Druga narzeczona...

napisał/a: ~gość 2010-01-06 09:00
Balonek napisal(a): A może tylko udaje?
otoz to.... I Ty mu nie ufasz i nie zaufasz a On sie nie zmienil. Ja bym mu szczerze powiedziala co i jak. I zgadzam sie ze slowami
bluebell napisal(a):Człowiek jest istotą niedoskonałą, moim zdaniem on się nigdy nie zmieni a Ty mu w pełni nigdy nie zaufasz! Dla mnie taki związek nie ma szans.
napisał/a: edytar 2010-01-06 19:16
Trudna sprawa, ja poczekałabym co czas przyniesie, a zareczyny przyjełabym tylko wtedy, gdybym nie miała wątpliwości co do dojrzałej , świadomej decyzji partnera.
napisał/a: ~gość 2010-01-06 19:55
po pierwsze
Balonek napisal(a):Myślicie, że mężczyzni się zmieniają?
czy to dobrze wrzucać osobę, którą się kocha z mordercami, gejami, kochankami i uczciwymi mężczyznami?
nie znoszę uogólnień!
a zwłaszcze kiedy mówi się o kimś ważnym dla siebie


po drugie
nie powiem ci że masz powiedzieć tak lub nie bo to musi być tylko i wyłącznie twoja decyzja
my możemy przedstawić ci swoje zdanie na ten temat, KTÓRY znamy tylko z twojegu punktu widzenia

jeżeli mogę coś zasugerować to tylko szczerą rozmowę z nim, szczególnie rozmowę o twoich obawach. I niech nie się nie unosi, za grzechy trzeba płacić ALE jak długo? może ona się naprawdę zmienił, chce zapomnieć i być szczęśliwy z Tobą a ty we wszystkim widzisz podtekst zdrady czy nieszczerości?
z drugiej strony musisz być ostrożna.....ale czy można być jednocześnie ostrożnym i ufać????
czy ty ufasz? bez zaufania nie ma związku, bez szczerości również.......

powodzenia!
napisał/a: Balonek 2010-01-06 21:06
AILATANka słusznie napisała:
jeżeli mogę coś zasugerować to tylko szczerą rozmowę z nim, szczególnie rozmowę o twoich obawach. I niech nie się nie unosi, za grzechy trzeba płacić ALE jak długo?

Póki co na szczerą rozmowę muszę jeszcze zaczekać. Ukochany jest marynarzem i wraca za 2 miesiące. Myślę, że za mało ze sobą rozmawiamy na tzw. powazne tematy. Zamiast tego po prostu cieszymy się sobą i bawimy sie, ale to nie wystarczy...

Owszem ma on kilka grzeszków na sumieniu, ale czy za nie dostatecznie zapłacił? Nie wiem ponieważ nigdy go nie sądziłam za to i kary nie wymiezałam. Wybaczyłam i starałam się zapomnieć. Jak widać bezskutecznie. Chyba za bardzo boli mnie to co zrobił, a to rzutuje na zaufanie a nawet szacunek do jego osoby. Bo czy można szanować kogoś kto zakpił z kobiety, z którą chciał stworzyć rodzinę?

To negatywne strony naszego związku, ciemne i paskudne... Ale jest wiele pozytywów. Mój ukochany ma wiele słabości, ale ma w sobie i wiele siły, aby mi pomagać. Troszczy się o mnie, zawsze chce abym była szczęśliwa, a każdy dzień z nim to przygoda. Znamy się ponad dwa lata i do tej pory każdy jego dotyk przyprawia mnie o dreszcze. Wiele razy udowadniał, że mu zależy. Wiem, że mnie kocha.

Problem polega na tym, że pokazał również, że miłość do jednej kobiety nie przeszkadza, aby noc spędzić z inną...

Nie ufam mu całkowicie, wątpie w jego uczciwość, ale nigdy nie wątpliłam w to, że się kochamy.
Nie wiem czy problem leży w nim czy we mnie.

Dziewczyny mam do was pytanie, oczywiście czysto hipotetyczne (!):

Czy gdybyście się dowiedziały, że wasz chłopak/narzeczony/mąż dopuścił sie w przeszłości zdrady (np zdradzał swoje poprzednie partnerki), to czy ta informacja zmieniłaby coś w relacjach z waszym partnerem ??
napisał/a: cafejka 2010-01-07 14:12
Mojego narzeczonego spotkałam w pociągu.

Oboje mieliśmy kogoś. Wtedy tylko nie wiedziałam, że ona ma narzeczoną.

Dowiedziałam się to od niej przez telefon z epitetami włącznie. Wtedy nie miałam do niego nic. Nie będę opowiadać szczegółów bo to długa historia.

Po tych telefonach i po rozmowie z nim wiedziałam, że on poprostu chce się od niej uwolnić.

Był z nią 5 lat. zaręczony był od dwóch miesięcy i tak szybko jak się zaręczył tak szybko zrozumiał, że tego nie chciał.

Było mi źle będąc z kimś kto zostawił swoją narzeczoną. Choć to nie ja byłam głównym powodem, ani inna dziewczyna. Po prostu miał dość.


Kiedy razem planowaliśmy i rozmawialiśmy o zaręczynach bałam się.

Ale powiedziałam tak. Za pół roku naż ślub. Po zaręczynach jest już rok.
Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, tak samo jak wy tutaj.

Ludzie się zmieniają. Musisz z nim koniecznie porozmawiać. Dowiedzieć się co było przyczyną zerwania z poprzednimi dziewczynami.

Może po prostu szukał tej jedynej. A to że podobają mu się dziwczyny to jest normalne. To jest facet.
Jak mój facet patrzy na jakąś laskę to odwracam to w żart i obgaduję ją razem z nim co to ona ma a czego nie ma

Rozmowa, rozmowa i rozmowa.

Ja jak miałam wątpliwości to nie pytałam się wszystkich dokoła. Ja tak mu ufałam, że po prostu z nim porozmawiałam.

Nikt Ci nie powie, czy masz powiedzieć tak czy nie.

Ty wiesz to sama. I on to wie.

Od nikogo się nie dowiesz, w którym z przypadków związków jesteś ty.

Każdy jest inny. Każda para jest inna. I każdy facet jest inny.
A to czy on się zmienił czy zmieni to zależy też od Ciebie.



Pozdrawiam.

[ Dodano: 2010-01-07, 14:16 ]
Dziewczyny mam do was pytanie, oczywiście czysto hipotetyczne (!):

Czy gdybyście się dowiedziały, że wasz chłopak/narzeczony/mąż dopuścił sie w przeszłości zdrady (np zdradzał swoje poprzednie partnerki), to czy ta informacja zmieniłaby coś w relacjach z waszym partnerem ??[/quote]


A czy wy nie macie nigdy żadnych słabości?

Skoro zdradzał to znaczy że słabo kochał. Jeśli zdradził mnie to znaczy, że nie kocha mnie tak bardzo i ja nie daje mu tego co on oczekuje od życia.

Facet nie zdradza bo jest świnią. Facet zdradza, bo czasem po prostu mu czegoś brakuje i tu nie chodzi o seks.

Zdradził kogoś, ale mnie nie musi zdradzić. To jest moje zdanie.
napisał/a: ~gość 2010-01-07 15:12
cafejka napisal(a):Zdradził kogoś, ale mnie nie musi zdradzić


Bardzo mi przykro, ale doświadczenie moje zyciowe mówi inaczej. Ja w to nie wierzę. Mówię tu o zdradzie dokonanej w związku w którym teoretycznie wszystko jest ok.
Wiem, pomyślicie ze jestem przez to co się stało taka, że tak mówię. Ale ja naprawdę nie wierzę, że pewne cechy charakteru w człowieku można zmienić. Ja popełniłam ten błąd, myśląc ze będzie lepiej, ze ktos mnie kocha i się zmieni. Teraz żałuje tego, że tak długo się łudziłam. Uważam, ze nikt nie powinien tkwić w takim związku bez zaufania, tymbardziej w narzeczeństwie i małżeństwie. Brak zaufania gasi gorący żar miłosci i nikt mi nie powie ze jest inaczej. Nie uwierzę.
I warto być odwaznym, wole to niż klapki na oczach i złudzenia. Przynajmniej nie dopuszczę do tragedii rozwodu. Dziewczyny, jesteście ładne i mądre laski, nie dajcie się zwodzić, otwórzcie oczy i umysł. Serce samo podpowiada czy dobrze robie wychodząc za kogos za mąz. A jezeli serce mówi o wątpliwościach to nalezy go słuchać. A skoro ktos na forum internetowym pisze o tym ze sam nie wie, to odpowiedź staje sie jasna..
napisał/a: Misiaq 2010-01-07 17:19
maślinka napisal(a):I warto być odwaznym, wole to niż klapki na oczach i złudzenia.
napisał/a: cafejka 2010-01-07 17:39
maślinka napisal(a):
cafejka napisal(a):Zdradził kogoś, ale mnie nie musi zdradzić


