Re:_moje_małżeństwo_to_jakaś_paranoja!

napisał/a: ~Dariusz Drzemicki" 2005-06-04 22:14
Użytkownik "Eulalka" napisał w wiadomości
>> Właściwie po co? Po co mamy się przekonywać? Próbowałem na początku
>> wątka,
>> bo Twoja wypowiedź o rodzinie była IMO mocno kontrowersyjna, ale okazuje
>> się, że mamy zupełnie inne systemy wartości, co innego jest dla nas
>> istotne
>> i gadamy w różnym języku.
>
> Bo ta dyskusja to negocjacje pozycyjne - żadna ze stron zdania nie zmieni,
> jednynie bardziej będzie się okopywała na swoim stanowisku.

Ja nie okopuję się. Jestem gotowy uzasadniać swoje przekonania.


--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki

napisał/a: ~sveana 2005-06-04 22:18
Dariusz Drzemicki wrote:
> Użytkownik "sveana" napisał w wiadomości
> news:d7s9n5$982$2@inews.gazeta.pl...
>
>>>>> Kupa inwektyw, zero uzasadnienia.
>>>>
>>>> Wystarczy poczytać DD.
>>>
>>> I to jest uzasadnienie?
>>> Liczyłem, że stać Cię na więcej.
>>>
>> Aż tak małą wagę przywiązujesz do własnych słów i przekonań?
>
>
> Nie chodzi o moją wagę, ale o Twój brak uzasadnienia.
>

Ja nie potrzebuję uzasadniać tego, co widać w każdym Twoim poście. A Ty
jak zwykle nie łapiesz ironii.

How much fun are you to be with?



--
sveana
"A sword is a sword and nothing more.
Hope, compassion, and wisdom, born of experience, are the mightiest
weapons at hand." Viggo Mortensen
napisał/a: ~Eulalka 2005-06-04 23:05
Użytkownik Dariusz Drzemicki napisał:

> Ja nie okopuję się. Jestem gotowy uzasadniać swoje przekonania.
>
>
Druga strona też. Niemniej jednak przyznasz, że przekonań nie zmienisz?
Twoi adwersarze też nie.
Dyskusja więc wymianiła poglądy i nie doprowadzi do niczego więcej.

Eulalka
napisał/a: ~Dariusz Drzemicki" 2005-06-04 23:47
Użytkownik "Eulalka" napisał w wiadomości
> Użytkownik Dariusz Drzemicki napisał:
>
>> Ja nie okopuję się. Jestem gotowy uzasadniać swoje przekonania.
>>
> Druga strona też.

Jakoś nie mogę się doczekać.

> Niemniej jednak przyznasz, że przekonań nie zmienisz?

Nie przyznam, bo droga ku prawdze wciąż trwa.

> Twoi adwersarze też nie.

Dlaczego? Ślepy upór? Bo z argumentami to gorzej.

> Dyskusja więc wymianiła poglądy i nie doprowadzi do niczego więcej.

Nie wymieniła, przynajmniej jednej strony.

--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki

napisał/a: ~Eulalka 2005-06-05 00:47
Użytkownik Dariusz Drzemicki napisał:


> Dlaczego? Ślepy upór? Bo z argumentami to gorzej.

Wiara.
Wystarczy. Jak głęboko uwierzę, że są czarne dziury, to jak chcesz mnie
przekonać, że ich nie ma?
Na tym polega cały dings. Na wierze.
Umiesz wierzyć w dogmaty?
Fajnie.
Ja nie umiem. Jak nie dotknę, naukowo, logicznie nie przetłumaczę to nie
uwierzę. Nie potrafię.
I tym samym jasne jest, że do niczego mnie nie przekonasz. Bo ja tego
nie przyjmę.
I odwrotnie.
Ty wierzysz we własne poglądy, więc nie próbuję Ci narzucić swoich, bo i
tak ich nie przyjmiesz ani w nie nie uwierzysz.
Czasem zazdroszczę ludziom, którzy potrafią wierzyć tak na ślepo. Np. w
Trójcę. Dla mnie to po prostu wybitnie nielogiczna niedorzeczność. (z
całym szacunkiem).


> Nie wymieniła, przynajmniej jednej strony.

Hm.... no wiesz... nie musisz zmieniac przekonań czy wiary, ale czytanie
ze zrozumieniem by się jednak przydało. Bo tak to całe tłumaczenia na nic :(

Eulalka
napisał/a: ~Dariusz Drzemicki" 2005-06-05 11:22
Użytkownik "Eulalka" napisał w wiadomości
> Wiara.
> Wystarczy. Jak głęboko uwierzę, że są czarne dziury, to jak chcesz mnie
> przekonać, że ich nie ma?
> Na tym polega cały dings. Na wierze.

Na wierze i wiedzy. Obie powinny się dopełniać.
Inaczej można wpaść do sekty.

> Umiesz wierzyć w dogmaty?
> Fajnie.
> Ja nie umiem. Jak nie dotknę, naukowo, logicznie nie przetłumaczę to nie
> uwierzę. Nie potrafię.

Transcendencji empirycznie nie udowodnisz.
Ale przy pomocy filozofii można spróbować.

> I tym samym jasne jest, że do niczego mnie nie przekonasz. Bo ja tego nie
> przyjmę.

Trzeba by zacząć od początku, czyli od ontologii.
Dalsze wnioski to już konsekwencja.

> I odwrotnie.
> Ty wierzysz we własne poglądy, więc nie próbuję Ci narzucić swoich, bo i
> tak ich nie przyjmiesz ani w nie nie uwierzysz.

To zależy od argumentów. Bez uzasadnienia rzeczywiście nie przyjmę.

> Czasem zazdroszczę ludziom, którzy potrafią wierzyć tak na ślepo. Np. w
> Trójcę. Dla mnie to po prostu wybitnie nielogiczna niedorzeczność. (z
> całym szacunkiem).

Raczej nie potrafisz tego zrozumieć.
Spójrz na dzieci. Na początku też niewiele rozumią, ale ufają rodzicom.
Może przydałoby się trochę takiej postawy.
Zarówno ufność, ale i roztropność (na ile się da).

--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
napisał/a: ~Basia Z." 2005-06-06 12:48

Użytkownik "Dariusz Drzemicki" :

>
> Kupa inwektyw, zero uzasadnienia.
>

Zgadzam się, głównie kupa.

Oceniam to osobiście.

Gdybym na swojej drodze spotykała tylko takich "katolików" jak Ty już dawno
byłabym zarówno ja jak i moje dzieci w ogóle poza kościołem.
Np. nie ochrzciłabym dzieci, gdyby ksiądz robił mi trudności, a nie (tak jak
mój proboszcz) nie robił żadnych problemów.
Byłoby o dwie dusze w kościele mniej.

Człowiek w trudnej sytuacji czeka na podanie ręki a nie na inwektywy i na
pouczenia.

Pozdrowienia.

Basia

napisał/a: ~Dariusz Drzemicki" 2005-06-06 21:30
Użytkownik "Basia Z."
napisał w wiadomości news:d818s2$1n6d$1@news2.ipartners.pl...
> Np. nie ochrzciłabym dzieci, gdyby ksiądz robił mi trudności, a nie (tak
> jak
> mój proboszcz) nie robił żadnych problemów.
> Byłoby o dwie dusze w kościele mniej.

Nie chodzi o ilość.
Komu robisz łaskę?

> Człowiek w trudnej sytuacji czeka na podanie ręki a nie na inwektywy i na
> pouczenia.

Nie było inwektyw, a pouczenie służy uświadomieniu złego postępowania i
poprawie.
Ksiądz podał Ci rękę i nie stawiał wymagań.
Czy ta pomoc wpłynęła na Twoją poprawę?


--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
napisał/a: ~Basia Z." 2005-06-07 08:19

Użytkownik "Dariusz Drzemicki" :

>
> Nie chodzi o ilość.
> Komu robisz łaskę?
>

Nikomu.
Należę do takich ludzi, którzy jeśli ich wyrzucają drzwiami to nie wchodzę z
powrotem oknem.
Bardzo mi zależało na chrzcie moich dzieci, ale w sytuacji gdyby ksiądz
powiedział "nie" - to bym powiedziała "nie - to nie".
Być może to nadmierna ambicja, ale tak już jest - nie lubię o nic prosić.

> > Człowiek w trudnej sytuacji czeka na podanie ręki a nie na inwektywy i
na
> > pouczenia.
>
> Nie było inwektyw, a pouczenie służy uświadomieniu złego postępowania i
> poprawie.

"Pouczenie" może mieć bardzo rózną formę.
Mnie zresztą pouczać nie trzeba, doskonale wiem co robię w sprzeczności z
oficjalną wykładnią kościoła.
Jednak mimo tego nie uważam się za rozwiązłą.

> Ksiądz podał Ci rękę i nie stawiał wymagań.
> Czy ta pomoc wpłynęła na Twoją poprawę?

Przepraszam, a co miałam "poprawiać" ?
Moim grzechem jest to żyję z mężem, którego kocham.
Jesli o to chodzi to nie - nie poprawiłam się, nadal z nim żyję.

Pozdrowienia.

