Jak zyc z tesciami

napisał/a: Kasia2010 2008-01-16 22:51
Witamdziewczynyja tez mogłammiec okropna tesciowa ale naszczescie nie weszłam w ta rodzine miałbaym okropna tesciowa tesc byłby nie co lepszy ale tylko w oczy.mamausia mojego byłego i tak zniszczyła mi zycie poniewaz zabrała mi chłopa ale to długahstoria i nie wiem czy ktos małby mnie ochote posłuchac. Dokuczała mi w ciazy jej synusnie chciał sie wyprowadzic z domu a ona powiedziała ze Jurek nie wiyprowadzi sie bo musi ja utrzymywac i dawac jej na leki.tym samym zostałam sama z 4,5 miesiecznym Kubusiem.Najgorsze jest to ze kompletnie nie interesują się malym i to mnie bardzo boli.Jak ktos che pogadać prosze o kontakt na gg:7746287
napisał/a: ka231 2008-01-17 10:25
Witam wszystkie mamy :)
Przeczytałam Wasze wszystkie posty i szczerze mówiąc to strasznie mi przykro, że tak wiele teściowych jest złych i wrednych.
Ja mam teściową w miarę w porządku, choć mam kilka zastrzerzań, ale otym za chwilę... Większy problem mam z teściem!! Wykańcza mnie ten facet nerwowo!! Jestem teraz w 6 miesiącu ciąży, więc nie wiem jak to będzie jak się mały urodzi.
Ale od początku: Zaręczyliśmy się z mężem jak byliśmy za granicą i jak wróciliśmy to postanowiliśmy, że chcemy już mieszkać razem. Ja powieziałam, ze ze względu na moje niezbyt dobre relacje z moją siostrą i jej popieprzonym i zboczonym mężem, którzy mieszkają z moimi rodzicami, ja nie chcę tam mieszkać. Zbieraliśmy kasę na wesele, więc wynajmować nie chcieliśmy. Zatem stanęło na tym ze zamieszkamy u mojego męża razem z jego rodzicami w 2 pokojowym mieszkaniu. Tak mieszkaliśmy rok przed ślubem. Ten rok wystarczył na to, aby teściowa (wtedy jeszcze przyszła) nauczyła się, że wtrącanie się w nasze życie nic dobrego nie przyniesie. Teścia nie nauczyło - on musi wiedzieć wszystko!! Ja siedzimy razem z mężem w swojej "dziupli" - jak to nazwała teściowa, to on potrafi słuchać o czym rozmawiamy i wtrąca się do rozmowy. Albo jak coś robimy przy komputerze, czy cokolwiek, to wchodzi do pokoju i tak stoi w drzwiach 5 min albo i więcej. Mój mąż jego zdaniem robi wszystko źle, dosłownie wszystko... Nawet jak jedziemy samochodem, to źle biegi zmienia, a dodam, ze teść nigdy nie maił prawa jazdy. On jest najmądrzejszy, zawsze wie lepiej i nawet jak kończył 60 lat to kłócił się, że kończy 59... I nawet jak mu się na kartce wyliczyło, ze ma 60 lat to upierał się na swoim... ręce opadają!!!
Poza tym, ja na początku ciąży miałam problemy i znalazłm się w szpitalu. Jak wrociłam do domu i od tamtej pory siedzę na zwolnieniu, to łazi za mną i mi biadoli nad uchem, że powinnam leżeć (mimo, ze nie ma takiej potrzeby). Jak tłumaczę mu, ze po pierwsze nie muszę, a po drugie jak bym tak leżała cały czas, to pewnie miałabym później ciężki poród to on mówi: "to nic, powinnaś leżeć"... mam go już dość.
Nie pomaga to, że teściowa go temperuje i opieprza, żeby się nie wtrącał... on wie swoje.
