Konkurs na Dzień Matki! – wygraj złoty wisiorek firmy YES

napisał/a: ti_fanka 2007-05-31 13:43
Macierzyństwo:)
Ksiazkę mogłabym napisac , historie śmieszne i owiane "hoororem"!
W głównej roli moja Asia, taki mały "wkręcić" co , wszedzie jej pełno.
Juz od malenka starała mi się "pomagac", powtarzając - wies mamus, ja to zia Ciebie zlobię:) Uwielbiałam patrzec jak targa za sobą szczotkę na kiju i robi porządki, jak "walczy" z odkurzacem .Taka mała gosposia.
Kiedys przeszła jednak samą siebie, zadziwiła mnie i rozbawiła do łez.
Przecierałam oczy ze zdumienia, z niedowierzaniem patrzyłam na pokój, na dywan.
Otóż moje maleństwo w ramach pomocy postanowiło wyprac dywan na sucho!!!
Widziała jak kiedys rozsypałam proszek czyszcący dywany i postanowiła zrobic to samo!
Użyła jednak w tym celu proszku do prania, całe 6kg, zeby jak powiedziała lepiej sie uprało :) Bardzo madre spostrzeżenie,więcej znaczy lepiej!
Innym razem zamknęła sie w łazience i miała niesamowita frajdę spuszczając wodę.Pózniej sie okazało co ja tak rozbawiło.Otóz moja Asieńka nie poprzestała na wodzie w spłuczce.By był efekt , wlała do muszli wszystkie srodki czyszczące oraz płyn do mycia naczyń.Mamuś ale baniecki lecą, usłyszałam przez drzwi od łazienki.Kiedy weszłam , łazienka była cała w pianie a w oczach mojej córki zobaczyłam iskierki szczęścia.Aż piszczała z radości, ja troche mniej bo miesieczny zapas srodków odpłynął w nieznane.
Urwis jednym słowem, kochany urwis:)
I jeszcze jedno, jak kazda kobieta uwielbia kosmetyki.Szczególnie te którymi moze sobie buzke umalować.Nawet nie wiem kiedy wchodzi w ich posiadanie.Efekt, usta sięgają czubka nosa a powieki kończą się na czole.
napisał/a: grzesilona 2007-05-31 14:35
Obecnie jestem w ósmym miesiącu ciąży więc jeszcze nie poznałam prawdziwego smaku macierzyństwa, ale od pierwszych chwil gdy dowiedziałam się, że nosze w sobie dziecko poczułam się i stałam matką. Dbam o maleństwo, mówię do niego, głaszczę, opowiadam o tym co wspólnie robimy- sprawia mi to wiele radości. Gdy tańczę z mężem mówię maleństwu, że jest przy nas blisko tatuś, że nas tuli a to co słyszy to romantyczna muzyka. Gdy słuchamy muzyki klasycznej mówię, żeby teraz ułożył się grzecznie i zasnął bo to czas na odprężenie. Jeśli rozmawiamy z kimś z rodziny mówie, że to ciocia, to babcia, dziadziuś i opowiadam krótką historię o każdym z nich. Wraz z mężem głaszczemy go, śpiewamy piosenki. Maluszek bardzo lubi podróżować samochodem- wtedy jest niezwykle spokojny. Gdy wystawi rączkę albo nóżkę lekko go głaszczemy. Oboje z mężem nie możemy się doczekać kiedy maleństwo będzie już z nami i zaczniemy je uczyć życia, mamy nadzieję, że sprawdzimy się jako rodzice, nawet w trudnych chwilach, ale przecież miłość potrafi góry przenosić więc wierzą, że podołamy bo bardzo kochamy tego maleńkiego człowieczka. Wiem na pewno, że nigdy nie przestaniemy się o to starać bo bardzo pragnęliśmy tego maleństwa wiec musimy i chcemy teraz go wychowywać na dobrego człowieka. Mam nadzieję, że czeka nas wiele miłych chwil i wzruszeń związanych z maluszkiem chociaż i teraz wzruszeń nie brakuje. Płakałam ze szczęścia wiele razy- gdy zobaczyłam szczęście w oczach męża w momencie kiedy usłyszał, że będzie miał dziecko, gdy razem patrzyliśmy na ekran w czasie badania USG a potem mąż był w takim szoku, że ....tego nie da sie opisać, gdy pierwszy raz się poruszył i mąż już do rana spał trzymając rękę na brzuszku żeby nie przegapić choćby najmnieszego ruchu (zresztą zasypia tak do dziś). To są piękne chwile i myślę, że jeszcze wiele przed nami.
napisał/a: reni7 2007-05-31 15:14
napisal(a):