Basia
napisał/a: ~Dariusz Drzemicki" 2005-06-07 18:38
Użytkownik "Basia Z."
napisał w wiadomości news:d83dge$2rjs$1@news2.ipartners.pl...
> Należę do takich ludzi, którzy jeśli ich wyrzucają drzwiami to nie wchodzę
> z
> powrotem oknem.

A kto Ciebie wyrzuca? Przecież to Twój wybór.

> Bardzo mi zależało na chrzcie moich dzieci, ale w sytuacji gdyby ksiądz
> powiedział "nie" - to bym powiedziała "nie - to nie".

I nadal żyłabyś po swojemu.
W takim razie po co chrzest?

> Być może to nadmierna ambicja, ale tak już jest - nie lubię o nic prosić.

Wiem. Jest to bardzo trudne.

>> Ksiądz podał Ci rękę i nie stawiał wymagań.
>> Czy ta pomoc wpłynęła na Twoją poprawę?
>
> Przepraszam, a co miałam "poprawiać" ?
> Moim grzechem jest to żyję z mężem, którego kocham.
> Jesli o to chodzi to nie - nie poprawiłam się, nadal z nim żyję.

Czyli uważasz, że stosunek Kościoła do związków niesakramentalnych jest
niesłuszny?


--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
napisał/a: ~Basia Z." 2005-06-08 08:22

Użytkownik "Dariusz Drzemicki" :

> I nadal żyłabyś po swojemu.
> W takim razie po co chrzest?
>

Przepraszam, a co wspólnego ma jedno z drugim ?
Moje życie to moje życie (nawet jeśli nie jest całkiem zgodne z aktualną
wykładnią kościoła, bo żyję z mężem bez ślubu sakramentalnego).

Tymczasem życie moich dzieci - to życie moich dzieci - odrębnych ludzi,
jeden z synów już jest pełnoletni.
Są wychowywani po katolicku, chodzą regularnie do kościoła, przystępują do
sakramentów (oczywiscie wg swojego _odrębnego_ sumienia, czasem muszę im
przypominać).

Co w twoim zdaniu oznacza "żyć po swojemu" ?
Jesli masz na myśli że żyję z mężem nie w "białym małżeństwie" tylko
normalnie kochamy sie ze sobą to owszem można to nazwać "życiem po swojemu".

Acha - moi synowie tez widzą ten problem i na początku się dziwili że nie
mogę przystępować do kominiii św. (co było istotne w okresie ich I komunii)
Jak mieli około 10 lat im wytłumaczyłam dlaczego i zrozumieli.

> Czyli uważasz, że stosunek Kościoła do związków niesakramentalnych jest
> niesłuszny?
>

Nie mam na ten temat sprecyzowanego zdania. Po za tym "kościół" to bardzo
szerokie pojęcie.
Jak widać stosunek różnych osób w kościele i nawet różnych księży może być
bardzo, ale to bardzo różny.
W każdym razie powoli (moim zdaniem - za powoli) zaczyna się dostrzegać
problem osób takich jak ja.

A przede wszystkim większość osób, które miałam okazję spotkać i rozmawiać z
nimi nie potępia takich osób w sposób tak jednoznaczny jak Ty.

Pozdrowienia.

Basia
napisał/a: ~Dariusz Drzemicki" 2005-06-08 21:25
Użytkownik "Basia Z."
napisał w wiadomości news:d8621s$1ckd$1@news2.ipartners.pl...
> Przepraszam, a co wspólnego ma jedno z drugim ?

Niespójność własnego świdectwa z przykazaniami.

> Moje życie to moje życie (nawet jeśli nie jest całkiem zgodne z aktualną
> wykładnią kościoła, bo żyję z mężem bez ślubu sakramentalnego).
> Tymczasem życie moich dzieci - to życie moich dzieci - odrębnych ludzi,
> jeden z synów już jest pełnoletni.
> Są wychowywani po katolicku, chodzą regularnie do kościoła, przystępują do
> sakramentów (oczywiscie wg swojego _odrębnego_ sumienia, czasem muszę im
> przypominać).

Skoro tak, to dobrze. Często rodzice ze związków niesakramentalnych mają
dość chłodny stosunek do Kościoła i może on przełożyć się na dzieci.

> Co w twoim zdaniu oznacza "żyć po swojemu"?

Niekoniecznie zgodnie z przykazaniami.

> Jak widać stosunek różnych osób w kościele i nawet różnych księży może być
> bardzo, ale to bardzo różny.

Na czym polegają różnice?

> A przede wszystkim większość osób, które miałam okazję spotkać i rozmawiać
> z
> nimi nie potępia takich osób w sposób tak jednoznaczny jak Ty.

Nie potępiam. Przytaczam tylko stanowisko Kościoła, który przyjmuję.


--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki