Moja fantazja erotyczna

napisał/a: Palulynka 2013-01-28 09:54
W zimny, walentynkowy poranek, gdy mróz trzaskać będzie za oknem ja będę oczekiwać od ukochanego takiej niespodzianki:
Obudziłabym się rano, jak zwykle przed budzikiem, lecz jego miejsce będzie już puste. Na jego poduszce zaś, będą dwa papierowe zawiniątka. Później, gdy będę siedziała już w samolocie, okaże się, że były to bilety do słonecznej, gorącej Hiszpanii.
Otworzylibyśmy potem zardzewiałą furtkę do wynajętego domku. Domek, znajdowałby się na nasłonecznionym zboczu, wśród wysokich traw i dzikich drzewek cytrusowych.
Zaraz po odstawieniu walizek, zdjęłabym przewiewną sukienkę i wskoczyła do lazurowej wody małego basenu. Nikt by mnie nie widział - cały ogród porośnięty byłby dzikimi haszczami, trawami, krzewami, pnączami i drzewkami. On leżał by na brzegu i tylko pożądliwie na mnie patrzył....
Gdy on drzemałby pod cieniem drzewa pomarańczowego, ja wzięłabym prysznic i pomalowała usta na czerwono. Gdy obudziłby się, stanęłabym w progu i zdjęła szlafrok. Szła bym do niego powoli. Ubrana w szminkę, w zapach słońca. Nagie stopy kroczyły by po pieszczącej je trawie, zielone źdźbła delikatnie drażniłyby skórę. Osunęłabym się na niego zmysłowo. Jego usta zasłoniłabym pocałunkiem. Zastygnięci tak, wsłuchalibyśmy się w grę świerszczy i muzykę ptaków. Nasze zlepione, nagie ciała, ostudzalibyśmy kostkami lodu, wywołującymi gęsią skórkę. Kilka łyków szampana, gdy zdołamy oderwać od siebie ręce. Po udach ściekać mi będzie lepki sok ze świeżych pomarańczy, którymi zaspokoilibyśmy pierwszy głód.
Zmęczona opadnę na koc. Zamknę oczy, by za chwilę pojawił się przy nas ktoś obcy. Postawny, ciemnoskóry mężczyzna, w rozchełstanej, białej koszuli - chyba służący, gotowy karmić mnie owocami winogron. Mój ukochany mrugnął by do mnie porozumiewawczo, wszystko zacznie się na nowo. Znów zacząłby przechodzić mnie dreszcz- ciekawe czy to z rosnącego znowu podniecenia czy to od kostki lodu na moim brzuchu ? W każdym razie długo jeszcze nie wróciłabym do zimnej, mroźnej Polski.
napisał/a: pamela_j 2013-01-28 11:14
Nie marzę o czymś dzikim, nie marzę o innych osobach. Pragnę tylko jednego. Pragnę GO. Tylko jego... Pragnę ciszy i spokoju, pragnę czasu który możemy poświęcić tylko sobie. Bez płaczu dziecka dobiegającego z łóżeczka obok, bez pośpiechu i pukania moich rodziców do naszej części domu. Chciałabym stanąć rano przed lustrem i zobaczyć piękne i wypoczęte ciało gotowe na niego. Od rana zajmowałabym się tylko sobą, świecami i muzyką relaksując umysł, dłońmi szykując ciało. Gładkie i wydepilowane nogi ubrałabym w pończochy, piersi nabrzmiałe od pożądania przyozdobiłabym koronkową bielizną. Jego ulubioną... Z kuchni nozdrza drażniłby zapach afrodyzjaków którymi będziemy się delektować i które tylko wzmocnią napięcie. Już widzę jak wraca z pracy... Witam go w drzwiach ubrana tylko w obcasy i bieliznę na którą zawsze tak cudownie reaguje. Za rękę prowadzę go do łazienki by mógł się zrelaksować i przygotować na noc tylko dla nas, na tą wytęsknioną chwilę. Obmywam mu plecy i masuje je już w wannie, po czym go zostawiam samego, by drżał z napięcia jeszcze bardziej w czasie gdy ja szykuje pokój. Koce i poduszki porozkładane na podłodze, na środku talerz z krewetkami, truskawkami i bitą śmietaną, płynna czekolada i szampan. Czego chcę więcej? Ach tak... Go. Ale nie muszę dłużej czekać wchodzi właśnie do pokoju pochłaniając wzrokiem wszystko to co się w nim dzieje; jedzenie, świece, zapach kadzideł, podłoga przygotowana by gościć nas całą noc... No i mnie. To mnie najbardziej pragnie i widzę to w jego oczach. Boże jak tego pragnęłam, jak tęskniłam za tą chwilą. Kładę go na poduszkach i karmie, powoli, zmysłowo. Głaszczę jego ciało i wlewam w niego szampana, nie z lampki.. To ja jestem jego kielichem, pije prosto z moich ust a nasze języki wiją się w wolnym i namiętnym tańcu. Czekoladą oblewam jego nagie ciało, powoli i dokładnie czyszcząc je językiem. Smak jego pożądania miesza się ze słodkością czekolady. Nigdy nie czułam czegoś tak wspaniałego... Pieścimy się wzajemnie starając się zapamiętać każdą sekundę przyjemności, aż w końcu jęczę i proszę o więcej. Nie mogę dłużej wytrzymać, chcę go poczuć w sobie, chcę byśmy stali się jednością. Delikatnie wsuwam się na niego, otulając go moim ciałem aż po sam koniec. Nie śpieszy nam się, przecież w końcu mamy dla siebie całą noc. Powoli i dokładnie poruszam się na nim, trzymając jego dłonie i scałowując jęki rozkoszy pocałunkami. Gdy czuję fale rozlewającego się ciepła w moim wnętrzu, gdy słyszę jego jęk moje ciało nie wytrzymuje i razem śpiewamy pieśń spełnienia. Co będzie dalej? Nie wiem... Ale przecież mamy przed sobą całą noc...
napisał/a: syjcia 2013-01-28 14:17
Stałam dokładnie naprzeciw Ciebie, to była mała salka, jedna z takich w których przetrzymuje się w szkole sprzęt na w-f…. Niewielki składzik z materacami na środku, skrzynią i koniem do skakania po boku. Gdzieś tam mieściły się jeszcze piłki i inne tajemnicze ustrojstwa, których funkcji nie znam.

To było głupie, że też musiałeś wejść dokładnie w tym momencie kiedy czułam się taka wylękniona? Nie, nie chcę w tym wyjść. To głupie, co z tego, że jestem kelnerką i pracuję w walentynki? Nie chcę mieć na sobie mundurka! To takie… dziwne… niewygodne, jakby nie moje.

Trzask drzwi i stoisz przede mną, bez słowa, ucinając moje plany ucieczki. Wiem, że rozpoznajesz moje uczucia, mieszczące się gdzieś pomiędzy zaciętymi ustami a ściągniętymi brwiami.

Podchodzę do Ciebie wciąż pełna obawy, przytulam się i wdycham powoli Twój spokój. Tak łatwo się udziela pewność, że nie jestem śmieszna. Dopiero teraz zauważyłam, że moje mięśnie rozluźniają się pod wpływem bliskości i tego dziwnego spokoju jaki czuję. Znowu fala lęku. Cisza.

Burza?

Uśmiechasz się do mnie nic nie mówiąc, jestem Twoja. Zamknięta w kwadracie dwóch rąk, jakby w jakimś… pudle. Ciemność gdy zamknęłam oczy poddając się pieszczocie dłoni i dotykowi ust. Uratowana.

Wodziłam opuszkami palców po szyi i brzegu twarzy, tam dokąd sięgałam bez podnoszenia się na palcach. Nie jesteś wysoki, to ułatwia sprawę. I znowu pocałunek, szybka zabawa warg z innymi wargami. Suchość moich warg rekompensowana Twoimi muśnięciami i głębszą penetracją. Twoje dłonie na moich plecach, ich szybki marsz w dół, na który zgadzam się bez słowa, a tylko z jednym, szybkim westchnieniem. Pozwalam Ci poznać temperaturę wewnętrznej strony moich ud gdy w biegu sunąłeś nią w krainę mieszczącą się tylko kilka centymetrów wyżej.

Kochamy się w sobie od momentu tego pocałunku. To miłość szybka, najwyżej kilkugodzinna… Ale pewnie i krótsza. Całujesz moją szyję gdy ja zsuwam się uczynkiem na Twoje pośladki. Dawno już przestałam grzeszyć myślą.

Ogarnia mnie głucha tępota, łagodny brak rozsądku i ciepło w podbrzuszu. Chcę Cię byle szybciej. Bez słowa, tak jakbym musiała coś ukrywać. Lekkie drżenie, podniesione ręce, Twoje zatopione we mnie palce, dłonie, ramiona… sunę podniesiona przez Ciebie w jakieś Nigdziebądź. Rozczarowanie.

