ten pokój co jest napisany sypialnia, jest na tyle duży, że można by z niego zrobić dwa.
Nie miałabym nic przeciwko jakby rodzice coś wymyślili, w sensie, żeby poszedł na górę do sąsiedniego pokoju z dziadkiem, co nie bardzo jest realne.
gerberek, tak jak pisały już dziewczyny wyżej, zalezy, jak się dogadujesz z rodzicami, i jak z nimi dogaduje się twój wybranek Ja wiem, ze mimo tego, iż mamy dom rodzinny duży, i bez problemu mogłyby się tam pomieścic trzy rodziny, nigdy w życiu bym się na takie coś nie porwała, bo za dobrze znam siebie i wiem,ze ja + moja mama pod jednym dachem 24h/dobę = wojna .A ja+moj mąż + moja mama pod jednym dachem = wojna ogólnświatowa z użyciem broni nuklearnej. TYlko ze ja znam nasze chcarktery, ja jestem ciężka do mieszkania z kimś, mój mąż ma ogólnie filozofię o 180 stopni inną niż moja mama, i byłyby wieczne przepychanki. Jak wiesz, ze jesteście w stanie się dogadac, to próbuj, jak wiesz, ze może się skonczyć zle, lepiej samemu. My się usamodzielniliśmy jeszcze przed ślubem, 22 lata miałam, jak się wyprowadziłam na amen z domu rodzinnego, i teraz jestem sobie panią na włościach I nikt sie nie pozabijał
E, tam, super, szczerą prawdę piszę Z teściami nie dogadałbym się nawet w zamku z 50cioma komnatami, więc takowa opcja nigdy nie była brana pod uwagę Jak wiesz, ze twój wybranek się dogada z twoimi rodzicami, to próbujcie, w końcu to twoi rodzice, więc jakby nie było, nawet przy scysjach ci wybaczą, ustąpią, i w razie kłótni będziesz miała mniej oporów przed powiedzeniem własnego zdania, niż np. przed teściową
Itzal, Gdyby to było realne, ja bym juz z walizkami poszła do P. i do Jego mamy. Kobieta jet aniołem, uwielbia mnie a ja ją
ale byśmy się udusili w tym 40metrowym mieszkanku, dwupokojowym :
Do ślubu dwa lata, może coś się w domu rozwiąże, czy coś, różnie może być. A spróbować musimy, chociaż ja przekonana w ogóle do tego nie jestem
w takim razie zastanów się bardzo dobrze czy chcesz mieszkać w jednym domu z rodzicami ;) bo pomimo że na różnych piętrach, to jednak zawsze jest to wspólny dom.
my przez kilka miesięcy mieszkaliśmy na dole z moimi rodzicami gdy poddasze remontowaliśmy i nie wyobrażam sobie tak na dłuższą metę. jednak co swoje to swoje, mogę sprzątać kiedy mi się chce, gotować obiad o której chcę i nie muszę na nikogo patrzeć ;)
no niby tak. Jednak to zależy od charakteru. Dla mnie było ok - rodziców mam świetnych, nie czepiają się itd. Jednak nie czułam, że jestem na swoim, a co dopiero mój mąż ;) Dlatego jak tylko mogliśmy poszliśmy na "swoje" - póki co wynajmowane.
Ogólnie jestem przeciwniczką mieszkania z rodzicami - każda rodzina ma mieć swój niezależny kącik - najlepiej kilkanaście km od rodziców - teraz jest super, extra ale nie wiadomo jak będzie za 20lat.
Isabel, zgadzam się.
Mój P. uważa, że bezsensu jest kupować coś, wynajmować jak mam duży dom. Moi tak samo uważają. Chociaż ja bym wolała mieć własne ale ciasne.
Ale jak mówią, jak się nie ma nic to się bierze to co jest...
Ja już wiem, że z moimi rodzicami bym nie wytrzymała. Im dłużej tu jestem tym gorzej. G. też by nie wytrzymał. Jak to dobrze, że mamy swój dom. Co prawda na jednym podwórku z teściami ale oni się nie wtrącają...