Witam wszystkie Mamuśki ;)

u nas ciekawe przygody w krainie macierzyństwa własnie sie rozgrywają :)

jedna z nich:
odwoziłam z córeczką meża na impreze z kolegami .
Córcia się pyta : mamusiu gdzie jedziemy ?
ja: odwozimy tatusia na piwo
Córcia : mamusiu , a jak mi włoski ( mąż, ma łysinke) spadną to też bede mogła chodzic na piwo ?
ja; Kochanie , ale dzieczynkom włoski nie spadają , tylko chłopczykom .
córcia w płacz : ale ja też chce żeby mi włoski spadły i chcę chodzić na piwo !!!!!!

kolejna :
staram się chodzić regularnie na aerobik , kiedys wychodząc podeszła do mnie córcia i pyta: Mamusiu czy mozesz dziś nie iść na aerobik ?
ja ; noooo dobrze moge zostac dzis z Toba , a chcesz mieć zgrabną mamusie czy grubą ?
córcia ; wole zgrabną
ja; hhmm to chyba musze isc na ten aerobik
córcia : to idź , ja sie pobawie z tatusiem

buziaczki dla naszych kochanych dzieciaczków
reni7
napisał/a: killer95 2007-05-31 20:23
najpiękniejszą chwilą mojego macieżyństwa był moment kiedy to w dzień moich urodzin mój mąż wziął Naszego małego maluszka na ręce (wtedy półrocznego) i zanim obydwaj "złożyli" mi życzenia mąż powiedział :
"Czego kochanie mogę ci życzyć ???...
Popatrzył na Kacperka i dodał :
"...ty dałaś mi jego, Naszego ukochanego dziubaska i chyba nie ma nic droższego i piękniejszego na świecie jak jego uśmiech, jego płacz i jego ciepły oddech jak śpi...
Nic nie jest w stanie tego zastąpić.Cokolwiek bym ci nie ofiarował nie będzie to nawet w połowie warte tego co on dla mnie znaczy...
Powiem "tylko"...KOCHAM WAS MOJE SKARBY..."
i życzył mi także wymarzonej przeze mnie córeczki ;)
całusom i łzą nie byłko końca (oczywiście prezent też był ;))
A ja nie zapomnę tego dnia do końca życia !!!
napisał/a: ThugLove 2007-06-01 12:06
Dzień Matki... Kocham dostawać prezenty, które są zrobione własnoręcznie. Wiem, że nie jest to coś zrobione z serca. Przecież w takim święcie nie chodzi o różę, bo to tylko kwiat. Może i wyraz miłośći, ale dany od niechcenia? Coś takiego nic nie znaczy. Laurka nabazgrana przez maluchy jest cudowna. Kwiat po tygodniu zwiędnie. Taka laurka pozostanie na zawsze. Tak zawsze spędzam Dzień Matki. Przez wiele matek uważany za nic szczególnego, ale ja uwielbiam ten dzień, ten drobny prezent... Kocham, bo to jest dowód miłośći, czuję się wtedy doceniona i wiem, że to co robię nie pójdzie na marne.
napisał/a: marcccia 2007-06-01 14:09
dsfdsfsfsffd
napisał/a: marcccia 2007-06-01 14:16
Witam! Macierzynstwo nauczyło mnie pokory, cierpliwości i wyrozumiałosci. I takim najszczęśliwszym momentem był moment, gdy dowiedziałam się że moje dziecko bedzie zdrowe. Wcześniej nieprzespane noce, ból, rozpacz, morze wylanych łez. Nie było nikogo w poblizu, kto by mi pomógł, ukoił ciepłym słowem. Byłam w tej walce sama. Miałam chwile zwatpienia i załamania, ale tak to w zyciu bywa. Lecz strasznie głęboko wierzyłam że los sie do nas usmiechnie, że bedzie dobrze. I tak sie stało. Więc drogie, kochane mamusie pametajcie że najważniejsze jest tylko to aby wasze skarby były zdrowe. Nawet te łobuziaki zasługuja na nasza miłośc. Zdrowie jest w zsyciu najwazniejsze, pamietajcie o tym. Nawet jeżeli jestescie pozostawione same sobie, to pamietajcie ze macie dla kogo żyć, oddychać. Dzieci to najdroższe, nasze skarby.Pozdrawiam.
