czy jakis tatus panicznie bal sie porodu??

napisał/a: abi1988 2008-08-29 12:14
--------------------------------------------------------------------------------
witam wszystkie Panie!!!:p:o

w moim przypadku to troche dziwna sytuacja,bo moj chlopak na sama mysl o porodzie zamyka oczy i ogarnia go paniczny strach,mimo to ze bardzo bym chciala zeby byl ze mna chyba nie bede mogla na niego liczyc...
termin mam na 24 grudnia,a juz od poczatku ciazy slysze...."ja poczekam pod drzwiami,bo pewnie padl bym trupem gdybym to zobaczyl..."
no ale mam nadzieje ze jak sie zacznie moze zmieni zdanie,zobaczymy...

czy ktoras z Was miala podobna sytuacje,albo jak namowic faceta zeby byl obecny?? bo bardzo nie chce byc sama.:confused:

dusiaczek
napisał/a: dusiaczek 2008-08-29 13:01
moj mezczyzna bardzo chce byc przy porodzie, ale tez martwi sie jak to bedzie, czy nie zaslabnie...no i przede wszystkim chcemy zeby przecial pepowine, a on niedawno zdal sobie sprawe ze to nie jest zloty lancuszek:D ja mam termin na 25 wrzesnia, mam nadzieje ze bedzie dobrze i moj maz nie spanikuje, 3mam kciuka tez za was, i wierze ze da rade ci pomoc:) a co do namawiania...to chyba nie ma sensu...to powinna byc tylko i wylacznie jego decyzja...jesli czuje ze nie da rady...to ty bedziesz musiala pokazac jaka jestes silna:) aa jesli czujesz ze potrzebujesz kogos przy sobie..to nie masz jakiejs przyjaciolki, lub siostry...ktora moglaby z toba byc..zamiast niego..?
napisał/a: czarna77 2008-08-29 13:32
abi1988 nie zmuszaj swojego chłopaka.Może do grudnia zmieni zdanie,ale nic na siłę.Mój też nie był przy porodzie bo na sam widok krwi pewnie by zemdlał a tego to ja już nie miałam zamiaru oglądać!Przy porodzie musisz koncentrować się na sobie i dziecku a nie martwić się o mdlejącego chłopa!!!:)
napisał/a: Aniinka 2008-08-29 13:45
dokładnie nie namawiaj go, bo jak pójdzie tam na siłę to może być później problem, sam musi dojrzeć do tej decyzji i sam musi chcieć, możesz co najwyżej dać mu do poczytania wypowiedzi ojców, którzy byli przy narodzinach swoich dzieci, albo może któryś z waszych znajomych był, nich z nim porozmawia, opowie, ale jeśli to go nie przekona, to lepiej weź ze sobą przyjaciółkę albo mamę;)
pozdrawiam
napisał/a: Aniinka 2008-08-29 13:56
mój też nie bardzo chciał być, ale zdecydowaliśmy się na poród w domu i się pogodził:) bardzo mi pomógł tym, że był, masował plecy, dodawał otuchy, wspólny poród uświadomił mu jakim ogromnym wysiłkiem dla kobiety jest wydanie na świat nowego człowieka:)bardziej mnie szanuje i często powtarza moja dzielna kochana żona:)
napisał/a: abi1988 2008-08-29 14:17
namawiac go nie namawiam,tylko jak sie zle czuje albo nie moge spac w nocy to krzycze na niego ze pojdzie rodzic za mnie.....:P poztatym wydaje mi sie ze jak juz bedziemy w szpitalu to sam zmieni zdanie bo nasze szpitale nie sa zbyt mile dla pacjetow i wie ze trzeba wszystkiego samemu pilnowac.
napisał/a: czarna77 2008-08-29 14:52
Ja też tak krzyczałam i skutek był taki,że rodziłam sama.....
napisał/a: abi1988 2008-08-29 14:57
Moze i rodzic samej to lepsze wyjscie,jak pomysle ze mialby mnie jeszcze denerwowac to juz wole byc sama...:)
napisał/a: ~monlot 2008-08-29 18:41
mój mąż bał się na samą myśl o porodzie nie wytrzymałby tego widoku i 13 godzin jakie spędziłam na porodówce. ja żałuje że go nie było przy mnie i nie widział jak na świat przychodzi nasze upragnione dziecko.
napisał/a: ~GosiaInuszka 2008-08-29 19:42
Mężowi mojej koleżanki w podjęciu słusznej decyzji pomógł ginekolog, który powiedział mu, aby został tylko przez chwilę, na samym początku i wyszedł jak tylko zacznie się poród. Dał mu konkretne zadanie do wykonania: pilnować jak pracuje aparat KTG, masować plecy, zaprowadzić do łazienki i tak dalej. Facet został do końca i był z siebie bardzo dumny. Przy drugim dziecku już nie wyobrażał sobie, że mógłby nie być przy narodzinach. Powodzenia.
napisał/a: Acroprincess 2008-08-31 00:11
moj maz byl ze mna od poczatku do konca!nie zaluje swojej decyzji wrecz odwrotnie mowil mi ze byl to najcudowniejszy dzien w jego zyciu narodziny naszej coreczki!pozdrawiam
napisał/a: asia811 2008-09-01 10:00
u mnie jest bardzo podobnie :) Moje kochanie od samego początku jest na "anty" żeby uczestniczyć w porodzie. Najchętniej to by czekał na mnie w domu, aż wrócę ze ślicznym różowym dzidziusiem. Ale powiedziałam mu, że niech sobie nie wyobraża, że ja sama przez kilka godzin będę leżała w szpitalu. Doszło do tego że ma być ze mną na sali porodowej aż do momentu samego porodu. Ma po prostu dotrzymać mi towarzystwa i jak coś to krzyknąć na personel, bo pewnie na mnie to zwracać uwagi nie będą :) Więc zobaczymy jak to będzie, może zostanie do końca :cool: