Konkurs „W świecie bajek”

napisał/a: jolunia559 2007-08-08 08:49
MOJ BOZE ,JAK TO BYLO DAWNO.BARDZO DAWNO! mINELO JUZ PRAWIE POL WIEKU OD MOMENTU, GDY USLYSZLAM JA PO RAZ PIERWSZY. TO BAJKA O DWOCH DOROTKACH. DWOCH DZIEWCZYNKACH O TYM SAMYM IMIENIU. JEDNA BYLA SIEROTA WYZYSKIWANA I GNEBIONA PRZEZ ZLA MACOCHE I JEJ CORKE. DRUGA ZAS,CORKA OWEJ MACOCHY, BYLA DZIEWCZYNKA ZLA I BAARDZO LENIWA.OCZYWISCIE OBIE DOROTKI TRAFILY DO CZRODZIEJA I U NIEGO MUSIALY PRACOWAC PRZEZ ROK. TEN ROK POKAZAL PRAWDZIWE CHARAKTERY DZIEWCZYNEK. OCZYWISCIE WSZYSTKO SKONCZYLO SIE TAK, JAK W PRAWDZIWEJ BAJCE SKONCZYC SIE MUSIALO. DOBRO ZOSTALO SOWICIE NAGRODZONE, A ZLO UKARANE.
TAK,TO WLASNIE JEST MOJA UKOCHANA BAJKA Z DZIECINSTWA I UKOCHANA BAJKA MOICH SYNKOW. MAM NADZIEJE, ZE MOJE WNUKI BEDA JA SLUCHALY Z WYPIEKAMI NA TWARZY, JAK JA I MOI CHLOPCY. MAM NADZIEJE, ZE TO BEDZI ROWNIEZ ICH UKOCHANA BAJKA!
napisał/a: bojan213 2007-08-08 14:22
napisal(a):

Bajka z dzieciństwa, chyba takiej jednej ukochanej nie miałam , ale moje życie było prawdziwą bajką. Było nas dziewięcioro rodzeństwa ja szósta z kolei, kiedy przychodził wieczór mama miała przy nas tyle pracy, że litery by jej się mieszały jakby miała nam czytać a tata ciągle pracował a jak nie to był na rybach. Oczywiście jak wszystkie dzieci kochałam bajki i to wszystkie te na dobranoc w TV a jak niektórzy pamiętają jedna bajka była tylko dziennie , wyjątkiem były święta. Ale mój bajkowy świat kwitł na klatce schodowej , na podwórku , trzepaku, bajeczne zabawy i historie wymyślaliśmy sobie sami bawiąc się posiadanymi zabawkami. Często z moimi siostrami a było ich pięć przebieraliśmy się w różne stare sukienki i spódnice mamy i bawiliśmy się w królestwa i królewny a przed snem straszyliśmy się różnymi historiami. Niestety posiadanie starszych i młodszych braci wiązało się z ciągle przeszkadzającą bandą piracką, kowbojską, indiańską robiącą tyle rumoru i zamieszania jak 40 rozbójników Alibaby. Dziś jak tak patrzę na mojego kochanego jedynaka , który ma niemal wszystko , to widzę że moje całe dzieciństwo było cudowną wielodzietną bajką, której nie da się opowiedzieć a tym bardziej powtórzyć.
napisał/a: acia_f 2007-08-08 15:15
Moją ulubioną bajką z dzieciństwa jest bajka o Kotku i kogutku z dawnego elementarza Halskiego. Tę bajkę opowiadała mi i mojemu rodzeńswu mama. Te chwile kiedy jej słuchałam nie zapomnę. Bajka opowiada o kotku i ogutku, którzy zamieszkali razem w leśnej chatce. Kogutek miał jednak przykazanie, by pod nieobecność kotka, gdy ten wychodził na polowanie, nie otwierał okienka, bo lis go może porwać i zawlec do ciemnego lasu. Jednak dwukrotnie nie usluchał rad kotka. Za pierwszym razem kotek go uratował z łap lisa, jednak za drugim razem kotek byl zbyt daleko, by usłyszeć wołanie kogutka o pomoc. Bajka ta nie kończy się szczęśliwie, ale za to uczy jak należy postępować kiedy się zostaje samemu w domu. Teraz tę bajkę opowiadam własnemu dziecku i mam nadzieję, że tak jak ja, zapamięta ją na długie lata:)
napisał/a: antomi 2007-08-08 21:53
"Dzieci z Bullerbyn" - pamiętam, że za nic nie chciałam zacząć czytać tej książki, ponieważ uznałam, że okładka wygląda nieciekawie. Dopiero wujek, z niemałym poświęceniem, namówił mnie do lektury. I wpadłam. Właściwie stało się już tradycją, że muszę "Dzieci z Bullerbyn" przeczytać co najmniej trzy razy w roku. Ciepła atmosfera, ciągle zajmujące przygody (możliwe, że to tylko prywatne skrzywienie;) ...Świetny lek na chandrę, na smutek, na niepowodzenia. Zdecydowanie najbardziej wysłużona książka w mojej biblioteczce. No i parę razy otoczenie nie zdzierżyło, gdy śpiewałam:
"Kawałek kiełbasy dobrze obsuuuuuuuuuszoooooooonej, dobrze obssuuuuuszoooooooonej!!!"
napisał/a: karo2606 2007-08-09 11:50
Bardzo miło wspominam lata dzieciństwa... Siedząc w wysokim łóżeczku, zakratowana niczym więzień bym zeń nie wydostała się w żaden sposób... z pomocą zawsze przychodził mi brat... :) 4 lata starszy , więc nie wszystko w jego głowie było całkiem poukładane... ale kochający i chcący dla mnie jak najlepiej... ( tak mi się wydawało ) Początkowo traktował moje łóżeczko jak pudło z zabawkami, wrzucał do mnie co popadnie, pluszkaki, klocki, poduszeczki itp bym się bawiła... jednak gdy mama uprzedziła brata że jak Karolcia dostanie plastkiowym zegrakiem w głowe to ją boli... opamiętał się i zaczął mi czytać po swojemu książeczki , a miał wtedy 7 lat :) Bajką którą wspomniam najlepiej jest " Na straganie " Jana Brzechwy. Nie wiem czy zapamiętałam ją dlatego, że tylko ją czytał mi ów barciszek, czy też dlatego, że sodobały mi się przygody warzywek :) i słynne hasło " A to feler ! - Westchnął seler . " Do dziś posiadam tą książeczkę, piękna kolorowa, nie zniszczona... bo brat ją szanował :) Twarda okładka , piękne obrazki... duże litery no i ta prosta ale jakże zapadająca w pamięć treść :) istne cudo...
napisał/a: sebus 2007-08-09 19:36
Kiedy byłam małą dziewczynką i jeszcze nie chodziłam do szkoły to moja starsza o 8 lat siostra opowiadał mi codziennie nowy odcinek bajki "O króliczku i zajączku".
Były to przygody dwóch wesołych zaprzyjaźnonych zwierzaczków ,które moja siostra sama wymyślała codziennie , na moja prośbę.
Pomysłów nie brakowało,przygody były różne, ale zawsze wesoło się kończyły i zawsze był morał .
Minęło już trochę czasu, a bardzo miło wspominam te przygody moich bohaterów z dzieciństwa. Sama mam teraz 14 tygodniowego synka i też będę mu opowiadać te zasłyszane przed laty bajeczki.
napisał/a: agawa78 2007-08-09 20:54
Czy można nie kochać Misia O Bardzo Małym Rozumku? Czy można nie śledzić z wypiekami na twarzy opowieści o Jego przygodach? Czy można nie uśmiechnąć się czytając filozoficzne wywody Kubusia? Dla mnie odpowiedź jest jedna - NIE, i dlatego Przygody Kubusia Puchatka to moja ulubiona bajka z dzieciństwa, która towarzyszy mi również i dziś. Teraz moją miłością do małego Puchatka przekazuję mojemy synkowi, który tak jak ja kiedyś z wypiekami słucha opowieści o przyjaciołach ze Stumilowego Lasu. Co więcej, nie tylko czytam rozdziały książeczek, ale tworzę tez sama nowe przygody Kubusia i opowiadam je Mikołajkowi. Oto jedna z nich:

Był ranek. Kubuś przeciągnął się mrucząc do siebie: „Zawsze
śpiąc tak się namęczę, że od rana budzę się strasznie głodny! Najwyższa
pora na małe co-nieco” i dłużej się nie zastanawiając podreptał do
spiżarki. „Dobrze mieć zawsze zapas świeżutkiego miodu ”- pomyślał.
Najedzony, w lepszym nastroju wyszedł odwiedzić Królika lub Kłapouchego.
Po drodze miał zdecydować do kogo się uda. „Królik zaprosiłby mnie na
drugie śniadanko, gdyby nie to, że wczoraj zjadłem u niego resztę miodu.
Idę więc do Kłapousia” – postanowił Puchatek i ochoczo ruszył
mrucząc swą ulubioną mruczankę. Nagle stanął i aż otworzył buzię ze
zdumienia. „Nie, to niemożliwe” – przetarł łapką oczy. Przed nim stał
identyczny Kubuś. Puchatek pomachał łapką, drugi miś zrobił to samo.
Puchatek szybko się odwrócił, drugi Puchatek też. Ruszył krok w bok, misiu
zrobił identyczny krok. „Przecież istnieje tylko jeden Kubuś Puchatek, i
to ja nim jestem” – powiedział na głos. I szybko ruszył w stronę
domku Kłapouchego, aby opowiedzieć mu o dziwnym misiu.
-Kłapousiu, Kłapousiu, stało się coś niesamowitego – krzyczał z
daleka.
-Co się stało Puchatku? – zapytał Osiołek.
-Jest nas dwóch!
-Jak to, dwóch? Ja widzę cię jednego.
Puchatek rozejrzał się dookoła. Rzeczywiście, drugi Puchatek gdzieś
zniknął.
Choć ze mną – poprosił Osiołka i razem poszli tam, gdzie Kubuś
widział drugiego Kubusia. Podeszli do tego drzewa i ... ich zdumienie nie miało
końca. Stał tam nie tylko drugi miś, ale też drugi osiołek, taki sam jak
Kłapouchy.
-Ale numer – szepnęli równocześnie.
-Cześć chłopaki! Co tak stoicie? – Tygrysek bryknął tuż koło nich.

-Sam zobacz – odpowiedzieli – i...ujrzeli też drugiego Tygryska. Teraz
była już ich trójka, a właściwie szóstka.
- Coś się tu dzieje dziwnego – stwierdził po dłuższej chwili
Puchatek. Koniecznie trzeba iść po Krzysia.
Pędzę – wrzasnął Tygrysek i bryknął, a co najdziwniejsze, drugi
tygrys bryknął i zniknął wraz z nim.
Po paru minutach ujrzeli biegnącego za Tygryskiem Krzysia. „Co się
stało? – zapytał zaniepokojony.
-Sam zobacz – odpowiedzieli przyjaciele wskazując na drugiego misia,
osiołka, tygryska
i ..Krzysia.
-Wy głuptaski – zaczął się śmiać Krzysiu. To przecież kawałek
lustra, które tu wczoraj zostawiłem, a wy w nim się po prostu przeglądacie.
Przyjaciele popatrzyli na siebie a Kubuś powiedział „Przecież jestem
Misiem o bardzo małym rozumku” i teraz już wszyscy pękali ze śmiechu, we
czwórkę, a dokładnie w ósemkę.
W ten sposób minął kolejny ranek w Stumilowym Lesie.

Mikołajek jest zachwycony i razem świetnie się bawimy. Oczywiście w towarzystwie Puchatka, Prosiaczka, Kłapouchego, Tygryska,
Królika, Sowy i Krzysia!
napisał/a: wedka1989 2007-08-09 21:06
Książeczkę tą podarował mi wujek... Była dziwna , duża , zielona, na okładce kolorowy kwiatek , a w kwiatuszku malutka dziewczynka... Nie potrafiłam jeszcze czytać, a mama zawsze powtarzała , że kiedyś mi przeczyta ale narazie nie ma czasu ( i nawet nań nie spojrzała ) ... Minęło kilka latek . Do tego czasu "n" razy przeglądałam kolorowe stronice tajemniczej księgi i fascynowałam się każdym jej obrazkiem. W przedszkolu Pani zawsze czytała bajki, więc ja - spryciula wzięłam raz tajemniczą książke do przedszkola i udałam się do niej z prośba o przeczytanie... I tu rozczarowałam się... Pani powiedziała, że nie przeczyta, bo bajka jest napisana w języku francuskim :( Wybuchnęłam płaczem... Pani szybko uspokoiła mnie i obiecała, że znajdzie taką samą książeczkę w języku polskim , bo wie co to za opowieść... Długo czekałam, aż obietnica mojej Pani Kasi się wypełni... i nastał dzień w którym nareszcie poznałam przygody małej dziewczynki :) Pani czytała "Calineczkę" a ja przeglądałam obrazki mojej francuskiej książeczki :) wszystko się zgadzało :] był kret, była żaba, były kwiatuszki , była jaskółka :) Tak naprawdę znałam tą opowieść... sama ją wymyślałam oglądająć obrazki... może moja wersja była "ciut" inna :] ale szalenie cieszę się, że do dziś "Calineczka" może gościć na mej półce i przypomminać mi tamte chwile :)
cytrynkowa
napisał/a: cytrynkowa 2007-08-09 21:38
Córeczko już czas do łóżeczka zawołała mama. Myłam właśnie ząbki, nawet ich dobrze nie wypłukałam bo już chciałam znaleźć się w objęciach mamy i usłyszeć jej delikatny głos którym czyta mi kolejną z baśni Braci Grimm.
Tomcio Paluch, Śnieżka, Śpiąca Królewna czy Stoliczku, nakryj się, to tylko niektóre z opowieści przy których zasypiałam. wszystkie je bardzo lubiła, mama czytała mi je więc po kolei. Dały mi one ogromny zasób wiedzy moralnej. Teraz ja czytam je swojej córce i mam nadzieje ze staną się one dla niej tak samo jak dla mnie skryptem życiowych mądrości. ;)
napisał/a: Niebieska 2007-08-09 21:46
Moja ulubiona bajka z dzieciństwa to "Smerfy".Wiem o tyc małych ludzikach na prawdę dużo,tym bardziej,że moja córcia również je uwielbia.

Wymyśliłam własną bajkę,o tych słodkich małych stworzonkach:

Pewnego dnia w Wiosce smerfów zacząl padać deszcz , wszystkie smerfy siedziały w swoich domkach . Smerfetka podlewała kwiaty ,Pracuś naprawiał sobie rower,Zgrywus siedział przy stole i pisał żarty.Ważniak czytał ksiązkę i tak wszystkie smerfy byli czymś zajęci . Gdy Ciamajda leżał sobie na łóżku i sobie rozmyslał, nagle wpadł na świetny pomysł chciał zorganizować dyskotekę.
Nie czekając długo pobiegł do Papy smerfa ...
Papo smerfie, Papo smerfie!
- tak, Ciamajdo?
- nudzi mi się więc pomyślałem że zrobimy dyskoteke.
- hmm, smerfny pomysł lecz skąd weżniemy muzykę?
- eeee... a może sami zrobimy zespół?
- świetnie, tylko jak będzie się nazywał ten Smerfband?
Tak sobie pomyślałem, że może...smerfastyczni
Ciamajdo bądź poważny! skarcił Papa Smerf.