Jak gdzieś wychodzimy, to najlepiej jakby składać mu meldunki i w ogóle zapisywac godziny wyjścia, planowanego powrotu, cel podróży i miejsce... Argumenty, że mamy z mężem przy sobie telefony i jakby co będziemy dzwonić są za małe... On musi wiedzieć!! Coprawda ostatnio wzięłam się na sposób i konsekwentnie jak gdzieś wychodzę (bo w końcu nawet na zwolnieniu ileż można w domu wysiedzieć..) i on pyta mnie gdzie idę to odpowiadam "W ŚWIAT"...
Generalnie jest gość upierdliwy i nieznośny... nie dba o to, że nie mieszka sam i są jakieś zasady w domu, których należy przestrzegać lub zostały ustalone, a on na nie przystał... Oboje teściowie palą papierosy jak smoki!!! Jedno kończy, drugie zaczyna... W 2 pokojowym mieszkankiu szybko się to roznosi!!! Jak wróciłam ze szpital, to uknuliśmy z mężem spisek, ze powiemy, że lekarze zabronili mi przebywać w miejscach napalonych. Odbyła się poważna rozmowa nasza z teściami. Powiedzieliśmy im, ze nie możemy zabronić im palić, bo to nierealne jest, aby rzucili z dnia na dzień, więc jak będzie ciepło, to niech palą na balkonie, a w zimie w kuchni przy zamkniętych drzwiach. Zgodzili się! Teściowa - nos problemos!! Teść... szkoda słów... wytrzymał tek jeden dzień... Mój mąż zrobił mu awanturę, a teść na to, że on się na nic nie zgadzał, że on powiedział, że się pomyśli... A więc odbyła się druga poważna rozmowa z samym teściem... a potem trzecia... no i do trzech razy sztuka. Zaczął palić w kuchni (bo na dworze mu za zimno...) było ok, do momentu jak przestał zwracać uwagę na to, że w tym paleniu w kuchni nie chodzi o to, zeby nie śmierdziało w domu, ale o to, żeby nie truć tych co nie palą.... on miał to głęboko w d... Potrafił przyjść do kuchni i palić dokładnie wtedy, kiedy ja byłam w trakcie posiłku... a na moje słow, żeby poczekał aż skończę jeść, odpowiadał, ze on musi sobie TERAZ zapalić...
W mniemaniu mojej teściowej ja mam duży wpływ na niego, ale ja widzę, ze nie bardzo. Olewa mnie i czasami mam wrażenie, że robi mi na złość..
Na dokładkę dodam, że jest bałaganiarzem, leniem, partaczem (wczoraj próbowł naprawić toster i posklejał go taśmą klejącą... nie patrząc na to, ze jest to nasz ślubny prezent) i co mnie osobiście najbardziej wkurza - gnijcem pospolitym!!! Potrafi leżeć w rozścielonym łóżku w ubraniu i tego lóżka nie ścielić przez tydzień... a to, ze jacyś goście przyjdą? Przecież to nie do niego przychodzą.... Jednym słowem Zwisowiec...
Cieszy mnie to, ze mam oparcie w mężu i jego też wkurza zachowanie jego ojca... Jest perspektywa wyprowadzki do moich rodziców (tam mielibyśmy 2 pokoje dla siebie), ale po pierwsze muszę poczekać aż moja popieprzona siostrunia się stamtąd wyprowadzi, a drugim problemem jest mój ojciec, który ma ciężki charakter... Ja sobie z nim poradzę... nauczyłam się, ale nie chcę, zby były jakieś awantury między moim mężem a moim ojcem...
Ufff.... trochę się pożaliłam... jeszcze jest dużo do opowiadania....
a co się teściowej tyczy, to chyba najbardziej przykre jest dla mnie to, że prawie wszystko co ja ugotuję to dla niej jest nie smaczne i tego nie je... mówi, że woli zjeść kaszankę niż np. sos, na który kiedyś udało mi się ją namówić i nawet jej smakował... teraz mówi, ze nie pamięta...