napisał/a: fragles75 2007-06-01 14:23
Mój syn ma dopiero 1,5 roczku, ale już doskonale radzi sobie z opowiadaniem nam różnych ciekawych historii. Budzi się rano i leży na podusi wpatrzony w sufit. Pytam się go co mu się śniło, na jego buzi pojawia się szeroki uśmiech i mówi : pie. Pytam, a co ten piesek robił, Przemuś na to: hał, hał. I co jeszcze, synek zabawnie wystawia języczek i mówi: li. A kogo ten piesek lizał, pytam, on: Niunio. A gdzie ten pies lizał niunia, Przemuś wskazuje nos i mówi: no. I co Niunio temu pieskowi powiedział, a Niunio na to groźnie marszczy brwi, robi paluszkiem nunu i mówi: nie nolno. Czyż mogą być piękniejsze chwile niż poranna dyskusja z dzieckiem
napisał/a: ~marcysialodz 2007-06-01 19:26
nie wiem czy moje przeżycie smutne dla mnie i bolesne można zaliczyć do najciekawszych...?
w każdym razie moją najciekawszą przygodą z okresu macierzyństwa miał być jego początek! myslałam sobie i wyobrażałam jak to będzie super, gdy wrócimy z moim synem do domciu po porodzie, będę go karmić piersią do pierwszego roku życia.... tak! i jeszcze pochwalę się wyczytaną z gazetek dziecięcych wiedzą: pokażę jak się przewija bobasa, będę świadkiem gdy odpadnie mu pępuszek, będziemy szczęśliwi, uśmiechnięci, razem z tatusiem rozkochani w naszym maleństwie
niestety los chciał inaczej!
wróciliśmy do domciu po cesraskim cięciu! całkowita narkoza sprawiła, że nawet nie widziałam syna zaraz po przyjściu na świat! w domciu pobyliśmy troszkę razem i musiałam wrócić do szpitala, a syn został z tatusiem, który nic nie wiedział o dzieciach, nawet próby zakładania pampersa na lalkę kończyły się dla niego niepowodzeniem.
A miało być tak pięknie!
Cycuś przepadł - zwyciężyła butelka od tatusia :(
Pępuś! - tatuś z dumą przyniósł mi do obejrzenia do szpitala (byłam wściekła :mad: )
Pampers? - tatuś pobijał rekordy sprawności w przewijaniu!
Kupki - kolorystyka w małym palcu (oczywiście tatusia)
Tetrowe - musiał mnie uczyć zakładać, bo nie wiedziałam jak

Ogólnie rzecz biorąc płakałam z wściekłości, płakałam ze smutku i zazdrości i z niemocy!
plus tego taki, że tatuś ma teraz rewelacyjny kontakt z synem
a ja do tej pory nie mogę przeboleć tego pępusia i cycusia
napisał/a: joanna023 2007-06-01 23:22
Konkurs na Dzień Matki.

MAMA ,Mere, Mother, Mutter po polsku znaczy: „Mama”
We wszystkich językach świata litera „M” jest ta sama
I wszędzie na całym świecie jest serce matki to samo
Zawsze się zjawi, przyleci na okrzyk dziecka: „Mamo!”
Jestem dumna ,że jestem mamą .

Już tyle dni jestem mamą i tak wiele się wydarzyło.
Mimo ,że Wiktoria jest mała ,to od niej też wiele mogę się nauczyć ,inaczej patrzeć na świat.To dzięki niej śmieję się ,aż boli mniue brzuch ,albo czasami oczy "wychodzą mi z orbit" bo znów coś narozrabiała.Ale jest kochana ,taki słodki aniołek ,a czasami pokazuje swoje drugie -gorsze oblicze.

