II edycja konkursu literackiego "Chwile uniesienia"

napisał/a: ~tedybear27 2009-02-06 20:58
BOJKOTOWAC KONKURSY

nagrody nawet za rok do Was nie dotra!!!!!! ja czekam na swoje nagrody poł roku !!!!
napisali ze wyslali ale guzik z tego.

TO JEDNA WIELKA ŚCIEMA !!!!!
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-02-06 22:07
"Dotyk"
Zobaczyłam Cię.
Miałeś zamkniete oczy.
Widziałam że pragniesz mnie.
Chcesz pieścić moje ciało.
Dotykać moich ust.
Lecz życie szybko biegnie.
Ranisz mnie co rusz.
Z dnia na dzień czas ucieka.
Zegar coraz głośniej bije.
Za kilka chwil nie damy rady.
I nadejdą smutne dni.
napisał/a: madzialena15 2009-02-08 18:31
- Jestem nienormalna! – mruknęła Ewa i odskoczyła gwałtownie za róg budynku, żeby nie zostać dostrzeżoną.
- Nie!, Jestem kompletnie porąbana!!! – dodała po chwili. Bo kto normalny śledzi obcego mężczyznę, tylko dlatego, że czuje, że sex z nim byłby nieziemski??? No właśnie… A ona od dwóch godzin łaziła po mieście za mężczyzną – „ideałem”. Logiki w tym nie było żadnej…
Miała dziś dzień wolny od pracy i postanowiła pojechać do galerii na zakupy i jakąś kawę. W autobusie jednak nagle ujrzała swój ideał ze snów! Mężczyzna wsiadł z niepewną miną, tak jakby dawno nie korzystał ze środków komunikacji miejskiej. Stanął nieopodal Ewy i zapatrzył się w okno. Był idealny! Miał szczupłą sylwetkę, ciemne włosy i brązowe oczy. Ubrany był w skórzana czarną kurtkę i ciemne dżinsy, które sexownie opinały mu się na biodrach. Ale najbardziej sexowne były jego usta…Ewa przymknęła oczy i zaczęła sobie wyobrażać jak te usta zaczynają błądzić po jej ciele. Zaczęłyby od dłoni, a potem coraz wyżej i wyżej aż do ramienia. Potem wilgotne i ciepłe, przeniosłyby się na kark i szyję, a następnie niżej aż na piersi. Tu zatrzymałyby się na chwile i zaczęłyby kąsać, ssać i delikatnie wylizywać jej sutki. Do tego dołączyłyby się dłonie mężczyzny, które rozbierałyby ją szybko i brutalnie. Aż w końcu całe ciało mężczyzny przycisnęłoby ją do ściany i mocno przytrzymało umięśnionymi udami. Gdy Ewie wydawałoby się, że dłużej nie wytrzyma już napięcia, mężczyzna wtargnąłby w nią mocno, wypełniając całą swym żarem…
Ewa sama zdziwiła się siłą swoich odczuć. Samo wyobrażenie spowodowało u niej szybsze bicie serca, rumieńce na policzkach i pełną gotowość w najintymniejszych częściach ciała. Czuła, że na najmniejszy gest ze strony tego mężczyzny, była gotowa wysiąść z nim, pójść do niego do domu i o nic przy tym nie pytać…
Mężczyzna wyczuł chyba, że się na niego gapi, bo odwrócił wzrok i na chwilę ich spojrzenia skrzyżowały się. Ewa poczuła jak robi jej się gorąco. Słyszała dudnienie swego serca tak głośne, że bała się, ze słyszą to wszyscy w autobusie. Widocznie jednak tak nie było, bo ideał po chwili odwrócił wzrok i zaczął zbierać się do wysiadania. Ewa nie zastanawiając się długo wyskoczyła za nim, a następnie w bezpiecznej odległości poszła za mężczyzną. Tym sposobem odwiedziła już bank, aptekę, jakieś biuro i sklep z akcesoriami