Konkurs "Mój sposób na dziecko"

napisał/a: mahuska 2008-09-11 21:41
Ja miałam straszny problem z kąpielami mojego smyka.Codzienne wieczorne rozpaczanie było już ponad moje siły, nie pomagało nic. Kiedy zrobiło się na tyle ciepło kupiłam malutki basenik , nalałam wody i postawiłam na balkonie. I czekałam. Najpierw wkładał tylko rączki, chlapał mamę. Nóżkami za nic nie chciał wejść. Problem rozwiązały przez przypadek moje 2 bratanice. Kiedyś miałam je pod opieką, zaczeła się wspólna zabawa, dziewczyny bez wody wytrzymały tylko chwile... dosłownie oniemiałam kiedy po 10 min pluskali się już we 3... zwabiły go smiech i radosne krzyki ;)
napisał/a: Aga_TM 2008-09-11 23:17
Witam wszystkie mamusie;) Fajnie czytac wasze "sposoby" na naszych małych uparciuszków... mogą się niektóre z nich przydac....

Ja Wam opisze kilka sposobów na mojego rocznego Piotrusia:
1) Odkąd Piotrus skonczyl trzy miesiace przesypial mi cale noce.... nie wiedzialam co znaczy budzic sie w nocy slyszac przerazliwy krzyk dziecka. Jednak do czasu... Tuz po pierwszych urodzinach moje kochane "malenstwo" zaczelo sie budzic w nocy z przerazliwym krzykiem.... bylam w szoku i w calkowitej panice... ja tu smacznie spie i nagle budzi mnie moj synus, bo cos go meczy i nie daje spac... Przez pierwsze noce probowalam roznych sposobow, jednak teraz (minely juz 3 tygodnie odkad maly sie budzi) dziala jeden wyprobowany.... Wyjmuje z lozeczka, przytulam, klade sie na swoim lozku, Piotrusia klade na sobie (jego glowka na moich piersiach) i masuje mu plecki ruchem przeciwnym do ruchu wskazowek zegara... i to dziala!!! Mały sie uspokaja i zasypia, czekam kilka minut i przekladam do jego lozeczka... i tak 2-3 razy w ciagu jednej nocy niestety.... Nie wiem co go budzi... Piotrus ząbkuje.... dostaje nowe potrawy... a takze jest w wieku kiedy dzieci zaczynaja snic.... pozostaje mi cierpliwie czekac na "znow cale przespane noce";)
2) Dzieci często krzyczą i "udawanie" płaczą gdy chcą na nas cos wymusic... odczułam to już na własnej skórze... mam taki mały sposób, polecam moze wam tez pomoze... Kiedy moj mały uparciuch cos ode mnie chce (co niekoniecznie mi sie podoba) zaczyna robic te swoje kwasne minki, krzyczec i wyginac sie ze zlosci biegne z nim do lusterka i tlumacze... "zobacz Kochanie jak wygladasz gdy sie zloscisz.." i robie takie kwasne minki jak on. O dziwo Piotrus zaczyna mi sie przygladac, a po chwili razem sie smiejemy do rozpuku nasladujac swoje miny, a Piotrus oczywiscie juz nie pamieta o co była cała "awantura";)
3) Kąpiel. Piotruś sporo mi chorował gdy był malutki. Ponieważ była zima lekarka zaleciła by kapać go co kilka dni, gdyz jest on bardzo poddatny, a kapiel to spore wychlodzenie organizmu. Zastosowalismy sie do jej zalecen. Taki "pancerz ochronny z brudu" mu nie zaszkodzil, ale dziecko jakos tak niezbyt bylo przekonane do kapieli. Apogeum przezywalismy gdy myłam główkę Piotrusia, a do tego musielismy juz sie "pozegnac" z mala wanienka, bo Piotrus sie w niej ledwo miescil.... Metoda prob i bledow doprowadzilam, ze moje dziecko uwielbia sie teraz kapac... Poskutkowało: kąpiel z tata (oczywiscie wczesniej wykapanym) w wannie z piana i w otoczeniu około 10 kaczuszek różnej wielkosci...;) Piotrus wywija nozkami i raczkami tak, ze mam cala lazienke w wodzie... No, ale czego sie nie robi widzac radosc na twarzy swego dziecka;)
napisał/a: mama_pati 2008-09-12 13:34
Mam 13 miesięczną córeczkę i czasem do głowy wpadnie jej pomysł, żeby mnie lub męża uderzyć. Próbowaliśmy wielu sposobów, żeby ją od tego oduczyć. Nie pomaga spokojne tłumaczenie, że tak się nie robi, że to nas boli. Nieskuteczne jest również podniesienie głosu, bo ona wtedy zaczyna się denerwować. Klepnięcie w rączki sprawia, że ze złości bije nas jeszcze bardziej. Kiedy już ręce nam opadały i nie wiedzieliśmy jak się pozbyć tego bicia, odkryłam co pomaga w takich sytuacjach. Wystarczy zamienić tą niespożytą, złą energię, która w niej drzemie, na coś innego. Teraz kiedy tylko widzę, że chce podnieść na mnie rękę mówię z uśmiechem "aja, aja" i ona wtedy mnie głaszcze :)

