Od owoców się tyje bardziej niż od cukru!

napisał/a: ~Bacz" 2005-08-13 10:02
http://www.wprost.pl/ar/?O=79512&C=57

Dietetyczna otyłość

Fruktoza, uważana dotychczas za niskokaloryczny słodzik, sprzyja tyciu
bardziej niż inne substancje słodzące! Badania przeprowadzone na University
of Cincinnati wykazały, że ten cukier wpływa niekorzystnie na metabolizm,
sprzyjając odkładaniu się tkanki tłuszczowej. Myszy pojone wodą z dodatkiem
fruktozy tyły szybciej niż te, którym dano do picia inne słodkie napoje,
choć spożywały w ten sposób mniej kalorii. Zdaniem uczonych, fruktoza działa
podobnie jak tłuszcz w pożywieniu - nie aktywuje w pełni układu, który
reguluje nasz apetyt za pomocą takich hormonów, jak leptyna, grelina i
insulina. (JAS)

Pozdr
Bacz



napisał/a: ~aratorn 2005-08-13 13:46
Bacz napisał(a):
> Zdaniem uczonych, fruktoza działa
> podobnie jak tłuszcz w pożywieniu - nie aktywuje w pełni układu, który
> reguluje nasz apetyt za pomocą takich hormonów, jak leptyna, grelina i
> insulina. (JAS)

Jeśli tak, to dlaczego jedząc tłuszcz chudnę?
Nie podważam zdania uczonych, co do szkodliwości fruktozy, bo się z tym
zgadzam, ale porównywanie jej działania na organizm do tłuszczu, to
przesada.
Tomek
napisał/a: ~Sowa" 2005-08-13 14:08

Użytkownik "aratorn" napisał w wiadomości
> Bacz napisał(a):
>> Zdaniem uczonych, fruktoza działa
>> podobnie jak tłuszcz w pożywieniu - nie aktywuje w pełni układu, który
>> reguluje nasz apetyt za pomocą takich hormonów, jak leptyna, grelina i
>> insulina. (JAS)
>
> Jeśli tak, to dlaczego jedząc tłuszcz chudnę?

A czemu ja nie tyję a nawet wręcz przeciwnie choć napycham się owocami ile
dam radę?

> Nie podważam zdania uczonych, co do szkodliwości fruktozy, bo się z tym
> zgadzam,

A ja nie.

ale porównywanie jej działania na organizm do tłuszczu, to
> przesada.

Tak samo jak porównywanie jedzenia owoców przez ludzi do pojenia szczurów
słodzoną wodą. :>

Sowa
i maliny, i brzoskwinie, i śliwki, i gruszki, i arbuzy, i wiśnie, i jagody,
i jabłka , i co tam jeszcze bóg da ))

napisał/a: ~Wiktor S." 2005-08-13 16:06
> [...] i arbuzy [...]

Blee... jak ludzie mogą jeść takie paskudztwo, jednego kęsa nie mogę
przełknąć.




--
Azarien
napisał/a: ~Katarzyna_'Bastet'_Świderska 2005-08-13 16:16


Wiktor S. napisał(a):

>
> Blee... jak ludzie mogą jeść takie paskudztwo, jednego kęsa nie mogę
> przełknąć.
>
>
>

Fakt, czesto mozna trafic na niedobrego arbuza, a niektore okazy sa po
prostu wstretne. Moze na takie trafiales?

Najlepsze jakie jadlam to w Grecji. Kruche, slodkie, sok sciakajacy po
lokcie. Mniam.

No chyba, ze Tobie chodzi o ta slodycz... :)


--
pa!
Bastet_Milo "See you in space
http://bastet-milo.blog.pl cowboy..."
gg:408044 Cowboy Bebop
napisał/a: ~Bacz" 2005-08-13 18:20
Sowa napisał(a):

> A czemu ja nie tyję a nawet wręcz przeciwnie choć napycham się
> owocami ile dam radę?

Jeśli to "ile dam radę" oznacza np. 1 kg owoców dziennie
to znaczy że zjadasz ok. 50 do 100 g węglowodanów.

Patrz np. tabela tu:
http://dobradieta.pl/tabele.php?cmd=show_pgroup&main=8&sub=1

Nie jest to ilość od której musi się utyć, jeśli spożywa
się przy tym odpowiednią ilość białka i witamin
tak aby organizm mógł przetworzyć te węglowodany
na energię, a nie musiał zamieniać je na
tłuszcz (unika się w ten sposób tzw. otyłości ubogich).