-Jak ci przyjdzie coś sensownego do głowy to się u mnie znowu zjaw. Ciamajda wyszedł z domku Papy i myślał, jakby tu nazwać smerfbend, nagle wpadł na pomysł.
-Pójdę z tym do Ważniaka.
Ważniak ucieszył się że ktoś prosi go o pomoc. Więc powiedział.
-Dobrze trafiłeś Ciamajdo ,że mnie Ważniaka prosisz o pomoc wiec w czym moge tobie przyjacielu pomóc?
-Wiesz może jak nazwać smerfband??organizuje dyskoteke i nie wiem jak go nazwać.
-Ciamajdo,Ciamajdo oczywiście, że wiem wszystko jak nazwać smerfbend znajdziesz w mojej książce Jak nazwać swój smerf band według smerfa Ważniaka.
-Wiesz co Ważniaku.(powiedział Ciamajda)
-udam się z tym problemem do Smerfetki.
-Robisz wielki błąd Ciamajdo.(i wyprosił Ciamajde ze swojego domku).

Smerfetko ?? Jak nazwać SmerfBand ??
-Nie mam czasu teraz ... Ciamajdo!
-Muszę się spytać Papy Smerfa.Powiedział,zrezygnowany ciamajda.
Ciamajda zapukał do drzwi i wszedł i mówi :
- Kochany Papo Smerfie nie chce ci znów przeszkadzać ale nie wiem jak nazwać Smerfband ?. Papa Smerf powiedział
- Drogi Ciamajdo ja właśnie myślałem nad tą nazwą , nie wiem czy ci się spodoba.
- Niech Papa Smerf mówi .
- Rozśpiewane Smerfy
- Dziekuję ci bardzo Papo Smerfie dobra nazwa.Super!
Wszystkie smerfy przygotowywały się do dyskoteki , miała się odbyć wieczorem...
...Nadszedł wieczór,dyskoteka się zaczęła rozkręcać, a Smerf Technik zaczął puszczać techno. Odgłosy z imprezy dotarły do chałupy Gargamela.
Gargamel wlasnie położył się do łóżka i ze złością powiedział
- Co te smerfy oszalały dyskoteki im się zachciało nie można spokojnie spać? Gargamel wstał z łóżka i popatrzył na Klakiera a on do rytmu muzyki zacząl tańczyć.
-KLAKIER!!! Ty głupia zapchlona torbo, co tobie się też zachciało potańcówki, no to pozwól, że cie tam wyprawię. Po tych słowach otworzył drzwi i wykopał, kota na dwór.dobrze, że mamusia dała mi zatyczki, bo bez nich...MOJE ZATYCZKI! Te przebrzydłe myszy je zjadły! No i szlak trafił moje spanie, no to ja im teraz pokażę,powiedział wyjmując z szafy ubranie.
-Hehe,ja im pokaże.aż ich głowa będzie bolała. Po czym udał się w kierunku wioski...
Gdy był już blisko wioski smerfów nagle zacząl padac deszcz.Zdenerwował się,bo nie cierpi deszczu,pobiegł do swojego domu i powiedział:
- Dzisiaj im daruje.
Położył się do łóżka i udało mu się zasnąc.

Na dyskotece było smerfnie,każdy smerf co kilka minut tańczył z Smerfetką.
Pózniej Ciamajda postanowił że pusci tą nową plytę Smerfne Hity na lato
Smerfy bardzo się ucieszyły jak Ciamjada włączył już pierwszy utwór to wszystkie smefry zaczęly odrazu śpiewać no i tańczyć a małe smerfiki wzięly się za ręce i zrobili kółeczko i też zaczęly tańczyć i spiewać,lecz nie trwało to długo ponieważ sasetka zobaczyła zbliżającego się klakiera...pochłonięty rytmem smerfnej muzyki w ciemnych okularach na nosie wkroczył do grona smerfów.Muzyka natychmiast przestała grać i wszyscy zastygli w bezruchu, Klakier spokojnie i powoli zdjął okulary popatrzył na smerfy i tak im powiedział.