Jeśli macie taki problem spróbujcie, mam nadzieję, że i u Was to zadziała.
kamil2s
napisał/a: kamil2s 2008-09-12 22:05
Mój 4letni synek przesypia noc,bez problemów,ale wtedy gdy śpi ze mną.Ale on nie chce spać w swoim łóżku.Śpi ze mną.Próbowaliśmy różnych sposobów.Proszenie,namawianie i nic.
Kocham go i lubię z nim spać,ale on powinien sam.Syn marudzi ,mąż marudzi ,obaj nie chcą tak spać,to oczywiste,ale ja jestem bezradna.Ciągle szukam nowych sposobów.
Moim sukcesem jest to,że synek od niedawna śpi bez pampersa.A sposób na to?Daję mu mniej pić przed snem no i małe kłamstewko,że w sklepie nie ma już rozmiaru dla niego.Początkowo zdarzało mu się osikać,ale teraz już nie.
napisał/a: serkowa 2008-09-13 10:30
Ja mam sprawdzony sposób na naukę języka obcego i komputer. Już od pierwszej klasy, gdy tylko bartuś chciał zagrać w cokolwiek na komputerze miał warunek- najpierw jakis program do nauki angielskiego. Szybko weszło mu w nawyk. Gdy włączał komputer, najpierw uruchamiał program językowy. Nie muszę chyba dodawać, że w jest dobry z angielskiego. A ja sobie obiecałam, że moje dziecko nie będize miało korepetycji. Oczywiscie mam jakiś nadzór nad programami i czasem spędzanym przy komputerze.
Basia8212
napisał/a: Basia8212 2008-09-13 13:18
Jestem mamą 5 letniego Kubusia i chciałam przedstawić jak zachęciłam go aby poszedł do dentysty.Problemy z ząbkami zaczęły się już rok wczesniej, mimo codziennej pięlegnacji jamy ustnej,ograniczeniu słodyczy, mój synek miał parę ubytków , które należało podleczyć.Wiem,jak dziecko mogłoby zareagować na widok dentysty i całego sprzętu,więc chciałam go przygotować i nastawić pozytywnie do wizyty.Kupiłam wcześniej zabawkowy sprzęt do leczenia ząbków i pobawiłam się z synkiem w stomatologa.Pozwoliłam mu założyć fartuszek, a ja byłam jego pacjentką.Przy zabawie tłumaczyłam, że niedługo wybierzemy się do takiego pana, który w podobny sposób wyleczy mu ząbki.Obiecałam mu także, przyznać za każdy wyleczony ząbek kolorową naklejkę z napisem dzielny pacjent,którą potem będzie mógł wymienić na drobną nagrodę czy to jajko niespodziankę czy w postaci wycieczki na plac zabaw, albo ulubionej gry.Nie muszą być to wielkie rzeczy.Kiedy nastał czas,wybrałam przyjemną przychodnię stomatologiczną,Kubuś usiadł ładnie w fotelu.Pan stomatolog dał mu wszystko pooglądać a nawet pozwolił potrzymać narzędzia.Kubusia bardzo motywowało otrzymanie naklejki za dzielną postawę i obyło się bez żadnych problemów,tak jest do dzisiaj,dentystę odwiedzamy regularnie.