Gorzki smak Twojego potu na moich ustach. Nie wchodzisz we mnie, a ja wciąż między ustami a… a ja tak gorąco Cię Pragę. To szaleństwo chcieć tak bardzo zaznać spełnienia. To walka o to abyś był we mnie i ze mną. I ten ból…

Opierasz się o mnie, zanurzasz twarz w moją klatkę piersiową, gładzę Twoje włosy. Odczytuję jakąś czułość której nie ma, jakieś pragnienie i być może obawę. Nie, to niemożliwe.

Wtulasz się mocniej, przewrotnie wykorzystujesz moment kiedy się nie spodziewam. Pierwszy ruch we mnie, krok w tym tango. Drugi i trzeci wykonane na poły automatycznie. Widzę Twoją twarz, lekko zlepione włosy, błyszczące czoło, ładnie skrojone wargi o ciekawej barwie.

Przyśpieszony oddech, nagły atak pulsu, który próbuje uciec, odbiec od nas … i Ty. Z szaleństwem szarych oczu, które spoglądają na mnie spod zmęczonego czoła. I ta przyjemność.

- pragnę Cię… - grzeszę słowem

Kocham Cię w tym momencie. Kocham każdą starą klepkę na podłodze, którą widzę spod rozchylonych powiek. I znowu głębiej we mnie. Szybko, szalenie… próbujesz mnie dogonić na drodze, która ma kończyć się Rajem. Przewlekły jęk, ciche i nieporadne westchnienie.

Nagle spięte mięsnie składają mój ciężar na Tobie.

Smak dojrzałego jabłka w zaschniętych wargach. Poznałam już to, co Dobre…
emisia8
napisał/a: emisia8 2013-01-28 14:28
Walentynki. To już 9 lat odkąd jesteśmy razem... a poznaliśmy się 12 lutego. Zaledwie dwa dni starczyły, by wiedzieć, że będzie z tego coś więcej.
Walentynki: On usypia dziecko, ja idę pod prysznic. Namydlam ciało, masując przy tym piersi i wnętrze ud. Jestem podniecona na samą myśl o tym, że za chwilę poczuję jego ciało, jego zapach i smak. Depiluję się dokładnie, tak jak on to lubi (i tak jak ja uwielbiam). Czuję się wspaniale.
Zakładam bieliznę-mój prezent dla niego. Stanik, który nie zasłania piersi, a jedynie oplata je sznurem pereł i stringi, których paseczek stanowią perły. Sznureczek wpija się między moje wargi i pobudza łechtaczkę, ale muszę jeszcze wytrzymać. Zakładam szlafrok i wychodzę. Na szczęście córka już śpi. Nie potrzebna mi kolacja. Włączam muzykę, przynoszę wino.
Wraca z łazienki. Tańczymy. Patrzę na niego i czuję jak bardzo go kocham, jak bardzo go pragnę. Z każdego roku na rok coraz bardziej. Tuli mnie, kładzie ręce na mojej pupie, próbując wybadać, co mam na sobie.
Rozpinam szlafrok. Patrzy na mnie i świecą mu się oczy. Już widzę, że chce mnie tak bardzo, jak ja jego. Kładzie mnie na łóżku, głaszcze, liże moje sutki, ugniata piersi, a ja już nie daję rady. Ruszam pupą niespokojnie, czekając, aż w końcu we mnie wejdzie. Ale on nie zamierza tego robić.
Pieści mnie ręką. Wksuwa palec i "przywołuje mnie" wewnątrz... uwielbiam to. Nie wierzę, że można nie mieć punktu G. Po chwili krzyczę i błagam go, by we mnie wszedł. Widzę jego penisa. Jest już tak duży, że główka wystaje z jego majtek. Szybko ściągam je z niego i pcham jego pupę w swoim kierunku. Nareszcie mam go w sobie. Jak miło...
Chcę go bardziej i bardziej... Ściskam za pośladki, dotykam jąder, liżę, podnoszę swoje nogi do góry, by dotarł najgłębiej jak się da... i odpływam. Jestem najszczęśliwsza na świecie. Wzruszam się. Śmieję się i płaczę z radości. On się uśmiecha i pyta czy chciałabym usiąść na nim.
Zgadzam się bez wahania. Zgodziłabym się na wszystko, co tylko by chciał.
Siadam na nim okrakiem, rozkładając nogi tak szeroko, jak mogę. Wiem, że on to uwielbia. Może wtedy patrzeć jak nadziewam się sobą na niego. Chce przyciągnąć mnie do siebie, by pieścić moje piersi, ale nie pozwalam. Znowu robi mi się przyjemnie. Moja łechtaczka rośnie, masuję ją i wbijam się na niego coraz mocniej. Gdy mnie zalewa moje własne i jego ciepło, on patrzy w moje oczy i odpływa daleko, szepcąc "tylko Twój".
Dla mojego męża-najlepszego przyjaciela i cudownego kochanka
napisał/a: Poison1988 2013-01-28 23:38
Był wieczór… siedziałam na plaży… to krzyk fal mnie tu zwabił… księżyc rozświetlał półmrok… Nie wiedziałam sama po co tu przyszłam…mogłam teraz siedzieć ze znajomymi, pić piwo i dobrze się bawić ale ta atmosfera tajemniczości była zbyt silna aby się jej oprzeć…
Wpatrując się w fale które bezradnie niesione wiatrem rozbijały się o kamienie zaczynałam myśleć nad ich nicością…a zarazem szczęściem, bo ileż muszą znieść aby w końcu rozbić się i zakończyć udrękę…

szept…

odwróciłam się ale nikogo nie było... może to moja chora wyobraźnia… słyszę muzykę… ale skąd?…tu przecież nikogo nie ma…

Szept…

znowu się odwróciłam… gdzieś za mną mignął jakiś cień…czyżbym nie była tu sama… hmm… rozejrzałam się dookoła… ale nic nie zobaczyłam…muzykę słychać coraz głośniej…ale to na pewno moje myśli płatają mi figle…

SZEPT…

Odwróciłam się… i ujrzałam mężczyznę… wysoki, dostojny… w szerokim płaszczu i kapeluszu w czerń od stóp po głowę odziany… podał mi dłoń chytrze się uśmiechając…

-chodź zabiorę Cię tam gdzie Twoje myśli teraz są. Nie obawiaj się mnie jestem Tym, który spełni Twój sen.

Delikatnie podniósł mnie trzymając moją dłoń jak najświętszą relikwie, spojrzał zalotnie spod szerokiego ronda swego kapelusza i poprowadził na północ…

-Niewiasto milczysz jakbyś nie wiedziała co dziś za noc.

Zastanawiając się, szufladkując półki swojego umysłu doszłam tylko do faktu, że dziś jest pełnia… Uśmiechnęłam się skrycie i szłam dalej.Wsłuchując się mój zmysł wykrył tylko szum fal i muzykę, którą z każdym krokiem słychać było coraz lepiej. Po chwili tajemnicza postać znowu przemówiła.

-Dziś jest Twój dzień wraz ze swoją osobą nosisz znamię,dziś w pełni księżyca przemienisz się w… już nie będziesz jak do tej pory zwykłą istotą...

W tym momencie poczułam w sobie mrowienie… moje ciało przebiegł skurcz… atmosfera zadowolenia, satysfakcji i woli porzucenia dotychczasowego życia wypełniła moją duszę…
Nagle stanęliśmy, rozejrzałam się dookoła… morze… plaża nic nadzwyczajnego…

-Zwą mnie Aterdonisem. Wciąż widzę w Tobie lęk… otwórz się na mnie a sama zobaczysz to czego inni nie dojrzą nawet we śnie…

Mężczyzna przybliżył się, objął mnie swoimi silnymi rękoma i złożył pocałunek na mych ustach.

-A teraz zobacz to co śniło Ci się każdej nocy kiedy księżyc był w pełni.

PSTRYK

Jegomość strzelił na palcach a moim oczom ukazał się krajobraz ze snów. Obok nas pojawił się okrąg wylany betonem. Dookoła stało pięć wielkich świec równomiernie rozłożonych. W centrum stał trójkątny podest a na nim kielich… Aterdonis wykonał dziwny ruch, wziął kielich i skinął ku mnie dłonią. Podeszłam do niego, spojrzał uważnie w moje oczy. Dopiero teraz ujrzałam jego źrenice… zielone, dzikie… odbijały się w nich płomienie a może one same paliły się wnętrzem…
Podał mi tajemniczy trunek i przemówił

-Pij, tu z każdą kroplą wlana jest Twoja przyszłość

Przechyliłam kielich a gdy moje usta poczuły smak wszelkie zmysły które dotąd na czasy zanikały zaczęły się budzić… Zamknęłam na chwilę oczy a kiedy postanowiłam je otworzyć ujrzałam przed sobą jego postać-już bez kapelusza. Twarz miał smukłą, włosy średniej długości, oczy dalej tak samo płonęły, delikatnie się uśmiechał.

