kEczAp

napisał/a: ~krys 2012-06-12 11:52
Nixe wrote:

>
> Użytkownik "krys" napisał w wiadomości
> news:4fd6fa38$0$1208$65785112@news.neostrada.pl...
>> Nixe wrote:
>>
>>> To samo z kapustą kiszoną czy ogórkami. Dawniej przecież (ale i teraz
>>> też się to praktykuje) kisiło się jesienią w beczkach na całą zimę i
>>> wiosnę, brało się po trochu z tych beczek co jakiś czas - czy komuś się
>>> kapusta czy ogórki zepsuły przez ten kilka miesięcy? Nie sądzę.
>
>> Kapusta się psuje. I dobrze.
>
> No fakt, ale to głównie Anglikom się psuje
>

Ja Anglik nie jestem, za to mam co roku beczkę kapusty. Nie pozwalam jej
sie zepsuć, ale usiłowania są. A już taka z wecka, to teraz dwa dni od
otwarcia w lodówce nie wytrzyma.

--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~Nixe" 2012-06-12 12:51

Użytkownik "krys" napisał w wiadomości
> Nixe wrote:
>
>>
>> Użytkownik "krys" napisał w wiadomości
>> news:4fd6fa38$0$1208$65785112@news.neostrada.pl...
>>> Nixe wrote:
>>>
>>>> To samo z kapustą kiszoną czy ogórkami. Dawniej przecież (ale i teraz
>>>> też się to praktykuje) kisiło się jesienią w beczkach na całą zimę i
>>>> wiosnę, brało się po trochu z tych beczek co jakiś czas - czy komuś się
>>>> kapusta czy ogórki zepsuły przez ten kilka miesięcy? Nie sądzę.
>>
>>> Kapusta się psuje. I dobrze.
>>
>> No fakt, ale to głównie Anglikom się psuje
>>
>
> Ja Anglik nie jestem, za to mam co roku beczkę kapusty. Nie pozwalam jej
> sie zepsuć, ale usiłowania są. A już taka z wecka, to teraz dwa dni od
> otwarcia w lodówce nie wytrzyma.

Ale zaraz, Ty mówisz teraz o takim psuciu się faktycznym (pleśń, gnicie
itp.) czy "psuciu się" czyli po prostu kiśnięciu kapusty (bo dla takiego
angola to po prostu zepsuta kapusta)?
Bo ja pisałam o tym pierwszym, ale sądziłam, że Ty o tym drugim

N.
napisał/a: ~krys 2012-06-12 13:30
Nixe wrote:

>
> Ale zaraz, Ty mówisz teraz o takim psuciu się faktycznym (pleśń, gnicie
> itp.) czy "psuciu się" czyli po prostu kiśnięciu kapusty (bo dla takiego
> angola to po prostu zepsuta kapusta)?
> Bo ja pisałam o tym pierwszym, ale sądziłam, że Ty o tym drugim

Ja mówię o tym, że "zepsuta" kapusta też się psuje.
Ale sie namotało!

--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-12 13:54
Dnia Tue, 12 Jun 2012 05:48:43 +0000 (UTC), tomjas napisał(a):

> On Mon, 11 Jun 2012 22:44:33 +0200, Ikselka wrote:
>> Dnia Mon, 11 Jun 2012 13:08:29 -0700 (PDT), czeremcha napisał(a):
>>
>>> A ocet? Przecież to też konserwant.
>>
>>
>> Ależeco z tym octem?
> Ocet w kechupie. Dlatego się nie psuje.

To wiem. No Amerykę odkrywasz mi.
Nie wiem, do czego się odnosiła wypowiedź "A ocet?..." - bo nie było
cytatu
--
XL
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-12 13:55
Dnia Tue, 12 Jun 2012 08:43:54 +0200, gosmo napisał(a):

> Z powidłami też inna
> historia, przecież były pasteryzowane i są szczelnie zamknięte, więc
> bakterie wybite i nie ma możliwości dostania się grzybków/pleśni/bakterii z
> zewnątrz.