Otyłości bogatych unikniemy jeśli przy spożywaniu
nawet dużej ilości węglowodanów nie spożywamy
znaczących ilości tłuszczów, tylko właśnie odpowiednią
ilość białka i witamin (jest to tzw. dieta japońska).

Pozdr
Bacz

napisał/a: ~Wiktor S." 2005-08-13 18:30
>> Blee... jak ludzie mogą jeść takie paskudztwo, jednego kęsa nie mogę
>> przełknąć.
>>
>>
>
> Fakt, czesto mozna trafic na niedobrego arbuza, a niektore okazy sa po
> prostu wstretne. Moze na takie trafiales?

Raczej nie; ostatnio jak mi mimo protestów wciśnięto kawałek arbuza (którym
się inni zajadali), musiałem go po kryjomu wyrzucić ;-/

Podobnie nie lubię zupy pomidorowej, ale jak muszę, to zjem.
Arbuza - nie.

Wiem, wybrzydzam...


--
Azarien

napisał/a: ~Sowa" 2005-08-13 19:20

Użytkownik "Bacz" napisał w wiadomości
> Sowa napisał(a):
>
>> A czemu ja nie tyję a nawet wręcz przeciwnie choć napycham się
>> owocami ile dam radę?
>
> Jeśli to "ile dam radę" oznacza np. 1 kg owoców dziennie
> to znaczy że zjadasz ok. 50 do 100 g węglowodanów.
>
> Patrz np. tabela tu:
> http://dobradieta.pl/tabele.php?cmd=show_pgroup&main=8&sub=1
>
> Nie jest to ilość od której musi się utyć, jeśli spożywa
> się przy tym odpowiednią ilość białka i witamin
> tak aby organizm mógł przetworzyć te węglowodany
> na energię, a nie musiał zamieniać je na
> tłuszcz (unika się w ten sposób tzw. otyłości ubogich).
>
> Otyłości bogatych unikniemy jeśli przy spożywaniu
> nawet dużej ilości węglowodanów nie spożywamy
> znaczących ilości tłuszczów, tylko właśnie odpowiednią
> ilość białka i witamin (jest to tzw. dieta japońska).

No -wła-śnie.
To znaczy prawie.
Nie wiem ile tego zjadam.
A tłuszczu sie nie boję. Kocham smażone, lubię masło, wszelkie sałatki i
zupy hojnie podlewam olejem, ilości zjadanego białka nie liczę, ale
faktycznie raczej staram się, żeby nie było go zbyt dużo.


Przy okazji : owoce to właśnie rewelacyjne źródło witamin , soli
mineralnych, makro i mikroelementów, antyutleniaczy, wody i odrobiny białka.
Nie wierzę, że można utyć na owocach, nawet jeśli stosuje się jakieś fikuśne
diety, o ile wliczy się szczerze wszystko co się zjadło a nie praktykuje
wybiórczą amnezję.
Mam wrażenie, że cały krzyk z tyciem po owocach i szkodliwością fruktozy to
po prostu wygodna wymówka, tudzież temat zastępczy.



--
Edyta Czyż
>>Sowa
/// A kiedy będziesz mieć problem /
klaśnij to urwie mu łeb / niech gna / bez łba ///
Janerka

napisał/a: ~Sowa" 2005-08-13 19:21

Użytkownik "Wiktor S." napisał w wiadomości
>>> Blee... jak ludzie mogą jeść takie paskudztwo, jednego kęsa nie mogę
>>> przełknąć.
>>>
>>>
>>
>> Fakt, czesto mozna trafic na niedobrego arbuza, a niektore okazy sa po
>> prostu wstretne. Moze na takie trafiales?
>
> Raczej nie; ostatnio jak mi mimo protestów wciśnięto kawałek arbuza
> (którym się inni zajadali), musiałem go po kryjomu wyrzucić ;-/
>
> Podobnie nie lubię zupy pomidorowej, ale jak muszę, to zjem.
> Arbuza - nie.
>
> Wiem, wybrzydzam...

E tam. Ja nie jadam bo nie lubię tylu rzeczy, ze wstyd się nawet przyznać.

