stosunek (nastawienie) ojca do dziecka

napisał/a: Itzal 2012-10-25 16:08
Hm... a tak z innej beczki... co jest z tym kobiecym roztkliwianiem się nad dziećmi?
napisał/a: ~gość 2012-10-25 17:34
Itzal napisal(a):co jest z tym kobiecym roztkliwianiem się nad dziećmi?
w sensie? :)
napisał/a: NolaRice 2012-10-25 18:37
Itzal napisal(a):Hm... a tak z innej beczki... co jest z tym kobiecym roztkliwianiem się nad dziećmi?


Ja się nie roztkliwiam. Wręcz przeciwnie. Myślę, że po porodzie nieźle się musi przestawiać rodzicom w głowie, że nagle wszystko co dotyczy ich dziecka (nawet kupa) wydaje im się słodkie. I potem taka mama myśli, że wszyscy naokoło tak to odbierają i siedząc z koleżanką przy kawie przewija malucha na tymże stoliku między cukiernicą a talerzem z ciastem. (Nie zmyślam, sytuacja z życia wzięta która wydarzyła się kiedy moja kolażanka pierwszy raz odwiedziłą mnie po urodzeniu dziecka z tymże dzieckiem).
napisał/a: Gvalch'ca 2012-10-25 20:18
NolaRice napisal(a):I potem taka mama myśli, że wszyscy naokoło tak to odbierają i siedząc z koleżanką przy kawie przewija malucha na tymże stoliku między cukiernicą a talerzem z ciastem.

Też coś takiego miałam także wierzę.
napisał/a: Itzal 2012-10-25 22:54
Nie, mi chodzi raczej o fakt, ze kobiety zwykle się rozczulają jakimkolwiek dzieckiem, niekoniecznie własnym- mam wrażenie, ze mówiąc otwarcie, ze mnie obce dzieci nie ruszają, i nie widzę w nich cudu, jestem odbierana jako dziwadło na skalę światową przez otoczenie. Nie mogę jako kobieta nie zachwycać się dziećmi? Każde dziecię musi wydawać mi się piękne cudne i w ogóle, bo jestem kobietą i kiedyś dziecię urodzę? Czemu większość myśli, ze kobiety mają zaczipowane uwielbienie dla dzieci i chcą dzieci bez względu na wszystko, a mężczyźni są ogólnie uważani za tych, co to odruchy "tacierzyńskie" ujawniają dopiero w obliczu konieczności w postaci własnego "mini-ja" ? Tak sobie refleksjonuję, prywatnie
napisał/a: Monini 2012-10-25 23:58
Itzal napisal(a):mówiąc otwarcie, ze mnie obce dzieci nie ruszają, i nie widzę w nich cudu, jestem odbierana jako dziwadło na skalę światową przez otoczenie. Nie mogę jako kobieta nie zachwycać się dziećmi? Każde dziecię musi wydawać mi się piękne cudne i w ogóle, bo jestem kobietą i kiedyś dziecię urodzę?

tu się totalnie zgadzam, fakt, bywają wyjątki, ale generalnie raczej nie zwracam uwagi i często czuję się z tego powodu dziwadłem
napisał/a: candela1 2012-10-26 07:38
Dzięki za odpowiedzi
NolaRice napisal(a):Myślę, że ciężko pragnąć czegoś czego się nie zna, czegoś co jest obce i nieokreślone. Na tej samej zasadzie podchodzi do posiadania potomstwa mój mąż. Jest on typowym umysłem ścisłym, czasami bardziej zawiła rozmowa (np o uczuciach) jest dla niego trudnością a co dopiero wyobrażenie sobie takiej abstrakcji jak dziecko

może i coś w tym jest... może właśnie ta abstrakcja niektórych przerasta.
sorrow napisal(a): Trudno więc na podstawie obserwacji, których dokonałaś rozpatrywać "beznadziejność" przypadku.

mam nadzieje, że wiesz, że mówiąc o "beznadziejności przypadku" miałam na myśli stan, którego sę nie da zmienić a nie "beznadziejność osoby

daffodil napisal(a): cóż, przepraszam ;)

nie masz za co przepraszać, każdy jest inny i nie musismy się z tego nikomu tłumaczyć
Misiaq napisal(a): mój mąż zawsze powtarzał, że chce mieć dziecko (w swoim czasie )

gdzieś już słyszałam ten tekst
Itzal napisal(a): Nie mogę jako kobieta nie zachwycać się dziećmi? Każde dziecię musi wydawać mi się piękne cudne i w ogóle, bo jestem kobietą i kiedyś dziecię urodzę? Czemu większość myśli, ze kobiety mają zaczipowane uwielbienie dla dzieci i chcą dzieci bez względu na wszystko, a mężczyźni są ogólnie uważani za tych, co to odruchy "tacierzyńskie" ujawniają dopiero w obliczu konieczności w postaci własnego "mini-ja" ?

bo tak jest, od wiek wieków to kobieta zajmowała się przeważnie dziećmi a męźczyzna był łowcą, któremu nie wypadało zmienić pieluchy dziecku. I myślę, że mimo wielkiego postępu nadal na widok ojca pchającego wózek ludzie pieją z zachwytu natomiast matka pchająca wózek to normalka "w końcu to jej praca".
I żeby nie było - nie podoba mi się to podejście.

Zadałam to pytanie w tym wątku bo mam tendencję do wiecznego rozkminiania niestety... Ja jestem jedną z tych osób, które może nie mdleją z zachwyty na widok każdego dziecka ale jednak czuję nieopartą potrzebę posiadania własnego. Uwielbiam dzieci (mimo, że mnie często wkurzają ) i nie wyobrażam sobie żeby nie mieć co najmniej trójki
No właśnie, a mój chłopak mam wrażenie, że nawet niemowlęta traktuje jak rówieśników. Przykład - 3 latek zobaczył przebranego kolesia za krowę która chodziła i głaskała dzieci po głowie. Mały z emocji aż się cały zapowietrzył, zaczął skakać i trzepotać rączkami jak koliberek (jak to dziecko...). Na ten widok A. "Dziwny dzieciak, JA W JEGO WIEKU wiedziałem, że to człowiek w przebraniu"
Raz mówi, że dzieci to nie lepiej nie, potem znowu, że mógłby mieć trójkę i wtedy zróbiłby z nimi to czy tamto, zapisałby na kursy (i tu następuje wizja jego wychowawczo -edukacyjnej roli w życiu jego dzieci). Ale zasadniczo dzieci go bardziej irytują swoją dziecinnością, bo ON W ICH WIEKU był przecież duuużo dojrzalszy.
Także zadając pytanie na początku miałam nadzieję zobaczyć światełko w tunelu
napisał/a: ~gość 2012-10-26 07:47
candela napisal(a):JA W JEGO WIEKU wiedziałem, że to człowiek w przebraniu
hahaha, on jego wieku pewnie nie pamięta :D Trochę taki "co to ja nie jestem" obraz mi się wyłonił, nie boisz się, że będzie bardzo władczym ojcem? Nie wiem czemu z moim starym mi się skojarzyło, mimo że nigdy nie słyszałam, żeby tak gadał :)
napisał/a: candela1 2012-10-26 07:54
vanilla napisal(a):Trochę taki "co to ja nie jestem" obraz mi się wyłonił, nie boisz się, że będzie bardzo władczym ojcem?

wiesz co, bo właśnie on tak gada, że można by było odnieść wrażenie, że jest właśnie zarozumiały a tak na prawdę jest strasznie zakompleksiony i niepewny siebie. A czy byłby władczy? Spoko, ja go potrafię utemperować
On jest w sumie bardzo kochany, opiekuńczy i czuły więc raczej się o to nie boję ja bardziej podejrzewam, że jest jeszcze troszkę (ekh ekh..) niedojrzały i dlatego tak gada
napisał/a: margaret3 2012-10-26 09:14
candela napisal(a):myślę, że mimo wielkiego postępu nadal na widok ojca pchającego wózek ludzie pieją z zachwytu natomiast matka pchająca wózek to normalka "w końcu to jej praca".