Znów się przybliżył rozwiązał węzły mej sukienki, która po krótkiej chwili zsunęła się po moim ciele. Jego dłonie przesuwały się po moich ramionach tak jakby chciał zapamiętać ich kształt. Zbliżył swe usta i utonęliśmy w namiętnym pocałunku. W kompletnym obłędzie zdjęłam z niego płaszcz wraz z całym ubraniem, posadził mnie na podeście i wszedł we mnie z diabelską rozkoszą. Czułam każde jego pchnięcie, najdrobniejszy ruch wprawiał mnie w szał… chciałam wciąż więcej i więcej… Moje źrenice zaczynały płonąc jego ogniem…od ust schodził coraz niżej… delikatnie przygryzał koniuszki mojego ucha-jego ciepły oddech sprawiał, ze moje ciało przeszywało mrowienie… Jego usta zbliżyły się do mojej szyi… Całował ją tak jakby była najważniejszą częścią mnie… Jego biodra wciąż się poruszały…Poczułam ugryzienie… lekki ból.Wstrzymałam na chwilę oddech, mężczyzna warknął, wyszedł ze mnie i zaczął całować moje piersi, jego dłonie błądziły po moim ciele… Tonąc w pocałunkach moje palce wplatały się w jego włosy a ciało wiło się po podeście tak jakbym kompletnie straciła nad nim panowanie. Jego usta zeszły niżej… całując mój brzuch czułam jak jego język wędruje po mnie nie mogąc się opanować. Chwycił moją dłoń i wgryzł się w nadgarstek. Całując moją rękę centymetr po centymetrze nasze usta znów się spotkały. Wbił się we mnie i wyszeptał

-kiedy poczujesz ciepło które cię wypełni już nigdy nie będziesz tą samą osobą

Poruszał się we mnie tak jeszcze chwile nasze usta nie mogąc się rozłączyć trwały tak przy sobie, języki tańczyły w pragnieniu. Mocniejsze pchnięcie, jego biodra już coraz szybciej zaczęły się kołysać. Między dźwiękami muzyki słyszałam jego coraz to cięższy oddech. Po chwili poczułam skurcz i ciepło które mnie wypełniło… przez chwilę wydawało mi się, że cała płonę.Mężczyzna objął mnie mocno i wtulił w siebie…

Rankiem na plaży obudziła mnie znajoma. Spojrzałam po sobie byłam kompletnie ubrana…
Przez chwilę myślałam, że to sen… ale na nadgarstku pozostało znamię a w umyśle cichy szept ATERDONIS.
napisał/a: Aniday 2013-01-29 18:19
Gdy w piątek zmęczona wróciłam do domu, w drzwiach zauważyłam jakiś mały liścik. Papier był lekko pożółkły jakby z innej epoki, pismo starannie wykaligrafowane wiecznym piórem..."Jutrzejsza noc odmieni Twoje życie. Bądź gotowa o 22.00. Obowiązuje strój w barwach miłości i złota maska na twarz" Jutro walentynki pomyślałam, pewnie jakiś chwyt reklamowy. W nocy jednak tajemniczy liścik nie dawał mi zasnąć. Było w nim coś prawdziwego, jakaś kusząca obietnica....Nazajutrz cały dzień zastanawiałam się co zrobić. Jakiś głos w mojej głowie szeptał..."Nie poddawaj się, zaryzykuj, wyrwij się z szarej codzienności". A co mi tam pomyślałam i już wczesnym wieczorem ogarnęło mnie radosne podniecenie. Jeżeli cały dzień ma być niesamowity-trzeba się do tego przygotować. Wanna pełna pachnącej piany, blask świec, delikatna muzyka i czerwone wino. Kąpiel nastroiła mnie wyjątkowo romantycznie. Zaczęłam mydlić swoje ciało wdychając oszałamiający zapach piany. Dłonie ugniatały i masowały każdy kawałek mojego ciała, głaskały szyję, gładziły piersi, muskały wewnętrzną stronę rozgrzanych ud. Było mi dobrze. Wsmarowałam w ciało ulubiony balsam rozkoszując się dreszczami które wywoływał dotyk moich dłoni. Teraz strój. Barwy miłości...czarne koronkowe, delikatne jak pajęcza sieć stringi, czarne pończochy z paskiem i czerwona suknia do której nie musiałam zakładać stanika. Spojrzałam w lustro. Czerwień pięknie współgrała z opalonym ciałem i czarnymi długimi włosami. Wyglądałam nadzwyczaj kusząco - może jednak dzisiejsza noc na prawdę będzie magiczna? Szczęśliwym trafem na kominku miałam ozdobną złotą maskę przywiezioną z Wenecji - nada się doskonale na dopełnienie stroju. Tak przebrana wyszłam o umówionej godzinie na ulicę. Nagle z mroku wyłonił się czarny luksusowy samochód i otwarły się przede mną drzwi zapraszając mnie do środka. Szyby były mocno przyciemnione, szofer oddzielony ciemną szybą. Powinnam się bać, ale zamiast strachu odczuwałam tylko rosnące zniecierpliwienie i podniecenie - jakby moje ciało szykowało się na przyjęcie magii. Samochód zwolnił przed olbrzymią samotną rezydencją, brama otworzyła się z jękiem. Stanęłam przed drewnianymi zdobionymi drzwiami a one jakby czując moją obecność - wpuściły mnie do środka. Jakaś osoba we fraku i złotej masce bez słowa wzięła mi płaszcz i gestem wskazała kierunek. Szłam przez ciemne korytarze oświetlone tylko zmysłowym blaskiem świec. Co jakiś czas mijałam jakiś ludzi, mężczyzn i kobiety którzy miało się wrażenie - porozumiewali się ze sobą za pomocą tańca oddechów, delikatnych muśnięć palców, spojrzeń rzucanych zza złotych masek. Nikt nie mącił ciszy otulonej tylko delikatną zmysłową muzyką. Doszłam do wielkie oświetlonej świecami sali. Na środku stał ogromny stół z czarnym długim obrusem i złotą zastawą. Odnalazłam swoje imię na liściku i zajęłam miejsce. Pomimo zupełnie niecodziennej sytuacji czułam się spokojnie zrelaksowana i z ciekawością czekałam na rozwój wydarzeń. Na stole pojawiły się wyśmienite dania i trunki, świeże owoce i najwspanialsze desery. W pewnym momencie muzyka jakby przycichła, mrok się pogłębił, w powietrzu czuć było namacalne wręcz erotyczne napięcie. Siedziałam przy stole z mnóstwem osób lecz czułam że przestrzeń i czas wokół mnie się załamał a ja spoglądam we wnętrze mojej duszy i uczę się siebie na nowo. Czy to za sprawą płomieni świec, wybornego jedzenia czy też dziwnego zapachu, jakby kadzidła, poczułam się lekko senna i bardzo odprężona. W pewnej chwili poczułam pod stołem na udzie jakieś muśnięcie, ciepłą energię która stopniowo rozgrzewała moje ciało. Wiedziałam że pod stołem ktoś jest, czułam delikatne dłonie błądzące pod suknią. Spod przymkniętych powiek starałam się zorientować kogo brakuje za stołem, lecz widać było że wszyscy są również pochłonięci przedziwną atmosferą. Dłonie na moich udach stawały się coraz bardziej śmiałe. Czułam czyjś gorący oddech i wilgotne pocałunki. Moje ciało odpowiedziało momentalnie. Mięśnie naprężyły się, zmysły wyostrzyły, na skórze miałam gęsią skórkę i czułam wzbierające fale ciepła. Poczułam że ktoś odcina paski z moich majtek i rozszerza mi nogi. Zamknęłam oczy i postanowiłam oddać się temu doświadczeniu. Skupiając się na swoim wnętrzu czułam gorące wargi z wprawą całujące mój wzgórek, język odnajdujący i delikatnie ssący łechtaczkę. Walczyłam ze sobą. Z jednej strony pragnąć zobaczyć kim jest nieznajomy a z drugiej za nic na świece nie chciałam zniszczyć tej magii. Ciało moje było czułe na każde muśnięcie, muzyka rozbrzmiewała w mojej głowie, niebiańskie zapachy rozpalały zmysły. Orgazm przyszedł ogromną spazmatyczną falą, jednak doświadczyłam tego bardziej w moim wnętrzu, jakbym sama kochała się całą sobą i ze sobą, jakbym się ze sobą pogodziła...
Czy to był tylko sen? czy to miało miejsce? Jeszcze długo potem miałam dreszcze podniecenia patrząc na złotą maskę stojącą tajemniczo na kominku.
napisał/a: gwiazdka626 2013-01-30 19:48
Prezent walentynkowy

