guz na lewym płucu

napisał/a: agnieszka856 2010-01-19 21:48
Byliśmy w szpitalu na ul.Płockiej u prof.Orłowskiego jest to bodajże kliniczny szpital chorób gruźlicy i płuc jednak prof zasugerował, że u nas(Białystok) są także dobrzy specjaliści i nie widzi potrzeby aby operacja była wykonywana w Warszawie.

Mama ma 58lat, jak wcześniej wspomniałam paliła przez 30lat około 15papierosów dziennie. Wszystko zaczęło od pobytu rodziców w sanatorium w którym byli trzy tygodnie od 5października i tam po kilku pierwszych zabiegach zaczęły doskwierać jej bóle w klatce piersiowej.Następnie gdy wróciła do domu pojawił się mocny kaszel. Lekarz rodzinny bez wykonania prześwietlenia klatki piersiowej stwierdził zapalenie płuc i przepisał antybiotyki. Jak wiadomo nie pomogły po czym zostało wykonane badanie rtg, następnie skierowanie do pulmonologa. Więc prawdę powiedziawszy wszystko zaczęło się od felernego sanatorium. I tak jak na początku czuła się w miarę przystępnie, to na dzień dzisiejszy czuje się źle, wciąż utrzymuje się wysoka temperatura, po pobycie w szpitalu kaszlu nie ma oraz bóle w klatce piersiowej się zmniejszyły jednak nie ma poprawy wyników morfologii (wysokie OB, CRP) ani krwi. Dodam jeszcze, że lekarze z naszego białostockiego klinicznego szpitala chorób płuc zasugerowali mamie, że traci czas i powinna być już operowana gdyż niczego nowego byśmy się nie dowiedzieli.

Czyli jednak prawdopodobne jest, że guz przeistacza się w zmiany nowotworowe?
napisał/a: agnieszka856 2010-01-19 22:00
a miała robioną biopsję cienkoigłową, więc nie wiem, czy to ta o której Pan pisze :)
dodam, że w naszej rodzinie nigdy nie było przypadków zachorowań na raka, jednak matka mojej mamy, zmarła z powodu płuc, miała rozedmę ale nie wiem czy to ma jakieś większe znaczenie?

Pozdrawiam również
napisał/a: Vieri 2010-01-19 22:10
Witaj,

Profesor Orłowski to w Polsce sława współczesnej torakochirurgii, powinniście mieć do niego zaufanie. Białostocka klinika torakochirurgii uniwesyteckiego szpitala klinicznego swego czasu zasłynęła pierwszą w Polsce operacją metastazektomii płucnej przy udziale dr. Axela Rolle i z wykorzystaniem lasera. Niech to będzie najlepszą rekomendacją dla Waszej białostockiej kliniki.

Lekarze słusznie sugerują. Powtórzę, jeśli stan ogólny pozwala na zabieg to bardzo rozsądnym będzie jego wykonanie. Nie powiedziałbym, że guz przeistacza się w zmianę nowotworową. Z dość dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że on taką zmianą od początku był. Jakkolwiek brzmi to nieciekawie, jakkolwiek nowotwór płuca jest chorobą bardzo poważną o poważnym i niepewnym rokowaniu, tak obecny stan zaawansowania wydaje się, że jest niski a co za tym idzie szanse na wyleczenie wzrastają dość znacznie. Jeśli zmiana jest ograniczona tylko do płuca i jest ona pojedyncza, to po doszczętnej operacji rokowanie będzie jak na tą chorobę dobre.

Pozdrawiam
napisał/a: agnieszka856 2010-01-19 22:16
Przecież wynik biopsji nie określił jednoznacznie, że są to zmiany nowotworowe dlaczego więc lekarze opierają się na domysłach? i czy każdy guz musi przeistaczać się w raka? i co oznacza stwierdzenie prof. że guz się jeszcze nie "ustabilizował" ?
napisał/a: Vieri 2010-01-19 22:33
Witaj,

