Życie po rozstaniu...

napisał/a: kamil871 2009-01-21 07:27
na Twoim miejscu nie wracał bym do niej moja mnie traktowała jak szmate straszyła policją a teraz tez kombinuje jak do mnie wrócić to nie ma sensu ja uwazam ze jak ktoś raz tak traktuje 2 osobe to nigdy sie nie zmieni choćby nie wiem co obiecywał
napisał/a: sorrow 2009-01-21 10:35
Wiedzminn86 napisal(a):ja bym chciał zapomnieć o niej

Ok... czyli chcesz się uwolnić. W takim razie zerwij kontakt, olej to co ona komuś mówi, to co ktoś o niej mówi. Ignorowanie jej najszybciej uświadomi, że nie chcesz z nią mieć nic wspólnego. Koleżankom powiedz, że nie interesują cię żadne wiadomości na jej temat. Trochę samozaparcia i będzie tak jak chcesz.

Tylko, że... podejrzewam, że wcale nie chcesz się od niej uwolnić i w tym leży główny problem. Dalej jesteś nią zainteresowany. Stoisz w rozkroku i nie możesz ruszyć ani w jedną, ani w drugą stronę. Tu ci nie pomogę, bo najpierw musisz podjąć decyzję, a potem się jej trzymać.
napisał/a: kamil871 2009-01-22 09:32
najlepiej sie odizolować od dawnego zycia trzeba sie pogoszić z tym co było pamiętajcie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ja byłem załamany po stracie ukochanej ale poznałem bardziej wartościową kobiete która docenia moje uczucia i traktuje mnie z szacunkiem nie warto sie zadręczać odizolować sie zupełnie poznawać nowych ludzi i zobaczycie ze to sie opłaci i napewno jeszcze nie raz bedziecie szczęśliwi i bedziecie sie śmiali z tego co było dawniej
napisał/a: Darek1985 2009-01-29 00:38
Witam Was po dłuższej przerwie.

Przez jakiś czas odżyłem. Styczeń był pod znakiem radości. Znów wróciłem dawny ja. W pracy sukcesy, wokół mnie ludzie, wracałem do domu szczęśliwy. POKOCHAŁEM SIEBIE. Znów chciało mi sie żyć a tym bardziej nie miałem ani jednego dnia smutku. A z Nią miałem minimalny kontakt. Ogólnie EX mówiłem, że jestem szczęśliwy będąc wolny. Bo tak czułem. Mogłem robić co chciałem szczególnie zająć się swoimi pasjami. Ale to już przeszłość. Od czasu rozstania czyli trzy miesiące temu moja odporność zanikła. Ciagle na coś choruje. Tym razem po raz czwarty nabawiłem sie ostrego zapalenia zatok, płuc :/ Może też z własnej głupoty bo zacząłem za bardzo imprezować. Trochę wlewałem za kołnierz a na dwór wychodziłem tak jak by było lato a nie zima.

