Konkurs "Z miłosci do gwiazd"

anita301066
napisał/a: anita301066 2009-05-17 18:01
Lubię Kamila Durczoka za to iż prowadzi najlepsze wiadomości w TV.Jest przy tym skrupulatny , mówi wyraźnie czego nie można powiedzieć o innych prowadzących.Skupia się na swej roli , i jest za to nagradzany .Ma tylko jedną wadę , nie uśmiecha się za często , a tak ładnie mu z uśmiechem na twarzy:p
napisał/a: kasiulcia19 2009-05-17 18:19
Moją ulubioną gwiazdką jest Jaś Fasola czyli Rowan Atkinson

Dla mnie ta postać jest idealnym antydepresantem i lekarstwem na smutek.

Pan Fasola
ma tak śmieszny wyraz twarzy, że zawsze, gdy tylko na niego spojrzę buzia sama mi się uśmiecha od ucha do ucha.
Pan Rowan jest bardzo dobry w tym, co robi-rozśmieszy nawet największego gbura.

Ja bym tak nie umiała-zaraz sama bym wybuchła śmiechem, a On tak poważnie tworzy te śmieszne miny i zachowuje przy tym kamienną twarz.
Ten jego grymaśny wyraz twarzy, pokręcona postawa i ten stareńki misio.....uwielbiam to!!!

I pomimo tego, że każdy z odcinków widziałam już tyyyyyle razy-to na każdą powtórkę zawsze czekam z utęsknieniem i oglądają kolejny raz się śmieję do rozpuku.

Przy każdym odcinku muszę przynajmniej klika razy odwiedzić toaletę, bo nie wytrzymuję ze śmiechu
napisał/a: helenka1 2009-05-17 19:26
Wśród polskich gwiazd największe moje uznanie budzi aktorka, pani Ewa Błaszczyk. Podziwiam Ewę, jako matkę, lubię jako człowieka, wspaniałą aktorkę i charyzmatyczną piosenkarkę. Przede wszystkim jednak jest dla mnie doświadczoną przez los i wrażliwą na krzywdę innych kobietą, człowiekiem o wielkim sercu. Podziwiam ją za wytrwałość, determinację i poświęcenie, z jakim walczyła o wybudowanie kliniki dla dzieci po ciężkich urazach mózgu. Kiedy czytam wywiady z Panią Ewą mam wrażenie, że niebo się przychyla. W każdym zdaniu gwiazdy znajduje się taka wielka dawka radości, optymizmu i wiary w życie. Aktorka nieraz mówiła, iż trzeba łapać z życia jednak to co się da, mimo wszystko...myśleć pozytywnie, mimo wszystko...można coś dobrego przeżyć, mimo wszystko...przyroda uspakaja...czas leczy rany...Jest uosobieniem siły, wiary, wytrwałości i sensu codzienności. Robi dużo dobrego dla dzieci i ich rodziców, ja i wielu ludzi uważa ją za anioła na ziemi.W końcu nie bez kozery przyznano jej tytuł Polki 2006 roku. Pięknie mówi o uczuciach, pięknie mówi o życiu, dzięki temu co robi cierpienie jej córki Oli nabrało większego sensu. Często stwierdza, iż chciałaby żeby wszystkie chore dzieci miały takie warunki jak miała Ola. Sama pani Ewa też czerpie z tego faktu satysfakcję, że czuje się potrzebna i doceniona. Wszyscy powinniśmy uczyć się od Ewy ciepła, wrażliwości na druga osobę i miłości.

Poza sferą emocjonalną Pani Błaszczyk jestem pod ogromnym wrażeniem jej talentu aktorskiego. Pani Ewa jest po prostu niezwykła aktorką. Zawodowcem, a nie lalunią która tylko myśli jak nogę pokazać, a o grze nie ma zielonego pojęcia. Wystarczy zobaczyć, jak grała w "Nadzorze", "Dekalogu"(IX), "Godzinie 'W'". Wystarczy obejrzeć spektakle Teatru TV z Jej udziałem. Wystarczy posłuchać, JAK śpiewa. Ogromna szkoda, iż nikt nie pisze dla Niej dobrych scenariuszy. Uważam, że w dużym stopniu nie wykorzystano Jej talentu. Ale wciąż mam nadzieję, że może kiedyś... Wierzę, że jeszcze dużo przed Nią. I trzymam kciuki!
Pani Ewa jest kobietą niezwykle doświadczoną przez los, jednak gdy wychodzi na scenę, bije z niej siła i profesjonalizm.

Pani Ewa jest osobą godną szacunku, życzę żeby jej nigdy nie zabrakło siły, zdrowia i zapału do dalszej walki o zdrowie córki i abyśmy mogli doświadczać więcej jej wspaniałej gry aktorskiej na scenie filmowej:)
napisał/a: ~betitunia 2009-05-17 21:52
[CENTER]Tarja Turunen i Nightwish to moje życie ![/CENTER]


Moją idolską i wielką gwiazdą zawsze pozostanie Tarja Turunen była wokalistka Nightwish z którym nagrała 5 pełnowymiarowych albumów. Albumy sprzedały się na całym świecie w ilości ponad miliona egzemplarzy i wielokrotnie pokryły się platyną. Artystka mimo ogromnego sukcesu Nightwish zdecydowała się na karierę solową. Tarja to jedna z najważniejszych postaci fińskiego rocka.
Moje serce zdobyła przede wszystkim fantastycznym, wyjątkowym i niepowtarzalnym operowym głosem! Taria dysponuje sopranem lirycznym, który sięga trzech oktaw. Ponadto zawsze godnie reprezentowała zespół swoim wdziękiem , urodą i stylem . Słuchając piosenek w jej wykonaniu czuję się naprawdę wyjątkowo. Czuję jak ciarki przeszywają całe moje ciało. Czuję się jakbym znalazła się w innym czasie i miejscu. Jej głos wyjątkowo mnie uspakaja dlatego często sięgam po jej płyty w chwili stresu. I muszę przyznać że ja się starzeję, zmieniłam styl ale serce nadal jest wierne tej samej muzyce. Polecam!
Zachęcam do posłuchania jej piosenek Być może któraś z Was również stanie się jej fanką :)

Polecam utwory:
Nightwish - Sleeping Sun
https://www.youtube.com/watch?v=gmDWvGKLzBE&feature=related
Nightwish - Ocean Soul
https://www.youtube.com/watch?v=VYu2EnCG2Ww&feature=related
napisał/a: Katjen27 2009-05-17 22:43
To, bez wątpienia, niebanalna osobowość telewizyjna.
Prywatnie - mężczyzna błyskotliwy, nieprzeciętnie utalentowany i mający w sobie to nieokreślone 'coś', co przyciąga jak magnes.
I te jego oczy - błękit, w którym można utonąć... :]
Zawodowo - genialny aktor, który zyskał światowe uznanie rolą tak charyzmatycznego, jak i cynicznego doktora Gregory'ego House'a w telewizyjnym serialu.
Już wiecie, kogo uwielbiam :)
Hugh Laurie - to o nim mówię. Nie bez kozery ten angielski aktor został uhonorowany Złotym Globem dla najlepszego aktora w dramacie telewizyjnym w 2006 i 2007 roku (właśnie za rolę Dr House'a). Natomiast w uznaniu zasług dla brytyjskiej kultury otrzymał tytuł oficera Orderu Imperium Brytyjskiego. A to już nie byle co... :)
Na co dzień jest mężem Jo Green i ojcem dwóch synów.
Ponad 10 lat temu aktor przeżył załamanie nerwowe, któremu dał radę i udowodnił, że to najbliższa rodzina jest dla niego najważniejsza.
Hugh Laurie posiada wiele umiejętności, które z powodzeniem 'przemyca' do serialu. Czy to o komponowanie muzyki, czy o grę na pianinie rzecz idzie.
To taki 'człowiek renesansu' - bowiem aktor całkiem sprawnie daje sobie radę w rozlicznych dziedzinach artystycznych. Jest multiinstrumentalistą - gra na pianinie (i to profesjonalnie), saksofonie, gitarze, perkusji, harmonijce. Do tego pisze scenariusze i sprawdza się jako pisarz.
Jego talent aktorski jest niepodważalny, a charakterystyczna rola Dr House'a - nie do podrobienia. A propos, już nie wyobrażam sobie w tej roli nikogo innego :)
Pomijając już to wszystko, o czym wspomniałam powyżej, to Hugh Laurie jest osobą skromną, nie posiadającą tzw. 'parcia na szkło', z umiarkowaniem korzystającą z blichtru przysługującego gwiazdom serialowym / filmowym / etc.
Hugh Laurie to aktor, dzięki któremu tzw. ramówka telewizyjna jest o stokroć ciekawsza. Tak, to właśnie on jest moim faworytem pośród licznego grona osobowości telewizyjnych.
Hugh Laurie uzależnia. Pozytywnie, rzecz jasna :)
napisał/a: 79magda 2009-05-18 01:21
Nie jestem już nastolatką, ślepo zapatrzoną w swojego idola. Już poza mną czasy oblepiania ścian plakatami i oglądania po raz setny tej samej sceny filmowej, w której On/Ona tak pięknie ruszyli dłonią i rozkosznie zmrużyli oczy...
Jest wiele osób, które podziwiam, jednak już bez tej mistycznej otoczki, tak charakterystycznej dla wielu nastoletnich ( choć nie tylko ) fanów. Może dlatego, że wraz z wiekiem nabywa się świadomości, co dzieje się po drugiej stronie tego krzywego zwierciadła. I wtedy zaczyna się podziwiać za osiągnięcia, osobowość i charyzmę - choć oczywiście w przypadku super - męskich aktorów i wygląd nie pozostaje dla nas, kobiet, bez znaczenia...
I dlatego właśnie chcę napisać o pewnej kobietce, która w ten świat showbiznesu wchodzi, może kuchennymi drzwiami, ale za to normalnie, szczerze i prawdziwie. Mam na myśli prezenterkę i dziennikarkę stacji TVN - Sylwię Walendowską.
Jest to moja koleżanka ze studenckiej ławki. I dlatego mogę z pełną świadomością napisać, że znam i podziwiam Ją i Jej drogę na szczyt. Drogę, która ciągle trwa, bo na pewno ta błyskotliwa, śliczna i elokwentna dziewczyna nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i nie raz jeszcze o Niej usłyszymy! Uchodzi za jedną z ciekawszych reporterek TVN24, a Jej fani uważają ją za szaloną reporterkę, bo swoje relacje przekazuje z nietypowych miejsc - z trzęsącego się tramwaju, będąc na rikszy, łódce, w windzie, na koniu, motocyklu, na rowerze...
Zaczynała od, często nużących praktyk studenckich, na których adepci sztuki dziennikarskiej są niejednokrotnie wykorzystywani. Ale jest zdolna i piekielnie uparta, więc powoli, w sobie tylko właściwym tempie, posuwała się do przodu. Gdy teraz oglądam na szklanym ekranie Jej uśmiechniętą buzię, zawsze zaciskam spontanicznie kciuki, życząc Jej z całego serca powodzenia - wiem bowiem ile energii i samozaparcia kosztowało Ją zdobycie takiej pozycji w bezlitosnym świecie mediów, jaką obecnie zajmuje. Bez sławnej mamy lub wpływowego wujka - bo tak najczęściej odbywa się rekrutacja za szklany ekranik...
Nie opisałam może Gwiazdy wybitnego autoramentu, hollywodzkiej sławy, bądź też światowego uznania artysty. Opisałam naszą, zwykłą dziewczynę z sąsiedztwa, która talentem i siłą woli osiągnęła tak wiele!!! I za to Ją niezwykle cenię i podziwiam!!!
napisał/a: brzozak 2009-05-18 09:23
Moim ulubinym aktorem jest Sean Connery, ale nie jako agent 007, lecz teraz jak już zrobił się przystojniejszy.
Jest znakomitym aktorem, przesympatyczny no i uwielbiam ten jego siwy zarost .
Dobrze że mój mąż nie przegląda tego forum ha ha
a oto mój ulubieniec :
napisał/a: marzenka-to-ja 2009-05-18 10:50
Stefano Terrazino-to On jest moją gwiazdą, moim idolem-Jego uwielbiam!!

