Jaki szpital gin. w Warszawie jest najlepszy?

napisał/a: Monika_25 2008-03-19 12:37
Mam jeszcze jedno pytanko :D
Jaka jest szansa na to że nie odeślą mnie ze szpitala Św. Zofii jeśli podpiszę umowę z położną z tego właśnie szpitala?
napisał/a: JadwigaAnna 2008-03-19 12:42
Nie ma gwarancji, tak przynajmniej tłumaczą zarówno na szkołach rodzeniach akredytowanych przez szpital Św. Zofii. Jeśli trafisz na okres/porę kiedy będą mieli zajęte wszyskie sale porodowe to niestety będą zmuszeni Ciebie odesłać. Jednak jest większa gwarancja jesli masz połążną od nich, ponieważ jak zgłosisz jej, że zaczyna się akcja porodowa to salę/miejsce przetrzyma dla Ciebie czekając aż się zjawisz.
napisał/a: Monika_25 2008-03-19 13:45
Dziękuję Ci bardzo za informację. Mam nadzieję że wszystko sie uda i nie bede musiała rodzić tam gdzie nie chce.
napisał/a: ewakat76 2008-03-19 21:46
rodziłam w instytucie matki i dziecka na Kasprzaka. Polecam!
napisał/a: Vikim 2008-03-20 22:53
Witam, chciałam zapytać czy któraś z Was ma już jakieś doświadczenia odnośnie porodu w szpitalu św. Rodziny przy ul. Madalińskiego w Warszawie???
Jestem pacjentką niesamowitego lekarza dr Jerzego Zwolińskiego - naprawdę mogę go gorąco polecić, jest najmądrzejszym lekarzem jakiego poznałam w życiu, ma niesamowite podejście do pacjentek, robi świetne usg...
Planuję tam poród na 31 marca lub na początku kwietnia mam termin porodu - i mam zamiar rodzić właśnie TAM. Opinie słyszałam różne, i złe i dobre.
Nie chodziłam do szkoły rodzenia, ale poradzę sobie. W tym szpitalu trwa niestety remont, i słychać hałasy, ale może bardziej na patologii ciąży niż na porodówce.
Proszę napiszcie co sądzicie o rodzeniu Maleństwa tam, jeżeli macie jakiekolwiek doświadczenia.
Pozdrawiam Viki
napisał/a: Monika_25 2008-03-25 08:15
Witam po świętach ;)
Chciałabym zapytać czy któraś z was zna jakąś dobrą prywatną klinikę w Warszawie w której można urodzić?
napisał/a: Monika_25 2008-03-26 11:36
Czy możecie mi coś powiedzieć na temat Centrum Medycznego Damiana? Czy macie jakieś doswiadczenia związane z tą kliniką? Wszystko wskazuje na to że będę rodziła właśnie tam i potrzebuję jakieś informacje na temat tego szpitala i opieki w tym szpitalu.
napisał/a: Youngmom 2008-04-16 20:22
Moja koleżanka rodziła pół roku temu w CM Damiana drogą cc na życzenie.
Ja zaczęłam rodzić tego samego dnia o północy (w efekcie Synek przyszedł na świat dnia następnego).
W skrócie: ona miała luksus prywatnego porodu,ja-pewność ,że jestem mimo wszystko w dobrych rękach.
To ciężka decyzja jaki szpital wybrać. Po moim ponad 21 godzinnym porodzie naturalnym (!!!),czyli bez znieczulenia nadal wybrałabym ten sam szpital państwowy. Jednak możesz mi wierzyć na słowo,że właśnie zaczynam zbierać te kilka tysięcy na poród w prywatnej klinice, bo staram się o następne Dziecko.
napisał/a: POZIOMA 2008-11-17 02:38
Ja rodzilam na Karowej, fakt technika zajebista elektonik lozko itp, ale posicele obsluga i polozne wpdajace o 4 rano i pani wstaje temlerature mi pani zmierzy bo zaraz do domu ide ze zmiany.... i co tego ze dziecko mialam przy sobie, niby plus ale mialam bardzo ciezki porod, masa krwi straconej, goraczka, a toba i dzieckiem sie nie interesuja...
I jeszcze tlok na pologu, ja lezalam na dostawce bylam 4 w duosobowym pokoju ...
PAtologie maja super, babeczki tam sa zajebiste, [pomocne , usmiechcniete, ale porodowka istny koszmar...