Drugim problemem było to, że Kuba to niejadek,jednak i z tym sobie poradziliśmy.Przedewszystkim nic na siłę,warto spytać dziecko jakie są jego ulubione potrawy i dać mu wybór.Warto urozmaicać potrawy,tak aby nie stały się nudne.Ja synka zachęciłam do jedzenia poprzez to, że pozwalałam mu wybrać co chce jeść,pomagał mi w przygotowaniu posiłku,bardzo lubiał ozdobne jedzonko w postaci kolorowej buzi na kanapce,albo zrobieniu z niej żaglówki,czasem potrzeba nam trochę dziecięcej wyobraźni.:)
Najważniejszym czynnikiem było jednak nie pozwolenie mu na podjadanie słodyczy przed posiłkiem,deser owszem ale po posiłku.Najlepszym jednak sposobem było zabranie Kubusia na spacer przed obiadem,wtedy wybiegał się,wyszalał a jak wiadomo aktywnośc fizyczna powoduje większy apetyt, wtedy każde dziecko nabierze apetytu i zje posiłek ze smakiem.
napisał/a: apoccalipsa 2008-09-13 16:45
Mam dwóch synów - aniołka i diabełka. Diabełek jest starszy i w tej chwili ma już piętnaście lat. Od urodzenia dał mi tak popalić, że mogłabym o tym książkę napisać. Pierwszą noc przespał gdy miał rok i dwa miesiące. I to tylko do piątej rano. ( do dziś wstaje tak wcześnie). Lista jego wybryków jest tak długa, że zanim wymieniłabym je wszystkie usnęlibyście nad komputerem... Krótko mówiąc, dziecko nadpobudliwe.
Bałam się z nim jeździć tramwajem( a musiałam, bo do centrum było daleko, a samochodu wtedy nie miałam), ponieważ kładł się na podlodze i płakał w niebogłosy z takiego powodu, że :
- nie może odbić biletu
- nie może usiąść tej starszej pani na kolanach
- nie może poprowadzić tramwaju
- nie może kopnąć tego pana w kostkę
- nie może wziąć kapelusza tej pani
Pretekst zawsze się znalazł... Sposób, i owszem, znalazłam. Przestałam jeździć tramwajem. Chodziłam do centrum na pieszo ( świetny sposób na figurę ;)).
Mój diabełek był taki slodki, że amstaf znajomych chował się na jego widok pod kaloryfer. Potrafił wyjąć mu z gardła psie ciasteczko... Wściekał się, że pies nie chce się z nim bawić i darł się w niebogłosy co sprawiało ,ze wizyta u znajomych była bezcelowa ( nie słyszeliśmy się, więc nie bylo sensu rozmawiać) Sposób? Powiedzialam mu, że pies poszedl do psiego nieba, a znajomi, gdy mieliśmy przyjść, zaprowadzali go do sąsiadów. Wiem, wiem... To wszystko jest mało wychowawcze, ale pracowałam wtedy na dwie zmiany, także w weekendy i należał mi się święty spokój.
To było dziecko - demolka. Pewnej nocy wstał i zaczął bawić się kasetami video. Wyciągał z nich taśmę. To samo zrobił z... dwustoma kasetami magnetofonowymi. Rano odkryłam wielką stertę bezużytecznych kaset. Do magnetowidu wcisnął zimowe spodnie ( grube, ocieplane, na szelkach! ), nasiusiał mi do butów, wsadził misia do piekarnika i chciał go upiec... Nawet nie chcę tego wspominać. Sposób? Nie znalazłam sposobu...
Generalnie zasada była prosta: PRZECZEKAĆ, PRZETRWAĆ, PRZEŻYĆ... Dziś mój syn jest grzecznym dzieckiem, dobrze się uczy, jest zdolny i bystry. Nauczyciele i wychowawcy wiele razy chwalili go, że jest dobrze wychowany.
Piszę to po to, zeby pocieszyć matki takich diabełków. Każdy diabełek kiedyś dorasta!
cohenna
napisał/a: cohenna 2008-09-14 20:03
Redakcja napisal(a):Pewnie masz swoje wyjątkowe i wypróbowane sposoby na nocne pobudki, płacz albo nauczenie posłuszeństwa.


