Test ciążowy

czacza
napisał/a: czacza 2009-11-24 13:56
u mnie było zupełnie inaczej
Ten dzień zapamiętam do końca życia. To była sobota, pewnego sierpniowego poranka. Pokłóciłam się z moim jeszcze ówczesnym narzeczonym (teraz już mężem) o jak zwykle jakąś bzdurę, ale niestety trzasnął drzwiami i wyszedł z domu. Zostałam sama i płakałam. Po jakimś czasie przeszło mi i poszłam na zakupy, zahaczyłam również o aptekę by zakupić test (już miałam wcześniej kupić, bo okres się spóźniał, ale jakoś nie było mi po drodze). Wróciłam do domu, poszłam do toalety i zrobiłam sobie ten test. Nadmienię, że już jakiś czas temu robiłam ale był negatywny choć staraliśmy sie o dziecko i byłam smutna.
Po pewnym czasie weszłam do łazienki bez żadnych emocji i zobaczyłam dwie magiczne kreseczki. Nie wiedziałam co miałam zrobić, jak się zachować i emocje wzięły górę, popłakałam się ale już ze szczęścia i czekałam na narzeczonego by podzielić się tą wiadomością, ale sobie przypomniałam, że dziś to niebyły najodpowiedniejszy moment na przekazanie takiej cudownej informacji. Położyłam test na stole a ja położyłam się do łóżka by jakoś dojść do siebie. Narzeczony przyszedł i zerknął na test i jedyne jego słowa brzmiały: "o! jesteśmy w ciąży" i rzucił go na ławę z powrotem. Wtedy popłakałam się jeszcze bardziej, bo myślałam, że inaczej zareaguje, ale co mogłam oczekiwać po kłótni?? Po paru godzinach nieodzywania się do siebie, podszedł do mnie i powiedział, że jest bardzo szczęśliwy i zaprosił mnie do kawiarni. Posiedzieliśmy, porozmawialiśmy i było cudownie. Ten dzień był i tak najpiękniejszym (poza narodzinami córeczki) dniem w moim życiu :)
rakastan
napisał/a: rakastan 2009-11-26 13:12
Dwie ciąże były planowane. Zarówno w pierwszej jak i drugiej ciąży nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła sprawdzić czy się udało. W dniu, w którym miała wystąpić miesiączka biegłam do apteki. Najpierw instrukcja obsługi i potem oczekiwanie (moje najdłuższe parę minut w życiu). Zostawiałam test na pralce w łazience i wychodziłam, żeby co chwilę nie zerkać. Mąż też w tym czasie chodził nerwowo. W pierwszym przypadku już po miesiącu starań ukazały się dwie kreseczki, natomiast w drugim przypadku drugi miesiąc okazał się tym szczęśliwym. A potem to już tylko czekaliśmy na rozwiązanie.
napisał/a: zebrrra 2009-11-28 22:47
Pamiętam ten piękny słoneczny dzień... Po zjedzeniu trzech lodów śmietankowych lekko mnie zemdliło. Nic dziwnego - pomyślałam - po takiej dawce słodkości każdy by zasłabł. Coś mnie jednak tknęło, by zrobić test ciążowy, który zapomniany leżał w szafce, czekając na swój czas. Miałam go zrobić dwa tygodnie wcześniej, ale stwierdziłam, że nie ma sensu, bo przecież to niemożliwe…
Nigdy nie zapomnę tych dwóch czerwonych kresek, które zawirowały moim życiem. Powinnam teraz napisać, że w tym dniu byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Powinnam, ale nie mogę. Rzeczywistość okazała się inna... Cały dzień przepłakałam (wylałam chyba cysternę łez!), stojąc bezradnie twarzą w twarz z przyszłością. "Co ja mam zrobić? Jak to będzie dalej? Dlaczego mnie to spotkało?"- nieustannie zadawałam sobie głupie pytania. Kolejny dzień też nie obył się bez łez i tak naprawdę otrząsnęłam się dopiero po tygodniu. Potrzebowałam tych kilku dni, żeby wziąć się w garść i stawić czoła wyzwaniu, jakie mnie czekało - bycia matką. Mój mąż szybko został wtajemniczony w temat. Nie mówiąc nic, pokazałam mu test. Nie trzeba było żadnych słów… Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło - staliśmy tak chyba dość długo. Ocierał moje łzy i mówił, że wszystko będzie dobrze, że przecież to sens naszego życia, że do tego dążyliśmy.
Dzień, w którym ujrzałam dwie czerwone kreski, przyniósł za sobą coś co umocniło bardzo nasz związek- jakąś nić wspólnej wizji przyszłości. Bardzo się cieszę, że życie potoczyło się w taki sposób. Świadomie nie zdecydowalibyśmy się na dziecko w najbliższym czasie i być może popełnilibyśmy największy błąd w życiu.
plocia
napisał/a: plocia 2009-11-30 15:40
