Jak fair podzielic finanse z facetem?

napisał/a: Valkiria_ 2014-05-10 20:38
Myśl o sobie i dziecku. Ja mialam tatę, któremu się krzywdą widziało kupić mi kurtkę i buty... A jak juz mi kupil, to zwyzywal mnie, ze ledwo kupil mi kurtkę to od razu ją muszę ubierać... Mialam wtedy 12 lat a pamietam do dzisiaj. Tata zmarł w 2005 roku a gdy go wspominam to dalej mi to staje przed oczami. Moja mama miala przy tacie ciężkie życie - w dużej mierze przez jego skąpstwo. A ja razem z nią. Dla twojego narzeczonego pieniądze to wartość nadrzędna. Z takim czlowiekiem nie ma życia, partnerstwa. Nie da sie stworzyć rodziny...
napisał/a: 1121 2014-05-10 20:39
laraoxy30 napisal(a):Gotowanie i sprzatanie to w oczach mojego narzeconego 'obowiazek kobiety'
To mu powiedz, że "obowiązkiem faceta" jest kobietę utrzymać, a jak go nie stać, to niech robi wszystkie czynności sam. Tak jest taniej.

To, co masz u "siebie" w domu ze "swoim" narzeczonym jest patologiczne. Kiedy się zaczęły takie problemy lub kiedy zaczęłaś je zauważać ?
napisał/a: laraoxy30 2014-05-10 21:08
112 napisal(a):To, co masz u "siebie" w domu ze "swoim" narzeczonym jest patologiczne. Kiedy się zaczęły takie problemy lub kiedy zaczęłaś je zauważać ?


Na poczatku on byl calkiem inny, staral sie mi zaimponowac, kupil mi srebrny pierscionek na 3 randce, kupowal kwiaty bez okazji, organizowal wyjazdy, pikniki. Wlasciwie wszytko zmienilo sie od zareczyn (2 lata temu), kiedy zaczelismy rozmowy o slubie, o tym ze on koniecznie chce intercyze. Ja na to ze ok, w sumie oboje mamy swoje nieruchomosci, spadki po rodzicach itd., ale zaproponowalam ze moze rozdzielnosc bylaby lepsza bo gdyby cokolwiek mu/lub mi sie kiedys stalo to bedzie zabezpieczenie dla drugiej osoby i ewentualnych dzieci (w intercyzie po smierci partnera nic ci nie przysluguje a rozdzielnosc mozna zawsze zmienic i po smierci partnera nie ladujesz na bruku). On na to zareagowal jakbym go chciala okrasc. Potem zaczelam myslec ze te zareczyny byly tylko po to aby sciagnac mnie z ''marketu'', bo przy kazdej rozmowie o slubie (jakis rok po zareczynach), on strasznie sie denerwowal. Odpuscilam temat slubu bo sama zaczelam miec watpliwosci. Potem on zaczal zapomniac to o prezencie na gwiazdke, (kupil go w lutym), to o moich urodzinach, a gdy o tym wspomnialam to wypominal mi ze lece na kase. On w zyciu nie mial za wiele dopoki ne przyjechal do UK, ale to nie jest zaden powod by byc tak zbzikowanym na punkcie kasy. Odkad kupil mieszkanie to ciagle powtarzal ze on nie chce abym do niego cokolwiek kupowala abym potem mu tego nie wypominala. Wiadomo jak babka, kupowalam zaslonki, posciele, garnki, lozko, sofe itd. z wlasnej kieszeni bo dla niego to byly zbedne wydatki bo mozna bylo uzywac starych rzeczy po poprzedniej wlascicielce. Stweirdzilam ze jak strace to coz, to tylko kasa, a stac mnie bylo na takie wydatki. Ja pochodze z rodziny w ktorej zawsze byly pieniazki (nie na fanaberie, ale na wszytko starczalo), mielismy biednych sasiadow ktorym sie pomagalo, gotowalo sie dobrze, oszczedzalo tez troche; Jakos nie rzuca mna jak ktos ma wiecej ode mnie, po prostu uwazam ze nie warto zazdroscic bo do wszytkiego mozna dojsc samemu jak sie chce. Ale odpowiadajac na pytanie, to od zareczyn moj narzeczony zaczal na wszytko strasznie skapic. 3 miesiace przed zareczynami kupil swoje mieszkanie. Na zareczyny zaprosil mnie na Majorke, 5* hotel itd. To ostatni gest za ktory zaplacil sam od siebie. No placi tez w restauracjach za rachunki, ale tak rzadko wychodzimy gdziekolwiek od sotatnich 2 lat, ze ciezko tu mowic o sponsoringu. A o dziecko staralsmy sie przeszlo 14 miesiecy i okazalo sie ze ciezko mi bedzie zajsc w ciaze, bo mialam problem z jajnikami. Potem kilka miesiecy po diagnozie okazalo sie ze jestem w ciazy. Malenstwo jest dla mnie teraz najwazniejsze, bo nie wiem czy kiedykolwiek zajde w ciaze ponownie. A przez cay ten czas myslalam sobie, ze mu przejdzie, ze jakos sie wszytko ulozy, moze dlatego ze sama nie przywiazuje az tak ogromnej wagi do kasy. Ale chyba rzeczywiscie dla niego zawsze juz bede pasozytem, bo on to tak sobie poukladal w glowie. Dzidzia pewnie tez.
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-10 21:20
Powinnaś zwiewać, żeby sie za tobą kurzyło jak za strusiem pędziwiatrem... On nie wzbudza w tobie obrzydzenia??? Zgroza
napisał/a: laraoxy30 2014-05-10 21:35
Valkiria_ napisal(a):On nie wzbudza w tobie obrzydzenia???