komputerowymi. Widocznie „ideał” też miał dzień wolny od pracy, bo nigdzie się nie spieszył i załatwiał różne drobne sprawy. Teraz zachciało mu się chyba cos przekąsić, bo wszedł do malutkiej chińskiej restauracji. Ewa przycupnęła więc na ławce po drugiej stronie ulicy i zaczęła obmyślać plan. Co teraz? Nie może tak po prostu iść do domu. To absolutnie nie wchodziło w grę. Wiedziała jednak, że jej zachowanie jest nielogiczne, gdyż nadal nie miała pojęcia jak podejść i co powiedzieć, żeby nie wyjść na napaloną idiotkę. Postanowiła zadzwonić do swojej zakręconej przyjaciółki. Może ona coś wymyśli? Niestety, akurat jak na złość komórka Anety była poza zasięgiem…
- Cholera! – zaklęła pod nosem.
- Czy coś się stało? - usłyszała nagle przyjemny, niski, męski głos. Gwałtownie podniosła głowę i zobaczyła przed sobą mężczyznę, za którym łaziła od dwóch godzin…Kompletnie ją zatkało.
- Eeee – odparła wyjątkowo mądrze, czując że się czerwieni. Miała kompletna pustkę w głowie i musiała wyglądać na mało inteligentną!
- Pomyślałem, że pani wejdzie za mną do tej restauracji i że może zjemy razem? Musi być pani zmęczona i głodna, po tylu godzinach chodzenia za mną po mieście. Muszę przyznać, że jest pani wyjątkowo wytrzymała!
- To, to pppan wiedział, że za panem łażę? – zapytała zdumiona Ewa, jąkając się odrobinę.
- No jasne - zaśmiał się nieznajomy. – W agencji detektywistycznej to pani raczej kariery nie zrobi…Widziałem panią już w autobusie. Ale jestem ciekawy dlaczego właściwie pani to robi?
- To raczej trudno będzie wyjaśnić – wydusiła cicho Ewa.
- W takim razie może się przedstawię, jestem Konrad – „Ideał” wyciągnął ku Ewie swoją wielką, ciepłą dłoń.
- Ewa…
- Proponuję obiad. Wtedy może mi pani wszystko wyjaśni, co? – uśmiechnął się Konrad.
- Dobrze – uśmiechnęła się Ewa i ochoczo poszła za mężczyzną ze swojego snu. Czuła, że sny i marzenia czasem mogą być prorocze…
napisał/a: janka 2009-02-17 21:10
[LEFT]Codziennie, zza firanki okna, tuż po ósmej obserwowałam Cię zmierzającego do swojego samochodu. Stało się to moim nawykiem. Pracowałam w domu i gdyby nie Twoje ranne wyjścia do pracy, nie otwierałabym oczu przed dziesiątą. Czekałam zawsze z niepokojem czy dzisiaj również się pojawisz. Zawsze istniała możliwość, że zmogła Cię choroba albo masz wolny dzień. Jednak od pół roku, odkąd się tu wprowadziłam, zawsze pojawiałeś się w drzwiach. Wydawałeś mi się facetem, na którego można liczyć. Gdy tylko wynurzałeś się z otchłani klatki schodowej, moje serce zamierało. Naprawdę czułam, że przestaje bić na te kilka minut podczas, których przemierzałeś kilkaset metrów i odjeżdżałeś w siną dal. Poruszałeś się jak młody tygrys, niby od niechcenia a z wielką gracją. Było w Twojej posturze coś takiego, iż czułam, że zapewniłbyś mi bezpieczeństwo. Ile razy marzyłam, w czasie bezsennych nocy, byś mnie zdominował swoimi szerokimi barkami i przygniótł swoją masą. Byłeś dla mnie ucieleśnieniem prawdziwego mężczyzny, pewnego siebie, biorącego co Ci się należy.