Ten dzień pamiętam bardzo dobrze, może dlatego że od dłuższego czasu staraliśmy się o dziecko. Było to latem, gdy akurat mieliśmy remont w domu, byliśmy z mężem tak zajęci zakupami, wyborem mebli, płytek, że pewnego razu zaczęłam się zastanawiać: czy już nie powinnam mieć okresu? Zadzwoniłam do kuzynki która akurat wracała z pracy, by po drodze weszła do apteki i kupiła mi test. Pierwsze co zapytała: "będę ciocią?" Odparłam że to się dopiero okaże i się roześmiałam. Wieczorem bardzo korciło mnie by wykonać ten test, żeby już wiedzieć, no ale poczekałam do rana. Poszłam do łazienki a potem tylko padły moje słowa "jupiiii będę mamą!"" Cieszyłam się tak, jakbym pierwszy raz dostała lizaka. Czym prędzej pobiegłam do męża i powiedziałam do niego "dzień dobry tatuśku" :) Odwrócił się i powiedział "juuupiii będę tatą". Na drugi dzień wykonałam kolejny test i odwiedziłam ginekologa, okazało się że jestem w 6-7 tygodniu ciąży.
napisał/a: anna31 2009-12-01 17:57
Pierwszy w życiu test zrobiłam w...publicznej toalecie, chwilę po tym jak zakupiłam go w aptece bo nie wiem czy dałabym radę dojść do domu taka jestem niecierpliwa. Miałam wtedy zaledwie 20 lat i nie byłam męzatką ale miałam kochającego chłopaka (obecnie męża) i to było najważniejsze.Oczywiście test wyszedł pozytywnie a ja wbrew pozorom bardzo się cieszyłam (chyba hormony juz działały).
Kiedy Kamil miał 8 lat zaplanowaliśmy sobie drugie dziecko,no i wtedy mąz założył się ze szwagrem (on i jego zona tez planowali) który będzie szybszy w tej dziedzinie.Pewnego pieknego czerwcowego ranka zrobiłam test i zadzwoniłam do męża.
-KOCHANIE WYGRAŁEŚ ZAKŁAD! Huura usłyszałam w słuchawce,w pierwszej chwili nie wiedziałam czy cieszy się z wygranego zakładu czy z tego że będzie po raz drugi tatusiem.Teraz wiem że cieszył sie z tego drugiego bo trzyletnia Marlenka jest oczkiem w głowie tatusia.
napisał/a: ~surfingmause 2009-12-02 12:34
Test ciążowy robiłam kilka razy. Często miałam przeczucie, że jestem w ciąży. :).Najśmieszniejsze jest to, że gdy rzeczywiście zaszłam w ciążę - robiąc test byłam pewna, że wyjdzie negatywny. Myślałam że dostane zawału gdy zrobiłam test. Oczywiście pojawiły się dwie kreski. Wpadłam w panikę, pomimo, że z mężem od 4 lat się o to staraliśmy. Poprostu byłam pewna, że znów się nie udało. Zaczełam płakać nie wiedziałam co robić . Za 20 min. miałam wyjść do pracy.Zrobiłam zdjęcie telefonem testu i wysłałam mężowi MMS. W tej samej chwilii zadzwonił - a ja ryczałam - w jego głosie było słychać przeogromną radość. Powiedział głuptasku mój uspokój się to najpiękniejszy MMS jaki kiedykolwiek dostałem. Powiedział też znając mój charakter, że mogłam z tym testem poczekać na niego. Strasznie się cieszył i cieszy nadal. Jestem teraz w 16 tyg. ciąży. Zawsze myślałam widząc kobiety w ciąży, że to takie proste. Czekam z niecierpliwością na swojego synka ( chyba synka bo takie mam przeczucie), stresuje mnie każda wizyta u lekarza. Ale jestem bardzo szczęśliwa i przerażona jednocześnie.
napisał/a: greenfairy 2009-12-02 13:55
Był piatek, od kilku dni miałam mdłości.....ale że to już 14 miesiąc starań był, to nie raz byłam pewna że to musi być ten moment....
Akurat następnego dnia mieliśmy spotkać znajomych, więc działając rozsądnie trzeba było sprawdzić, czy aby na pewno wolno mi siegnąć po jakieś procenty..
Test leżał na półce, pomyslałam zrobie co trzeba i jeszcze sobie pośpię...
Na wpół śpiąca wracałam po omacku do łóżka, ale ten test jakiś dziwnie rożowy sie wydawał.. pomyslałam że bez soczewek to mi sie coś w oczach dwoi...ale zapaliłam światło...i .... jedyne co przyszło mi do głowy to :"O ja cie Pierdo...Marcin jesteśmy w ciąży!"- ja która nie przeklinam...i coś takiego mi sie wyrwało?....tyle razy sobie wyobrażałam jak to bedzie, jak mu o tym powiedzieć....ach, och.... a tu po prostu wiadomość zwala cię z nóg i nie myslisz...po prostu się cieszysz....
jesteśmy w 11 tygodniu..... i oprócz tego że jesteśmy przeszczęśliwi... to mam chyba wszystkie możliwe dolegliwości....Mieszkamy za granicą, ja jestem na ostatnim roku studiów(dwa licencjaty do napisania) końcowe egzaminy wypadną tak na poczatku 9 tego miesiąca...oprócz tego dorywczo pracuje...z mężem się śmiejemy że nie wiadomo kiedy to dziecko zrobilismy bo tak żadko mamy czas dla siebie........Ale ja jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.......Mimo chronicznego zmeczenia, niedospania, niedozywienia(mdłości uniemożliwiaja wchłanianie jakichś rozsądnych ilości jedzenia)
Niedługo swięta, wprawdzie na obczyźnie ale z rodziną... nie moge doczekać się żeby powiedzieć mamie....

