Jesienne mamusie 2013
napisał/a:
Aniinka
2013-12-12 21:39
Netinko ja na 100% będę ostatnia....Ankasos na bank już synka tuli....u mnie nic się nie dzieje. jestem już tak wymęczona,że masakra. Bolą biodra, brzuch jak na okres już tyle dni boli i nic....ehhhh
napisał/a:
Monika1984r
2013-12-13 19:49
hej my dziś po wizycie ehh mały nie przybiera na wadzę mniej waży niż w czasie wypisu teraz mamy w wtorek znowu iść na ważenie. sama myślę co źle robię przy karmieniu staram się na każde jego żądanie karmić.
Aniinka już ty też niedługo będziesz tuliła swoje maleństwo :)
Aniinka już ty też niedługo będziesz tuliła swoje maleństwo :)
napisał/a:
Aniinka
2013-12-15 14:01
Ankasos urodziła synka 13.12.13 4400g i 62 cm
Moja Sara przyszła na świat wczoraj 14.12.13 godz. 11.15 3980g i(ale zwazona dopiero po kupie ;) ) 55cm. W domu :)
Moja Sara przyszła na świat wczoraj 14.12.13 godz. 11.15 3980g i(ale zwazona dopiero po kupie ;) ) 55cm. W domu :)
napisał/a:
SmerfetkaMaruda
2013-12-15 20:24
Dziewczyny ogromne gratulacje!
No i mamy nowy rekord wagowy na watku, musi byc kawal chlopa z tego Igorka :)
Czekamy na relacje z porodu i fotki. Niech maluszki Wam zdrowo rosna a Wy wracajcie szybko do formy!
No i tym milym akcentem zamykam liste :)
napisał/a:
Aniinka
2013-12-16 14:28
załączam opis naszego porodu....
Jak pamiętacie dziewczyny, miał być planowany poród w domu, tak jak z pozostałą dwójką, ale kiedy w sobotę rano zadzwoniłam do naszej położnej powiedziała, że ma jakieś spotkanie i nie dojedzie do nas....jednym słowem wystawiła nas do wiatru. kazała jechać do szpitala gdyby akcja się rozkręciła. Rozmawiałam z nią o 9.30 i nie byłam pewna czy coś z tych słabiutkich skurczów bedzie, skurcze były naprawdę minimalne, z tym, że regularne co 5minut, ale ledwie odczuwalne, nawet nie mogę powiedzieć że one bolały, bo nie bolały, raczej taki dyskomfort sprawiały. jak rodziłam synka to od takich skurczów do tych rozwierających szyjkę minęło kilka godzin, ale na wszelki wypadek wysłałam męża żeby dzieci do teściów zaprowadził.nie było go może 20-25minut, w tym czasie dopakowałam torbę naszykowałam sobie ciuchy i poszłam pod prysznic, żeby się ogarnąć.
kiedy wyszłam z brodzika to miałam taki skurcz ze az mnie powalił na kolana (dosłownie), był potworny ale trwał z 10 sekund tylko. wstałam ubrałam stanik, bluzke i rozczesałam włosy i kolejny taki skurcz, znowu do klęku(siła skurczu jak fala tsunami normalnie) akurat wszedł mąż i jak mnie zobaczył, zaczał poganiac, bo doskonale pamietał, że to już niedługo. pomógł mi ubrac majtki, skarpety, spodnie, zebrał reszte rzeczy a ja w tym czase kolejne 3-4 takie skurcze. on się nawet nie rozbierał tylko w butach i kurtce, wział moje buty, a ja sobie uświadomiłam, że nie dojedziemy do szpitala! czułam po prostu, że za chwilę będzie po sprawie!
do szpitala mamy 15km, przez wioski, a do tego sobota rano ruch duży, co najmniej pół godziny w aucie, nie widziałam szans.....
powiedział lekko wystraszoiny ok, to zostańmy, bo lepiej chyba tu w domu, niż w aucie, kiedy na zewnątrz temp 2st...zerwałam dosłownie z siebie ciuchy i wskoczyłam z powrotem pod prysznic, ledwie odkręciłam wodę pękł worek owodniowy i polały się wody, 4 parte i na 5 pokazała nam się (a właściwie męzowi, bo ja rodziłam stojąc,pochylona w przód i oparta o ścianę,a m kucał za mną) czarna kudłata główka, 6skurcz wyszła głowa, 7 skurcz i mąż trzymał w rękach naszą córeczkę....po 5 minutach urodziło się łożysko.