Bardzo mi przykro, ale doświadczenie moje zyciowe mówi inaczej. Ja w to nie wierzę. Mówię tu o zdradzie dokonanej w związku w którym teoretycznie wszystko jest ok.
Wiem, pomyślicie ze jestem przez to co się stało taka, że tak mówię. Ale ja naprawdę nie wierzę, że pewne cechy charakteru w człowieku można zmienić. Ja popełniłam ten błąd, myśląc ze będzie lepiej, ze ktos mnie kocha i się zmieni. Teraz żałuje tego, że tak długo się łudziłam. Uważam, ze nikt nie powinien tkwić w takim związku bez zaufania, tymbardziej w narzeczeństwie i małżeństwie. Brak zaufania gasi gorący żar miłosci i nikt mi nie powie ze jest inaczej. Nie uwierzę.
I warto być odwaznym, wole to niż klapki na oczach i złudzenia. Przynajmniej nie dopuszczę do tragedii rozwodu. Dziewczyny, jesteście ładne i mądre laski, nie dajcie się zwodzić, otwórzcie oczy i umysł. Serce samo podpowiada czy dobrze robie wychodząc za kogos za mąz. A jezeli serce mówi o wątpliwościach to nalezy go słuchać. A skoro ktos na forum internetowym pisze o tym ze sam nie wie, to odpowiedź staje sie jasna..



napisałam też: Skoro zdradzał to znaczy że słabo kochał.


I skoro słabo kocha to odpowiedź jest jasna. I dokładnie to co napisałaś. Skoro ktoś na forum otwarcie mówi, że ma wątpliwości......

Ale nie możemy poradzić tak czy nie.

Ludzie mogą tylko opowiedzieć o swoich doświadczeniach. A decyzja należy tylko i wyłącznie do tego kto ma problem.
napisał/a: kuba80 2010-01-09 13:04
albo nie kochał wcale - nie krzywdzi sie osób które sie kocha
napisał/a: Balonek 2010-01-12 21:06
Chyba tak na prawdę nigdy nie możemy być pewni drugiego człowieka....

I w szczęśliwych długoletnich małżeństwach zdażają się skoki w bok i romanse. Często dobrze ukryte, a tajemnica może nigdy nie wyjść na światło dzinne.

To bardzo smutny obraz relacji między partnerami, kiedy obietnica: „miłość wierność, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”, z czasem, nawet po wielu wielu latach, przybiera forme- miłość, złudzenie wierności oraz, że mnie nie opuścisz dopóki się nie dowiesz...

Niestety fakty są takie, że większość rozwodów (ponad 50%) jest spowodowana zdradą. Temat bolesny i delikatny.

Jakoże i ja zostałam poniekąd zdradzona (właściwie oszukana, ale czuje się zdradzona i tak samo boli), chyba już zawsze będę miała takie obawy, niezaleznie od partnera. Mojemu aktualnemu chłopakowi nie ufam za bardzo i zapewne, gdybym miała w życiu przeżyć następną miłość (przy hipotetycznym rozstaniu z obecnym partnerem) również nie ufałabym w 100%.

Powracając do wątku głównego- zaręczyny- stwierdzam, że mój strach nie jest spowodowany wyłącznie brakiem zaufania. Ja chyba po prostu nie jestem gotowa na taki krok. Potrzebuje więcej czasu, aby dorosnąć do takich deklaracji. Tylko jak to delikatnie powiedzieć chłopakowi, któremu się spieszy do ołtarza????
napisał/a: ~gość 2010-01-13 15:27
Nie da sie tego niestety delikatnie powiedzieć. to będzie burza i lepiej sie na nia przygotować. Powinnaś z nim na pewno porozmawiać zanim podejmie krok oświadczyn. Inaczej ebdzie to dla niego koszmarny cios. Usiąśc i powiedziec : nie jestem gotowa na to. nie czuje takiej potrzeby. inaczej spaprzesz sobie życie.