Wiesz Valkiria, jak kazdy mezczyzna, ma swoje zalety. Jest inteligentny, ma swietne poczucie humoru, gdy nie ma klotni o kase to, czuje sie kochana, on nie pije, nie pali, nie skupia sie tylko na sobie i swoim samopoczuciu. W sumie to mi chyba odechcialo sie szukac idealu faceta, stwierdzilam ze tyle mi wystarczy, ze pora jest sie ustatkowac, zaczac myslec o dzieciach,i przez dlugi czas wystarczalo mi to. Tak jak mowie kasa nie jest dla mnie az takim probemem jakim jest dla niego. Dopiero teraz gdy jestem w ciazy, zaczynam patrzec na to wszytko z innej perspektywy i dochodze do wniosku ze gdybym zachorowala, to nie bede mogla liczyc na niego, dziecko pewnie tez nie, a to juz otwiera mi noz w kieszeni i rani do glebi.
napisał/a: candela1 2014-05-10 21:39
laraoxy30, ja uważam, że skoro już z nim rozmawiałaś a on nie widzi problemu to powinnaś postawić wszystko na jedną kartę i odejść...tak na próbę. Powiedz mu, że teraz nie będzie już Cię musiał utrzymywać a co gorsza jeszcze dziecka (on by chyba zawału dostał jakby wiedział ile dziecko kosztuje).
Wyprowadź się i zobacz czy rzeczywiście mu będzie tak dobrze z tą jego kasą ale bez Ciebie. Może się opamięta.
Chociaż osobiście w to wątpię.
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-10 21:52
Alimenty i tak będzie musiał płacić... I to srogie.
napisał/a: laraoxy30 2014-05-10 21:52
candela napisal(a):yprowadź się i zobacz czy rzeczywiście mu będzie tak dobrze z tą jego kasą ale bez Ciebie

wiesz, kiedys juz wyprowadzilam sie 2 razy do hotelu z 1 torba pod reka kiedy moj narzeczony powiedzial mi ze jak mi sie niepodoba to mam sie wyprowadzac. Te moje wyprowazki trwaly po 5-6 dni bo zawsze jednak utrzymywalismy kontakt i wracalam po tym jak on wyjasnil ze przeciez slowa wypowiedziane w nerwach to byly tylko po to aby zranic, ze przeciez sie kochamy itd. Mysle, ze nie moge sobie pozwolic na takie wyprowadzki do hotelu z dzieckiem. Raz, ze hotel kosztuje krocie a ja musze teraz oszczedzac na dzidzie, poza tym wynajac mozna tu cos min na 3 miesiace, i chyba tyle potrzeba czasu aby serce zaczelo bic slabiej do tej drugiej osoby. Ja chyba musze zniknac na dlugo, i zobaczyc co czuje po dlugim czasie bez kontaktu. Brzuszek zaczyna mi juz widac wiec coraz ciezej bedzie mi wynajac pokoj. Musze dzialac szybko. W krotce jednak wakacje, ja pracuje w szkole wiec bedzie troche wolnego. Moze szybciej wezme macierzynskie i wroce do kraju? Szkoda troche kariery, ale tam mam rodzine i nie bede sama. Nie jestem pewna jeszcze, ale napewno jakies kroki musze podjac, i to szybko bo liczenie na jakiekolwiek zmiany na nic sie nie zda...co jeszcze pozostaje, jakies pomysly?
napisał/a: candela1 2014-05-10 21:59
laraoxy30 napisal(a):przeciez slowa wypowiedziane w nerwach to byly tylko po to aby zranic

zarąbiste tłumaczenie
laraoxy30 napisal(a):Ja chyba musze zniknac na dlugo, i zobaczyc co czuje po dlugim czasie bez kontaktu.