Znowu okropny poranek, wstaję ledwo żywa po całonocnym płaczu. Na domiar złego słyszę, jak w jakiejś telewizji śniadaniowej zachwycają się dzisiejszym niby to świętem miłości, cholernymi walentynkami. Jak ja nienawidzę walentynek! Głupie święto, miłość to powinno się okazywać na co dzień, a nie raz w roku. Już od wczoraj wszędzie pełno tych czerwonych serduszek, słodkich miśków, lizaków, słodyczy, ramek i jeszcze wiele innego słodkiego, bezgustnego badziewia. Jak sobie przypomnę Roberta, jego czułe słówka i plany na ten dzień… oczy znów mam pełne łez, idę po zimne piwko do lodówki… no i muszę się pozbierać i być silna. Nie zasługuję na to, by być z pierwszym lepszym dupkiem, który zrywa ze mną przez esemesa.
Na szczęście dziś Skorpion rapuje u mnie w mieście. Mmm, to dopiero prawdziwy facet, wysoki, łysy, zabójczo przystojny, z tatuażami. Jego flow, sposób w jaki głos płynie po bicie elektryzuje, sprawia, że przyśpiesza mi serce… uwielbiam patrzeć jak rusza się na teledyskach, jego niesamowitą gestykulację. Za*****iście wyglądają jego dziary, zwłaszcza te dwa splecione węże na całej lewej ręce, a także czarny skorpion na prawej części klaty. Ma za*****iście zbudowane ciało, uwielbiam patrzeć na jego mięśnie, gdzie rapuje ubrany tylko w dżinsy.
Koncert zaczyna się o 18.00, a wcześniej wpada do mnie Ola, trzeba się przecież wyszykować, a nie mam koncepcji, no kurczę, znowu nie mam co na siebie włożyć. No ale od czego ma się przyjaciółkę.
Ola w końcu przyszła. Wygląda dosyć dobrze. Stoimy we dwie przed moją szafą z zimnym browcem w ręku i po chyba godzinnej debacie zwyciężyła czerwona, krótka sukienka na cienkich ramiączkach. Makijaż zrobiłam w mrocznym nieco stylu, super seksowny smoky eyes, do tego czerwona szminka i czarne dodatki i moje piękne, gęste czarne włosy, a do tego smukłe, jędrne ciało…
-Uuu, kochana, wyglądasz jak nowoczesna Lilith. Stworzona do uwodzenia facetów. Każdy by oszalał.
W końcu wchodzimy na koncert, jest dużo ludzi. Tłum i ścisk. Stoimy z Olą nieco z boku sceny, ale dosyć dobrze widzę Skorpiona! Na żywo jest o wiele bardziej seksowny. Ciągle wodzi oczami po tłumie, wypatrując pewnie kolejnej dziewczyny na noc po koncercie, słyszałam, że niejedną już miał podczas trasy. Mmm, ciekawe, jakby to było kochać się z nim… smakować jego wargi, czuć jego usta na swojej szyi, w powietrzu zapach naszych ciał, dziś walentynki, nie chcę być sama tej nocy… Och, chętnie bym dotknęła jego kaloryfera na jego ciele… chce go czuć… chce go mieć…
Oj, to już ostatni jego utwór, a po nim może uda mi się zdobyć od niego autograf, kolejka już chyba się ustawia. Słyszę jak dzwoni mi komórka i idę odebrać telefon. Gdy już skończyłam rozmawiać, rapera już nie było koło sceny. Muszę mieć ten autograf, po to tu przyszłam. Jak nie mogę mieć takiego faceta to przynajmniej chcę mieć jego autograf. Wślizgnę się po kryjomu po jego garderoby. Mam nadzieję, że ochroniarze mnie nie zauważą.
Wchodzę do jakiegoś pokoju, i widzę… Skorpiona, stoi odwrócony tyłem do mnie. Hm, z tyłu też wygląda seksi. Nie mogę odezwać się przez dłuższą chwilę, w końcu zbieram się w sobie i mówię, ledwo poznając własny głos.
-Przepraszam, chciałabym dostać autograf.
-Niunia, już skończyłem podpisywać swoje fotki.
-No wiem, ale bardzo mi zależy. Nie zdążyłam wcześniej.
-Spoko, skoro już tu wlazłaś.
Skorpion odwraca się do mnie i przez chwilę ma taką jakąś trudną do zdefiniowania minę. Jest taki za*****iście przystojny, stoi w podkoszulce i dżinsach, podziwiam jego tatuaż z dwoma wężami, szkoda, że tego na klacie nie mogę zobaczyć. Widzę, jak raper patrzy na mój dekolt, od tej jego bliskości czuję, że twardnieją mi sutki.
-Jakie plany na wieczór?
-Takie nijakie- odpowiadam- będziemy z koleżankami piły wino i narzekały na swój los. Chłopak mnie rzucił trzy dni temu, zerwał przez esemesa. Muszę się wyżalić przyjaciółkom.
-Aha.
-Co ja w nim widziałam? Sama się sobie dziwię. To był zwykły pustak, chyba zbyt dobra byłam dla niego. I … hm… co z tym autografem?
-A… no tak, nie mogę znaleźć czegoś do pisania… Hm, niezła z ciebie kicia, nie chciałabyś spędzić tego wieczoru zupełnie inaczej?
-A co masz na myśli?- zapytałam, a Skorpion przyciąga mnie do siebie i namiętnie całuje, wsadzając mi rękę pod kusą sukienkę, czuję jego dłoń jak ściska mi pośladki. Od tego dotyku i bliskości ogarnął mnie jakiś szał, zerwałam z niego podkoszulkę i rozpięłam pasek od spodni i już dobierałam się do rozporka… Skorpion uwolnił moje ciało z sukienki i okręcił mnie parę razy, mrucząc przy tym:
-Kicia, jesteś najseksowniewszą laską jaką miałem, co za boski tyłeczek.- całując mnie po szyi, dłonią ściskał mi uda, aż w końcu poczułam jego palce pod swoimi majteczkami, po chwili wślizgnęły się do mojej gorącej muszelki, cicho zaczęłam już pojękiwać. Przerwał pieszczotę, by rozpiąć mi stanik, zamruczał na widok moich jędrnych, pięknych piersi, zaczął je całować i ssać twarde sutki, a mi było coraz bardziej gorąco, coraz bardziej byłam mokra i rozpalona. Bierze mnie w ramiona, moje nogi odrywają się od ziemi, czuję jego silne, męskie ramiona, oplatam go swoimi nogami. Przenosi mnie na toaletkę, sadza mnie na niej i całuje, schodząc coraz niżej sprawia mi nieziemskie przyjemności swoim językiem i zębami zdejmuje mi majteczki, po czym czuję ciepło jego ciała, odczuwam jak ogrania mnie ogień, Skorpion porusza się we mnie swoim dużym członkiem coraz szybciej, ja i on to jedno ciało, jego ruchy doprowadzają mnie do ekstazy, jęczę coraz głośniej, wręcz krzyczę, ten facet wie, jak zadowolić kobietę… nagle odrywa się ode mnie i przekręca mnie tyłem. I znów czuję jak jego potężny członek wdziera się do mojej mokrej szparki i zabawa zaczyna się od początku. Gdy dochodziłam, nieoczekiwanie słyszę pukanie do drzwi i donośny głos ochroniarza:
-Ej stary, kończ już się zabawiać, za godzinę mamy kolejny koncert.
-Sorry mała, ale musimy już kończyć.
Ubieramy się w pośpiechu. Już wychodzę, kiedy mówię do niego:
-A gdzie mój autograf?
-Autograf to ja złożyłem na twoim ciele, kicia. Taki prezent walentynkowy ode mnie.
Z tych emocji zapomniałam, że umówiłam się z Ola. Dzwonię do niej w pośpiechu, że spotkałam znajomego i się zagadałam. Tej nocy długo nie mogłam zasnąć, wciąż o nim myślałam, dotykałam swoich ust i przypominałam sobie jego namiętne pocałunki. Jednak może polubię walentynki…
napisał/a: gwiazdka626 2013-01-30 19:48
Prezent walentynkowy