Ale od paru dni wróciła chandra a kto wie czy to nie depresja. Zastanawiam się nad sensem życia. Czy jaki jestem teraz to dobrze? Czy powinienem być bardziej poważniejszym człowiekiem bo już mam 23 lata. Ale nic na to nie poradzę, że lubie często żartować. Szczególnie, że Ona sie odezwała do mnie. W sumie luźna pogawędka. Nawet za bardzo nie zwracałem uwagi na tą rozmowę. Tak myslałem, że już Ją nie kocham. Ale "wymskneło" Jej się, że Jej nowy partner którego bardzo kocha jest wspaniały nawet w... wiadomo gdzie. Z początku oniemiałem. Ale mówiłem sobie "przecież Jej nie kocham Jej sprawa" ale z godziny na godzinę zacząłem za dużo myśleć. Nachodziły mnie myśli "Czyli ja jestem ten gorszy" obwiniałem się, że w związku nie dałem chyba z siebie wszystko. Do tego doszedłem, ze stwierdziłem, że jestem ciapa nie facet. Nie wiem czy to obudziła się moja miłość czy to bardziej męska duma. Znów czuje się wypalony. Na nic nie mam ochoty oprócz siedzeniem przed kompem, słuchaniem muzyki i spaniem. A śpię duzo przez te choróbsko. W pracy jest taka dziewczyna która najchetniej chciałaby cały czas ze mną spedzać czas. W sumie fajna dziewczyna. Tylko jest jeden problem. Jestem cholernym IDEALISTĄ! Szukam chyba ideału. Boję się wejść od tak w związek. Wiem po tym związku, że musiało dużo czasu minąć abym pokochał. Boję się, ze drugiej połówki nie znajdę przez swój charakter. Druga sprawa, że wpływ na mój stan ma, że do końca marca mieszkam sam. W sumie od dawna wiedziałem, że tak będzie w tym okresie dlatego jeszcze w związku z moją EX już planowałem jak to będzie. Szczególnie myślałem o romantycznych wieczorach. A tak romantyczne wieczory spędzam sam ze sobą no chyba, że kumpel wpadnie na piwko ale teraz to niemożliwe. Brakuje mi miłości... przestaje się oszukiwać, że jestem szczęśliwy będąc sam :(

PS: Kamil87, gratululacje za Linuxa. Jako informatyka bardzo mnie cieszy, że ktoś używa tego systemu tutaj :)
napisał/a: ilona_ 2009-01-29 01:11
Witaj,

wydaje mi sie, ze samotny czlowiek ma czasem przyplywy pozytywnej energii. U niektorych trwaja one dluzej, a u niektorych krocej. Jednak jestesmy tylko ludzmi i kazdy z nas potrzebuje bliskosci drugiej osoby (czyt. pluci przeciwnej). Ja nie wierze w kogos takiego jak singiel. Jestes sam - jestes pusty. Nie do konca spelniony :/
No ale zycie pisze swoj scenariusz i niewiadomo kiedy nam zesle znowu dobrego duszka, ktorego pokochamy.
Wierze, ze Ci zle samemu, bo nie ma komu zrelacjonowac calego dnia, podzielic sie przezyciami, okazac czulosci... Wazne jest to, zeby za duzo nie myslec o tych rzeczach jak sie jest samemu, bo mozna zwariowac :/
A nasi ex chyba robia blad odzywajac sie do nas... bo robia nam niepotrzebna nadzieje...
Ciezko zrozumiec slowa Twojej bylej dziewczyny, bo takie rzeczy powinna zachowac dla siebie, ale mysle, ze nie powiniennes rozumiec tego w jakis negatywny sposob dla siebie. a skoro ona ma potrzebe opowiedzenia o tym komus i wybiera swojego ex, to chyba sie po prostu chciala pochwalic (choc uwazam to za dosc glupie), no a obecny moze niekoniecznie byc taki dobry. zreszta nawet gdyby byl to nie oznacza, ze ty nie jestes :) no dziwne :/
piszesz tez, ze masz fajna adoratorke :) moze sprobuj poznac ja blizej, a okaze sie tym Twoim idealem ;)
napisał/a: Darek1985 2009-01-29 13:06
U mnie przypływ tej pozytywnej energii przyszedł na krótko. Tak na prawde chciałbym swoją miłością obdarzyć kogos kto Ją potrzebuje. Ale mam wrażenie, że mało takich dziewczyn a jesli są to raczej nie będzie pasować moja osobowośc :/ Nie oszukuje się, że jestem jakimś super przystojniakiem, który może bez problemu zagadać do dziewczyny
Może jestem lekko przebojowy ale to nie wystarczy. To co odczuwam może nie jestem tęksnota za EX ale za czułymi chwilami, tych chwil wtedy gdy ktos potrafił mnie zrozumieć. Ale Ona na studiach się zmieniała zaczeła wiele rzeczy we mnie nadinterpretować i tak to sie wypalało. Z dziewczyny zrobiła się kobieta. Tylko nie wiedziałem, że przez to związek się rozwali, że kiedyś Ona powie "Koniec" bo wygladaliśmy i to każdy mówił jak stare dobre małżeństwo. Dla mnie to był szok z którego wyszedłem. A teraz to chyba zazdrość o tamtego a raczej, że ja jestem ciągle sam jak palec no i poczucie, że jestem gorszy po tym jak napisała o tamtym. Nie wiem czemu mi się nagle zwierzyła z takiej rzeczy. Choć zawze lubiła się czyms dowartościować w czymś gdzie ma lepiej. Ale że by aż tak "przywalić"? :/