Witam wszystkie mamusie.

A ja powiem tak: najlepsza jest miłość i wsparcie ze strony rodziców.

Moja Amelka przesypia już prawie całą noc. Ale raz na jakiś czas kiedy zaczynają dokuczać jej ząbki to jest bardzo marudna. Budzi się z płaczem. Czasem w takiej sytuacji wystarczy pogłaskanie i szeptanie do uszka czułych słów, lub zanucenie kawałka kołysanki. Czasem to jednak nie skutkuje. Wtedy biorę malutką na ręce i "mocno mocno" przytulam. Innym sprawdzonym przeze mnie sposobem na uspokojenie Amelki jest: położenie jej sobie na piersi. Ja leżę na plecach a ona na brzuszku ja mojej piersi. Główkę zawsze przechyla sobie na bok i słucha bicia mojego serduszka. Przy nim bardzo szybko się uspokaja, przecież przez dziewięć miesięcy słuchała jego bicia, to taka delikatna muzyczka miła dla jej ucha ;p

Staram się aby zawsze w ten sam sposób przebiegał nam dzień. To sprawia że Amelka wie czego się spodziewać.
Rano pobudka. Chwila przytulania i siadamy na nocniczek. Gdy Amelka zrobi siusiu to bijemy brawo i chwalimy ja za to co zrobiła. I w cale nie było tak że od razu siadała na nocniczek. Najpierw przez kilka dni na niego przyglądała, ale nie podchodziła. Potem siadała w ubranku, po prostu oswajała się. A dopiero po 2 miesiącach zaczęła rano siadać do siusiania. Nie od początku jej się udawało. I nic na siłę!!! Jeśli chciała wstać to po prostu wstawała, nie przymuszałam jej. Czasem z początku aby ją czymś zająć dawałam zabawkę. Jakiegoś misia do przytulenia.Choć zaczynamy uczyć się korzystać z nocniczka i w ciągu dnia, a nie tylko rano. I też systematycznie i stopniowo.

W dzień zabawy. Bardzo często czytamy tekturkowe książeczki lub bawimy się misiami. Przytulając się do siebie śmiejemy się. Po skończonej zabawie wspólnie sprzątamy zabawki. Tak Amelka uczy się posłuszeństwa. Mama siada koło półeczki z zabawkami i mówi do dziewczynki. Proszę pomóż posprzątać zabaweczki. Po skończonej zabawie należy sprzątać. Amelka wtedy bierze misia czy książeczkę i przynosi mamie. Mama mówi dziękuję, zabaweczkę odkłada i prosi o następną. I znów cały czas w koło dopóki nie sprzątniemy wszystkich książeczek czy misiów. Pamiętam przy tym aby ją chwalić że bardzo ładnie pomaga mamie i sprząta swoje zabaweczki. Najważniejsze jest mówienie proszę i dziękuję, oraz chwalenie dziecka za to że zrobiło to o co je prosiliśmy. Choć nie zawsze po pierwszym proszę Amelka przynosi zabaweczki, wówczas mama siedzi i powtarza delikatnie: Proszę podaj mi misia, przynieś książeczkę proszę...