-Hej Smerfy nie bójcie sie mnie, podobają mi się wasze rytmy, a w chałupie mojego pana ciągle tylko się nudzę i zamiatam kurz ogonem, więc wpadłem do was z prośbą, czy pozwolilibyście mi się wkręcić w waszą imprezę?...

Papa smef powiedział że musi się naradzić z innymi smerfami. Po kilku minutach oznajmili że Klakier może zostać, ale będzie musiał pomóc smerfom w wygnaniu Gargamela z jego chaty...Hmmm...(w oczach kota pojawił się błysk, na twarzy szyderczy uśmiech, a oczyma wyobraźni widział swoje łapy zaciśnięte na szyji Gargamela).
-Hehe dobrze, umowa stoi. Po czym ruszyli do Gargusia.

...Gargamel siedzial sobie i myślał co by zrobil tym "niebieskim pokrakom" gdyby je złapał, i wtedy uslyszal pukanie, a gdy je otworzyl zobaczyl klakiera.
- Klakier ty zapchlencu o co ci chodzi.
- o nic tylko przyszedlem po moje rzeczy..
-co? a co ty masz u mnie swojego? i gdzie ty pojdziesz?
- do schroniska...
..... podczas gdy Klakier zajmowal Gargusia rozmowal smerfy weszly oknem i nalaly Gargamelowi do herbaty trzy krople plynu usypiajacego. Gdy Gargamel stracil cierpliwosc i zamknal dzwi smerfow juz nie bylo,usiadl sobie wiec i Powiedział sobie w myślach tak:
-Hehe, może wyglądam na idiote, ale na pewno nim nie jestem, po czym wylał herbatę do kwiatka. Rozejrzawszy się wokół, powiedział głośno i wyraźnie:
-Ale mi się spać zachciało, to wszystko przez to, że za dużo się stresuje z powodu tej zapchlonej torby i tych niebieskich małych koszmarków. Może chociaż mi się przyśni, że im wreszcie pokazałem, że nie ma ze mną żartów. Po czym położył się do łóżka i dyskretnie patrzył w kierunku drzwi....Smerfy weszły ostrożnie oknem i powoli doszły do łóżka na któym chrapał głośno Gargamel.Podeszły,ostrożnie i wtedy zdały sobie sprawę że co zrobią z Gargusiem, nie mieli żadnego planu, wtedy Pracuś szepnął do Papy:
-Papo Smerfie ile działa ten twój .. no płyn?
-Powinno działać jakieś 5 godzin. A o co chodzi?
-Wezme troche smerfów i szybko skoczymy do wioski i wysmerfujemy super klatke, a wy w tym czasie pilnujcie Gargamela.
Pracuś zajął się budową ze Smerfami podczas gdy w chacie Gargamela..
Smerfy które miały pilnować Gargusia na łóżku,same znalazły się w klatce,zaraz po tym jak ekipa Pracusia wyszła z domu.
-Buhah, jak mi jest miło, że zdecydowaliście się wpaść i dotrzymać mi towarzystwa, bo ostatnio coś doskwierała mi samotność. Ponieważ jestem bardzo gościnny chciałem zaprosić was na obiad, ale jako danie główne, hehe. Ale zaraz, coś was mało, nie starczy was nawet na tosty hmm..Już wiem! Schował klatkę ze Smerfami do szafy która była stara i spruchniała, tak jak jej właściciel, po czym hop spowrotem do łóżka, czekał na pozostałych, aby ich tak samo pochwycić, tymczasem wielka klatka, zaparkowała przed jego domem, razem z ekipą Pracusia.weszli do domu a Pracuś patrzy nie ma smerfów czy robią sobie żarty czy co i nagle Gargamel wyskoczył z łożka i mówi
-No smerfne pokraki teraz was mam i co macie teraz do powiedzenia?
To, że Hogata właśnie idzie do twojego domu zakochana w tobie po uszy i rozpłynięta w marzeniach o pięknej nocy jaką spędzi z tobą, a kto wie może i nawet resztę życia. Powiedział Pracuś.