mała zważona dopiero 17stej, po pierwszej kupie, więc pewnie gdyby była ważona po porodzie byłoby ponad 4 kg
o 20stej był u nas neonatolog, zbadał. wszystko ok, z nią i ze mną
wrażenia niesamowite.....nie planowaliśmy tego, ale było pięknie....mój mąż jest cudowny.... najpiękniejszy i najbardziej niespodziewany z moich trzech porodów
Jak pamiętacie dziewczyny, miał być planowany poród w domu, tak jak z pozostałą dwójką, ale kiedy w sobotę rano zadzwoniłam do naszej położnej powiedziała, że ma jakieś spotkanie i nie dojedzie do nas....jednym słowem wystawiła nas do wiatru. kazała jechać do szpitala gdyby akcja się rozkręciła. Rozmawiałam z nią o 9.30 i nie byłam pewna czy coś z tych słabiutkich skurczów bedzie, skurcze były naprawdę minimalne, z tym, że regularne co 5minut, ale ledwie odczuwalne, nawet nie mogę powiedzieć że one bolały, bo nie bolały, raczej taki dyskomfort sprawiały. jak rodziłam synka to od takich skurczów do tych rozwierających szyjkę minęło kilka godzin, ale na wszelki wypadek wysłałam męża żeby dzieci do teściów zaprowadził.nie było go może 20-25minut, w tym czasie dopakowałam torbę naszykowałam sobie ciuchy i poszłam pod prysznic, żeby się ogarnąć.
kiedy wyszłam z brodzika to miałam taki skurcz ze az mnie powalił na kolana (dosłownie), był potworny ale trwał z 10 sekund tylko. wstałam ubrałam stanik, bluzke i rozczesałam włosy i kolejny taki skurcz, znowu do klęku(siła skurczu jak fala tsunami normalnie) akurat wszedł mąż i jak mnie zobaczył, zaczał poganiac, bo doskonale pamietał, że to już niedługo. pomógł mi ubrac majtki, skarpety, spodnie, zebrał reszte rzeczy a ja w tym czase kolejne 3-4 takie skurcze. on się nawet nie rozbierał tylko w butach i kurtce, wział moje buty, a ja sobie uświadomiłam, że nie dojedziemy do szpitala! czułam po prostu, że za chwilę będzie po sprawie!
do szpitala mamy 15km, przez wioski, a do tego sobota rano ruch duży, co najmniej pół godziny w aucie, nie widziałam szans.....
powiedział lekko wystraszoiny ok, to zostańmy, bo lepiej chyba tu w domu, niż w aucie, kiedy na zewnątrz temp 2st...zerwałam dosłownie z siebie ciuchy i wskoczyłam z powrotem pod prysznic, ledwie odkręciłam wodę pękł worek owodniowy i polały się wody, 4 parte i na 5 pokazała nam się (a właściwie męzowi, bo ja rodziłam stojąc,pochylona w przód i oparta o ścianę,a m kucał za mną) czarna kudłata główka, 6skurcz wyszła głowa, 7 skurcz i mąż trzymał w rękach naszą córeczkę....po 5 minutach urodziło się łożysko.
mała zważona dopiero 17stej, po pierwszej kupie, więc pewnie gdyby była ważona po porodzie byłoby ponad 4 kg
o 20stej był u nas neonatolog, zbadał. wszystko ok, z nią i ze mną
wrażenia niesamowite.....nie planowaliśmy tego, ale było pięknie....mój mąż jest cudowny.... najpiękniejszy i najbardziej niespodziewany z moich trzech porodów
napisał/a:
SmerfetkaMaruda
2013-12-16 15:36
Wow Aniinko, spisaliscie sie na medal! Widac Sara to taka niespodzianka u Was od poczatku do konca :)
Szkoda tylko, ze polozna zachowala sie niezbyt w porzadku... No i dobrze, ze to Wasz juz trzeci porod to mieliscie wprawe. Jeszcze raz gratuluje jestes bardzo dzielna!
napisał/a:
Aniinka
2013-12-17 00:00
oj tak Sara jest niespodzianką od samego początku..właśnie zaraz po jejnarodzinach rozmawialiśmy z mężem o tym. pojawiła się niespodziewanie, potem miała być chłopcem, wg gina miała wyjść nieco wcześniej dlatego często słyszłam byle dochodzić do 37tc, a na koniec wybrała takie okoiczności porodu.
ale dzięki temu przeżyliśmy magiczną sobotę :) cieszę się i Bogu dziękuję, że mam takiego męża i że wszystko poszło bez powikłań....
ona jest cudna. śliczniutka :D i póki co bardzo grzeczna, pięknie ssie i pięknie śpi. Julek jeszcze nie kuma, nie jest zazdrosny, cycują sobie razem. już zaliczyłam podwójne karmienie. dobrze, że ten mój synekjeszcze ssie,bo mam taki nawał, że masakra. nawet we dwoje rady nie dają i cyce bolą okropnie
napisał/a:
Aniinka
2013-12-17 00:02
napisał/a:
SmerfetkaMaruda
2013-12-17 13:53
Jaka fajniutka :)
napisał/a:
Monika1984r
2013-12-17 19:24
Aniinka śliczna córeczka A mąż spisał się :)
U nas z wagą nadal spadek mamy skierowanie do poradni aby sprawdzili czy znowu żółtaczka się nie rozwija ehh.