W Polsce dość szybko stał się sławny.

Zdolny z Niego facet-potrafi nieziemsko tańczyć-niemal unosi się nad ziemią.
Za każdym razem, gdy patrzę, jak tańczy z jakaś tancerką, marzę, abym to była ja, żeby to właśnie mnie trzymał w swoich ramionach.
Uwielbiam słuchać jego piosenek-kupiłam sobie płytę i codziennie słucham całej na dobranoc.
Lubię oglądać teledysk z jego udziałem-wygląda jak prawdziwy gwiazdor!
Zaczęłam nawet oglądać serial na Polsacie, w którym Stefano gra rolę

No cóż uwielbiam Stefano Za ten jego włoski akcent, za te wyżelowane włosy, za piękny uśmiech, ciepły głos....za to coś, co ma w sobie i co tak mocno ciągnie mnie do niego!!

STEFANO TI AMO!!!!!
napisał/a: agusia32 2009-05-18 11:26
Magdalena Cielecka

Ciężko wybrać...Magdalena Cielecka wodzi na POKUSZENIE swoim wdziękiem,wprowadza CHAOS uczuciowy i wprawia w AMOK-jest po prostu JAK NARKOTYK,nie jest mi znany żaden jej DEFEKT.Jest WIERNA swoim ideałom i SŁAWA I CHWAŁA jej za to!Gdybym była mężczyzną,pisałabym do niej LISTY MIŁOSNE,nawet gdybym musiała występować jako ten TRZECI.Myślę,że zgodzą się ze mną wszyscy mężczyźni-cywile i OFICEROWIE,biedni i bogaci,prości i wykształciuchy,EGOIŚCI i altruiści,że jakieś ciche SIEDLISKO w miłej miejscowości PO SEZONIE razem z Magdaleną Cielecką jest na pewno dla panów kuszącą wersją...Ale ja jestem kobietą,podziwiam panią Magdalenę z całego serca,a najbardziej podoba mi się w filmie ZAKOCHANI...tam jest ucieleśnieniem kobiecości,co nie znaczy,że niewinności :)