Pewnego dnia będąc już troszkę zmęczona ,że Wiktoria marudzi ,nie może
sobie znależć miejsca i chodzi za mną krok w krok powiedziałam jej;
Wiktoria proszę Cię weż sobie laleczkę i pobaw się w swoim pokoiku
dobrze?
A Wiktoria na to;mamusiu ja się do Ciebie przykleiłam ,bo jestem taka
taśma klejąca i już się od Ciebie nie odkleję.

2)Miałyśmy ubaw po pachy ,gdy Wiktoria była malutka ,jeszcze nie umiała
dobrze mówić .Została pod opieką babci.Postanowiły pójść razem na
spacer,więc zaczęły się ubierać .Wiktoria mówi do babci:
Babciu torepki,babciu torepki!
Niestety babcia nie wiedziała o co chodzi Wiktorii .
Jakie torepki chce Wiktoria ?Babcia myślała ,że wiktoria chce torebkę na
ramię hihiihih.
Dopiero po chwili Wiktoria sama poszukała sobie te nieszczęsne TREPY
czyli buciki.
Gdy wróciłam i babcia opowiedziała mi co zaszło ,wszystkie trzy śmiałyśmy
się z tej śmiesznej historyjki.

3)
Moja Wiktoria ma już 3 latka ,bardzo wcześnie zaczęła mówić i mieliśmy
z niej niezły ubaw .Nie zdarzało jej się aby bardzo przekręcać wyrazy ale
za to zaskakiwała nas różnymi powiedzonkami i jej tylko znanymi
hasełkami.
Będąc kiedyś w odwiedzinach u jej cioci rozśmieszyła nas do rozpuku.
Dopiero co przyjechaliśmy,rozsiedliśmy się wygodnie w fotelach,zaczynamy
rozmowę na rózne tematy.Wiktoria nagle popatrzyła na nas ,na swoją ciocię
i powiedziała; CIOCIU ,A GDZIE KAWA?
Zasmucona i nieco zaskoczona ,dlaczego ciocia jeszcze do tej pory nie
zrobiła nam kawy.Popatrzylismy po sobie i wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem.
Wiktoria nauczyła się już jak nalezy witać gości i że szybciutko należy
poczęstować gości kawą i ciasteczkami.OCH mała dama już z niej rośnie!.
napisał/a: gregora 2007-06-06 19:10
[CENTER]Mała Kasia podeszła do mnie ukradkiem
i zapytała: “Skąd się biorą kwiatki”.
Odpowiedziałam zgodnie z wiedzą -z nasion
“A skąd te nasionka?” Rzekłam, że są z kwiatków.
“No ale jak to” - powiedziała Kasia-
“tak jedno z drugiego a drugie z pierwszego,
mamo coś tu nie gra, co było pierwszego?”
“Kasiu, widzisz, to taka zagadka,
za trudna zapewne nawet dla Puchatka,
czy jajko, czy kura, czy kwiat, czy nasionko
nikt tego nie wie, lepiej chodź na słonko”.
“I nawet dorośli tego nie wiedzą?”
“Wiedząc podzieliłabym się z Tobą swoją wiedzą”.
“I nikt nigdy wcześniej o tym nie pomyślał?”
“Myślały Kasiu różne tęgie głowy,
nikt prawdy nie zna, próżne wszelkie słowy,
to tajemnica największa jest świata,
nie zna jej mama, ani też tata.”
“Mamo, to bardzo więc dziwna jest sprawa,
lepiej chodźmy na dwór, tam czeka zabawa”.
I tak oto córka z dróg melancholizmu
przeszła wprost do skrajnego hedonizmu.[/CENTER]
napisał/a: Iza32 2007-06-07 00:10
Moje macierzyństwo.

Nasze wesołe chwile.
Tata wrócił zmęczony z pracy i musiał się jeszcze trochę pouczyć wyciągnął książki i z wielkim oporem zabiera się do nauki.
- Oj Kamilku coś mnie dzisiaj głowa bardzo boli.
Mały Kamilek patrzy na tatusia i kiwa głową.
-Tatusiu wieś, że paluś i główka to śkolna wymówka. Uć się uć to bedzieś miał duzi kluć.
I biedny tato musiał wziąść się za naukę.