--
Edyta Czyż
>>Sowa
/// A kiedy będziesz mieć problem /
klaśnij to urwie mu łeb / niech gna / bez łba ///
Janerka

napisał/a: ~Bacz" 2005-08-14 10:19
W artykule news:ddla4a$6ta$1@inews.gazeta.pl,
niejaki(a): Sowa z adresu napisał(a):

> Użytkownik "Bacz" napisał w wiadomości
> news:ddl6l0$cd5$2@news.onet.pl...
>> Sowa napisał(a):
>>
>>> A czemu ja nie tyję a nawet wręcz przeciwnie choć napycham się
>>> owocami ile dam radę?
>>
>> Jeśli to "ile dam radę" oznacza np. 1 kg owoców dziennie
>> to znaczy że zjadasz ok. 50 do 100 g węglowodanów.
>>
>> Patrz np. tabela tu:
>> http://dobradieta.pl/tabele.php?cmd=show_pgroup&main=8&sub=1
>>
>> Nie jest to ilość od której musi się utyć, jeśli spożywa
>> się przy tym odpowiednią ilość białka i witamin
>> tak aby organizm mógł przetworzyć te węglowodany
>> na energię, a nie musiał zamieniać je na
>> tłuszcz (unika się w ten sposób tzw. otyłości ubogich).
>>
>> Otyłości bogatych unikniemy jeśli przy spożywaniu
>> nawet dużej ilości węglowodanów nie spożywamy
>> znaczących ilości tłuszczów, tylko właśnie odpowiednią
>> ilość białka i witamin (jest to tzw. dieta japońska).
>
> No -wła-śnie.
> To znaczy prawie.
> Nie wiem ile tego zjadam.

Nie sądzę że więcej niż właśnie 1 kg dziennie.
Jeśli to było by jedyne źródło węglowodanów
w twojej diecie to naprawdę trudno by na tym utyć.

> A tłuszczu sie nie boję. Kocham smażone, lubię masło, wszelkie
> sałatki i zupy hojnie podlewam olejem, ilości zjadanego białka nie
> liczę, ale faktycznie raczej staram się, żeby nie było go zbyt dużo.

Od białka trudno utyć - dieta odchudzająca Atkinsona
jest oparta właśnie na dużej ilości białka.
Generalnie tyje się od dużej ilości węglowodanów,
ale nie zawsze (dieta japońska).
Na dietach niskowęglowodanowych takich jak
dieta optymalna, dieta Lutza czy dieta Atkinsona
nie tyje się choć są to diety, które pozwalają
jeść do woli (do zaspokojenia apetytu).

> Przy okazji : owoce to właśnie rewelacyjne źródło witamin , soli
> mineralnych, makro i mikroelementów, antyutleniaczy, wody i odrobiny
> białka. Nie wierzę, że można utyć na owocach, nawet jeśli stosuje się
> jakieś fikuśne diety, o ile wliczy się szczerze wszystko co się
> zjadło a nie praktykuje wybiórczą amnezję.
> Mam wrażenie, że cały krzyk z tyciem po owocach i szkodliwością
> fruktozy to po prostu wygodna wymówka, tudzież temat zastępczy.

Rzeczywiście dałem chyba niewłaściwy tytuł temu wątkowi.
Nie wiedziałem że łajdacy z przemysłu spożywczego
zaczęli produkować wyekstrahowany (100% cukru w cukrze :)
cukier z owoców czyli fruktozę i zaczęli ją reklamować jako środek
słodzący mniej szkodliwy niż cukier biały z buraków czyli
sacharozę.
Szkodliwość cukrów zależy od ich ilości. Pewne
ilości węglowodanów są nawet konieczne dla organizmu.

Pozdr
Bacz



napisał/a: ~Marcin_'Cooler'_Kuliński 2005-08-14 11:15
Bacz pisze:

> Na dietach niskowęglowodanowych takich jak
> dieta optymalna, dieta Lutza czy dieta Atkinsona

Ta "optymalna" to dieta Kwasnickiego?
napisał/a: ~Jurek" 2005-08-19 07:44

"Sowa" a écrit dans le message de news:
ddla6c$755$1@inews.gazeta.pl...
> E tam. Ja nie jadam bo nie lubię tylu rzeczy, ze wstyd się nawet przyznać.

jest czego sie wstydzic :(

Jurek