Sąsiadki :-(

napisał/a: ~Marchewka" 2005-06-23 14:32
Użytkownik "Xena" napisał w
wiadomości news:d9cq8n$mmu$2@nemesis.news.tpi.pl...
> In news:d9cn5t$ppc$1@news.onet.pl,
> Marchewka napisał/a:
> > Użytkownik "Xena" napisał w
> > wiadomości news:d9c78s$t69$2@nemesis.news.tpi.pl...
> >> To tak jak z molami - nie da się zwalczyć - trza pokochać.
> >
> > Da się!
>
> Doprecyzuj co się da:
> a) zwalczyć sąsiadki
> b) zwalczyć mole
> c) pokochać sąsiadki
> d) pokochac mole
>
> Najsłabiej widze opcję b.
> Ale ja mam słaby wzrok.

Da się... b) zwalczyć mole. A sąsiadki być możne też się da pokochać.
Zależy, czy atrakcyjne...
Iwonka
napisał/a: ~Habeck Colibretto 2005-06-23 14:55
Dnia 23.06.2005, o godzinie 14.29.59, na pl.soc.rodzina, Marchewka
napisał(a):

> Sorry, Habeck, w takim razie to pytanie jest jeszcze bardziej bez sensu, bo
> ja nie mogę kimś innym. Po prostu.

Kurde Marchewka, to nie jest podchwytliwe pytanie. Odrobina wyobraźni i
już. :)

> Moja też się potrafi zezłościć i podobnie reaguje. Jednak sprawa dotyczy
> dzieci, które od razu leją _każde_ dziecko, które do nich podejdzie.
> Dorosłym też się obrywa - pewną babcię starszy chłopiec też uderzył.
> Nie ma co się wyzłośliwiać, Habeck, bo sprawa wcale nie jest śmieszna.
> EOT

EOT czy nie, ale śmieszna jest - z mojego punktu widzenia. Ja się pytam, a
Ty zamiast odpowiedzieć to piętrzysz problemy z odpowiedzią. A potem
przywalasz EOT bo odpowiedzieć nie potrafisz lub nie chcesz, lub boisz się,
że mam jakieś ukryte intencje a może jeszcze coś innego...
A jeżeli chodzi o dzieci, to zwracałbym uparcie uwagę rodzicom takiego
dziecka. Wiem... niereformowalni, ale może by coś pomogło? Poza tym nic nie
boli tak jak ostracyzm. Umówić się z innymi rodzicami, że jak tamte małe
biją, to koniec miłości i zabieram zabawki z piaskownicy. Niech się same
łobuzy bawią.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
napisał/a: ~Marchewka" 2005-06-23 15:57
Użytkownik "Habeck Colibretto" napisał w
wiadomości news:1mpe7gigpf6il$.dlg@habeck.pl...
> Dnia 23.06.2005, o godzinie 14.29.59, na pl.soc.rodzina, Marchewka
> napisał(a):

Mimo EOT-u odpowiem Ci.

> > Sorry, Habeck, w takim razie to pytanie jest jeszcze bardziej bez sensu,
bo
> > ja nie mogę kimś innym. Po prostu.
>
> Kurde Marchewka, to nie jest podchwytliwe pytanie. Odrobina wyobraźni i
> już. :)

Sorry, nie umiem sobie wyobrazić siebie jako kogoś innego - z innym bagażem
doświadczeń, z innymi emocjami, inną konstrukcją psychiczną, hierarchią
wartości itp. A na tym wszystkim zasadza się to, jak wychowuje się swoje
dziecko/i. Czego tu nie rozumiesz? Czy może nie chcesz zrozumieć? Dzieci
wychowuje się od momentu ich pojawienia się na świecie, a te dzieci przyszły
na świat już jakiś (choć krótki) czas temu i są już w pewnym stopniu
ukształtowane.

> EOT czy nie, ale śmieszna jest - z mojego punktu widzenia.

Nie jest to miłe, ale oczywiście masz prawo tak mnie osądzać...

> Ja się pytam, a
> Ty zamiast odpowiedzieć to piętrzysz problemy z odpowiedzią.

Bo nie umiem Ci odpowiedzieć. Czy nie starcza Ci wyobraźni, by to zrozumieć?

> A potem
> przywalasz EOT bo odpowiedzieć nie potrafisz lub nie chcesz, lub boisz
się,
> że mam jakieś ukryte intencje a może jeszcze coś innego...

Żadne z powyższych.

> A jeżeli chodzi o dzieci, to zwracałbym uparcie uwagę rodzicom takiego
> dziecka.

Z pewnością niejeden raz już słyszeli jakieś niepochlebne komentarze...
Choć, jeśli chodzi o tatę, to nie jestem pewna, czy ktoś się na to
decyduje - wygląda bowiem dosyć groźnie - typowy żylasto-mięśniasty łysy
dresiarz z ABS-em...

> Wiem... niereformowalni, ale może by coś pomogło?

Może tak. Choć wydaje mi się, że ci ludzie są z tych, co wiedzą winę u
dzieci ('Ale ty jesteś rozrabiakiem!', 'Gdzie tam wlazłeś?!'), a nie w
swoich działaniach wychowawczych. Po prostu nie wiedzą chyba, że to, co
_oni_ robią z dziećmi ma na nie największy wpływ.

> Poza tym nic nie
> boli tak jak ostracyzm. Umówić się z innymi rodzicami, że jak tamte małe
> biją, to koniec miłości i zabieram zabawki z piaskownicy. Niech się same
> łobuzy bawią.

Tak właśnie jest na tym placu. Rodzice zabierają dzieci, nie pozwalają się
zbliżać do zabawek tych chłopców, choć pokusa ogromna, bo ostatnio chłopiec
przyjechał wypasionym traktorem 'Peg Perego', który wzbudzał powszechne
zainteresowanie i zazdrość innych chłopców. Ale jak tylko któryś się
zbliżał, albo nie daj Boże! chciał wsiąść, to od razu sklejał od
właściciela. Zresztą, po takiej sklejce, dzieci same wiedzą już, że nie ma
po co się zbiżać do agresorów.
A mama agresorów jest niezłą krzykaczką i rodzice chyba się jej zwyczajnie
boją, niektórzy jakoś starają się z nią 'układać'... Z pewnością jednak nie
jest głucha i słyszy te mimochodem rzucane komentarze oraz czuje mordercze
spojrzenia, kłujące ją w plecy, jak igły. Ona, zresztą, doskonale wie, o co
chodzi i jest jej, wydaje mi się, wystarczająco głupio. Nie zmiania to
jednak faktu, że cudze dzieci są poszkodowane. Obiecałam sobie, że jak moje
dziecię sklei od chłopców raz jeszcze (moja zasada: do 3 razy sztuka - limit
wyczerpany w tym przypadku), mimo iż staram się ją trzymać teraz w
bezpiecznej odległości, to będzie awantura, niestety...
Rozmawiałam z mamą dziecka, które chodzi do przedszkola oraz mamą chłopca,
który będzie z agresorem w jednym przedszkolu. Dowiedziałam się, że grupa
rówieśnicza może tu załatwić sprawę - właśnie poprzez ostracyzm na zasadzie:
bijesz mnie, więc się z Tobą nie bawię. I dziecko-agresor, chcąc
uczestniczyć w zabawach, albo dostosuje swoje zachowanie do powszechnie
akceptowalnego, albo będzie miało problem, co je unieszczęśliwi...
Mam nadzieję, że zaspokoiłam Twoją ciekawość.
Iwonka
napisał/a: ~krys 2005-06-26 08:58
Marchewka wrote:

> Jak ten agresor spychał moje dziecię z samochodziku, to zareagowałam
> pytaniem (stłamszonym ze zdumienia głosem...), czemu ją spycha.

Bo to nie ma być pytanie, tylko stwierdzenie ( wypowiedziane stanowczo) w
stylu: "Nie podoba mi się, że spychasz moją córkę!" Jak masz stłamszony
głos i do tego pytasz, to aż się prosi, żeby Ci pokazać, co jeszcze
potrafi, nie?

Mama agresora była zajęta,
> jak większość czasau, zresztą, pogawędkami z innymi mamami...

No jasssne.
>
>> Potem
>> należałoby się przygotować na atak mamusi
>> "comitudzieckozaczepiatakaowakapilnujseswojego"
>
> Mama chyba przyzwyczajona, że czyny jej synów są głośno komentowane...

Ale są komentowane, czy bezpośredni do niej zwracają się inni rodzice? Bo to
jednak jest różnicam i w drugim przypadku trudno jest udawać, że "nie
dosłyszałam, i to nie do mnie."

--
Pozdrawiam
Justyna
napisał/a: ~Marchewka" 2005-06-26 22:19
Użytkownik "krys" napisał w wiadomości
> Marchewka wrote:
> > Jak ten agresor spychał moje dziecię z samochodziku, to zareagowałam
> > pytaniem (stłamszonym ze zdumienia głosem...), czemu ją spycha.
>
> Bo to nie ma być pytanie, tylko stwierdzenie ( wypowiedziane stanowczo) w
> stylu: "Nie podoba mi się, że spychasz moją córkę!"

Wiem, że pytanie jest w tym momencie nie na miejscu. Po prostu nigdy
wcześniej takiej agresji nie widziałam... Choć już w zeszłym roku chadzałam
z młodą (jeszce niechodzącą) na plac zabaw i obserwowałam czasami dzieci.

> Jak masz stłamszony
> głos i do tego pytasz, to aż się prosi, żeby Ci pokazać, co jeszcze
> potrafi, nie?

Tym chłopcom wystarczy, że ktoś do nich podejdzie. Babcia pewnej dziewczynki
powiedziała starszemu z braci, że ma ładny pojazd, to ją uderzył!

> > Mama chyba przyzwyczajona, że czyny jej synów są głośno komentowane...
>
> Ale są komentowane, czy bezpośredni do niej zwracają się inni rodzice?

Bezpośrednio raczej nie. Może dlatego, że ta herod-baba odstrasza choćby już
tym faktem, że na swoje dzieciaki nbez sensu czasami krzyczy, więc rodzica
gotowa by była pobić? No i ma męża typu łysy dresiarz...

> Bo to
> jednak jest różnicam i w drugim przypadku trudno jest udawać, że "nie
> dosłyszałam, i to nie do mnie."

Ona doskonale zdaje sobie sprawę, jak jest odbierane zachowanie jej
dzieci... Niemniej jednak, jeśli jeszcze raz moja córka przez któregoś z jej
synów zapłacze (choć trzymam ją teraz z dala od tych agresorów), to będzie
awantura.
Iwonka
napisał/a: ~krys 2005-06-28 14:42
Marchewka wrote:

>> Jak masz stłamszony
>> głos i do tego pytasz, to aż się prosi, żeby Ci pokazać, co jeszcze
>> potrafi, nie?
>
> Tym chłopcom wystarczy, że ktoś do nich podejdzie. Babcia pewnej
> dziewczynki powiedziała starszemu z braci, że ma ładny pojazd, to ją
> uderzył!

No cóż, są ludzie i taborety...
>
>> > Mama chyba przyzwyczajona, że czyny jej synów są głośno komentowane...
>>
>> Ale są komentowane, czy bezpośredni do niej zwracają się inni rodzice?
>
> Bezpośrednio raczej nie. Może dlatego, że ta herod-baba odstrasza choćby
> już tym faktem, że na swoje dzieciaki nbez sensu czasami krzyczy, więc
> rodzica gotowa by była pobić? No i ma męża typu łysy dresiarz...

No to chyba niepozostaje Wam nic innego, jak schjodzić patologii z drogi,
chyba, że macie w zasięgu ręki bardziej upakowanego pana z krótkim
karkiem...

> dzieci... Niemniej jednak, jeśli jeszcze raz moja córka przez któregoś z
> jej synów zapłacze (choć trzymam ją teraz z dala od tych agresorów), to
> będzie awantura.

No cóż, nie wszystko da się załatwić po ludzku. Ciekawe, co będzie z tymi
dziećmi, kiedy trafią do szkoły?

--
Pozdrawiam
Justyna
napisał/a: ~Marchewka" 2005-06-30 23:34
Użytkownik "krys" napisał w wiadomości
> Marchewka wrote:
> No to chyba niepozostaje Wam nic innego, jak schjodzić patologii z drogi

Nie chodzimy już na ten plac. Drugi powód, to fakt, żę okoliczne koty
zrobiły tam sobie WC. Aż śmierdzi z daleka. Na innych placach jest lepiej.

> No cóż, nie wszystko da się załatwić po ludzku. Ciekawe, co będzie z tymi
> dziećmi, kiedy trafią do szkoły?

Sądzę, że już w przedszkolu mogą mieć problemy. Albo problemy będą mieć inni
z nimi...
Iwonka