Tyle ze chodziło o NAPOCZĘTY słoik powideł :-]
--
XL
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-12 13:57
Dnia Tue, 12 Jun 2012 09:23:59 +0200, Nixe napisał(a):

> Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości
> news:fpiwcfideaab$.1jibc6w4lu7u0.dlg@40tude.net...
>> Dnia Mon, 11 Jun 2012 08:34:13 +0200, Nixe napisał(a):
>>
>>> "lamia" napisał w wiadomości
>>> news:jr2uon$qsm$1@node2.news.atman.pl...
>>>
>>>> Toteż zastanawia mnie, jakim cudem ( - cudem chemii oczywiście)
>>>> rozpoczęty
>>>> ketchup mógł stać ROK i nie mieć żandych znaków mieszkańców czy zpesucia
>>>> (i pięknie pachnieć - jak świeżutki).
>>>
>>> Podobnie jak powidła śliwkowe mojej mamy.
>>> O kapuście kiszonej nie wspominając.
>>> Ileż tam musi być chemii ...
>>>
>>
>> Chcesz powiedzieć, że NAPOCZĘTE powidła czy kapusta się nie psują? -
>> ojjj....
>
> No jakoś nie.
> Może dlatego, że nie wsadzamy tam naszych dziobów ani oblizanych sztućców?
>

My też nie. Jednak po otwarciu słoika wchodzą tam (z powietrza) pleśnie i
bakterie w całości, nie tylko ich dzioby.


--
XL
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-12 13:59
Dnia Tue, 12 Jun 2012 09:29:52 +0200, Nixe napisał(a):

> Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości
> news:1s0v6puykywsj$.twe7tkgluie1.dlg@40tude.net...
>
>> (mleko np w RPA np za cholerę nie ukisło, tylko się psuło -
>> osobiste traumatyczne doświadczenie stęsknionego za zsiadłym Teścia z
>> pobytu lata temu w RPA),
>
> A skąd Twój teść w RPA miał_świeże_mleko_prosto_od_krowy?

Tam też MAJĄ KROWY, a nawet mleko - i nawet w sklepie :-]


>
>> w powietrzu już sobie u nas nie fruwają jak
>> niegdyś, więc trzeba sobie kultury kupić w necie albo szczepić kupnym
>> zakwasem mlecznym, sprzedawanym w opakowaniach jak jogurty.
>
> Przesadzasz.
> Mojej babci nadal wychodzi normalne zsiadłe mleko bez żadnych kultur czy
> zakwasów.
>

To kup w sklepie mleko pasteryzowane (czyli nie UHT), i sobie zrób kwaśne.


--
XL
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-12 14:00
Dnia Tue, 12 Jun 2012 09:34:48 +0200, Nixe napisał(a):

> "gosmo" napisał w wiadomości
> news:jr6oes$6ju$1@news2.ipartners.pl...
>
>> To zupełnie inna historia. Mleko w procesie pasteryzacji/UHT traci
>> bakterie mlekowe które powodują jego zsiadanie,
>
> No nie, ale chyba XL nie miała na myśli nastawiania mleka UHT na zsiadłe.
> O taki brak elementarnej wiedzy jej nie podejrzewam.
>
>> Z powidłami też inna historia, przecież były pasteryzowane i są szczelnie
>> zamknięte, więc bakterie wybite i nie ma możliwości dostania się
>> grzybków/pleśni/bakterii z zewnątrz.
>
> Jasne, że jak się będzie jadło łyżeczką prosto ze słoika, to się w końcu
> zepsują. Ale otwierane i zamykane ponownie niekoniecznie.
> To samo z kapustą kiszoną czy ogórkami. Dawniej przecież (ale i teraz też
> się to praktykuje) kisiło się jesienią w beczkach na całą zimę i wiosnę,
> brało się po trochu z tych beczek co jakiś czas - czy komuś się kapusta czy
> ogórki zepsuły przez ten kilka miesięcy? Nie sądzę.
>
> N.

Owszem, kapusta się psuła - niekiedy zachodziła w niej fermentacja masłowa.
A i ogórki potrafiły się zepsuć=zmięknąć na galaretę.
--
XL
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-12 14:04
Dnia Tue, 12 Jun 2012 10:10:26 +0200, krys napisał(a):

> Ikselka wrote:
>
>> Np Żelfixu. Niektórzy robią powidła na tym, o zgrozo.
>
> Ciekawe. Powidła, to powidła.

Niektórzy uwazają, że jak rozgotują sliwki i dodadzą żelfiksu, to mają
własnie powidła. Ja do nich oczywiście nie należę, moje powidła to
zagęszczona do stanu "stojącego" (i bez grama cukru!) masa śliwkowa.
Ale kiedy zapomniany słoik w lodówce stoi zbyt długo, to spleśnieje i nie
ma przeproś. I dobrze.