A ja szukam, szukam, szukam. Ta "adoratorka" jest o de mnie młodsza o 4 lata a już sobie obiecywałem, żadnych młodszych. Ehhh juz sam nie wiem. W sumie z moją EX było tak, że na poczatku związku nie byłem pewny swoich uczuć w sumie czułem, że nic nie czuje a jak się zakończyło? Wiadomo. Miłość to piekne uczucie ale za to jakie bardzo dziwne. Nie wiadomo kiedy Cię trafi. Zacząłem trochę działać na portalach randkowych nawet odpisywać na ogłoszenia na gumtree ale mam wrażenie, że ludzie tam piszą dla jaj. Bo korespondecje zaczynam po czym nagle się znajomośc urywa. Albo była taka jedna co w moim odczuciu chciała tylko spedzic noc. Od razu podziękowałem. Nie szukam takiej. Czekam na odpowiedź od jednej dziewczyny z ogłoszenia na gumtree. Jak czytałem o Niej to tak jakbym czytał o sobie. Szczególnie, że jest z mojej dzielnicy. Ale czuje, że będę czekał na odpowiedź nadaremno. Niech ta samotnośc szybko minie bo znów egzystuje na tym świecie bez sensu :/

Edit: I jeszcze jedno. Jak byłem w związku te 4 lata to znajomi żyli jako single albo byli w luźnych związkach. Mój związek się rozpadł a teraz prawie każdy z moich znajomych szczęśliwy w związku. Paradoks. Ale teraz rozumiem ich gdy chcieli mnie wcyiagnąc na piwo a ja im mówiłem "Jestem z Nią sorry nie mam czasu" teraz sytuacja sie odwróciła. To mnie tłamsi strasznie
napisał/a: ~gość 2009-01-29 13:17
Darek1985, nie martw się, będzie dobrze, potrzeba czasu
napisał/a: tajemnicza1_19 2009-01-30 21:03
ja tez bylam a raczej jestem to poszkodaowana osoba, tyle ze mnie rzucil ktos kto chcial zabic swoja wielka milosc uczuciem do kogos innego czyli tym razem do mnie. czytajac wasze posty doszlam do wniosku ze trzeba poczekac, musi uplynac duzo czasu zanim ktos kto cierpi po rozstaniu chcialby sie na nowo z kims zwiazac. moja historia byla taka ze moj byly partner cierpial po swoim 5-letnim zwiazku. we mnie znalazl pocieszciela. wszystko z poczarku ukladalo sie wspaniale. staral sie bardzo... a ja staralam sie mu zaufac.mimo ze nie moglismy sie czesto widywac(ja studia, on praca) to wielogodzinne rozmowy zastapily nam te rozstania. mowil ze teskni za mna ale mowil tez ze nie moze zapomniec o tamtej. zaczal pic coraz czesciej. nie moglam mu zaufac a on mial o to zal do mnie. nawet jak tesknilam to nie potrafilam sie otworzyc na niego i on caly czas twierdzil ze szybko go rzuce ze nie traktuje go powaznie ze go skrzywdze ze on potrzebuje stabilizacji. ja naprawde chcialam powaznego zwiazku ale ciezko mi czasami bylo wysluchiwac jak to jemu jest zle jakie ma problemy ze soba ze nie wie co ma robic. czasami duzo mowil na jej temat. po jakims czasie zaczelo mnie to bolec. zakochalam sie..nic nie moglam na to poradzic. on mnie ciagle przepraszal za to ze pije i mowil ze mu na mnie zalezy. ja sie otworzylam bardziej na niego.juz mowilam ze tesknie i ze czekam na spotkanie. ale nic przesadnie. tylko ze po jakims czasie stal sie obcy. mowil ze rozmysla. dzieli nas 7 lat roznicy i mowil ze kiedys wiek nas porozni, ze on chce stabilizacji niedlugo slubu a mnie to przerasta bo mam dopiero 20 lat. ze za malo czasu minelo odkad oni sie ze soba rozstali. ze on nadal ja kocha ale wie ze ona juz do niego nie wroci. rozstalismy sie...nie ma juz tel. a ja zaluje ze znowu zaufalam. bo teraaz zarowno jemu jak i mi jest ciezko. powrotow raczej nie bedzie. a co Wy o tym myslicie?
napisał/a: ilona_ 2009-01-30 23:41
a ja nie szukam na sile, bo zazwyczaj zawsze jest tak, ze jak czzegos bardzo chcemy to tego nie dostajemy. mam tylko nadzieje, ze jeszcze kiedys ktos przyczepi sie spodnicy i nie bedzie chcial sobie pojsc ;)
natomiast od tygodnia chyba zastanawiam sie czy zaprosic mojego ex do kina czy na jakis spacer :/ bardzo brakuje mi jego bliskosci. jeszcze sie chyba nie wyleczylam :( tylko boje sie ze powie nie... a pewnie tak bedzie :/ i tego ze juz potem mozemy do siebie wogole nie pisac. ale chyba lepiej sprobowac i zalowoc niz zalowac ze sie nie sprobowalo tak?
napisał/a: madlenka1 2009-02-03 21:26
witam..poczytalam niektore teksty.. postanowilam i ja napisac cos na ten temat - wlasnie zakonczyl sie moj zwiazek - prawie 5 letni - mowie wlansie sie zakonczyl bo czuje ze to ejst strasznie swieze.. mimo ze skonczylo sie w sumie miesiac temu swiadomosc ze nic z tego nie bedzie jest czasem a czasem jescze jaka snadzieja pojawia sie - boli cholernie gdy o tym mysle - powod? hmm trwalo to juz za dlugo - okazalo sie ze tlyko ja w tym jestem - on nie traktuje tego powaznie nie mysli o nas z przyszloscia - co do bolu to wiem ze dam rade jakos sobie radzic zajme sie innymi rzeczami.. wierze w to ze z czasem bede myslec mniej i zaczne zyc swoim zyciem - juz nie naszym - boje sie strasznie tlyko jednego.. ze to doswiadczenie - swiadomosc ze to bylo takim wielkim zludzeniem te jego niby sczescie ktore ja widzialam - nie istnialo tak naprawde a niekotre gesty slowa byly mowione dla potrzeb sytuacji? jejku sama nadal chyba do konca w to nie wierze ale powinnam bo gdyby byly prawdziwe znaczyloby ze jestem dla niego wszystkim i w zyciu by mnie nas nie skreslil - boje sie w zwiazku z tym ze keidy spotkam kogos bede miala obawy ze on udaje ze nie jest sczesliwy - ze przez ten zwiazek a raczej przez takie rozczarownie jakie mnie spotkalo nie bede umiala zbudowac szczesliwego zwiakzu gdy spotkam kogos wartosciowego.. odpowiedniego dla mnie gdy pokocham kogos czy wogole bede umiala? :( bardzo sie boje ze to mnie zmieni i zablokuje emocjonalnie :(
napisał/a: ~gość 2009-02-03 22:43
Zawsze po rozstaniu jedna strona cierpi bardziej, ale czasami w związku jest tak że jesteśmy z ta osobą a tak naprawdę nie wiemy co myśli, często tyczy się to facetów którzy sa kiepscy w okazywaniu uczuć itp. ale część kobiet również to ma, wtedy niby jesteśmy razem a nie wiemy co w głowie drugiej osobie siedzi, chyba można powiedzieć nawet że jest nieszczera, dlatego jeśli nie można w związku szczerze pogadać, czego czasami trzeba sie nauczyć to już jest sygnał że ta osoba może nie być ta jedyną, bo zapewnienia i okazywanie uczuć utwierdza nas i uspokaja że wszystko jest ok, jesli partner\ka zachowuje się swobodnie, jest szczera, okazuje nam uczucie słowami i swoim postępowaniem to nie myślimy o rozstaniu i o zdradzie jest nam po prostu dobrze

Często jest tak że facet wraca z pracy pierdyknie sie na fotelu gapi sie w tv i ... to wszystko
albo
Kobieta wraca z pracy, prysznic i odwraca sie, albo czyta jakies pismo i wszystko
Zero kontaktu, normalnej rozmowy, to juz sygnał że cos nie gra i wtedy miesiąc dwa i Rozstanie
Wiem że może trochę łopatologicznie to przedstawiłem ale ja nie mógłbym być z kimś takim, lubię ludzi otwartych, co w sercu to na dłoni, już nawet wole kłótnie niż milczenie bo milczenie w związku to gwóźdź do trumny, czasami jest trudno powiedzieć co się czuje ale przynajmniej wiadomo o co chodzi i nie ma niespodzianek, tak staram sie postępować heh choć i tak czasami nie wychodzi

Ale mowę walnąłem mam nadzieje że nie usnęliście pozdrawiam
napisał/a: Darek1985 2009-02-05 12:49
Ja chyba powoli wychodzę z tego stanu więzi z moją EX. Ostatnio pogadaliśmy powiedziałem co we mnie siedzi, że Ją Kocham. Ona dopiero teraz zrozumiała, że na prawdę kocham nadal. Rozumie mnie szczególnie, że teraz bardzo kocha tamtego i wie co czuję. Druga sprawa co mnie dziwi. Mówiła, że tak na prawdę Jej było dobrze w związku. Nawet sobie powspominaliśmy Nasze wspólne wakacje na Słowacji. I co mnie zszokowało, że powie kiedyś swoim dzieciom z kim spędziła swoją młodośc i, że byłem dla Niej bardzo ważny w życiu. (Taaa w przyszłości dobry Wujek Darek :P) Nawet Jej nowy partner i nie oszukuje się, że to będzie przyszły mąż bo teraz Oni wyglądają jak prawdziwe małżeństwo (Fakt faktem jest starszy o wiele i życiowo bardzo dojrzały niż ja) szanuje mnie jako, że byłem dla Niej ważny. Ale póki co kontakt będzie zerwany na jakiś czas. Jedynie bardzo chce wiedziec czy 13 lutego w piatek obronię pracę inżynierską jak Jej Rodzice. Ale póki co muszę sie wyleczyć z miłości z drugiej strony siebie bardziej poznać i pokochać siebie jaki jestem bo to bardzo brakowało.

Dziękuje wszystkim, którzy mnie wspierali od września i pozdrawiam tych co zmagali się lub zmagają się z nieszczęśliwą miłością. Wierzę w Was. Dacie radę. Czas jest potrzebny choć do końca zycia w sercu pzostaną tamte wspomnienia. Ale otwórzmy się na inne cele w życiu. Póki co będę tu obserwatorem na forum bo forum jako się nazywa "we-dwoje" ja w tej chwili nadal samotny jestem. Ale nie oznacza, ze czasem moge komus doradzic w potrzebie :)

Trzymajcie się!