Kiedyś stałam za Tobą w długiej kolejce w pobliskiej piekarni. Bezpośrednio za Tobą. Czułam woń Twego potu wymieszaną z piżmem perfum. Widziałam jakie masz duże, męskie ręce, prawie jak bochny chleba, który kupiłeś. Tak bym chciała by wplotły się w moje włosy. Chciałam się im poddać, jak masa w rękach rzeźbiarza. Uformowałbyś ze mnie coś nowego, coś Twojego. Zarost na twarzy miałeś silny, widać, że potrzebowałeś golić się codziennie. Czarne punkciki pod skórą już były gotowe, by znowu przebić się na zewnątrz. Zazdrościłam im, że codziennie ich dotykasz, głaszczesz, pocierasz. Chciałam być nimi. Wyjawiłeś ekspedientce czego pragniesz a ona karnie podała Ci to z uśmiechem. Brzmiałeś grzecznie, lecz z dystansem. Taki głos przeznaczony był dla mnóstwa ludzi, którzy codziennie przewijali się przez Twoje życie. Dla mnie rezerwowałeś szept, zmysłowy, prawie niemy. Wyjawiałeś mi na ucho swoje myśli i marzenia a ja głaskałam Cię po włosach pachnących mydłem. Wtedy w piekarni, zauważyłam, że masz smutne usta. Nie za duże, takie, których mógłby się wstydzić chłopak, ale i nie cienkie jak u złośnika. Wyginały się w podkówkę kącikami do dołu. Miały różowy odcień, który przywodził na myśl wiosnę i budzącą się przyrodę. Były zapowiedzią cudów, które miały nastąpić. Nieraz czułam ich ciepło i wilgoć na swoim ciele, kiedy to zachłannie kąsałeś mnie, lizałeś i chuchałeś na przemian. Kiedyś w chwili zapomnienia wyrwałam Ci parę włosów z głowy. Do dziś przechowuję je w kopercie niczym relikwię.

Nadeszła wiosna a wraz z nią więcej okazji do widzeń z Tobą. W sobotę i w niedzielę zawsze o dziewiątej biegałeś po parku. Mój pies też na tym korzystał, bo chodziłam tam z nim przyglądając się Tobie. Nie nazbyt ostentacyjnie, tak by nie zwrócić Twojej czy niczyjej uwagi, ale na tyle pilnie, aby odnaleźć w Tobie jakiś nowy szczegół składający się na Twój obraz. Zrobiło się na tyle ciepło, że biegałeś w t-shircie, który odsłaniał Twoje owłosione, pełne nabrzmiałych żył ręce. Pomyślałam, że takie muszą mieć drwale, którzy w pocie czoła przetrzebiają lasy. Ileż dałabym, aby móc dotknąć mięśni biegnących od ramion ku dłoniom, studiując powoli ich wypukłości i załamania. Ręce, które się nie lękają. Chciałabym żebyś i Ty przewertował moje ciało niczym księgę. Po treningu z ogorzałą twarzą i w spoconej bluzce wydawałeś mi się wcieleniem męskości. Miałeś władzę nad swym ciałem. Mną zawładnąłeś już dawno.