Wczoraj wogóle to temp dostałam i wyszło że miałam zapalenie piersi które nie odczuwałam odrazu zaopatrzyłam sie w laktator i mleko. Wczoraj jak dostał mleko to spał ponad 5h. potem w nocy od 3 nie spał he.
Dziś wogóle pediatra powiedział że mójego pokarmu jest za mało bo on powinien 100 ml jeść a ja z dwóch piersi odciągam niecałe 50 ehh
U nas z wagą nadal spadek mamy skierowanie do poradni aby sprawdzili czy znowu żółtaczka się nie rozwija ehh.
Wczoraj wogóle to temp dostałam i wyszło że miałam zapalenie piersi które nie odczuwałam odrazu zaopatrzyłam sie w laktator i mleko. Wczoraj jak dostał mleko to spał ponad 5h. potem w nocy od 3 nie spał he.
Dziś wogóle pediatra powiedział że mójego pokarmu jest za mało bo on powinien 100 ml jeść a ja z dwóch piersi odciągam niecałe 50 ehh
napisał/a:
Netinka
2013-12-17 19:58
Aninko moja kochana dzielna! popłakałam sie jak zobaczyłam zdjecie na fb!Gratulacje moja droga! a mąż bardzo dzielny!!!!! Sara prześliczniutka!
Monia biedna współczuje problemów z karmieniem!
Moj mały ma chore gardło i mam sajgon od 2 dni :(
Monia biedna współczuje problemów z karmieniem!
Moj mały ma chore gardło i mam sajgon od 2 dni :(
napisał/a:
ankasos25
2013-12-18 09:36
Czesc dziewczyny
wzieli mnie na oddział 11-tego myślałam ze bedą wywoływać a oni że czekamy alez byłam w********************************iona bo wiedziałam ze będą czekać nie wiadomo ile...łaziłam non stop po schodach a tam 5 pięter bo wiedziałam ze kuźwa muszę szybko urodzić
13-tego (notabene w piątek ) zaczął mi odchodzić czop. poszłam do badania po obchodzie i leżąc na koźle lekarz pyta czy chcę urodzić wiec ja ze jasne ze tak i przebił pecherz poszłam na dół na porodówkę i się zaczęły odrazu meba kur*wa bolesne skurcze co minute, i rozwarcie co chwilę się powiekszało, przyszedł lekarz zrobił rozwarcie na 7 ja już wyłam z bólu chodzić nie mogłam, zeszła ledwo z łózka na piłkę skoczyłam dwa razy i czuję parte woła położną i ta zebym weszła na łózko to sie zbadamy ledwo się wdrapałam bo nie umiałam ta bada a tu już główka i szybka akcja raz dwa się zbiegli kilka parć i Igor byl na swiecie od przebicia pecherza cała akcja trwała troche ponad 4 godziny.
Ważyła moja "kruszynka" 4400 i ma 62 cm
ogólnie czuje się dobrze ale dupsko boli jak cholera
ps wyszłam dopiero wczoraj dlatego nie pisałam wcześniej
wzieli mnie na oddział 11-tego myślałam ze bedą wywoływać a oni że czekamy alez byłam w********************************iona bo wiedziałam ze będą czekać nie wiadomo ile...łaziłam non stop po schodach a tam 5 pięter bo wiedziałam ze kuźwa muszę szybko urodzić
13-tego (notabene w piątek ) zaczął mi odchodzić czop. poszłam do badania po obchodzie i leżąc na koźle lekarz pyta czy chcę urodzić wiec ja ze jasne ze tak i przebił pecherz poszłam na dół na porodówkę i się zaczęły odrazu meba kur*wa bolesne skurcze co minute, i rozwarcie co chwilę się powiekszało, przyszedł lekarz zrobił rozwarcie na 7 ja już wyłam z bólu chodzić nie mogłam, zeszła ledwo z łózka na piłkę skoczyłam dwa razy i czuję parte woła położną i ta zebym weszła na łózko to sie zbadamy ledwo się wdrapałam bo nie umiałam ta bada a tu już główka i szybka akcja raz dwa się zbiegli kilka parć i Igor byl na swiecie od przebicia pecherza cała akcja trwała troche ponad 4 godziny.
Ważyła moja "kruszynka" 4400 i ma 62 cm
ogólnie czuje się dobrze ale dupsko boli jak cholera
ps wyszłam dopiero wczoraj dlatego nie pisałam wcześniej