wolno rosnący płód

napisał/a: KarolciaK 2015-01-21 19:48
Mimezja, tule mocno strasznie mi przykro
napisał/a: kasiulka10 2015-01-21 22:37
Przytulam mocno!! Z decyzją nie pomogę. Sama na szczęście nie musiałam takiej podejmować. U nas na cmentarzu wybudowano pomnik dzieci utraconych i to jest taki symboliczny grób tych Maluszków niepochowanych. Może u Was też coś takiego jest?
Kochana
napisał/a: krasnolud1 2015-01-22 20:35
Mrs.M, łączę się w bólu dziękuję za wszystkie linki


Kochane dziękuję za Waszą obecność Ponieważ temat ruszyłam czuję się w obowiązku go podsumować. Mam nadzieję, że sprawa została zamknięta.
Po najtrudniejszym wieczorze w moim życiu (oczy mam zapuchnięte do dziś), kiedy byłam już szykowana do zabiegu, to w środę rano, po usg okazało się, że choć leki działaja powolutku, to wszystko idzie ku dobremu i pani profesor stwierdziła, że w ciągu miesiąca jest szansa na samoistne oczyszczenie, więc dostałam wypis do domu (choć muszę się teraz stale kontrolować). Mam nadzieję, że nie będzie trzeba rozgrzebać tej rany na nowo. Jak mi o tym powiedział mój kochany doktor to miałam ochotę powiesić mu się na szyi, ale jest mniejszy ode mnie więc chyba bym go przewróciła ze szczęścia.

Nie mniej jednak zanim się o tym dowiedzieliśmy podjęliśmy z mężem decyzję o pochówku. Skontaktowaliśmy się z zaprzyjaźnionym księdzem i powiedział, że faktycznie mało osób się na to decyduje, ale skoro mamy taką możliwość, żeby godnie pochować Dzidzię, to powinniśmy to zrobić.
Mąż zadeklarował, że on załatwi wszelkie formalności formalne, bo ja nie byłabym w stanie.

Życzę żeby nigdy nikt nie musiał przez to przechodzić, ale kiedyś też myślałam że takie rzeczy zdarzają się tylko innym, a tym razem trafiło na nas. Jak pisałam, na necie ciężko dotrzeć do konkretnych informacji, więc gdyby kiedykolwiek ktoś musiał otrzeć się o to piekło i rozważał opcję pochówku, to dla takich maleństw pogrzebów się nie robi, tylko pokropek. Zakład pogrzebowy dostarcza urnę do kościoła, w przedsionku ksiądz odmawia modlitwę i kropi wodą święconą, a następnie już samodzielnie (no w obecności grabaża) składa się zwłoki na cmentarzu, najczęściej już do grobu członków rodziny.

Ze swojej strony mogę jeszcze dodać, że we wszystkich tych przykrych chwilach towarzyszyło mi grono fantastycznych specjalistów z SPSK1 w Lublinie. Nie mogę powiedzieć złego słowa o ani jednym lekarzu, ani jednej położnej czy salowej. Ludzie pełni ciepła i życzliwości, przychodzili, pytali, tłumaczyli i rozumieli. Lekarze, którzy zarówno przychodzili na sale, ale też zaczepiali na korytarzu i bezinteresownie dopytywali jak się czuję, jak idzie leczenie, itd. Nie mam układów, czy znajomości. Rodziłam tam pierwszą córkę i byłam pod wrażeniem profesjonalizmu i dziś mogę powiedzieć to samo o kadrze. Oby we wszystkich szpitalach, na wszystkich oddziałach panowała taka atmosfera...

A Wam jeszcze raz dziękuję za obecność. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy rozmawiać na przyjemniejsze i mniej bolesne tematy. Kochane jesteście.
napisał/a: Blanka:) 2015-01-23 07:50
Mimezja,
napisał/a: sowaa1 2015-01-23 10:31
Mimezja, jesteś niesamowicie dzielna
napisał/a: reni_ka 2015-01-30 15:14
Mimezja, Kochana, nie wiedziałam co się stało... Bardzo Ci współczuję
napisał/a: myszka88888 2015-02-11 08:49
Bardzo współczuję. Sama jestem w ciąży i bardzo boję się o mojego Maluszka. Życzę wytrwałości.