No nic, może niedługo się wszystko zmieni.... mm nadzieję
Pozdrowionka
monkoszturm1
napisał/a: monkoszturm1 2008-01-17 11:12
kochana to masz naprawdę ciężkie życie ale dobrze,że nie jesteś sama.masz męża który cię wspiera to najważniejsze.bo u mnie to mój mąż broni swoją rodzinę i wszystko co mnie boli chodzi o zachowanie teściowej to ten mówi żebym brała to na żarty szok.ale uzbroiłam się w cierpliwość i już na wniosę będę z dala od nich na swoim i mam nadzieję że się ułoży i ty tęż z mężem powinniście szukać coś swojego dopóki niema dziecka bo jak przyjdzie maleństwo to możesz mieć piekło.pozdrawiam i trzymaj się buziaki :)
napisał/a: edziu 2008-01-17 12:30
witam cię na gg zarejestruje się wieczorem jak przyjdzie mój mąż twój mąż nie obraż jest chyba mamim synkiem jak on mógł zostawić ciebie z takim małym dzieckiem co się tobą teraz dzieje jak maleńki kasiu usiąde wieczorem i sobie porozmawiamy albo jutro odezwe się na gadu gadu bo moja córcia stoi i mówi kiedy mama włączysz mi gry w komputerze i gubie się w tym co mam pisać na razie
napisał/a: edziu 2008-01-17 14:30
co do mieszkania to u nas są jeszcze wyższe ceny a mieszkam w bydgoszczy a ty gdzie mieszkasz czy nie przesadziłam z oceną twojego męża?odpisz
napisał/a: ka231 2008-01-17 15:10
monikuś, liczę trochę na to, że mój teść zmieni się trochę... póki co dla mnie to sukces, ze wygrałam bitwę o papierosy (tyle o ile..), ale jeszcze duuuużo pracy przede mną. Kurcze, najchętniej to poszłabym na swoje, bo tak naprawdę to jeśli przeniosę się do swoich rodziców, to sytuacja będzie w miarę podobna... różnica będzie taka, że na swojego ojca mogę się wydrzeć, skląć, bo wiem, że za chwile nie będzie już pamiętał o co chodzi... poza tym to ojciec... inaczej żyje się z rodzicami a inaczej z teściami. Ale ceny mieszkań przerażają mnie i wiem, że po prostu nas nie stać... a wynająć coś... hmmm nie bardzo mi się to widzi, ale kto wie... jak tak dalej pójdzie.
Jeśli chodzi o męża to zawsze jak mnie coś wkurzy totalnie, to konsultuję to z mężem, czy dobrze odebrłam intencje teścia. On zna swojego ojca lepiej ode mnie, więc wie czy ojciec przegiął tym razem czy nie. Staramy się potem porozmawiać o tej sytuacji z ojcem... za każdym razem, tyle, ze nie zawsze się da, tzn. nie zawsze teść ma na taką rozmowę ochotę.. A mi w takich chwilach wydaje się, że on wie, że zrobił coś źle i wstyd mu jest się przyznać...
Moi teściowie to już zgredy na emeryturkach, więc ciężko jest z nimi mieszkać i akceptować ich przyzwyczajenia... tylko, że co my możemy... już kilka razy słyszeliśmy teksty typu "u siebie zrobisz jak będziesz chciał. teraz jestes u mnie"
ach... zaraz znowu się rozpiszę, bo już duszę w sobie bardzo dużo... może zbyt krytycznie podchodzę do całej sprawy, bo generalnie przecież nie jest tak źle jak we wcześnieszych postach o teściowych... już sama nie wiem...
napisał/a: edziu 2008-01-17 15:52
droga kasiu te pięć stów to nie jest wcale dużo a warto być na swoim ja o tym doskonale wiem przepraszam ale nie zgadzam się że mieszkanie z rodzicami lub z teściami to jest inna sytuacja fakt zależy jakich kto ma rodziców bo ja teśćiów mam super ale nie będe już nigdy ryzykować mieszkania z którą kolwiek ze stron .Pisze tak dlatego że z moją 3 miesięczną córką musiałam uciekać do koleżanki bo własny ojciec na mnie ręke podnosił przychodził i też palił u nas w pokoju przy małej jak lokomotywa długo by pisać o tym co było ale nie będe cię zanudzać .