Nie ważne czy , i ile czekałaś na tę druga kreseczkę.... zawsze jest to zaskoczenie...
napisał/a: Aga_TM 2009-12-06 12:01
Byliśmy pół roku po ślubie. Właśnie zdążyliśmy zakończyć remont mieszkania i wprowadzić się do niego, a tu mi się okres spóźnia... Chcieliśmy się trochę nacieszyć sobą i jeszcze nie zaczęliśmy się starać o dziecko, a tu taka niespodzianka miałaby na nas czekać...?? Okres zawsze miałam jak w zegarku - co 28 dni... 3 dni spóźnienia były już dla mnie baaaardzo podejrzane;) Zakupiłam test ciążowy i wspólnie z mężem go zrobiliśmy... Staliśmy tacy wtuleni w siebie i gładząc brzuszek zastanawialiśmy się czy coś tam w środku rośnie... Chwila trwała krótko i już wszystko było jasne. Na teście pojawiły się dwie kreseczki!!! Jakaż była nasza radośc:) Fajnie tak zajść w ciąże bez tych całych starań, testów owulacyjnych, planów i wyliczeń. To było takie spontaniczne. Następnego dnia powtórzyłam test, na którym oczywiście znów pojawiły się dwie kreseczki. Wiedziałam już wtedy na 100%, że rośnie we mnie nowe życie.
Całe to wydarzenie miało miejsce w okresie przedświątecznym. Przez dwa tygodnie nosiłam w sobie tą tajemnicę właśnie po to by w Wigilię podarować rodzicom i teściom po 1 teście i oświadczyć, że zostaną dziadkami;) jakaż była radość! To był najpiękniejszy prezent gwiazdkowy... dla nas wszystkich:)
Redakcja
napisał/a: Redakcja 2009-12-07 09:59
Aga_TM napisal(a):Byliśmy pół roku po ślubie. Właśnie zdążyliśmy zakończyć remont mieszkania i wprowadzić się do niego, a tu mi się okres spóźnia... Chcieliśmy się trochę nacieszyć sobą i jeszcze nie zaczęliśmy się starać o dziecko, a tu taka niespodzianka miałaby na nas czekać...?? Okres zawsze miałam jak w zegarku - co 28 dni... 3 dni spóźnienia były już dla mnie baaaardzo podejrzane;) Zakupiłam test ciążowy i wspólnie z mężem go zrobiliśmy... Staliśmy tacy wtuleni w siebie i gładząc brzuszek zastanawialiśmy się czy coś tam w środku rośnie... Chwila trwała krótko i już wszystko było jasne. Na teście pojawiły się dwie kreseczki!!! Jakaż była nasza radośc:) Fajnie tak zajść w ciąże bez tych całych starań, testów owulacyjnych, planów i wyliczeń. To było takie spontaniczne. Następnego dnia powtórzyłam test, na którym oczywiście znów pojawiły się dwie kreseczki. Wiedziałam już wtedy na 100%, że rośnie we mnie nowe życie.
Całe to wydarzenie miało miejsce w okresie przedświątecznym. Przez dwa tygodnie nosiłam w sobie tą tajemnicę właśnie po to by w Wigilię podarować rodzicom i teściom po 1 teście i oświadczyć, że zostaną dziadkami;) jakaż była radość! To był najpiękniejszy prezent gwiazdkowy... dla nas wszystkich:)