Jak wspomniałem wcześniej biopsja nie jest badaniem na tyle dokładnym, żeby w 100% określić charakter zmian. Co więcej, około 40% badań daje wyniki fałszywie negatywne, co oznacza nie mniej nie więcej tyle, że mimo obecności nowotworu, w biopsji się tego nie stwierdza. Domysły lekarzy częściowo potwierdziły się w wyniku tomografii. Guzy płuca dają obraz charakterystyczny, radiolog widząc określoną zmianę w płucach, z pewnym prawdopodobieństwem jest w stanie określić charakter zmiany, czy jest to zmiana rozrostowa, zmiana pochodzenia pozapalnego czy być może np. gruźlica czy sarkoidoza. Pytasz, czy każdy guz musi przeistoczyć się w raka? To nie tak. Idąc Twoim tokiem myślenia najpierw pojawia się coś co określasz guzem, a potem z guza tworzy się rak. Nie tak to działa. Rak to guz, ale nie każdy guz to rak. Gdzieś tutaj już o tym pisałem. Część guzów jest rakiem, inna część zmianami łagodnymi lub bez podłoża nowotworowego. Z kolei każdy rak jest guzem. 100% pewności daje tylko operacja. Nie wiem, czy zdanie odnośnie "ustabilizowania" nie jest wyrwane z kontekstu. Może chodziło o to, że zmiana nie odpowiedziała na leczenie stąd podejrzenie procesu nowotworowego. Trudno mi oceniać z tej perspektywy.

Pozdrawiam
napisał/a: agnieszka856 2010-01-19 22:46
Profesor miał na myśli to, że mimo przyjmowania antybiotyków dożylnie guz się nie ustabilizował.
Gdybyśmy usunęli to w takim stadium w jakim jest teraz, i gdyby jednak okazało się iż to jest rak to jakie byłyby rokowania? Są szanse na całkowite wyleczenie? W internecie znalazłam, że ogólnie rokowania guzów na płucu nie są dobre.
napisał/a: Vieri 2010-01-19 22:55
Witaj,

Jeśli potwierdziłoby się, że tylko ta zmiana ma charakter nowotworowy w postaci raka niedrobnokomórkowego płuca, nie doszło do rozsiewu do węzłów ani nie stwierdza się obecności przerzutów odległych to w stadium zaawansowania T1/T2N0M0 czyli odpowiednio IA lub IB odsetek przeżyć 5-letnich sięga nawet 70% a u wielu pacjentów spośród tych 70% udaje się uzyskać remisję całkowitą. Jeśli dojdzie do rozsiewu rokowanie gwałtownie się pogarsza i przy stwierdzeniu przerzutów odległych przeżyć 5-letnich nie stwierdza się.

Pozdrawiam
napisał/a: agnieszka856 2010-02-12 17:49
Witam,
dzisiaj odebraliśmy wyniki histopatologiczne/patomorfologiczne badania BAC płuca pod kontrolą KT:

W zaaspirowanym materiale drobne fragmenty tkanki łącznej włoknistej, komórki zapalne i histiocytarne.




Czy to oznacza, że to jednak nie nowotwór? Czym są te komórki histiocytarne?
Tak czy inaczej, na początku marca będzie przeprowadzona operacja.
napisał/a: Vieri 2010-02-12 18:12
Witam,

W materiale pobranym w biopsji komórek nowotworowych nie stwierdza się a histiocyt jest typem komórki odpornościowej. Jakkolwiek w pewnym procencie przybliża to do diagnozy, że zmiana charakteru nowotworowego nie posiada, to będzie to pewne dopiero po histopatologicznym badaniu całej, usuniętej zmiany. Operacja tak czy inaczej jest konieczna, jej zaniechanie może być tragiczne w skutkach, a w tym momencie operowanie takiej niezbyt dużej zmiany na pewno jest obarczone mniejszym ryzykiem i spowoduje mniejszy uszczerbek na wydolności po zabiegu.

Pozdrawiam
napisał/a: mooonisiaaa 2010-11-02 08:32
WItam. Mój dziadek ma podobne objawy jak Twoja mama można wiedzieć jak się czuje po operacji? i jak dalej przebiega choroba?
napisał/a: aga198937 2011-04-12 18:52
Mój tata ma guza w prawym płucu który zajmuje mu już węzły chłonne i i powoli oskrzela a na dodatek ma zajętą wątrobę przez drugiego guza. Ma 59 lat.
Bardzo schudł a a dodatek ma anemie. Jest bardzo słaby i pluje krwią. Chciałam bym się dowiedzieć czy długo będzie żył i czy będzie cierpiał?

Będę wdzięczna za odpowiedź

Pozdrawiam
Agnieszka