Te codzienne spotkania były dla mnie najważniejsze Wszystko inne robiłam z niechęcią i odliczałam czas kiedy znowu Cię zobaczę. Noce były nasze. Często nie zmrużyłam oka, mimo, to wcale nie przysypiałam w ciągu dnia. Czułam, że dałeś mi wielka siłę. Nadludzką moc. Nie potrzebowałam spać, jeść, spotykać się z rodziną. Nadeszła znowu jesień, chłód i deszcz, ale pozostały mi spotkania z Tobą w tygodniu i nocami. Rano często trzymałeś w ręce duży parasol, tak, że nie widziałam Twojej twarzy. Znałam ją jednak na pamięć i nie przeszkadzało mi to. Trzeciego października jak zwykle już od świtu zaglądałam czy aby nie idziesz. Zbliżała sie ósma. Zegar tykał. Wiedziałam, że zaraz znowu się pojawisz. Czekałam. Minęła ósma a potem kolejne minuty, piąta, szósta, siódma. Nie było Cię. Po dwóch godzinach wyszłam struchlała na zewnątrz. W głowie miałam same czarne scenariusze. Wtedy zauważyłam, że nie ma na podjeździe Twojego samochodu. Może się zepsuł? Może pojechałeś dużo wcześniej? W nocy też nie przyszedłeś. Byłam całkiem sama, wyzuta z myśli i pragnień. Płakałam. Rano znów Cię wyczekiwałam. Bezowocnie. Nie pojawiłeś się wtedy ani nazajutrz. Z biegiem dni dowiedziałam sie przypadkiem, że przeprowadziłeś się do innego miasta, Gdańska albo Wrocławia. Nikt nie wiedział na pewno. Dziś nie wiem czy istniałeś naprawdę, czy byłeś tylko moim utajonym pragnieniem. Koperta z Twoimi włosami też się gdzieś zawieruszyła.[/LEFT]
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-02-17 21:24
Spotkałam go na ulicy przypadkiem..... Nie widzieliśmy się bardzo długo. Nie było żadnej rozmowy, tylko od razu poszliśmy do hotelu. Oboje nie powiedzieliśmy żadnego słowa. Była straszna cisza, aż do momentu gdy zaczęliśmy się piescić. Wówczas ściany tylko słyszały nasze westchnienia. Tyle lat myślałam o nim. O jego pieszczotach. O jego życiu. O tamtej chwili sprzed lat. A teraz to wszystko wróciło. Właśnie w tym samym hotelu. Bez żadnego słowa wyjaśnienia, kochalismy się na nowo. To był nasz kolejny pierwszy raz. Nie myślałam o konsekwencjach, o naszych rodzinach. Myślałam tylko o tym aby dać mu radość i szczęście w tych pieszczotach. Aby był zaspokojony na kolejne kilka lat. On pieścił moje ciało. Całował moje usta. dawał mi rozkosz o jakiej nie śniłam. Kochaliśmy się kilka razy. Nie wiem ile. Nie pamiętam. Było mi tak dobrze że szczytowałm raz za razem. Jeszcze nigdy moje ciało nie reagowało tak na czyjeś pieszcoty. Na koniec pocałował mnie i wyszedł z pokoju. Byłam zła i wściekła na samą siebie, że dałam się mu wykorzystać, a on nawet jednego słowa do mnie nie powiedział. A zarazem byłam szczęśliwa że dał mi taką przyjemność i że nie zapomniał o mnie.
3misiowie
napisał/a: 3misiowie 2009-02-18 20:39
To było nasze kolejne spotkanie. Bruno podjechał pod mój blok. Musiał chwile poczekać bo ja, jak zwykle nie wiedziałam w co sie mam ubrać. Lubilam nosić spodnice, szczególnie tę różową w biale kwiatki. Dziś mialam ją na sobie. Czyżbym przeczuwala co się może dzis zdarzyć?

Zeszlam do Bruna, czule go przywitalam buziakiem w usta. Bruno mocno przytulil mnie, zbliżył się do mojego ucha a ja poczułam dreszcze na szyji... Tętno przyspieszylo mi. Uwielbialam takie chwile. Szepnął mi do ucha:

- Tęsknilem.

Cichym glosem odpowiedzialam:

- Ja też.

Pocalowal mnie namiętnie, po czym wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Parku Syreny, gdzie odbywal się festyn rodzinny.

Chodziliśmy po parku jakieś 2 godziny, słuchając muzyki, jedząc lody i przytulając sie do siebie. Powoli oddalalismy się od tłumu, aż dotarliśmy na wielką polanę, na której leżaly na kocach rodziny i zakochane jak my pary. Bylo lato, gorąco, a każde schronienie pod drzewem dawalo ulgę ciału. Toteż i my znaleźliśmy sie pod takim drzewem. Oparłam się o nie a Bruno przycisnął mnie do niego mocno, dość mocno. Pocałował mnie w szyję, oblizal ucho, jeszcze raz po szyji... Jego twarz trzymalam w swich dloniach całując go u usta. Mój język splątał się z jego językiem. Serce mi zaczęlo walić, nogi zaczęły mi drętwieć ale o dziwo miałam mnóstwo energi. Jego spodnie wypełniły się, zapewne wspaniałym przyrodzeniem - pomyslalam. A gdy dotkął mojego łona swoim już twardym penisem czułam, ze jestem gotowa na przyjecie Bruna w całości. Przez chwilę wydawalo mi się, że wtapiamy się w drzewo, że tworzymy jedna calość. Calowaliśmy sie tak dlugo i namiętnie, jakbyśmy zapomnieli o calym świecie, o tym, że oprócz nas są w parku inni ludzie, z dziećmi.

My nie mieliśmy koca więc Bruno zaproponował, żebyśmy pojechali do niego po koc i wrocili tu z powrotem. Zgodziłam się. Zapowiadał się wspaniały i długi dzień.

Mieszkal z kolegą, jakieś 20min od parku. Weszliśmy do niego. Zaproponował zimny sok. Byłam bardzo spragniona, nie tylko tego soku. Bardzo nas to orzeźwiło.
Bruno podszedł do mnie i mocno przytulił. Spytałam:

- Bierzemy koc?

On odparł:

- Za chwilę.

Po czym zaczął mnie całować. Nie opierałam się. Położył mnie na łóżku i powoli zaczął wkladać rękę pod spódnicę czekając na moją reakcję. Reakcji nie bylo. :) Zastanawiałam się tylko czy jestem na to gotowa. Dziwię się, że wogóle jeszcze myślalam :) Chcialam to zrobić. Chciałam się z nim kochać caly dzień. I noc, oczywiście. Bruno byl mężczyzną, z ktorym mogłabym iść dalej przez życie.

Jego ręka wędrowala wyżej i wyżej. Gdy dotknęła mojej myszki zamarłam. Teraz zrobiło mi sie bardzo wilgotno. Zaczął mnie pieścić. Było mi tak przyjemnie, rozkosznie, że… Moja dłoń powędrowala do jego spodni. Spojrzalam na niego a on patrzył się cały czas na mnie. Pieściłam jego penisa tak delikatnie, jakbym nigdy tego wcześniej nie robiła (zdarzyło mi się wcześniej ze 2-3 razy ;) . Czy już zapomniałam co to znaczy? Fakt, długo byłam sama. Ale takich rzeczy się nie zapomina.

Nasze oddechy przyspieszyły. Bruno poszedł dalej i zdjął mi majtki – różowe oczywiście. Potem szybko ściągnął ze mnie bluzkę; poddałam się jemu całkowicie. Stanik rozpiął od razu, jakby był zawodowcem. Widzialam, że pragnie mnie tak mocno jak ja jego. Zaczęlam ściągać mu spodnie.
No nie, czy faceci muszą mieć dżinsy zapinane na guziki? – pomyślałam. Nigdy tego nie lubiłam. Owe guziki stawialy opór ale szybko poszło. Zdejmując koszulę urwałam 1 guzik. I znowu guzik, co za zmora. Bruno zaśmial się i powiedział:

- Nieszkodzi.