Kamilek bardzo kocha Olę ale czasami ona mu dokucza.
tatuś się pyta .
-Kamilek kochasz bardzo Olę, pobaw się z nia troszeczkę?
Kamilek ODPOWIADA
-tak kocham ją bardzo, ale ona wypiła wszystkie mleczko od mamusi, ale i tak ją kocham, nawet jak popsuje moje zabawki, ale nieraz to bym chciał, żeby z powrotem weszła do brzuszka mamusiowatego i tam została na trochę, a ja bym wtedy odpoczął od niej. WESTCHNIĘCIE

Kamilek jest ze mną w parku, nagle rozlega się wielki krzyk.
- Mamo, mamo, w paluś ugryzła pściółka Maja, boli paluś boli.
Zaraz przybiegłam do Kamilka i patrzę na jego paluszek i na miejsce które wskazuje, a na kwiatku wielka pszczółka sobie siedzi.
Kamilek złapał mnie za spudnicę i woła.
O tam siedzi, tam taka duzia pściółka Maja co w paluś ugryzła.


Najwspanialsze chwile mojego życia kojarzą mi sie z moimi dziećmi, które biegając, zbierają bukieciki kwiatuszków podbiału i wonnych fiołków. Ja często swoimi barwnymi opowiadaniami zachęcam je do poznawania przyrody i podziwiania jej. Razem zbieramy trawy i trawki, zioła a cały dom pięknie nimi pachnie. Uczę moje dzieci pięknych wierszy, które do dziś błądzą w zakamarkach mojej pamięci..." nie będę cię rwała konwalijko biała, bobyś na mają próżność narzekała...",
" niezapominajki to są kwiatki z bajki, gdy tak płynę łódką, szepczą mi cichutko, zachęcając skromnie nie zapomnij o mnie...", Rośliny to nasze dzieciństwo i od najmłodszych lat staram sie obudzić w moich dzieciach, umiłowanie do przyrody. Kiedy jest ciepło i słoneczko grzeje, biegamy po trawie, ganiamy motylki, zbieramy biedronki. A moje dzieciaczki zadają mi wtedy wiele pytań na które nie zawsze mogę znaleźć zadawalającą dla nich odpowiedź. Czy biedronka kropki głubi? Czy motylek kwiatki rwie? Szkoda, że czasu nie można zatrzymać.
Dlatego moim najcudowniejszym momentem, były narodziny moich dzieciaczków, bo są one dla mnie pod każdym wzgledem wyjątkowe.
Najukochańszych skarbów, które są bardzo czułymi i wrażliwymi małymi smykami. Myślę, że od tego momentu całe moje życie nabrało głębszego sesnu i wiary w siebie. Dzięki każdej chwili spędzonej z dziećmi którą mocno chwytamy, nasza więź rodzicielska jest bardzo mocna. Jesteśmy bardzo szczęśliwi a nasza miłość polega na wzajemnym dawaniu, dopełnianiu, wymianie, co się nie może dokonać bez ofiary i poświęcenia, ale co rodzi szczęście. Bo to miłość rodziców stwarza klimat, w którym się otwierają serca na dobro i piękno a pokój panujący w domu sprowadza wewnętrzne uciszenie. Każda chwila z moimi dziećmi jest najwspanialsza, niezapomniana. A kiedy obejmują mnie te małe rączki ubrudzone czekoladką i przyklejają się do mojej szyji cmokając głośno w policzek i z uśmiechem na twarzy wpatrują się we mnie, to dla mnie są te najwspanialsze chwile, kiedy małe stupki bose biegają po podłodze i wołają "mama" to mnie bardzo wzrusza a kiedy dzieciaczki śpią sobie smacznie to nie mogę się na nich napatrzeć.
Dobrocią i promiennym uśmiechem zdobywam serca swoich dzieci, a stanowczością i konsekwencją w postepowaniu, uzyskuje wśród nich posłuch. Kocham je bardzo gorąco i głęboko. Wiem że to jest ten mój najwspanialszy świat, a każdy dzień to jak nowa niezwykła przygoda.
Pozdrawiam wszystkie mamusie.