Drugie rodzilam w Wolominie i sie milo rozczarowalam:) mimo ze nie bylo wygod jak tam.
napisał/a: atmosfera 2011-09-19 16:06
Jeśli jeszcze nie wybrałaś szpitala, a zastanawiasz się nad Solcem, to przeczytaj proszę moją historię. Nigdy, nikomu nie życzę, żeby tam rodził. Ja przez ten koszmarny szpital nigdy już nie będę miała więcej dzieci.
Urodziłam 3 tygodnie po terminie, a w książeczce wpisali mi, że w 41 tygodniu – oszuści! A wszystko zaczęło sie 1,5 roku temu gdy trafiłam do tego okropnego miejsca. Cały czas mnie zwodzili, codziennie mówili co innego, po 2 tygodniach miałam atak nerwowy z całego tego napięcia, które mi zgotowali, bo a to łożysko stare, a to ciąża długo trwa, a to podajemy oksytocynę, a potem jednak nie. W końcu którejś nocy o 1 odeszły mi zielone wody płodowe, co nie spowodowało, żadnej reakcji wśród personelu. Położyli mnie w pokoju w którym czeka się na rozpoczęcie porodu i zaczęli szprycować oksytocyną – było strasznie, bo prawie od początku miałam potworne bóle, a nie miałam rozwarcia. Lały się ze mnie wody płodowe, więc poprosiłam położną o zmianę podkładów na ktorych leżałam na co ona z kpiną stwierdziła: „kupa, siku, wydzieliny – taki oddział, czego się pani spodziewała?” – szok. Przyszedł ordynator, odkrył mnie, żeby sprawdzić, czy coś się dzieje i zamarł – „ale bagno!”, to był jego komentarz. Zawołał położne, żeby natychmiast zmieniły mi podkłady, bo leżałam w jakichś 5 cm wydzielin. Po wymianie podkładów położna zapytała, czy mam wybraną swoją położną, powiedziałam, że nie, na co ta się wściekła i wyszła – w końcu przecież będzie musiała wykonywać pracę za którą dostaje wynagrodzenie! Nie pamiętam jej nazwiska, ale to blondynka z krótkimi włosami, dość masywnej postury – matka trzech córek.
O 6 pozwolili mi zadzwonić do męża, żeby przyjechał. Cały czas miałam bóle, ale bez rozwarcia. Przyjechał mąż i przenieśli mnie na salę porodową. Łaskawie zgodzili się na znieczulenie, za które musiałam zapłacić, choć jak się później dowiedziałam przysługiwało mi ze wskazań medycznych darmowe. Znieczulenie, które zdaniem anestezjolog miało działać 2,5 do 3 godzin działało 1,5 godziny miałam podawane kilkakrotnie. Ok godziny 18 lekarz zabronił podawania mi oksytocyny, bo nie będę czuła że rodzę – jak sam stwierdził. Nadal nie miałam rozwarcia – wszyscy się na mnie darli, żebym parła, że się nie staram, że przyduszę dziecko. Ja nie miałam już na nic siły. Z całej tej bezsilności krzyczałam tylko pomocy – właściwie to wyłam jak zażynane zwierze. Ból był nie do zniesienia, a ktoś wydarł się na mnie, żebym się tak nie darła, bo nie ma powodu. O 20 przyszedł lekarz, popatrzył i powiedział, że zrobi tylko obchód i wróci. Dowiedziałam się już po porodzie, że żadnego obchodu nie było – po prostu przeciągał, bo liczył, że zmiękniemy i zapłacimy za cesarkę (wiem, to na pewno, bo leżałam z dziewczyną, której koleżanka zapłaciła). I w końcu o 21.05 zrobili mi cesarkę – po 21 godzinach koszmaru!!! Pałaszewski – lekarz, który odbierał mój poród wogóle nie powinien być lekarzem, to jakiś rzeźnik bez uczuć. W tym szpitalu jest dobrze, jak poród jest szybki i bez komplikacji, bo jeśli jest inaczej, bo upodlą i umordują człowieka jak tylko się da. Uważajcie na Pałaszewskiego – to sadysta z piekła rodem. Nie miał żadnych skrupułów, choć jak sam mi po porodzie powiedział – nie miałam szans urodzić naturalnie, bo dziecko było duże (4100), ja mam za wąskie biodra, łożysko było gdzieś przyrośnięte i .... lista powodów była dość długa. Nawet mu oko nie mrugnęło. Mam nadzieję, że życie mu odpłaci, za to co robi. Nie byłam jedyna. Nawet na mojej sali leżała dziewczyna, która przeszła podobne piekło, tyle że jej dziecko nie miało tyle szczęścia co moje, bo dostało 1 punkt. Moje dzięki Bogu jest zdrowe. Omijajcie ten szpital z daleka!
napisał/a: MajaNowa 2014-05-13 09:11
agnieszka369 napisal(a):Niedługo będe rodzić i nie wiem który wybrać szpital.Wstępnie wybraliśmy z mężem szpital przy ul.Inflanckiej(tam rodziliśmy poprzednie dziecko).Czy to dobry wybór?


Czasami nie jest łatwo dobrze wybrać