Czasem Amelka podczas zabaw szaleje. Kombinuje jak tylko może. Próbuje wchodzić na takie malutkie siedzenie dla niej, czy biega.... Mama mówi proszę nie rób tego, nie biegaj. A malutka swoje. Kiedy się np: przewróci mama bierze ja i przytula do siebie. Gdy już troszkę mniej zaczyna płakać. Znów delikatnym głosem mówię: mama ostrzegała cię. Czemu się nie słuchałaś. Trzeba się słuchać..... Raz, drugi, trzeci się nie posłuchała a teraz jak mama tak mówi to stanie chwilę i "zastanawia" się co zrobić i jak...

Wieczorem zawsze jest kąpiel. Amelka siedzi w wanience. Mama podaje jej szczoteczkę do ząbków i mówi: proszę umyć ząbki. A Amelka macza szczoteczkę w wodzie i próbuje coś tam po buzi szczoteczką ruszać. Wiadomo ząbków jeszcze nie umie myć ale posłusznie robi to co mama mówi, bo wie że później lejemy płyn do kąpieli i robimy pianę w której pływają jej trzy kaczuszki. Potem gdy jest już w łóżeczku i popija kaszę mannę, mama lub tata czytają bajeczkę. Wycisza się ona wtedy przestaje szaleć i rozrzucać swoje podusie. Mama mówi proszę połóż się na podusi będziemy bajeczkę czytać i tak jest...posłusznie kładzie się na podusi i słucha z zainteresowaniem. Bajeczki czytamy codziennie. Zaczęliśmy jeszcze jak Amelka była w brzuszku. Choćby rodzice byli zmęczenie to zawsze znajdą tą chwilę czasu i chęci na przeczytanie dziecku bajeczki.

Najważniejsze więc jest systematycznie uczenie posłuszeństwa, jeśli jednego dnia poprosiłam o pomoc w posprzątaniu zabawek po zabawie to robię to po każdej zabawie. Zawsze proszę o pomoc. Często mówię: proszę i dziękuję. Jak również bardzo często chwalę ją za to że zrobiła to o co ją proszę i za coś co dobrze zrobiła. Bardzo dużo się przytulamy, dajemy sobie buziaka mówimy że kochamy ją i przytulamy przytulamy i jeszcze raz dużo ją przytulamy
napisał/a: cappucinko 2008-09-15 14:14
Jestem mamą prawie 2 letniego Dawidka i odkąd pamiętam sposobów na niego szukałam mnóstwo, gdyż jest bardzo żywym i ciekawym świata dzieckiem. Myślę że nie ma jakiegoś jednego sposobu, który sprawdzi się u wszystkich dzieciaczków, gdyż każde jest inne, nie można nam jako rodzicom porównywać dzieci a jedynie dopasować odpowiednie do potrzeb dziecka zabawy itd, opiszę kilka moich:
1. Kiedy zbliża się pora obiadku, Dawidek wie że zaraz będzie musiał usiąść do stołu i zjeść zupkę, zaczyna być niespokojny, ucieka, gania po mieszkaniu i stara się zwrócić moją uwagę na coś innego niż jedzenie. Wtedy zabieram go do kuchni,daję mu miseczkę i łyżeczkę i bawimy się w gotowanie obiadku. On miesza swoją "wirtualną potrawę" a ja w tym czasie przygrzewam prawdziwy obiad. Kiedy wszystko jest gotowe, Dawidek idzie po misia. Siedząc przy stole karmie swojego synka a on ze swojej miski, swoją małą łyżeczką karmi misia, powtarzając moje słowa "jedz misiu jedz, będziesz duży i silny".

2. Kiedy idziemy na spacer, mój synek rzadko kiedy siedzi w wózku, lubi iść obok no ale czasem zdarza się że zaczyna biec i....ucieka:( sposób na to znalazłam taki, że zabieramy ze sobą wiaderko, i zbieramy kamyki (choć niektórzy mówili jak możesz pozwalać dziecku dotykać brudne kamienie), no więc pozwalam i świetnie się przy tym bawimy, kiedy jest pół wiaderka Dawidek kładzie swoje kamienie do wózka a ja wtedy mówię "jaki ciężki wózek" i on idąc koło mnie, trzyma wózek i delikatnie pcha, z czego jestem dumna i chwalę go "jak ślicznie pomagasz mamusi", "taki silny chłopak".

3. Pora kąpieli, to czas kiedy Dawidek się świetnie bawi, no i jak go zaciągnąć do wanny. Robię pianę, z pachnącym lawendowym płynem i pytam "które autko dziś jest brudne i idzie do myjni?" Na co synek biegnie ile sił w nogach z maluchem w ręce i już wkłada go do wanny, bierze gąbki, szczoteczki a ja w tym czasie go rozbieram. Podczas gdy on szoruje opony w autku ja go myję. Potem też gdy go wycieram on wyciera małym ręczniczkiem autko i jest gotów na smarowanie oliwką i inne przyjemne rzeczy.

4. Nocne pobudki zdarzają się już rzadko ale są. Wtedy wstaję i zapalam delikatne światełko koło jego łóżeczka i idę go głaskać po główce. Kiedy widzę że to nie pomaga zabieram go do siebie do łóżka i tuląc go delikatnie mówię szeptem cały czas "co się stało? coś się przyśniło? mamusia zaraz odgoni złe sny, a sio mi stąd a sio" kiedy Dawidek się uspokaja dostaje ciepłej herbatki i kładę go z powrotem do łóżeczka, jeśli jest potrzeba lampka zostaje zapalona jakąś chwile póki nie zaśnie.