laurence
napisał/a: laurence 2009-05-18 13:19
Lubię kiedy na ekranie pojawia się Kate Winslet. Ta kobieta ma coś w sobie, co przyciąga uwagę, hipnotyzuje, budzi podziw i - chyba co najdziwniejsze – nie nudzi się. Każda jej rola jest lepsza od poprzedniej. Kate stawia sobie wysoko poprzeczkę i nie boi się trudnych wyzwań. Pokazała na ile ją stać w swoich dwóch ostatnich filmach: „Droga do szczęścia” i „Lektor”. Dwie różne postaci, dwa odmienne charaktery, całkowicie skrajne, raczej negatywne emocje – aż trudno uwierzyć, że to ta sama aktorka, która zachwycała swą urodą w „Rozważnej i romantycznej” albo w megaprodukcji „Titanic”.
Ale oprócz tego Kate jest dla mnie kobietą „z krwi i kości” – jak ja to określam. To znaczy, że nie jest idealna: walczy z nadwagą (teraz ma swój najlepszy okres, bo wygląda świetnie, ale wcześniej tak niestety nie było :)), nie ma jakiegoś stylu, który uparcie stara się nosić, nie usiłuje być modna, ani elegancka. Ma dystans do siebie, ceni sobie rodzinę, czas z dziećmi i swoją prywatność. Niektórzy dziennikarze zarzucają jej, że nie ma wprawy w opowiadaniu historyjek na swój temat, które sprawiłyby, że cały świat by ją pokochał… A ja właśnie cenię ją i podziwiam za jej normalność - tak rzadką w tym szalonym świecie showbiznesu… Za jej piękny i niewystudiowany uśmiech, za zmarszczki na czole, które pokazała w filmie „Droga do szczęścia” i za mistrzowską interpretację analfabetki Hanny Schmitz w filmie „Lektor”. Aktorstwo Kate Winslet przywraca mi wiarę, że warto jeszcze czasem pójść do kina na film, który pozostanie w mojej pamięci dłużej niż kilka godzin… Bo niestety coraz trudniej o takie filmy i role, które zapadają głęboko w serce.
napisał/a: eteryczna 2009-05-18 15:53
[CENTER]He's like the wind...[/CENTER]

- Jest! Zdążył! Teraz jeszcze tylko parę kroków dzieli go od jego „Baby”. Jeszcze parę minut i dadzą wspaniały show, ucierając nosa wszystkim dookoła…

Po raz kolejny wracam we wspomnieniach do chwili, kiedy linia pomiędzy mym dzieciństwem a byciem nastolatką zaczyna się zamazywać. Kiedy to rozemocjonowana i z wypiekami na twarzy oglądam po raz czterdziesty trzeci (a scenę finałową po raz milion dwieście czterdziesty siódmy) film „Dirty Dancing”, kiedy to marzę o porywającym tańcu i czymś jeszcze nieokreślonym, co w kilka lat później okaże się być tęsknotą za księciem na białym koniu, za takim mężczyzną, jacy już zdają się po świecie nie chodzić… Przed oczyma stają mi również popołudnia spędzone przy babcinym stole w akompaniamencie relacji wydarzeń z poprzedniego odcinka „Północ – Południe” z moim bożyszczem, Patrickiem Swayze w jednej z ról głównych.

Już wtedy intuicyjnie czułam, że ów aktor jest godnym zaufania i miłości mężczyzną – niestety do wspomnianego serialu jeszcze nie dorosłam i znałam go jedynie z opowieści babci. To ona dostosowywała relacje do mojego wieku, wspaniale opowiadając o przygodach mego pięknego bohatera. Mężczyzny, którego zdjęcia pieczołowicie wycinałam i wklejałam do mocno wyświechtanego już i noszącego ślady czekolady, chałwy oraz oranżady z woreczka zeszytu z gwiazdami kina i muzyki.

Z biegiem czasu dziecinna i bliżej nieuzasadniona fascynacja miłą buzią, cudownym tańcem i fajną, czarną skórzaną kurtką, została podparta racjonalnymi argumentami – miało się już tych kilka lat, doświadczeń i oleju w głowie więcej… Patrick Swayze stał się dla mnie wzorem mężczyzny. Mężczyzny, na którym można polegać, który nie goni za blichtrem, tanią rozrywką i zdradą. Mężczyzny idealnego, który bezgranicznie kocha swą żonę i mówi otwarcie, iż jest ona jego najlepszym przyjacielem.