napisał/a: ka231 2008-01-18 09:17
no właśnie bardzo byśmy chcieli i szczerze mówiąc rozmawiałam wczoraj ze swoim mężem na ten temat... doszliśmy do wniosku, że czekając aż pokończą nam się zaciągnięte kredyty po to by móc wziąć następny i kupić mieszkanie to będziemy czekać tak do (za przeproszeniem) usranej śmierci... Perspektywą jest mieszkanie lokatorskie i jakoś na dniach będziemy się dowiadywać co i jak... :) jestem dobrej myśli, bo widzę, że bycie tatą bardzo zmieniło myślenie mojego męża na lepsze :) Wcześniej było mu szkoda wyrzucania pieniędzy, kiedy można kupić mieszkanie i przynajmniej mić coś swojego... No i nie był w stanie odmówić swoim rodzicom kiedy poprosili go o cokolwiek, nawet mimo tego, że na przykład mieliśmy inne plany...
Jestem w o tyle dobrej sytuacji niż poprzedniczki, że mój mąż jest urzędasem i ma wyznaczone godziny pracy od - do i ani minuty dłużej, więc mam go niemalże cały czas dla siebie. On widzi jaka jest sytuacja w domu i razem o tym rozmawiamy, nawet często :)
Trzymajcie kciuki, zeby wszystko się udało z tym mieszkaniem lokatorskim :) bo teraz to jakoś mi szkoda wkładać kasę na remont tych dwóch pokoi u rodziców... wolę zostać już tu gdzie jestem i potem remontować nowe mieszkanie...
Monika1984r
napisał/a: Monika1984r 2008-01-21 16:11
rozmawialam z mezem i doszledl do wniosku zebym rozgladala sie za jakims mieszkaniem dla nas a zebym sie nie martwila o pieniadze bo to on musi zarobic zeby zapewnic nam byt wiec wszystko idzie na dobra droge
a co tyczy sie tesciowej i szwagierki to powiedzial ze one maja jeden charakter i zobacza ze beda same jak palec
napisał/a: izaXblondi 2008-01-22 15:29
Krycha uwazaj zeby tesciowa nie powiedziala ci, ze wychowywala ci dziecko. Moja tak mi powiedziala, bo brala moja coreczke na spacery. Nie mieszkalismy razem, tylko tyle, ze w tej samej miejscowosci. :D
napisał/a: mamaXiza 2008-01-23 12:07
hej dziewczyny, tyle sie napisalam przed chwila i skasowalam moj post :mad: . ja tez mialam przeboje z moja tesciowa :( . bylo dobrze do czasu,gdy nie zamieszkalam z nia. bylam w 7m-cu ciazy,kiedy przeprowadzilam sie do rodziny meza. swiezo upieczeni malzonkowie [na weselu wszyscy z meza rodziny mowili mi,zebym absolutnie nie przeprowadzala sie do tesciowej,bo nasze malzenstwo skonczy sie szybko rozwodem]. na poczatku 2004roku urodzilam synka i moj koszmar sie zaczal. maz pracuje za granica i bylam sama przeciwko "nim". nie umialam sie jeszcze opiekowac dzieckiem,a tesciowa i rodzina meza wcale mi nie ulatwiala. kiedy "mama" pomagala mi wykapac moje dziecko, zlatywala sie cala rodzina [szwagierka z 1,5rocznym synkiem i szwagier 13latek] i tak wrzeszczeli,ze moj maly plakal. szybko nauczylam sie sama kapac ;]. mielismy maly pokoj meza tuz przy kuchni. karmilam moje dziecko przez takie nakladki na piers,bo mialam wklesle sutki, po wygotowaniu kladlam je w kuchni,a oni brali je w paluchu ;/. ani nakarmic dziecka