Znowu okropny poranek, wstaję ledwo żywa po całonocnym płaczu. Na domiar złego słyszę, jak w jakiejś telewizji śniadaniowej zachwycają się dzisiejszym niby to świętem miłości, cholernymi walentynkami. Jak ja nienawidzę walentynek! Głupie święto, miłość to powinno się okazywać na co dzień, a nie raz w roku. Już od wczoraj wszędzie pełno tych czerwonych serduszek, słodkich miśków, lizaków, słodyczy, ramek i jeszcze wiele innego słodkiego, bezgustnego badziewia. Jak sobie przypomnę Roberta, jego czułe słówka i plany na ten dzień… oczy znów mam pełne łez, idę po zimne piwko do lodówki… no i muszę się pozbierać i być silna. Nie zasługuję na to, by być z pierwszym lepszym dupkiem, który zrywa ze mną przez esemesa.
Na szczęście dziś Skorpion rapuje u mnie w mieście. Mmm, to dopiero prawdziwy facet, wysoki, łysy, zabójczo przystojny, z tatuażami. Jego flow, sposób w jaki głos płynie po bicie elektryzuje, sprawia, że przyśpiesza mi serce… uwielbiam patrzeć jak rusza się na teledyskach, jego niesamowitą gestykulację. Za*********iście wyglądają jego dziary, zwłaszcza te dwa splecione węże na całej lewej ręce, a także czarny skorpion na prawej części klaty. Ma za*********iście zbudowane ciało, uwielbiam patrzeć na jego mięśnie, gdzie rapuje ubrany tylko w dżinsy.
Koncert zaczyna się o 18.00, a wcześniej wpada do mnie Ola, trzeba się przecież wyszykować, a nie mam koncepcji, no kurczę, znowu nie mam co na siebie włożyć. No ale od czego ma się przyjaciółkę.
Ola w końcu przyszła. Wygląda dosyć dobrze. Stoimy we dwie przed moją szafą z zimnym browcem w ręku i po chyba godzinnej debacie zwyciężyła czerwona, krótka sukienka na cienkich ramiączkach. Makijaż zrobiłam w mrocznym nieco stylu, super seksowny smoky eyes, do tego czerwona szminka i czarne dodatki i moje piękne, gęste czarne włosy, a do tego smukłe, jędrne ciało…
-Uuu, kochana, wyglądasz jak nowoczesna Lilith. Stworzona do uwodzenia facetów. Każdy by oszalał.
W końcu wchodzimy na koncert, jest dużo ludzi. Tłum i ścisk. Stoimy z Olą nieco z boku sceny, ale dosyć dobrze widzę Skorpiona! Na żywo jest o wiele bardziej seksowny. Ciągle wodzi oczami po tłumie, wypatrując pewnie kolejnej dziewczyny na noc po koncercie, słyszałam, że niejedną już miał podczas trasy. Mmm, ciekawe, jakby to było kochać się z nim… smakować jego wargi, czuć jego usta na swojej szyi, w powietrzu zapach naszych ciał, dziś walentynki, nie chcę być sama tej nocy… Och, chętnie bym dotknęła jego kaloryfera na jego ciele… chce go czuć… chce go mieć…
Oj, to już ostatni jego utwór, a po nim może uda mi się zdobyć od niego autograf, kolejka już chyba się ustawia. Słyszę jak dzwoni mi komórka i idę odebrać telefon. Gdy już skończyłam rozmawiać, rapera już nie było koło sceny. Muszę mieć ten autograf, po to tu przyszłam. Jak nie mogę mieć takiego faceta to przynajmniej chcę mieć jego autograf. Wślizgnę się po kryjomu po jego garderoby. Mam nadzieję, że ochroniarze mnie nie zauważą.
Wchodzę do jakiegoś pokoju, i widzę… Skorpiona, stoi odwrócony tyłem do mnie. Hm, z tyłu też wygląda seksi. Nie mogę odezwać się przez dłuższą chwilę, w końcu zbieram się w sobie i mówię, ledwo poznając własny głos.
-Przepraszam, chciałabym dostać autograf.
-Niunia, już skończyłem podpisywać swoje fotki.
-No wiem, ale bardzo mi zależy. Nie zdążyłam wcześniej.
-Spoko, skoro już tu wlazłaś.
Skorpion odwraca się do mnie i przez chwilę ma taką jakąś trudną do zdefiniowania minę. Jest taki za*********iście przystojny, stoi w podkoszulce i dżinsach, podziwiam jego tatuaż z dwoma wężami, szkoda, że tego na klacie nie mogę zobaczyć. Widzę, jak raper patrzy na mój dekolt, od tej jego bliskości czuję, że twardnieją mi sutki.
-Jakie plany na wieczór?
-Takie nijakie- odpowiadam- będziemy z koleżankami piły wino i narzekały na swój los. Chłopak mnie rzucił trzy dni temu, zerwał przez esemesa. Muszę się wyżalić przyjaciółkom.
-Aha.
-Co ja w nim widziałam? Sama się sobie dziwię. To był zwykły pustak, chyba zbyt dobra byłam dla niego. I … hm… co z tym autografem?
-A… no tak, nie mogę znaleźć czegoś do pisania… Hm, niezła z ciebie kicia, nie chciałabyś spędzić tego wieczoru zupełnie inaczej?
-A co masz na myśli?- zapytałam, a Skorpion przyciąga mnie do siebie i namiętnie całuje, wsadzając mi rękę pod kusą sukienkę, czuję jego dłoń jak ściska mi pośladki. Od tego dotyku i bliskości ogarnął mnie jakiś szał, zerwałam z niego podkoszulkę i rozpięłam pasek od spodni i już dobierałam się do rozporka… Skorpion uwolnił moje ciało z sukienki i okręcił mnie parę razy, mrucząc przy tym:
-Kicia, jesteś najseksowniewszą laską jaką miałem, co za boski tyłeczek.- całując mnie po szyi, dłonią ściskał mi uda, aż w końcu poczułam jego palce pod swoimi majteczkami, po chwili wślizgnęły się do mojej gorącej muszelki, cicho zaczęłam już pojękiwać. Przerwał pieszczotę, by rozpiąć mi stanik, zamruczał na widok moich jędrnych, pięknych piersi, zaczął je całować i ssać twarde sutki, a mi było coraz bardziej gorąco, coraz bardziej byłam mokra i rozpalona. Bierze mnie w ramiona, moje nogi odrywają się od ziemi, czuję jego silne, męskie ramiona, oplatam go swoimi nogami. Przenosi mnie na toaletkę, sadza mnie na niej i całuje, schodząc coraz niżej sprawia mi nieziemskie przyjemności swoim językiem i zębami zdejmuje mi majteczki, po czym czuję ciepło jego ciała, odczuwam jak ogrania mnie ogień, Skorpion porusza się we mnie swoim dużym członkiem coraz szybciej, ja i on to jedno ciało, jego ruchy doprowadzają mnie do ekstazy, jęczę coraz głośniej, wręcz krzyczę, ten facet wie, jak zadowolić kobietę… nagle odrywa się ode mnie i przekręca mnie tyłem. I znów czuję jak jego potężny członek wdziera się do mojej mokrej szparki i zabawa zaczyna się od początku. Gdy dochodziłam, nieoczekiwanie słyszę pukanie do drzwi i donośny głos ochroniarza:
-Ej stary, kończ już się zabawiać, za godzinę mamy kolejny koncert.
-Sorry mała, ale musimy już kończyć.
Ubieramy się w pośpiechu. Już wychodzę, kiedy mówię do niego:
-A gdzie mój autograf?
-Autograf to ja złożyłem na twoim ciele, kicia. Taki prezent walentynkowy ode mnie.
Z tych emocji zapomniałam, że umówiłam się z Ola. Dzwonię do niej w pośpiechu, że spotkałam znajomego i się zagadałam. Tej nocy długo nie mogłam zasnąć, wciąż o nim myślałam, dotykałam swoich ust i przypominałam sobie jego namiętne pocałunki. Jednak może polubię walentynki…
napisał/a: LoCo 2013-01-30 20:52
