjdź gdzieś z kumplami, trenuj i spełniaj swoje marzenia i pasje. Na prawdę pomaga. Wiem, że to trudne ale z czasem to Ci samo przyjdzie. Ale najlepiej od razu zakoduj sobie: Żadnego pijaństwa bo to nie pomoże (Sam próbowałem po tym :/) i żadnej dołującej muzy bo sie wykończysz psychicznie tak samo słuchałem i postanowiłem, że już nie chce być masochistą dla swojego umysłu :] A jeśli chcesz coś posłuchać i stanąć na nogi polecam ten kawałek WWO a szczególnie tekst http://pl.youtube.com/watch?v=RbNN9enPT6A&eurl=http://grono.net/multimedia/videos/10336/18/

Apropo sztuk walki przymierzam się na Judo. Tak aby coś robic dla siebie :) Trzymaj się, dasz radę!
napisał/a: sopeliusz 2008-10-27 14:43
Wszystkim dziękuje za odwiedzenie tego wątka, najbardziej tym, którzy skomentowali. Te dwa komentarze dały mi wiele do myślenia. Naprzykład to iż jeżeli byłbym dalej z nią to mogło by nie mieć przyszłości ponieważ każdego dnia kiedy bym wstawał z rana myślał bym czy to dzisiaj przyjdzie znów taki dzień kiedy powie mi dosyć.... lub za to ze poszedłem z chłopakami na piwo, dostał bym sms o treści ,,wolisz bardziej ich ode mnie wiec bądź sobie z nimi". Kiedyś kiedy mi mówiono lub oglądałem jakiś przybity film o nieudanych zwiazakach, że w pewnym momencie para dawała sobie czas. Rozstawali sie na pewnien okres lecz niezawsze do siebeie wracali. Wtedy myślałem zę jest to bardzo głupie... bo jeżeli sie kocha to chce sie być z tym kimś za wszelką cenę... Teraz wiem ze metoda rozstania jest jedną z najlepszych w życiu dwojga alakochajacych sie ludzi. Dzisiaj juz wiem ze czas pozwala spojżec na wszystko z dystansu, dostrzec pewne rzeczy których nie widziało sie wcześniej. To taki magiczny czas gdzie dostrzegamy jak wyglada życie bez niej/niego. Zazwyczaj po miesiacu, dwóch wraca się do siebie, bo po czsie była ogromna tęsknota, i dwoje ludzi może na nowo sie odkryć. Lecz nie jest tak zawsze. on lub ona znajduja sobie inną osobe towarzyszącą... W moim przypadku tylko jeden Bóg wie co mnie czeka dalej. Będe starał sie na bierząco dopowiadać moją historię. Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz dziękuje za odwiedzenie, przeczytanie, skomentowanie.
napisał/a: Luka Emilió 2008-10-27 17:14
hmmm no nie wiem...
ja widzę tą historie od drugiej strony - tzn. ja byłem zaniedbywany przez dziewczyne, ale jej to wybaczałem... ale nie wytrzymałem i zerwałem na dniach...
myśle, ze nie można zaniedbywać drugiej (najważniejszej) osoby, ale też jakby sie nie ograniczać w kontaktach z innymi...
dziwie Ci sie ze wolałes jechac z kumplem na tany, skoro Jej zależało, byś poświęcił właśnie Jej swój czas... takie rzeczy trzeba dogadywać wcześniej, by nie urazić nikogo, a przede wszystkim swojej dziewczyny... którą kochasz

ja przynajmniej tak uważam, bo to był w moim ostatnim wybuchowym zwiazku jeden z dwu problemów

nie pastwie się nad Tobą Ziomuś; jak sam mówisz łzy Ci spływają po polikach, tzn. ze masz serce i uczucia... a błędy - no zdarzają się;

myśle, że jak Cie kocha to sie odezwie, bo pewnie wie, że sie starasz to wszystko naprawić

ja powiem Ci, że ja się starałem niesamowicie, bylem zapatrzony w dziewczyne jak w obrazek, a ona mnie zdradzała z dwoma byłymi i jeszcze kit mi i swoim znajomym wciskała, ze jej byli sie nie mogą odczepić od niej....

i co ja mam myśleć teraz?? skoro ją kocham...

nie załamuj się, jeśli jest prawdziwe uczucie to bedziecie razem :)
pozdro serdeczne
napisał/a: Monini 2008-10-27 17:37
sopeliusz napisal(a):Poświeciłem dla niej wszystko co miałem starciłem dużo i starciłem ją.


Mysle, ze jesli to prawdziwa milosc, to sie tak glupio nie skonczy... Powinna chyba zrozumiec, ze nie mogles sie z nia zbyt czesto widywac. SZkoda z ta dyskoteka... ale mysle, ze ona troche za bardzo wziela pewne rzeczy do siebie. Gdyby jej zalezalo, sprobowalaby porozmawiac i dac sie wytlumaczyc, szkoda, ze unosi sie duma. Moze nie jest jeszcze gotowa... Moze za jakis czas zrozumie, co by stracila.
Kiedy czytalam ta historie, to nic nie wskazywalo takiego zakonczenia.

sopeliusz napisal(a):3 tygodnie spotykaliśmy sie raz w tygoniu po godzienie moze pół

to nie jest argument, ja potrafilam przez 3 miesiace widywac sie tylko 3 dni ze swoim facetem, a jakos wytrzymalam. Milosc to tez poswiecenia i to z obu stron, nie tylko twojej, ale jej tez i troche zrozumienia by sie przydalo. To moim zdaniem nie jest tylko Twoja wina, ona lezy po obu stronach. Twoj atut to to, ze wyciagasz reke, a jej minus ze ja odtraca.

Kolejna sprawa to jej rodzice, ktorzy najwidoczniej cie nie zaakceptowali, mozliwe, ze tez maczali w tym rozstaniu palce. Nie pozostaje Ci nic innego jak odlozyc butelke na bok, wziac sie w garsc i miec nadzieje, w koncu milosc nigdy nie traci nadziei.

Zycze powodzenia i czekam na ciag dalszy
napisał/a: sopeliusz 2008-10-27 18:47
Jeżeli chodzi o jej rodziców to zawsze czułem że zostałem zaakceptowany przez nich. Ja lubiałem ich obojga a oni mnie. Tylko że w mojej ostatniej rozmowie z jej mamą powiedziała mi kilka słów które mnie załamały. takie jak np ,,dla mnie z boku ten zwiazek wyglądał na dorosły. tylko ze twoje zachowanie było niewporządku wobec niej... czyli z mojej strony wygladało to tak (jako obserwatora... ) przychodzi godzina 21 a tobie sie przypomina... O MAM DZIEWCZYNE MAJKĘ. MUSZE DO NIEJ JECHAĆ SIE SPOTKAĆ." powiedziała mi w ten sposób. Dosłownie odjęło mi mowe. NIe wiem czemu nikt z nich nie chciał słuchać czemu przyjeżdrzałem dopiero o tej godzinie. Mówiłem każdemu to samo że musiałem skaczyć z treningami zeby pracować, musiałem w jakiś sposób wspierać swoją sistrę która studiuje. A gdzie fundusze dla mnie?? na moje marzenia. Musiałem Ciężko pracować by zarobić na opłacenie kursu prawajazdy i egzaminów. Na to zeby sobie czasmi pozwolić na malutki luksus. Powiedziałem to wszystko ale usłyszałem jedno.... ''już jest za późno''. Wogóle nikt nie chciał mnie do końca wysłuchać i zrozumieć. to ze nie mam czym przyejchać bo autka ojciec mi zabardzo nie dawał. motor miałem przez dłuższy czas zepsuty bo nowe części wyszły mnie ponad budrzet i ten czas kiedy prace zaczynałem po szkole (czasami nie szedłem do szkoły żeby muc więcej przepracować) a kończyłem puźno wieczorem. Gdzie tu jest sprawiedliwość?? Czuje sie tak jakbym został pokarany dwa razy za jedno.

[ Dodano: 2008-10-27, 18:57 ]
A i jeszcze jeden mały ale jakże ważny szczegół którego zapomniałęm umeiscić wmojej historii. No więc idąc na spotkanie z jej mamą miałem kwiaty które jak opisałem w historii zostawiłem na podłodze jej pokoju... lecz miałem coś jeszcze....karteczke i było tam napisane kilka słów do niej... by przebaczyła... i kilka innych słów. po rozmowie kiedy niosłem kwiaty do jej pokoju zrozumiałem że zostawiając tą karteczke nic nie zyskam... wiedziałem ze w tym momencie jestem już przegrany. Więc zgniotłem tą karteczke i po wyjściu wyrzuciłem. Całą droge kiedy szedłem po jej domu (z kuchni do jej pokoju, z pokoju do wyjścia) zastanawiałem sie czy ja już ostatni raz tu jestem... I wtedy uświadomiłem sobie że doceniamy to czego już nie mamy, co straciliśmy. Wiedziałem że nie będziemy razem ale ciągle wierze że to było potrzebne. zeby nasz związek zniknął... by móc odrodzić sie jako silniejszy, potężniejszy.
napisał/a: Monini 2008-10-28 10:21
sopeliusz napisal(a):przychodzi godzina 21 a tobie sie przypomina... O MAM DZIEWCZYNE MAJKĘ. MUSZE DO NIEJ JECHAĆ SIE SPOTKAĆ." powiedziała mi w ten sposób. Dosłownie odjęło mi mowe. NIe wiem czemu nikt z nich nie chciał słuchać czemu przyjeżdrzałem dopiero o tej godzinie


no tak, bo dla wszystkkich najlepszy dla corki bylby chlopak niepracujacy, majacy pieniadze, dom, samochod itd. Dla mnie smieszne jest podejscie jej matki do tematu, glupota i nie docenienie czlowieka, ktory do czegos dazy poswiecajac cos innego.
Moze jeszcze cos z tego bedzie, ale szczerze mowiac, nie mialabym nadziei sluchajac takich slow, nie majac poparcia ukochanej. Bo ja uslyszalam wiele, wiele gorszych ze strony rodzicow mojego meza, tyle ze bylismy razem i to nas tylko do siebie zblizalo.

Mimo wszystko trzymam kciuki za Ciebie!
napisał/a: Darek1985 2008-10-28 10:38
Monini napisal(a):
sopeliusz napisal(a):przychodzi godzina 21 a tobie sie przypomina... O MAM DZIEWCZYNE MAJKĘ. MUSZE DO NIEJ JECHAĆ SIE SPOTKAĆ." powiedziała mi w ten sposób. Dosłownie odjęło mi mowe. NIe wiem czemu nikt z nich nie chciał słuchać czemu przyjeżdrzałem dopiero o tej godzinie


no tak, bo dla wszystkkich najlepszy dla corki bylby chlopak niepracujacy, majacy pieniadze, dom, samochod itd. Dla mnie smieszne jest podejscie jej matki do tematu, glupota i nie docenienie czlowieka, ktory do czegos dazy poswiecajac cos innego.
Moze jeszcze cos z tego bedzie, ale szczerze mowiac, nie mialabym nadziei sluchajac takich slow, nie majac poparcia ukochanej. Bo ja uslyszalam wiele, wiele gorszych ze strony rodzicow mojego meza, tyle ze bylismy razem i to nas tylko do siebie zblizalo.

Mimo wszystko trzymam kciuki za Ciebie!


Bo dziś miłość sie nie liczy ale ile kto ma na koncie z tym można się związać. Ka$a, ka$a, ka$a... zatraca ten świat.

U mnie było podobnie. Rodzice Jej chcieli abym był jak robot. Harował jak dziki wół, zarabiał już w ogóle tylko poświęcał się pracy. Ale Ona zerwała w chwili gdy ja z Jej Rodzicami juz miałem bardzo dobre kontakty na które bardzo długo i dużo pracowałem. A teraz to Oni są po mojej stronie w tym wszystkim. Co za ironia losu...
napisał/a: sopeliusz 2008-10-29 16:27
Tylko że jej nie zależało na pieniadzach. jej zależało na mnie i na czasie który razem moglibyśmy spędzić. Nie chciałbym też żeby moje pisanie przedstawiło ją z jak najgorszej str i ze to ja jestem ten poszkodowany. Ja tez dużo winy nosze w sobie. To ze nie powiedziałem jej o swych problemach, nie wytłumaczyłem dlaczego nie przyjeżdrzał a jak przyjeżdrzam to tak późno. Ten mój wypad na dyskoteke to też moja głupota:( miałem czas żeby znią pobyć a pojechałęm z kumplem. Wyszło na to ze kolege postawiłem wyżej jak ją. Od tamtego czsu nosze w sobie rzal sam do siebie o to co sie stało i jak postąpiłem...

[ Dodano: 2008-10-29, 18:49 ]
Czytając tą swoją historię, komentarze forumowiczów nasówa mi sie coś co chciałbym przekazać. Dla tych wszystkich którzy mają podobny problem.

Co ty mi dasz? Niczego nie żałuj.
Kawałek dnia, krótki podaruj.
Co ty mi dasz? Nie zwlekaj z tym więcej.
Czego mi brak? Prosze o więcej..

Choć prawda boli mnie ja wierze że,
że nie opuścisz mnie nie żegnając się.
Już moje myśli zabijają mnie...
Czy to jest prawda czy też nie?

Podaruj mi dzień, przy tobie być pragnę,
Nie odrzucaj mnie! Ja z tobą być chce!
Czy to zły sen? Odchodzisz tak nagle...
Zostawiasz mnie i znikasz jak cień...

Choć prawda boli mnie ja wierze że,
że nie opuścisz mnie nie żegnając się.
Już moje myśli zabijają mnie...
Czy to jest prawda czy też nie?

Tekst z piosenki Mig - Co ty mi dasz.
gorąco polcam wszystkim tym których ktoś zostawił...