5. Zakupy to chyba lubi najbardziej, wtedy pokazuje swoje drugie oblicze. Kiedy chodzimy po markecie, na każdej półce widzi coś dla siebie i chce to mieć. Kiedyś zdarzało się że krzyczał na pół sklepu i dostawał atak szału. Teraz gdy idziemy koło półki z zabawkami, oglądamy, a kiedy Dawidek chce nowe autko, wyciągam z wózka jego najlepsze autka z domu i mówię już takie mamy, nawet ładniejsze. Pomaga w każdym bądź razie, a kiedy kupujemy już jakieś nowe autko, synek oddaje jakieś stare (bez kółek, albo już całkiem zepsute) w zamian.
flossy
napisał/a: flossy 2008-09-16 18:15
Jestem studentka pedagogiki i w przyszłości zostanę niania lub przedszkolanką, opiekującą sie nie jednym szkrabem, ale cała gromadka!!! każde z tych dzieci będzie inaczej wychowane, kzde będzie miało inny charakter i zwyczaje i z pewnością będą wiele psocić, a ja tym psotom będę musiała zaradzić ;) chciałabym stać sie dla nich druga mama :) wierze, ze książki te doskonale pomoglyby mi zmierzyć sie z kaprysami całej gromadki oraz zdobyć ich sympatie! myślę ze najważniejszą sprawa jest to aby dziecko czuło miłość, szacunek i akceptacje ze strony najbliższych, rodziców, nauczycieli. a jeżeli pojawiają sie problemy, to wtedy najlepsza sprawa jest mały podstęp :) np. zajęcie dziecka czymś innym, czy pokazanie, ze rozrzucanie przedmiotow nie robi na tobie wrażenia (choc tak naprawdę rooobi!) chodzi o to, ze dziecko zawsze robi na przekór i na złość, wiec trzeba je przechytrzyć ;) kilku bardzo dobrych sposobow nauczyłam sie z telewizji, ale nie ukrywam, ze te książki naprawdę wiele by mi dały! :)
napisał/a: fibcia 2008-09-16 20:30
Zapewne przytrafiło się niektórym maluszkom nietypowe badanie np. EKG. cały ambaras w tym badaniu polega na tym, że dzieciaczka trzeba podłączyć do masy różnych kabelków... dziecko ma się podczas badania nieporuszać by przytwierdzone na przyssawki do ciała kabelki nie odkleiły się....jak to zrobić?? jak wytłumaczyć dziecku , że ma się nieporuszać...ja to zrobiłam tak:
moi siostrzeńcy Adaś 5 lat i Olafek 2,5 podołali temu zadaniu. W dniu poprzedzającym badanie przeprowadziliśmy podobne badanie w domu dzieci, a klocki były przyssawkami, do nich przyczepiliśmy sznurki, a wszystkie sznurki przyczepione były do podełeczka z karteczkami (jeśli ktoś dysponuje drukarką w domu to też świetny sposób na wydrukowanie wyników badania). Powiedziałam dzieciom, że pobawimy się w lekarza i pacjentów. dzieci martwiły się dniem, w którym miały pjść na to badanie. powiedziałam im, że pokażę im jak będzie wyglądać to badanie. zachęcone zabawą chętnie kładły się na łóżko i pozwalały sobie kłaść klocki na goły brzuszek. nie wolno było się poruszyć , żeby klocki nie spadły. i już za chwilę wyskakiwał wynik z badaniem. każdy z nich otrzymał swoją karteczkę ze swoim wynikiem badania. dumni i spokojni pomaszerowali następnego dnia do lekarza. wiedzieli już , że trzeba się położyć, że pani przyczepia jakieś kabelki i że nie wolno się poruszać. to było wspaniałe patrzeć się na nich jak odważnie, bez płaczu poddają się badaniu .
napisał/a: Kubulindek 2008-09-17 15:10
Mamy Synka 2 latka i 2 miesiące. Energicznego i rozbrykanego. Przepapuśnego i uhahanego. Ale też baaaardzo upartego i niegrzecznego. Największą uciążliwością dla mnie (matki pracującej) były 2 lata nieprzespanych nocy i trudności z zasypianiem. Nic nie pomogły rady z wychodzeniem z pokoju, zmęczeniem dziecka w ciągu dnia zabawą, aktywnością na dworzu, zabawą w wannie. Nie pomogło też wyciszanie dziecka przed snem.
Co pomogło?
Kładałam się obok i udawałam, że śpię - nie wiem w jaki sposób to działa, ale działa (do tej pory), Synek się kładzie i cichutko leży, żeby mnie nie obudzić. Nawet jak chce sobie jeszcze pośpiewac (bo bardzo lubi) to robi to bardzo ciuchutko.
Druga (w sumie najcięższa rzecz do przebrnięcia) to dwuletnie wielokrotne pobudki w ciągu nocy w łzach, płaczu i wrzasku.
Czasami z powodu, najczęściej bez.
W przerwaniu tych spazmów pomogło włączanie śpiącej ryby na Minimini - Synek napatrzył się i w końcu zasypiał. Albo Discovery - w nocy obejrzałam mnóstwo filmów o planetach (dlaczego tylko planety, a inne stacje nie - nie dowiedziłam się do tej pory) jak metoda "na rybę" przestawała działać.
Na różne pokusy typu wyciągnąc nóż z szuflady czy wejść na stół - jedno - odwrócenie uwagi.
Na krnąbrności i trzaskanie drzwiami i drzwiczkami od szafek (o litości!) ot tak sobie bądź z nerwów działa tylko jedno - "pokaż jak ciuchutko potrafisz zamykać drzwi" powiedziane szeptem. (Jak oduczyć zeby ich non-stop nie otwierał, nie wiem).
Poza wszystkim zawsze liczy się konsekwencja, cierpliwość i tłumaczenie (nigdy nie wiem ile już z tego co mówię Synek rozumie). Ale zaczynam widzieć powoli efekty tego postępowania - np sprzątanie zabawek.
A na smutki i naprawdę złe dni zawsze działa jak obiecam przejażdzkę windą i metrem (spełniona w odpowiednim czasie oczywiście) - Synek to uwielbia.