Standardowa pora roku jak na jego chorobę. Zawsze luty zwiastowal gorsze samopoczucie i obowiązkowy tydzień zwolnienia L4. Tym razem złapało go dość poważnie i to w przeddzień walentynek. Goraczka, straszny katar, kaszel. Klasyczny obraz człowieka chorego na grype. Jedyny kontakt ze swiatem to Internet i komorka. Telewizja sluzyła mu jedynie do oglądania Seriali na „Comedy Central” lub motoryzacyjnych programów na Discovery. Kot jak to on. Podobało mu się cieplo jego pana i nieustannie gdzies wylegiwal się w jego sasiedstwie korzystając z darmowego grzejnika i głaskania tak jak lubił. Chorobę potęgował fakt, że święto zakochanych to nie jest jego oficjalne świeto mimo posiadania bliskiej mu osoby, nie byli parą. O godzinie 19 w walentynki rozległ się domofon. Wstał z łóżka by otworzyć. Głos w sluchawce domofonu zaskoczył go bardzo. Wybranka jego serca odwiedza go w chorobie i to właśnie w walentynki. Standardowo zostawił drzwi wejściowe do domu otwarte. Wiedziała ze ma po prostu wejść jak do siebie, a on powrócił do łózka. Po minucie otworzyły się drzwi zwiastujące wejście sliczniej kobiety do domu. Od pierwszego momentu odrobine był zdziwiony stukaniem obcasów o panele. Nie zbyt często ubierała obcasy. Szybko jednak wytlumaczyl sobie owy dźwięk przerwazliwieniem z powodu choroby. Nie wiedział ze za chwile do rzekomych omamow słuchowych dorzuci wzrokowe. Do pokoju powolnym krokiem weszla Karolina. Stukot obcasów okazał się prawdziwy. Krwistoczerwone buty na cienkiej wysokiej szpilce zatrzymały się przy drzwiach. Tuz nad nimi rysowały się czarne kabaretki skutecznie podkreslajace kształt jej zgrabnych nóg. Wiódł wzrokiem do góry. Od Uda widok jej ciała przysłonił płaszczyk koloru malinowego. W dłoniach trzymała końcówki paska od płaszczyka, który zawiązany w podkreślał jej talie osy. Odrobine wyżej płaszczyk powoli się rozchodzil tworząc dekolt, z którego zadziornie zaglądał czarny stanik uwydatniający jej powabne piersi. Efektu dopełniały usta pomalowane na kolor pasujący do butów oraz spięte w polączenie kitki z kokiem włosy. Stała tak chwilke bez słowa z delikatnym uśmiechem na ustach i pozwalała się podziwiać. On zaniemówił i wyglądało na to, że szybko by nie wykrztusil z siebie zadnego słowa.
- Jak się czujesz? – spytała zalotnie.
- Teraz zdecydowanie lepiej. – powiedział głośno przełykając sline. Kątem oka widział jak koldra, która był prykryty zaczyna się podnosić ujawniając jego entuzjazm spowodowany widokiem, jaki mu sprezentowała.
- Do dobrze. – Odparła powoli idąc w jego kierunku. On poprawił się na łózku próbując nieudolnie ukryc wybrzuszenie kołdry pod którym schowany był jego stwardniały penis. W momencie gdy chciał powiedzieć coś do niej poczul jak na jego kolanach siada ona. Okrakiem dosiadła go przez koldre usadawiając się tak, że wybrzuszenie ukrylo się pod jej płaszczykiem. Nie odzywal się już calkiem. Jedynie obserwował jej poczynania. Ona patrząc mu głęboko w oczy powoli sunela się do góry wjezdzajac swoim ciałem na wybrzuszenie i na nim siadając z nieukrywanym zadowoleniem.
- Takiej pielegnniarki jeszcze nie miałeś co? – spytała i nie oczekując na odpowiedz nachyliła się w jego kierunku by go pocałować. Złapała go za dłonie i sunela nimi po swoich nogach. Od kolan w góre po kabaretkach. Tuż przed wsunięciem ich pod swój płaszczyk energicznym ruchem rzucila mu je nad jego głowe i przyparła go do poduszki. Zaczeła się ocierać o jego krocze z nieukrywanym zadowoleniem trzymala go uwiezionego i bezbronnego. Czula jak coraz bardziej mu stoi. On nie odrywał oczu od niej. Był zahipnotyzowany jej wyglądem. Potęgowało to jego podniecenie co ona wykorzystywała jeszcze bardziej dociskając swoim ciałem do jego krocza. Przyciskając go mocniej do poduszki nachylala się tak by mogl prawie dotknąć ustami jej piersi i dekoltu. Jednak tuz przed jego ustami zatrzymywala się drocząc się tak z nim. Widok który miał przed oczami doprowadzał go do obłędu. Jej krągłe piersi nachylone tuz nad nim prawie wyskakiwały z stanika. Momentami gdy ruszała się do przodu wypinając bardziej pierś miał wrazenie ze wypadną wprost na jego twarz. Marzył wręcz o tym w tej chwili. Karolina wyczuwała to i jak na zyczenie poluzowała uścisk na jego nadgarstkach pozwalając dopaść mu się do jej biustu. Niczym dziecko w cukierni. Dopadł się wygłodniały do jej piersi. Zaczal calować je i próbując ustami wyciagnac je ze stanika w jakiś sposób. Nie kryła zadowolenia wynikającego z rozwoju sytuacji. Po wycalowaniu całego jej dekoltu w końcu zadał pytanie, które go nurtowało od momentu gdy siedzi na nim.
- Co masz pod płaszczykiem? – Odpowiedz padła bez użycia słów. Jej dłonie ujęły końcówki plaszcza delikatnie go unosząc. Wiódł wzrokiem tuż za unoszącym się materiałem. Odsłoniały się koronki kabaretek i końcówki ud. Wyżej napotkał widok, którego się kompletnie nie spodziewał. A dokładniej nie zobaczył tam nic. Nic co byłoby jakąkolwiek bielizną. Jedynie sliczna wygolona szparka. Szła przez pół miasta do niego w szpilkach, kabaretkach, staniku i płaszczyku. Ta myśl jeszcze bardziej go podniecala. Jego reakcja wywołała jeszcze większy uśmiech zadowoleniania na jej wymalowanych ustach. Zaczeli się calować. Jego ręce na zmiane pieściły jej piersi i tyłeczek. Nie mógł opanować rąk na jej ciele. Był strasznie spragniony dotyku jej skróry. Zsunela z niego koldre i spodnie. Jedynie luźne bokserki teraz dzieliły jego penisa od jej wilgotnej szparki. Rozwiązała pasek od płaszcza odsłaniając swoje nagie ciało. Po chwili na ziemi do płaszcza dołączyly stanik i reszta jego ubioru kończąc na bokserkach. Została tylko w kabaretkach i szpilkach. Nie zamierzała ich ściągać, a on nawet nie chciał tego. Chwile jeszcze ocierała się po jego penisie robiąc sobie z niego małą slizgawke w przód i w tyl. Czerwone paznokcie drapały jego klatke i ramiona. Zsuneła prawa dłoń z klatki w doł po brzuchu az dotarła do jego krocza. Chwilę pieściła go dłonią by wsunąć go w końcu w swoja mokrą już cipke. Usadowiła się wygodnie na nim.
- Gotowy? – Spytała kładąc pewnie dłonie na jego klatce. Nie oczekiwała nawet odpowiedzi. Oparła się na dłoniach i zaczęła falować na jego penisie. Nie odzywali się do siebie. On nawet nie miał wiele do powiedzenia. Liczyla się tylko jej wola. Mimo, że ona dyktowała warunki to jednak ona była dla niego w tym momencie cała. Jej ciało wiło się na nim a piersi podskakiwały gdy przyspieszała tempo ujeżdżania. Była bardzo mokra. Już spacer do niego w takim stroju bardzo ją podniecil. Za każdym razem gdy opadała na niego czuła jak dopychał od dolu by czuła go jeszcze lepiej w sobie. Co jakiś czas czul mały podniecający bol od jej paznokci wbijających się z rozkoszy w rozne miejsca na jego ciele i to go jeszcze bardziej nakręcało. Na zmiane on podnosił się by pieścić ustami jej piersi i ją całować, a ona po chwili obnizala się w jego kierunku by dawać się rozpieszczać. Jej usta zaczely go całować a jej biodra się zatrzymaly. Całowała go w usta, szyje, klatke jednocześnie schodząc z niego powoli. Sterczacy i mokry od jej soczków penis napieral na jej ciało zostawiając morką smuge od cipki az do piersi. W tamtym miejscu ujęła go w dłonie i zaczęła go powoli masować.
- Trzeba zmierzyć Panu temperaturę. – Powiedziała zbliżając główke penisa do swoich ust. Jej czerwien ust przykuwała jego uwagę. Mogłby przysiąc, że chwila, w której obejmowala penisa ustami trwala bardzo długo i była w spowolnionym tempie. Gdy wrócił do rzeczywistości jej usta już sprawnie pracowały po całej długości penisa, a dłońmi pieściła jądra. Co jakiś czas wyjmowała go z ust by mówić mu teksty rodem z porno pielęgniarki. Ale to nie miało skończyć jeszcze figli. W pewnym momencie oderwała usta i dłonie od jego krocza i wstala z łózka i podeszla do sciany. Oparla się plecami i jedynie mahajac palcem zawołałą go do siebie. Wszystkie jego dolegliwości przestały istnieć. Wstał żywo z lozka i podszedł do niej. I już chciał ją całować.
- Nie nie nie. – Pokazała palcem kierunek w dól. Bez sprzeciwu zaczał całować jej szyje. Tuz pod uchem. Tak jak lubi. Jednak nie mogl na długo tam zostać i zaczał powoli ustami pieścić ją coraz niżej. Zatrzymał się chwile przy piersiach i ruszył dalej w dół. Zaczał całować okolice jej szparki. Podbrzusze, wewnętrzne trony ud. Poczuł jak ona zarzuca swoje udo na na jego bark. Jej słodka szparka wręcz sama wpadla mu w usta. Nie zalował jej pieszczot. Jezykiem muskał jej lechtaczke na zmiane ze spijaniem jej soczków. Jej dłonie nie przestawały zaciskać się na jego włosach. Nad jego głową rozchodzily się coraz głośne jeki. Obcas jej butów rysował jego plecy. Oboje byli zaskoczeni ze wystarczyla chwila pieszczot jej szparki by doprowadzić ją do szytu. W tym momencie poczul jak całe jej ciało opiera się na jego barku i rekach, którymi pieścił jej tyłeczek. Gdy tylko uspokoiła oddech zdjęła udo z jego ramion pozostaiajac nagrodę w postaci paru rys na plecach od obcasu. Wstał by odberać podziękowania w formie namiętnego pocałunku, który trwal zadziwiająco krótko. Obróciła się na pięcie. Stanęła twarzą do ściany, oparła dłonie i wypieła swój apetyczny tyłeczek. Obróciła głowe i przez ramie i kiwnieciem zaprosiła go do zabawy. Złapał ją za biodra i powoli wszedł w nia. Jedynie pierwszy ruch był powolny. Każdy następny był coraz szybszy, aż odgłos obijających się ich ciał rozchodził się w całym domu. Dłońmi mocniej niż zwykle sciskal piersi. Tym razem on rządził. Okazywał to prezentując jej pośladkom częste klapsy. Jej jęki skutecznie mogly być słyszane przez sąsiadów ale nie liczyło się to w ogole. Jedyne co się liczyło to ostry seks. Jego orgazm był już blisko Wykonał jeszcze kilka ostrych pchnięc i wystrzelił wprost na jej pośladki. Wiedział, że ona to lubi. Wspominała o tym często. Pozwolili by sperma powoli ściekała po jej tyłeczku i udach. Przez chwile calował jej blyszczace się od potu plecy i szyję.
- No siostro Karolino. Chyba mnie siostra wyleczyła i podarowała mi najlepsze walentynki w życiu
napisał/a: janmega 2013-01-31 03:30
Są walentynki. Zimnemu porankowi towarzyszy lekki ciepły wiaterek. Właśnie wracam od rodziny, której to dawno nie odwiedzałem. Z biletem w ręku i niewielkim bagażem czekam na pośpieszny z Zakopanego do Warszawy. Myślę o tym, co będę robił w domu, gdy dojadę, pozostało mi przecież jeszcze 10 dni urlopu. Może w końcu kupię sobie wymarzony motor.
Nadjeżdża pociąg, jest zupełnie pusty. Tak pusty, że można wybierać wagony, a nie przedziały. Wsiadam w jeden z ostatnich wagonów i wybieram przedział na samym jego środku. Mam nadzieję, że ktoś się do mnie przysiądzie. Wpatrzony w znikające zaraz za mną kolejne domy, obmyślam plan zakupu jakiejś wypasionej maszyny. Dopiero na czwartej stacji w niewielkim miasteczku wsiada kilku dodatkowych pasażerów. Wśród nich niewysoka o idealnie zgrabnych nogach, wyrazistych kształtach i bujnych włosach brunetka. Patrzę na nią z okna mojego przedziału. Widzę, że czuje mój wzrok. Po chwili słyszę jej zdecydowane kroki na korytarzu. Fajna laska, myślę, muszę ją jeszcze zobaczyć. Wpatruję się w rozsunięte drzwi mojego przedziału, by po kilku sekundach zobaczyć znów ową brunetkę.
- Czy mogę się przysiąść ?
- Oczywiście proszę - odpowiadam równie zdecydowanie.
Siadła wprost na przeciwko mnie. Nie mogę się powstrzymać i zaczynam wnikliwie przyglądać się jej, jej ruchom. Jest po prostu idealna. Wyciąga jakieś damskie czasopismo i zaczyna je przeglądać. Czuję, że mój wzrok zaczyna ją drażnić. Rozpoczynam rozmowę. Szybko orientuję się, że mam do czynienia z wesołą i elastyczną dziewczyną. Ma tak samo jak ja ironiczne poczucie humoru. Rozmowa szybko przeradza się w wymianę ciepłych żartów, przeplatanych od czasu do czasu komplementami. Po każdym jej szczerym uśmiechu czuję, jak robię się coraz bardziej czerwony, tracę troszeczkę panowanie nad swoim ciałem i robi mi się niewygodnie. Cholera, myślę, nie potrafię nad tym zapanować. Czuję się głupio, jak małolat. Co gorsza, dziewczyna to zauważa. Kończy rozmowę i znów, w nieco prowokacyjny tym razem sposób, sięga po gazetę, podnosząc ją nieco wyżej. Prawie nie widzę jej oczu. Widzę natomiast jak powolutku przekłada nogę na nogę. Chyba mnie obserwuje. Czuję, jak ogarnia mnie coraz większe napięcie, nad którym już wogóle nie mogę zapanować. Jedyne co mogę zrobić, to skierować głowę w stronę okna, jednak nie robię tego. Mija kilka chwil i widzę jak dziewczyna powoli rozchyla nogi, odsłaniając swoją białą bieliznę! Mało tego, zaczyna całkiem prowokacyjnie ruszać biodrami. Nie wytrzymuję! Widok jej rozchylonych nóg działa na mnie jak magnes. Przechylam się w jej stronę i powoli kładę dłonie na jej delikatną skórę nóg. Dziewczyna nie reaguje... czyta dalej gazetę. Przeciągam swoje ręce powolutku wzdłuż jej nóg do częściowo zasłoniętego przez kusą spódniczkę krocza. Ma bardzo delikatną, idealnie opaloną skórę. Niejako odruchowo zbliżam swoje usta do nóg i zaczynam je całować centymetr po centymetrze, centymetr za centymetrem. Zaczynam od kolan i przesuwam się coraz wyżej i wyżej. Czuję wyraźnie jej puls i ciepło. Widzę nabrzmiałe sutki. Dziewczyna odrzuca od siebie gazetę. Ja wstaję i bez słowa zasuwam firanki, zamykam drzwi od przedziału. Wracam do niej, głęboko patrzę w jej oczy. Widzę, że chce tego. Powoli rozchylam jej nogi, klękam przed nią i podnoszę jej koszulkę. Odpinam stanik i pieszczę sutki, sprawiając, że jeszcze bardziej sztywnieją. Dziewczyna wygina swe ciało w moją stronę i przytrzymuje moją głowę, coraz bardziej na nią naciskając. Długo całuję jej sutki. nasze serca biją coraz mocniej i szybciej. Moje pieszczoty bardzo jej się podobają, jest naprawdę podniecona. Układa się wygodniej na siedzieniu i ściąga swoje majtki. Po chwili wchodzę w nią i mocno przytulam do siebie. Moje z początku wolne ruchy, zaczynaja nabierać tempa. Dziewczyna jeszcze szerzej rozstępuje nogi i mocniej obejmuje moje barki. Od czasu do czasu w chwilach większego podniecenia podnosi glowę lub cicho jęczy w swojej rozkoszy. Zmieniamy pozycję. Teraz kładę jej nogi na mojej klatce piersiowej. Kocham się z nią, cały czas pieszcząc jej piersi, nogi, stopy. Ona zamyka oczy. Czuję, jak fala podniecenia wzbiera się i coraz szybciej zbliża się do brzegu. Dziewczyna obraca głowę i w rozkoszy podnosi swoje piersi. Zostaję w niej jeszcze przez chwilę. Po chwili dziękuję jej pocałunkami. Po wszystkim uśmiechamy się do siebie. Jesteśmy zupełnie świadomi niedawnego miłosno - walentynkowego szaleństwa. Częstuję ją papierosem. Dowiaduję się, że dziewczyna też wysiada w Warszawie. Daje mi swój numer telefonu. Zadzwonię do niej na pewno. Kto wie, może przyjadę na swoim nowym motorze z niespodziewaną wizytą.
napisał/a: janmega 2013-01-31 03:31