E tam te czasy juz dawno minęły. Teraz tatuś pchający wózek, albo bawiący sie z dzieckiem na placu zabaw już nikogo nie dziwi. U Mnie w bloku sa dwie rodziny z 3 letnimi chłopcami i to własnie tatusiowie przeważnie z synami na placu zabaw siedzieli.

candela napisal(a):Ja jestem jedną z tych osób, które może nie mdleją z zachwyty na widok każdego dziecka ale jednak czuję nieopartą potrzebę posiadania własnego. Uwielbiam dzieci (mimo, że mnie często wkurzają ) i nie wyobrażam sobie żeby nie mieć co najmniej trójki

Ja od zawsze chciałam miec dzieci, ale nie powiem, zebym zagladala do kazdego mijanego wózka i roztkliwiała się nad nimi. To juz teraz jak mam swoje bardziej zwracam uwagę na małe dzieci bo porównuję go do swojego. D też chciał, ale dawniej w ogóle nie zwracał uwagi na maluchy za to teraz owszem dzieci przyciagają jego wzrok, zwłaszcza takie maluteńkie go zachwycaja

candela napisal(a):Raz mówi, że dzieci to nie lepiej nie, potem znowu, że mógłby mieć trójkę i wtedy zróbiłby z nimi to czy tamto, zapisałby na kursy (i tu następuje wizja jego wychowawczo -edukacyjnej roli w życiu jego dzieci). Ale zasadniczo dzieci go bardziej irytują swoją dziecinnością, bo ON W ICH WIEKU był przecież duuużo dojrzalszy.

Myślę, że Twój chłopak jeszcze chyba nie jest gotowy na dziecko.

A co do chęci posiadania dzieci to mam kolegę i On nigdy nie chciał miec dzieci. Według niego dzieci to rozwrzeszczane bachory, które robią śmierdzące kupy i ogólnie to darmozjady bo tyle lat trzeba je utrzymywać.
Dodam, że takie poglady miał jak był w wieku 27 lat wiec nie był małolatem. Aż pewnego razu przytrafiła Im się wpadka wiec przezył szok ze jak to On ma zostać ojcem jak On jest anty do dzieci. Ale jak sie maluch urodził to zmieniło się jego podejscie o 180 stopni. Zapatrzony w małego jak w obrazek, przebiera, kąpie, przewija. Mały ma wszystko bo jak to On będzie załował swojemu dziecku. Nikt poza żoną i Nim przez pierwsze pół roku nie mogł dzieciatka na rece bo najlepiej dzieckiem zajmuje się On i żona. Wiec to, że ktoś nie rozczula się nad cudzymi dziećmi nie znaczy, że będzie złym ojcem. Tak jak niektóre kobiety od razu nie mają instynktu macierzyńskiego a po zobaczeniu maluszka są w Nim zakochane tak niektórzy faceci pewnie też tak mają.
napisał/a: candela1 2012-10-26 09:32
margaret napisal(a):Myślę, że Twój chłopak jeszcze chyba nie jest gotowy na dziecko.

o tym jestem przekonana
margaret napisal(a): Ale jak sie maluch urodził to zmieniło się jego podejscie o 180 stopni.

własnie na to liczę
napisał/a: Blanka:) 2012-10-26 09:44
candela napisal(a):Zasadniczo chodzi o to czy ten stosunek sie jakoś zmienia z czasem. Bo powiedzmy sobie szczerze zazwyczaj to kobiety zachwycają się maleńkimi ubrankami, roztkliwiają się nad nałymi stópkami każdego mijanego niemowlęcia aż w końcu poczują, że problem polega na tym iż mają w sercu dziurę, którą zapełnić może tylko dziecko....
Od razu zaznaczam (zanim rozpęta się burza ), że zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkie kobiety tak mają.
A teraz do mężczyzn. No więc mężczyźni, zazwyczaj, nie mają takiej wielkiej potrzeby posiadania potomka, niektórzy nawet wzdryygają się na myśl o śliniącym się niemowlaku mogącym mu odebrać jego wolność, boją się dzieci, brzydzą się ich bądź też dzieci są im obojętne.
U nas to mąż (jeszcze na długo przed ślubem i zaręczynami nawet) się rozczulał nad małymi dziećmi znajomych, mnie one raczej wkurzały. Dalej się nie roztkliwiam nad nimi, często mnie męczą i denerwują, wierzę tylko mojej mamie, że ze swoimi jest inaczej (ją też dzieci znajomych denerwowały).

[ Dodano: 2012-10-26, 09:51 ]
Itzal napisal(a):mnie obce dzieci nie ruszają, i nie widzę w nich cudu, jestem odbierana jako dziwadło na skalę światową przez otoczenie. Nie mogę jako kobieta nie zachwycać się dziećmi?
To tak jak ja, tylko na szczęście mi nikt tego nigdy nie skomentował. Na swoje szczęście, bo znając siebie, to bym tak złośliwie odpowiedziała, że by się mu głupio zrobiło, że się wtrąca