-COOOO!!! wykrzyczał w panice Gargamel i nie myśliwszy za dużo rzucił się w stronę drzwi aby zwiać jak najdalej, niestety jego pech chciał, że wpadł w wielką klatkę zaparkowaną zaraz za dzrwiami. Krata spadła z rumorem i czarownik znalazł się w pułapce. Zdał on sobie wtedy spawę, że został wysmerfowany.
-Ach wy małe obrzydliwe niebieskie pokraki, jak ja was nie nawidzę, niech no ja tylko stąd wyjdę. Z tą Hogatą to była wasza kolejna sztuczka tak!?
-Nie szczególnie, powiedział Pracuś, żebyś nie czuł się samotny w tej klatce odcholujemy cię do Hogaty.
-Nieeee! ludzie, znaczy smerfy miejcie litość, co ja wam takiego zrobiłem, że mi to robicie?
-Długo by wymieniać, odparł Pracuś, po czym razem z ekipą odcholował Gargamela do Hogaty. Gdy się oddalali usłyszeli głos.
-Zapłacicie mi za to, moja zemsta będzie straszna.
Tymczasem ekipa Pracusia wypuściła uwięzionych przyjaciół i impreza rozkręciła się na dobre.Hogata zobaczyła przesyłke specjalną z Gargusiem w środku.
Hogata mówi:
- Gargamelciu mój słodki co robisz w tej klatce?
- To wina smerfnych szkodników ale zaraz zaraz co ty właściwie tu robisz co?
- Bo cię kocham i chciałam z tobą spedzić tę noc ale widzę że jesteś uwięizony w klatce to pomogę ci wyjść.
-Cooo!?
Przecież ty jesteś tak głupia, że nie umiałabyś tego nawet napisać, a co dopiero mówić o otwarciu klatki, lepiej odcholuj mnie z powrotem do domu chyba, że tego też nie umiesz, burknął Garguś.
-Och słoneczko dla ciebie wszystko, po tych słowach Hogata zaczęła wciągać klatkę do swojego domu.
-Gdzie ty mnie ciągniesz?! Zapytał zaniepokojony Garguś.
-Do domu, tam gdzie chciałeś.
-Mówiłem do mojego domu!
-Och nie bądź marudny tu teraz jest twój dom, a ja się tobą zaopiekuje czule i szczerze.
-NNNIIIEE!!! Och jak ja nie nawidzę tych smerfów. Po tych słowach drzwi domu Hogaty zatrzasnęły się i zapadła głęboka cisza.
Tym czasem w domu Gargamela impreza trwała w najlepsze muzyka, zabawa, beztroska, ale w końcu zaczęło świtać i wszyscy byli okropnie zmęczeni. Postanowili więc, że wrócą do domu, a nie będą odsypiać na miejscu. Idąc do wioski z ciekawości zajrzeli do Hogaty, jej dom wyglądał tak jakby przeszło przez niego tornado.
-A gdzie "państwo młodzi" żartował sobie Zgrywus.
-Tam są, powiedział Ciamajda i oczom smerfów ukazał się widok Gargusia uciekającego przed Hogatą która ciskała w niego piorunami.
-Oj chyba Gargamel złamał jej serce. Stwierdził Harmoniusz. W końcu smerfy powrociły do wioski i poszły spać. Gdy Ciamajda kładł sie spać nie zauważył, że obrazek na ścianie nad jego łóżkiem ledwo się trzyma. Gdy zasnął obrazek spadł mu na głowę. W momencie uderzenia Ciamajda się obudził i od razu spojrzał na ścianę, obrazek wisiał na swoim miejscu.
-Och co za straszny sen, pomyślał...
napisał/a: Niebieska 2007-08-14 19:00
Wie ktoś może kto wygrał?Mogliby opublikować nicki,wczoraj miały być wyniki :/
napisał/a: karo2606 2007-08-18 20:15
właśnie... kto wygrał ?