Zakończyliśmy "mini konkurs"!

Autor tego postu otrzymuje książkę: "Bajki dla super dziecka, czyli wręcz niebywałe historie" oraz płytę "Muzyczne hity 2009".

Serdecznie gratulujemy!
napisał/a: Aga_TM 2009-12-08 09:35
Dziękuję bardzo za wyróżnienie:)
whitepearl89
napisał/a: whitepearl89 2010-03-02 12:01
Witam
Mam takie pytanko. Zrobiłam test ciążowy tydzień temu po 5 minutach była jedna bardzo mocna kreska. Odłozylam test na polke. po godzinie cos mnie tkneło spojrzalam na test a tam byla 2 kreska ale bardzo slabo widoczna. okres spoznia mi sie juz 2 tygodnie. Ostatnią miesiaczke mialam 6 tygodni temu. Do lekarza mam wizyte dopiero za 22 dni;/ Czekac na wizyte u lekarza czy kupic kolejny test? A co jesli znowu bedzie tak samo?
napisał/a: ~anusia10 2010-03-02 21:43
whitepearl89 napisal(a):Witam
Mam takie pytanko. Zrobiłam test ciążowy tydzień temu po 5 minutach była jedna bardzo mocna kreska. Odłozylam test na polke. po godzinie cos mnie tkneło spojrzalam na test a tam byla 2 kreska ale bardzo slabo widoczna. okres spoznia mi sie juz 2 tygodnie. Ostatnią miesiaczke mialam 6 tygodni temu. Do lekarza mam wizyte dopiero za 22 dni;/ Czekac na wizyte u lekarza czy kupic kolejny test? A co jesli znowu bedzie tak samo?


Zrób drugi test, będziesz mieć pewność.

Ja strasznie chciałam mieć dzieci, za pierwszym razem kiedy spóźniał mi się okres od razu robiłam test aż kiedyś zobaczyłam upragnione dwie kreski, ale niestety poroniłam. Musiałam potem przejść krótkie leczenie ale udało się po raz drugi, byłam strasznie szczęśliwa. Ciąża była zagrożona na początku i potem pod koniec ale skończyło się szczęśliwie, urodziłam zdrowego synka. Trzeci raz, to podejrzewałam że jestem w ciąży, okres mi się spóźniał o parę dni ale z testem czekałam do dnia moich 31 urodzin, rano zrobiłam test i dwie kreski były najwspanialszym prezentem urodzinowym, byłam okropnie szczęśliwa chociaż ciąża była wpadką, po moich wcześniejszych doświadczeniach nie liczyłam, że tak bez problemu znowu zostanę mamą.