> Ja na żelfixie robię dżemy. Bo lubię dżem z owoców, a nie ze sklepu
> Powidła tez lubię, i robię, ale używam ich do innych celów.
>
> ...w powietrzu już sobie u nas nie fruwają jak
>> niegdyś, więc trzeba sobie kultury kupić w necie albo szczepić kupnym
>> zakwasem mlecznym, sprzedawanym w opakowaniach jak jogurty.
>
> Fruwają, fruwają. Jakbyś inaczej ogórki, kapustę czy zakwas na chleb
> ukisiła? Tyle, że tej farby z kartonu to żadna szanyjhąca się bakteria nie
> ruszy.

Ja robię mleko zsiadłe z pasteryzowanego sklepowego z Końskich, u nas
najlepsze jeśli chodzi o "sklepowe".
--
XL
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-12 14:05
Dnia Tue, 12 Jun 2012 11:52:52 +0200, krys napisał(a):

> Nixe wrote:
>
>>
>> Użytkownik "krys" napisał w wiadomości
>> news:4fd6fa38$0$1208$65785112@news.neostrada.pl...
>>> Nixe wrote:
>>>
>>>> To samo z kapustą kiszoną czy ogórkami. Dawniej przecież (ale i teraz
>>>> też się to praktykuje) kisiło się jesienią w beczkach na całą zimę i
>>>> wiosnę, brało się po trochu z tych beczek co jakiś czas - czy komuś się
>>>> kapusta czy ogórki zepsuły przez ten kilka miesięcy? Nie sądzę.
>>
>>> Kapusta się psuje. I dobrze.
>>
>> No fakt, ale to głównie Anglikom się psuje
>>
>
> Ja Anglik nie jestem, za to mam co roku beczkę kapusty. Nie pozwalam jej
> sie zepsuć, ale usiłowania są. A już taka z wecka, to teraz dwa dni od
> otwarcia w lodówce nie wytrzyma.

Oczywiście. I ma prawo.
--
XL
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-12 14:05
Dnia Tue, 12 Jun 2012 12:51:01 +0200, Nixe napisał(a):

> Użytkownik "krys" napisał w wiadomości
> news:4fd71175$0$1299$65785112@news.neostrada.pl...
>> Nixe wrote:
>>
>>>
>>> Użytkownik "krys" napisał w wiadomości
>>> news:4fd6fa38$0$1208$65785112@news.neostrada.pl...
>>>> Nixe wrote:
>>>>
>>>>> To samo z kapustą kiszoną czy ogórkami. Dawniej przecież (ale i teraz
>>>>> też się to praktykuje) kisiło się jesienią w beczkach na całą zimę i
>>>>> wiosnę, brało się po trochu z tych beczek co jakiś czas - czy komuś się
>>>>> kapusta czy ogórki zepsuły przez ten kilka miesięcy? Nie sądzę.
>>>
>>>> Kapusta się psuje. I dobrze.
>>>
>>> No fakt, ale to głównie Anglikom się psuje
>>>
>>
>> Ja Anglik nie jestem, za to mam co roku beczkę kapusty. Nie pozwalam jej
>> sie zepsuć, ale usiłowania są. A już taka z wecka, to teraz dwa dni od
>> otwarcia w lodówce nie wytrzyma.
>
> Ale zaraz, Ty mówisz teraz o takim psuciu się faktycznym (pleśń, gnicie
> itp.) czy "psuciu się" czyli po prostu kiśnięciu kapusty (bo dla takiego
> angola to po prostu zepsuta kapusta)?
> Bo ja pisałam o tym pierwszym, ale sądziłam, że Ty o tym drugim
>
> N.

Boszsz...
--
XL
napisał/a: ~Stefan" 2012-06-12 14:39

Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości
> Dnia Tue, 12 Jun 2012 08:43:54 +0200, gosmo napisał(a):
>
>> Z powidłami też inna
>> historia, przecież były pasteryzowane i są szczelnie zamknięte, więc
>> bakterie wybite i nie ma możliwości dostania się grzybków/pleśni/bakterii
>> z
>> zewnątrz.
>
> Tyle ze chodziło o NAPOCZĘTY słoik powideł :-]
Jak mój śp Ojciec nastawiał winko, to działy się tam dziwne rzeczy, niby się
nie psuło, ale z biegiem czasu strasznie wodniste się robiło, i to przez
parę lat, dopóki nie wprowadził mnie w arkana szlachetnej sztuki domowego
wina i nalewek.
A w Piśmie pisze: raz otwartego, nigdy nie zamykaj, spożyj do końca a zdrów
będziesz.
pozdr
Stefan