Przeprosiłam go, głupio mi się przez chwilę zrobiło. Ale tylko przez chwile.:)

Nasze ciała złączyły się tak mocno jakby ktoś nas skleił. Przefikołkowaliśmy na prawa strone łóżka, potem na lewą. Chciałam krzyknąć, choć sama nie wiem co. Zaraz! Chyba to, że jest mi tak wspaniale.:)
Pocalowal moje piersi, musnąl językiem sutki. Byłam tak bardzo podniecona i miałam wrażenie, że moje sutki stwardniały mi już w Parku Syreny. Bruno położył mnie pod sobą, założył prezerwatywę i powoli wchodził we mnie całując mnie po piersiach. Jego penis penetrowal moją myszkę a ja szczytowałam razem z nim… To był najwspanialszy seks od wielu lat. Nim się obejrzeliśmy kochaliśmy się jeszcze 2razy :) Ludzie co za facet!!! :)

A godzinę później… c.d.n.
napisał/a: ~GosiaInuszka 2009-02-18 22:32
Przywiodła go do tego motelu tęsknota i chęć bycia z Nią. Jak dobrze, że takie motele istniały, że można było wziąć klucze do pokoju i nikomu niczego nie tłumaczyć. Nic wówczas nie było ważne, obdrapane ściany, przeciekający kaloryfer, krzywo wiszący obraz na ścianie. Tak naprawdę świat zaczynał się ograniczać do tych włosów jasnych. Zapachu ciała rozgrzanego przez słońce i bijącego z niego pożądania. Wziąć ją w ramiona, wtulić twarz w jej ciało. Objąć w pół i posadzić na kolanach. Potem pieścić i całować. Odwlec na chwilę rozkosz, potem wrócić do tego i znowu nie nasycić się. Twarz wtulić i poczuć zapach jej ciała. Dotknąć włosów, przeciągnąć ręką po plecach, być blisko tego ogrodu w którym ukryta jest Jej Róża. Wyobrazić Ją sobie wiedząc, że za chwilę będzie mógł ją pieścić, całować, rozchylać jej delikatne płatki. Patrzeć jak powoli czerwieni się i nabiera w sobie. Jak w środku twardnieje mały wałeczek, uchwycić go zębami. Nagle poczuć się zagubionym, bo tyle na raz chciałoby się zrobić, a za mało czasu i rąk za mało. Wszystkimi członkami dotykać ją i we wszystkie zakamarki ciała na raz wejść, a potem patrzeć w jej oczy, które zrobią się takie ciemne i takie zachłanne. W tych oczach ujrzeć tajemnicę szczęścia. Gdzieś na dnie zobaczyć błyskające iskierki, które wirują wokół ciemnej otchłani, lecz ta otchłań nie jest groźna, ona jest wszystkim. Czekając na Nią wyobrażał sobie jak cudownie było mu patrzeć na jej uśmiech, kiedy delikatnie podnoszą się kąciki jej ust, to uśmiech Mony Lisy i Sfinksa. Uśmiech osoby, która nie chce i nie pamięta, że czas płynie nieubłagalnie. Szczęście jest wieczne, bo wieczna jest ta chwila, gdyż nic poza nią nie ma. Cudowne oczekiwanie na spełnienie. To już dziś, nareszcie. Za chwilę wejdzie do tego pokoju, w sposób cudowny odrzuci włosy do tyłu ruchem szybkim, a miękkim, nie przestanie uśmiechać się. Można upić się tym uśmiechem, utonąć w otchłani tych oczu, ale tak naprawdę dopiero wtedy czuje on, że żyje naprawdę.
Z rozmyślań wybudziły go otwierane przez Nią drzwi. Stąpała lekko, zwiewnie, jak nastolatka, a nie dorosła kobieta. Poderwał się i zamarł w miejscu. Jej oczy były smutne, na piersi osiadł wielki, czarny kruk i przysłonił Jej oczy, by spod powiek nie widziała świata. Usiadła, popatrzyła na niego, wtuliła się i ledwie słyszalnym głosem wyszeptała:
- Nie mogę tego zrobić, nie mogę go zdradzić.
Ale dlaczego, co się stało, tak długo to planowali, marzyli, tak im zależało na sobie, a ich miłość? Patrzył na Nią i nie rozumiał co do niego mówi. Spokojnie powtórzyła:
- Nie zdradzę go, nie potrafię.
Ogarnęło go uczucie tak ogromnej złości. Głowa zaczęła pękać bólem zwyczajnej niemożności uspokojenia się w Jej dłoniach. Słońce odbite w Jej włosach zaczęło go oślepiać. Czerep rozłupany żalem i niemocą, wył z bólu. Wstał i wycedził przez zaciśnięte do krwi wargi:
- Będziesz tego żałowała, zawsze, wszędzie codziennie. Będziesz żałowała, nie tego że nie zdradziłaś go ze mną, ale że pozostałaś mu wierna. Znienawidzisz go za to. Zatrujesz mu życie. Nigdy mu tego nie wybaczysz.
Ukryła twarz w dłoniach, nie usłyszała jak trzasnęły drzwi jego niemocy.
napisał/a: boniah 2009-02-19 11:03
Zwykły dzień jak codzień, żadnych planów na wieczór, a co gorsza nic nadzwyczajnego nie przychodziło mi do głowy.

Dom, praca i jeszcze raz dom. Przeprowadzka z mieszkania na nowe nie trwała długo, tylko te kartony leżące w

korytarzu. Zbędny element wystroju nowego mieszkania. Tłumaczyłam się sama sobie, że dzisiaj się za to wezmę,

poskładam, posegreguje i będzie idealnie. Zmęczona życiem i brakiem jakiejkolwiek rozrywki stałam nad garami

gotując coś na szybko. Nie było w tym przyjemności, a te kluski tak jakby nie aldente. W telewizji cały czas te same

smętne i powtarzające sie programy, o jest dobry film - mruknełam po cichu i przytulając sie do poduszki położyłam

na kanapie.
Włochy, malownicze miasto przy brzegu morza. Niebiańskie widoki i ta plaża, złocista, a ciepły piasek delikatnie

gilgotał po nogach. Chciałoby się tak położyć, rozebrać do bikini i pokazać słońcu swe piękne ciało. Przechodząc po

brzegu czuć było ciepło oceanu,a delikatna bryza rozwiewała włosy. Dzieci biegały i szalały skompane w promieniach

słońca, tylko mi czegoś brakowało. Zamyślona wrociłam do swoich 4 ścian. Długo rozmyślalam nad sobą nie wiedząc co

musze zrobić. Następnego dnia było podobnie, od samego rana promyczki słońca wdzierały się przez finestry chcąc

pobudzić do życia. Dzisiaj był ten dzień. Zebrałam się szybko i udałam na plaże. Rozłożyłam ręcznik i rozebrałam.

Ślamazarnie chcąc posmarować swe ciało wcierałam filtr. Nagle poczułam jak ktoś się zbliża. Nie przerywałam sobie

czekając na rozwój wydarzeń. Rozłożył się obok, przystojny, delikanty a zarazem taki męski młody mężczyzna. Widać

było, że to rodowity włoch. Kątem oka mierzyłam go od stop do głowy, oczywiście tak delikatnie by o nie widział.
Mi scusi . Posso aiutarti? - wyszeptał nagle. Nie zastanawiając się co miał na myśli, instynktownie Sii, Sii -

odpowiedziałam. Przystony włoch wstał, pochylił się nademną i zaczoł smarować kremem. Wtedy zrozumiałam, że pytał

czy pomóc. Byłam w szoku, ale czułam się jak księżniczka, jego ręce wedrowały po mym ciele. Zamknełam oczy, było mi

tak cudownie, już nie pamietam kiedy ktoś tak mnie pielegnował. Chciałam by robił to jak najdłużej, by nie

przestawał. Gdy czułam, że zbliża się ku końcowi instynktownie odwrociłam się na brzuch. Nie musiał nic mówić,

wiedziałam, że nie tylko mi się to podoba. Dziękuję Ci mężczyzno mich marzeń - wyszeptałam po polsku. Uśmiechnoł się

jakby wszystko rozumiał. Chciałam się odwdzieczyć więc zaprosiłam do siebie na kolację. Czas się dłużył a ja starał

się jak najlepiej, by wszystko było idealne przed kolacją. Czułam, że musze dziś wyglądać najpiekniej. Ubrałam się w

delikatna bawełniana i przewiewna sukienke. Osiemnasta przyszedł, elegancki i zmysłowy. Przyniosł kwiaty i wino.