Są walentynki. Zimnemu porankowi towarzyszy lekki ciepły wiaterek. Właśnie wracam od rodziny, której to dawno nie odwiedzałem. Z biletem w ręku i niewielkim bagażem czekam na pośpieszny z Zakopanego do Warszawy. Myślę o tym, co będę robił w domu, gdy dojadę, pozostało mi przecież jeszcze 10 dni urlopu. Może w końcu kupię sobie wymarzony motor.
Nadjeżdża pociąg, jest zupełnie pusty. Tak pusty, że można wybierać wagony, a nie przedziały. Wsiadam w jeden z ostatnich wagonów i wybieram przedział na samym jego środku. Mam nadzieję, że ktoś się do mnie przysiądzie. Wpatrzony w znikające zaraz za mną kolejne domy, obmyślam plan zakupu jakiejś wypasionej maszyny. Dopiero na czwartej stacji w niewielkim miasteczku wsiada kilku dodatkowych pasażerów. Wśród nich niewysoka o idealnie zgrabnych nogach, wyrazistych kształtach i bujnych włosach brunetka. Patrzę na nią z okna mojego przedziału. Widzę, że czuje mój wzrok. Po chwili słyszę jej zdecydowane kroki na korytarzu. Fajna laska, myślę, muszę ją jeszcze zobaczyć. Wpatruję się w rozsunięte drzwi mojego przedziału, by po kilku sekundach zobaczyć znów ową brunetkę.
- Czy mogę się przysiąść ?
- Oczywiście proszę - odpowiadam równie zdecydowanie.
Siadła wprost na przeciwko mnie. Nie mogę się powstrzymać i zaczynam wnikliwie przyglądać się jej, jej ruchom. Jest po prostu idealna. Wyciąga jakieś damskie czasopismo i zaczyna je przeglądać. Czuję, że mój wzrok zaczyna ją drażnić. Rozpoczynam rozmowę. Szybko orientuję się, że mam do czynienia z wesołą i elastyczną dziewczyną. Ma tak samo jak ja ironiczne poczucie humoru. Rozmowa szybko przeradza się w wymianę ciepłych żartów, przeplatanych od czasu do czasu komplementami. Po każdym jej szczerym uśmiechu czuję, jak robię się coraz bardziej czerwony, tracę troszeczkę panowanie nad swoim ciałem i robi mi się niewygodnie. Cholera, myślę, nie potrafię nad tym zapanować. Czuję się głupio, jak małolat. Co gorsza, dziewczyna to zauważa. Kończy rozmowę i znów, w nieco prowokacyjny tym razem sposób, sięga po gazetę, podnosząc ją nieco wyżej. Prawie nie widzę jej oczu. Widzę natomiast jak powolutku przekłada nogę na nogę. Chyba mnie obserwuje. Czuję, jak ogarnia mnie coraz większe napięcie, nad którym już wogóle nie mogę zapanować. Jedyne co mogę zrobić, to skierować głowę w stronę okna, jednak nie robię tego. Mija kilka chwil i widzę jak dziewczyna powoli rozchyla nogi, odsłaniając swoją białą bieliznę! Mało tego, zaczyna całkiem prowokacyjnie ruszać biodrami. Nie wytrzymuję! Widok jej rozchylonych nóg działa na mnie jak magnes. Przechylam się w jej stronę i powoli kładę dłonie na jej delikatną skórę nóg. Dziewczyna nie reaguje... czyta dalej gazetę. Przeciągam swoje ręce powolutku wzdłuż jej nóg do częściowo zasłoniętego przez kusą spódniczkę krocza. Ma bardzo delikatną, idealnie opaloną skórę. Niejako odruchowo zbliżam swoje usta do nóg i zaczynam je całować centymetr po centymetrze, centymetr za centymetrem. Zaczynam od kolan i przesuwam się coraz wyżej i wyżej. Czuję wyraźnie jej puls i ciepło. Widzę nabrzmiałe sutki. Dziewczyna odrzuca od siebie gazetę. Ja wstaję i bez słowa zasuwam firanki, zamykam drzwi od przedziału. Wracam do niej, głęboko patrzę w jej oczy. Widzę, że chce tego. Powoli rozchylam jej nogi, klękam przed nią i podnoszę jej koszulkę. Odpinam stanik i pieszczę sutki, sprawiając, że jeszcze bardziej sztywnieją. Dziewczyna wygina swe ciało w moją stronę i przytrzymuje moją głowę, coraz bardziej na nią naciskając. Długo całuję jej sutki. nasze serca biją coraz mocniej i szybciej. Moje pieszczoty bardzo jej się podobają, jest naprawdę podniecona. Układa się wygodniej na siedzieniu i ściąga swoje majtki. Po chwili wchodzę w nią i mocno przytulam do siebie. Moje z początku wolne ruchy, zaczynaja nabierać tempa. Dziewczyna jeszcze szerzej rozstępuje nogi i mocniej obejmuje moje barki. Od czasu do czasu w chwilach większego podniecenia podnosi glowę lub cicho jęczy w swojej rozkoszy. Zmieniamy pozycję. Teraz kładę jej nogi na mojej klatce piersiowej. Kocham się z nią, cały czas pieszcząc jej piersi, nogi, stopy. Ona zamyka oczy. Czuję, jak fala podniecenia wzbiera się i coraz szybciej zbliża się do brzegu. Dziewczyna obraca głowę i w rozkoszy podnosi swoje piersi. Zostaję w niej jeszcze przez chwilę. Po chwili dziękuję jej pocałunkami. Po wszystkim uśmiechamy się do siebie. Jesteśmy zupełnie świadomi niedawnego miłosno - walentynkowego szaleństwa. Częstuję ją papierosem. Dowiaduję się, że dziewczyna też wysiada w Warszawie. Daje mi swój numer telefonu. Zadzwonię do niej na pewno. Kto wie, może przyjadę na swoim nowym motorze z niespodziewaną wizytą.
napisał/a: ebud4321 2013-01-31 18:59
Mam na sobie szlafroczek sięgający do połowy uda. Jestem w pełnym makijażu, włosy mam rozpuszczone i ułożone w stylu glamour. Siedzę na łóżku na satynowej pościeli, która dodatkowo swoim chłodem i aksamitnością mnie podnieca. Wchodzi mój mąż, ma na sobie znoszone ale markowe jeansy i czarny sweter z dekoltem w szpic. Sam jego wygląd sprawia, że staje się rozpalona i pragnąca. W głowie mam mętlik. Siada obok mnie, zaczyna dotykać ustami między moją szyją a ramieniem. Muska mój policzek, wewnętrzną stroną dłoni. Jego język przesuwa się wzdłuż mojego ucha, wywołując we mnie dreszczyk rozkoszy. W końcu nasze usta się spotykają. Pocałunek jest wilgotny i bardzo namiętny. Jego język wykonuje powolne lecz zdecydowane ruchy. A ja w myśli pragnę, żeby zrobił to samo między moimi nogami. Moje dłonie wędrują po jego torsie, dotykam jego twardych sutków. Mój dotyk sprawia, że jego spodnie stają się coraz bardziej opięte. Gładzę jego włosy i chwytam mocno. Daję mu tym znak, że chce więcej. Chwyta mnie mocno w psie i przyciąga do siebie jeszcze bliżej. Rozwiązując mój szlafrok, zaczyna całować moje piersi. Dotyka je dłońmi delikatnie i rytmicznie. Jego wargi zaciskają coraz mocniej moje sutki. Jego dłoń wdziera się między uda. Ja robię się coraz bardziej wilgotna. Wsuwa we mnie delikatnie jeden palec, czuje że jestem w środku ciepła i wąska. Cofnął palec i pchnął go we mnie mocniejszym i bardziej zdecydowanym ruchem. Rozkosz powoduje że zaciskam wargi i całe moje ciało wygina się w łuk. Jestem nienasycona i przełykając ślinę proszę o jeszcze! Wycofał dłoń i ponownie wdarł się do środka dwoma palcami. Nie mogę powstrzymać się od jęków rozkoszy. Moje biodra krążą wokół jego dłoni, nigdy nie byłam jeszcze tak podniecona. Moje piersi napinają się jeszcze bardziej gdy masuje mój punkt... Gdy tak wchodzi we mnie stałym rytmem a jego kciuk masuje moją łechtaczkę, prawie szczytuję. Narasta we mnie niewyobrażalne napięcie. Nagle jego język dotyka mojej łechtaczki, jestem cała rozedrgana. Wchodzi we mnie swoim językiem, sprawiając że zaczynam szczytować. Wydaję z siebie jęk a moje dłonie wędrują wzdłuż jego głowy. Cała drżę, zniewalająca rozkosz targa moim ciałem. Czułe mięśnie zaciskają się wokół jego wibrującego języka. Nie mogę złapać tchu, a on z uśmiechem mówi kocham patrzeć na ciebie gdy jesteś w takim stanie.