Któż w Hollywood miałby odwagę się przyznać, iż z chwilą pierwszego zbliżenia fizycznego zwlekał bardzo długo, pragnąc najpierw stworzyć głęboką więź, zbudować atmosferę ufności i bliskości oraz zapewnić żonie odpowiednie warunki… Sam przyznaje, że nie było mu łatwo i to podwójnie świadczy o sile jego uczucia i męskości. Nie takiej taniej, lecz prawdziwej, rzadko spotykanej „męskiej” męskości…

Nie było mu również łatwo wtedy, kiedy groziła mu amputacja nogi, po tym jak doznał kontuzji podczas jednego z treningów. Niestety musiał zrezygnować z marzeń o karierze futbolowej. Został odarty ze swych pragnień, z pewnej części swej osobowości. Kilka skomplikowanych operacji sprawiło, że przestał chodzić i musiał posiąść tę umiejętność od nowa. Nie poddał się. Dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu odkrył taniec, który okazał się najlepszą terapią. Balet przywrócił Patrickowi sprawność, gibkość i zwinność. Ów cud, którego Swayze był naocznym świadkiem, dał mu siłę i wiarę na długie lata, a niezmącona i nieprzerwana miłość żony utwierdziła go w przekonaniu, iż jest kimś wyjątkowym… Nie przez to, co ma, ale przez to, kim jest i co osiągnął.

Może zabrzmi to szumnie, ale tak właśnie jest: Patrick Swayze latami był mi pochodnią w poszukiwaniu mężczyzny mego życia. Stanowił najlepszy przykład, że chodzą jeszcze na świecie wspaniali, odpowiedzialni mężczyźni, z którymi można zawrzeć przyjaźń na śmierć i życie. Że nie ma się co spieszyć i rzucać w wir bezwartościowych związków bez przyszłości. Że warto czekać, mieć nadzieję i nie wolno zachłystywać się pieniędzmi czy sławą. Czekałam zatem i spotkało mnie ogromne szczęście – jestem szczęśliwą żoną najwspanialszego, najpogodniejszego, najłagodniejszego i najcierpliwszego mężczyzny na świecie oraz mamą jego dziecka, które noszę pod sercem.

Ciąża sprawiła, iż staram się nie przesiadywać zbyt długo przed telewizorem czy też buszować w Internecie. Wolę spędzać czas na świeżym powietrzu. Niestety pokutuje to mniejszą orientacją w zakresie wydarzeń z show biznesu. Z tego też powodu o ciężkiej chorobie Patricka Swayze i jego walce z nieuleczalnym rakiem trzustki dowiedziałam się dopiero kilka dni temu. Widok wychudzonej, bladej twarzy Swayze wyrył się na zawsze w mej pamięci – płakałam długo, a przed oczyma – niczym w kalejdoskopie - przewijał się ciąg obrazów zdrowego aktora, wykonującego piękne piruety.

Nie mogę przestać myśleć o jego żonie... Kobiecie, którą ukochał ponad życie, której jest wierny od prawie 34 lat i z którą odnowił niedawno przysięgę małżeńską, ponieważ nie wie, czy doczeka ich 34. rocznicy ślubu. Rocznicy przypadającej za niespełna miesiąc, 12 czerwca…

Patrick Swayze żegna się już ze swymi bliskimi i przyjaciółmi, spędzając ostatnie chwile życia na łonie natury i w towarzystwie żony. Ten niezłomny człowiek pozostanie na zawsze w mej pamięci. Pamięci dorastającej, poszukującej dziewczyny i w pamięci dorosłej kobiety, której poszukiwania okazały się owocne. Wierzę, iż postać Patricka Swayze imponuje nie tylko mnie – jego postawa jest bowiem godna podziwu i wielka. Oficjalnie niedzisiejsza i niepopularna, a wręcz ośmieszona – każdy jednak przyzna w skrytości, że te wartości, którym hołduje Swayze, były, są i będą uniwersalnymi i że to właśnie za nimi tęsknimy. Nie każdy ma jednak odwagę się do nich przyznawać lub cierpliwość, aby się doczekać ich spełnienia.
Nie każdy ma siłę iść nie najprostszą drogą.