nie mialam jak,bo ciagle przylazili. szybko zrezygnowalam na rzecz butelki. jak szlam powiesic pranie [mieszkalismy na poddaszu wiec strych pod nosem] a maly zaplakal,od razu zlatywali sie,a kiedy mowilam,ze nic mu nie bedzie jak chwile poplacze to gadali ze jestem wyrodna matka [a raczej wyrodna ku..a]. mojego malego miesiecznego synka nazywali gnojem, hu...m, obsrancem i obrzygancem,a gdy mial grzechotke w lewej rece mowili,ze jest lewusem ;/. w kuchni ciagle mnie obgadywala tesciowa ze szwagierka,a ja wszystko slyszalam. kapalam malego codzien,bo mial straszne potowki [zalecenie lekarza] a one ze ja jestem poje....na,bo go codzien kapie[opowiadala nawet sasiadom]. a kiedy ja sie mylam w misce w pokoju [!] to szwagierek [13lat] stal pod drzwiami i patrzyl [byly drzwi z szyba]. wieszalam recznik na drzwiach,bo prosby nie pomagaly. kiedy sie mylam a maly plakal,od razu leciala tesciowa nie zwazajac,ze "biore kapiel". nie gotowalam,jadlam co zrobila tesciowa. ktoregos dnia nie zrobila obiadu,wiec wyciagnelam mrozone pierogi [ktore wczesniej pozwolila mi wziasc], a wieczorem debata w kuchni,ze jej wpier.....lam pierogi ;/. otwierali listy do mnie [myslalam,ze to do mnie!] a jak przyszla paczka z ulotkami jak pielegnowac dziecko,to szwagierek dal mi ja otwarta i powiedzial,ze mu upadla i otworzyl,zeby sprawdzic,czy sie nic nie stluklo! jak syn mial 2m-ce kupila mu pilke ;]. gdy zrobilo sie cieplej wychodzilam na cale dnie,byle najdalej, to do mojej mamy [na karmienie] to na spacery, a kiedy wracalam stawali w kuchni i gadali,ze sie szlajam,ze jestem k...a. na wakacjach szwagierek znalazl sobie zabawe-kazal siostrzenicowi [syn jego siostry] kopac w nasze drzwi,kiedy moj maly spal. i wtedy wybuchlam!- weszlam do kuchni i tak sie darlam na niego,ze stracilam glos[mowilam same przeklenstwa,ze jest poje...ny,ze jak sie go nie pier....lnie to nie zaskoczy]. a tesciowa opowiedziala swojej corci,ze mnie trzeba pie....nac. napisalam mezowi,ze sie dra i budza nasze dziecko, on zadzwonil do "mamusi" a ona; ze przeciez nic sie nie dzieje,ze to ja sie ciagle dre [wtedy pierwszy i ostatni raz], ze jest spokoj w domu- a faktycznie byl przez te 10min bo uciszyla swoja rodzinke, a gdy skonczyl dzwonic tak sie darli,ze moj maly nie spal a ja tulac go ryczalam do nocy... i wtedy cos we mnie peklo. balam sie o dziecinstwo mojego syna,tym bardziej,ze bylo kilkaset razy,ze szwagierki syn lezal przewieszony przez parapet [3pietro] i lecialy do niego z konca mieszkania [potem mialam sen,ze wracamy z mezem do domu,a pod blokiem lezy nas syn a tesciowa w oknie z ktorego wypadl]ale wtedy plakalam ;[. nie chcialam tak zyc! wzielam sprawe w swoje rece,bo maz niczego zlego nie widzial, bo jak przyjezdzal to w domu jak makiem zasial,a po wyjezdzie istna burza. oznajmilam mu,ze ja nie bede mieszkac z nimi i szukam mieszkania do wynajecia. nie mialam juz sil, ciagle plakalam. szukalam mieszkania, pisalam