Byłam oszołomiona gdy powiedział "Dziękuje". Zbliżył się i przytulił mnie. Wiedział, że jestem polką bo rozumiał co

mówiłam. Moja matka była polką. Wszystkie polki to piękne kobiety - szepnoł mi do ucha. Idealny - pomyślałam i tak w

miłej atmosferze zjedliśmy spagetti rozmawiając o wszystkim. Rozmowa tak się kleiła, że nawet nie wiem kiedy wypiliśmy całe wino. Byłam tak spragniona, takiego spotkania, że nawet nie wiem kiedy on zbliżył sie i zaczeliśmy się całować. Może nie po włosku, ani polsku, ale tak delikatnie jak umieliśmy. Chciałam więcej, chciałam całego Ciebie. Pragnełam zbliżenia i Twojego dotyku na moim ciele. Poczułam jak Twoja ręka wedruje coraz niżej. Lekki dreszczyk przeszedł po moich plecach. Zaprosiłam do sypialni gdzie było mnóstwo świec. Przygotowałam się - szepnełam. Uśmiechnoł się delikatnie. Rozebrał z koszuli i pokazał piękne umieśnione ciało. Byłam bardzo podekscytowania, chciałam tego ! chciałam całego Ciebie! Leżeliśmy, on całował mnie po całym ciele, podniecając mnie coraz bardziej. Czułam, że jestem jak ogień, płonę ...
BIM BOM - BIM BOM - usłyszałam dzwonek do drzwi. To tylko sen,a szkoda, że tylko sen bo tak cudownie się zapowiadało .....
ale
napisał/a: ale 2009-02-19 19:13
Redakcja napisal(a):
-------------------------------------------------
Laureatem pierwszego tygodnia konkursu (29.01.2009) jest FreakQueen
Gratulujemy!
[/COLOR][/B]-------------------------------------------------
Laureatami drugiego tygodnia konkursu (5.02.2009) są ~Di, Malwika i Aszka
Gratulujemy!
-------------------------------------------------
Laureatami trzeciego tygodnia konkursu (12.02.2009) jest papryCZka
Gratulujemy!
-------------------------------------------------
Laureatami czwartego i ostatniego tygodnia konkursu (19.02.2009) jest janka
Gratulujemy!
-------------------------------------------------

Przypominamy, że zwycięzca konkursu, który otrzyma zestaw zmysłowej bielizny zostanie ogłoszony 23.02.2009



Serdecznie gratuluję wszystkim dziewczynom!

Nie rozumiem tylko, jak to ostatniego tygodnia konkursu, skoro konkurs trwa do dziś, więc teoretycznie do 12 można dodać opowiadanie.
No ale trudno, następnym razem się pospieszę :)
ale
napisał/a: ale 2009-02-19 19:15
tedybear27 napisal(a):BOJKOTOWAC KONKURSY
nagrody nawet za rok do Was nie dotra!!!!!! ja czekam na swoje nagrody poł roku !!!!
napisali ze wyslali ale guzik z tego.

TO JEDNA WIELKA ŚCIEMA !!!!!


Ja wygrałam tutaj kilka rzeczy i raz nie dostałam nagrody, więc oby to był pierwszy i ostatni :)

Pozdrawiam wszystkich
napisał/a: Aszka7 2009-02-23 10:02
Gratuluacje dla zwyciężczyni. Cudne opowiadanie:D