P.S. Zdjęcia ze strony [url]www.pudelek.pl[/url] oraz przeglądarki google (grafika) plus zasoby własne (wspomniany zeszyt ze zdjęciami gwiazd - niestety nieco nadgryziony przez ząb czasu Zeszyt pochodzi z roku 1990/1991
napisał/a: Gocha90 2009-05-18 20:49
Na świecie jest wiele osób, które cenię i podziwiam, jednak wśród gwiazd show-biznesu najbardziej lubię Scarlett Johansson. Od kiedy obejrzałam „Między słowami” stała się moją ulubioną aktorką. Wspaniale zagrała jeszcze w takich filmach jak „Wszystko gra”, „Dziewczyna z perłą”, „Kochanice króla” i „Vicky Cristina Barcelona”. W każdym filmie pokazuje klasę i daje z siebie wszystko.

Jest młoda, utalentowana i nie raz pokazała, że zna się również na modzie. Moim zdaniem wybiera ciekawe projekty filmowe, w których ja sama chętnie bym wystąpiła. Poznając ją z biografii i artykułów na jej temat, dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy. Okazało się, że mam z nią dużo wspólnego. Tak samo jak ja – jest leworęczna i ma zielone oczy. Oprócz tego Johansson ma polskie korzenie, co dodatkowo sprawiło, że cenię ją jeszcze bardziej. Muszę przyznać, że styl Scarlett bardzo mi odpowiada. Chętnie przyglądam się jej zjawiskowym kreacjom i wraz z moją przyjaciółką wspólnie je komentujemy. Podpatrując to, jak się ubiera, staram się ją naśladować. Przykładowo, zdarzyło się kiedyś tak, że dostałam od kuzynki bluzkę, której nie chciałam nosić, ale gdy zobaczyłam Johansson na zdjęciu w bardzo podobnej bluzce, postanowiłam, że zacznę w niej chodzić :). Polubiłam też czerwoną szminkę, którą ona wręcz ubóstwia. Nawet zmieniałam kolor włosów na blond, by choć trochę bardziej ją przypominać. Obecnie Scarlett znów jest szatynką :D.

Ponadto podoba mi się jej imię. Mama Scarlett nazwała ją tak na cześć głównej bohaterki „Przeminęło z wiatrem”. Johansson nie tylko gra w filmach. Spróbowała także swoich sił jako wokalistka. Zaśpiewała covery piosenek Toma Waitsa. Mimo, że jej przeróbki znanych utworów barda zostały ostro skrytykowane, mi wyjątkowo przypadły do gustu. Scarlett posiada bardzo niski, ale zmysłowy głos, który nadał tym piosenkom swoistego uroku.

Nie jest tak, że wszystko, czego ona dokona od razu znajduje moje uznanie czy po prostu mi się podoba. Niemniej jednak nikt nie jest idealny i każdemu zdarzają się błędy. Uważam, że Scarlett dokonała naprawdę wielu pozytywnych rzeczy, za które z pewnością należy jej się mój szacunek. Ogromnie ją cenię za naturalność, skromność oraz pomoc biednym i potrzebującym. Scarlett brała udział w kilku projektach, w których przekazała pieniądze na organizacje charytatywne. Może niewiele się o tym mówi w mediach, (gdzie dużą rolę odgrywają portale plotkarskie) ale takie gesty są warte pochwały. Udzielała się politycznie, popierając obecnego Prezydenta USA – Baracka Obamę, zaprojektowała całkiem ciekawe ubrania dla jednej ze znanych sportowych marek. W zeszłym roku wyszła za mąż za aktora Ryana Reynoldsa i mam nadzieję, że wytrwa z nim w szczęściu bez zbędnej uwagi mediów i paparazzi.

Chciałabym kiedyś móc spotkać się ze Scarlett, po prostu porozmawiać przy kawie, bo wierzę, że świetnie byśmy się ze sobą dogadały :).