no ja nie mówiłam o 5 dniach i to jeszcze, w których się z nim kontaktujesz.
On ma się poczuć SAM.
laraoxy30 napisal(a):Moze szybciej wezme macierzynskie i wroce do kraju?

i to jest dobry pomysł.
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-11 06:47
Każde rozwiązanie jest lepsze niż nie robienie w tej sytuacji niczego... Facet sie próbuje fajnie ustawić życiowo, nie ma co... Intercyzy podpisać, brak współwłaścicielstwa mieszkania, ale wymaganie zebys to praktycznie ty to mieszkanie utrzymywala od podszewki... Kosmos. Pazerny gościu wyjątkowo
napisał/a: 1121 2014-05-11 07:21
laraoxy30, w sumie to masz spory problem. Powiem Ci jak dla mnie jako faceta byłoby uczciwie, jeśli JUŻ musicie się tak umawiać. Moim zdaniem powinniście policzyć miesięczne wydatki (jedzenie, chemia, utrzymanie domu tj opłaty), podzielić je proporcjonalnie do zarobków i tyle powinniście się składać. Czylli po mojemu on powinien płacić 2/3 miesięcznych kosztów, Ty 1/3 przy obecnych zarobkach. Jest jedno ale. To Ty wszystko w domu robisz, więc będziesz pokrzywdzona. Dom jest jego więc kredyt to jest jego koszt.

Nie wiem jak jest w UK, ale wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że np wyprasowanie koszuli kosztuje w Polsce np 4-5zł. Nie wiem, jak jest z praniem. Jak nie umie gotować, to niech się nauczy albo stołuje się na mieście. Zobaczy wtedy, ile to wszytko kosztuje i może łaskawie zacznie doceniać Twoją pracę, którą wkładasz w "Wasze" życie w domu. Już sam fakt, że nie myśli o wyposażeniu kuchni w sprzęt, który Tobie ułatwiłby pracę w kuchni jest żałosne.
Myślę, że czas przestać się pieścić i pójść na całość. I tak nie masz nic do stracenia. Tak to wygląda z mojej perespektywy. I jakby kiedyś jeszcze Ci powiedział, że kobieta, która nie gotuje jest "kiepską gospodynią" to mu powiedz w moim imieniu, żeby przestał być dużym dzieckiem, któremu trzeba podstawić talerz z jedzeniem pod nos, tylko podwinął rękawki i sam coś zrobił. Gdzie lodówka jest przecież wie, a ona sama nie jest przecież zamykana na klucz.

Żebyś nie czuła żadnych oporów przed złożeniem pozwu o alimenty zaraz po porodzie. Szansa, że będzie płacił cokolwiek dobrowolnie jest niewielka, a przy takich układach pieniądze Ci się przydadzą, tym bardziej, że Ci się należą.
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-11 08:11
Kolego ty serio myslisz, ze z tego faceta cokolwiek da sie wykrzesać??? Bo ja szczerze wątpię... :/ dzieciaka umial zrobic, potrafil tez posiadać wymagania względem partnerki, ale wobec siebie juz wymagań nie ma... Absolutnie nie widzę utrzymania rodziny w jego wykonaniu- a gdy dziecko pojawi sie na świecie to juz będzie tylko gorzej z jego postaw. Wyobraź sobie autorko, ze taki skąpiec bedzie sie skąpił na jedzenie i pieluchy dla dziecka... Minęły czasy kiedy samotna panna z dzieckiem jedyne na co mogła liczyć to ostracyzm społeczny.
I jeszcze to podejście do tego co kobieta powinna... Sprzątać, gotować, prac, prasować i oddawać sie partnerowi kiedy on sobie zażyczy. Ciemnogród i średniowiecze. Przy czym sam nie ogarnia jakie - w tym przypadku - są obowiązki mężczyzny. Bo jego zasranym obowiazkiem jest dać kobiecie dach nad głową, utrzymanie, ubranie, wyżywienie. W wersji Full option.

Mój K.to mnie na glowe bije w gotowaniu. Ma wyczucie smaku jak Gordon Ramsay. Nie boli go męska duma jak wsadzi pranie do pralki i wypierze, ani gdy to rozwiesi. Nie ma problemu, żeby zlapal za odkurzacz czy mopa... Sam pamięta o tym, żeby wynieść śmieci czy umyć naczynia. Oczywiście nie robi tego caly czas, bo wiadomo ze dzielimy sie obowiązkami, ale ogólnie potrafi zrobic wszystko... I nie jest żadnym wyjątkiem, bo z tego co czytam to wiele forumowiczek ma mężów /partnerów /narzeczonych z ktorymi mają tak samo albo podobnie... Wiec to nie jest jakieś wielkie wow.