ogloszenia. i ktoregos wakacyjnego dnia telefon od mojej wybawczyni :o ze wynajmie nam mieszkanie. nastepnego dnia mialam juz klucze ;]. tesciowa nic nie wiedziala. pakowalam powoli nasze rzeczy,a ona pytala z ironia- co wyprowadzasz sie? odpowiadalam,ze sprzatam,a w duszy smialam sie. przyjechal moj maz, pakowalismy sie, potem z moim bratem zawiozl meble i rzeczy,a ona kipiala ze zlosci,bo o niczym nie wiedziala! na pozegnanie tesciowa tak nam powiedziala- wypie...laj z ta k...a [ja] i tym h...m [moj 8m-czny synek], moja noga u was nie postanie, nie poradzicie sobie beze mnie i czeka was rozwod! a zaraz sie ubrala i przede mna poleciala ze swa coreczka obejrzec mieszkanie pod pretekstem zakupow. ale to nie byl koniec. mieszkalismy w centrum,wiec przylazila co chwila, to bo sie sesra [jej slowa] to sie nudzila. przylazila i wytykala mi,ze dziecka papcie leza na telewizorze,ze zrobilam jej herbate w brudnej szklance [z herbaty robi sie osad-kazdy wie]. przyszla kiedys ze swym wnukiem, rozsiadla sie a maly buszowal mi po meblach i krzyczal [moj spal],puscily mi nerwy i wrzasnelam na caly dom jego imie,a ona sie ubrala i wyszla :) . i z mezem ciche dni ;[. potem zadzwonila do meza,ze corka mojej siostry miala wypadek i lezy w b.ciezkim stanie w szpitalu. rozplakalam sie i dzwonie do mojej mamy,a ona do meza siostry,ktory mial mala w domu cala i zdrowa! jak ja ryczalam ze zlosci na ta babe! a maz-ze "mama" sie pomylila ;/. po roku wynajelismy pol domu na wsi niedaleko miasta. gdy mielismy juz rzeczy i sprzatalismy, przyjechala "mamusia" ze szwagierkiem i mi mowi,ze ciotka ktora tam mieszkala miala inaczej lodowke! wiec ja jej ze teraz my tu mieszkamy i bedzie stac tak jak ja chce! zatkala sie. w lecie poczestowalam ja sernikiem,bo nas nawiedzila,a ona-ze niedobry. wiec ja jej-przy mezu- to nie jedz! skonczyla jesc i poooszla. a maz zly na mnie ;/. nie odwiedzam jej czesciej niz trzeba, swieta itd. na swieta spytala mnie po co przyjechalismy,wiec odpowiedzialam,ze maz chcial. a syna mojego ciagle pyta,czy go bije :confused:
popelnilam blad-przeprowadzilam sie do tesciowej,ale dzieki uporowi uwolnilam sie,nikt mi nie mowi co jak i kiedy mam robic, wychowuje dziecko praktycznie sama [maz nadal jest 2x w miesiacu],ale daje rady ;]. i z mezem jest wspaniale, zdrowo...
dziewczyny- nie dajcie sobie w kasze dmuchac, nie pozwolcie zeby ktos wami rzadzil, postawcie sie! lzy niczego nie zmienia,a szkoda zycia.
zycze wam powodzenia ;]
Monika1984r
napisał/a: Monika1984r 2008-01-24 20:20
masz racje ale wiesz nie kazdego jest stac ale miejmy nadzieje ze kazda bedzie wreszcie miec swoj kat i nie bedzie trzeba mieszkac z tesciami ja szukam cos dla nas teraz i powiem ze ceny sa duze ale co sie dziwic jak zycie jest coraz drozsze a przecietny szary czlowiek nie kupi mieszkania za gotowke a o kredyt jest tez trudno wiec miejmy nadzieje ze kazda z nas bedzie miala wreszcie cos wlasnego