I rodzina potrafi dobić...

napisał/a: trynyti 2009-03-05 17:42
Czuję zupełną bezradność a wydawało mi się, że jestem silną osobą, podobno co mnie nie zabije to mnie wzmocni.... i wzmacniało przez całe dzieciństwo i okres dojrzewania kiedy to w cieniu ojca alkoholika słyszałam jaka to ja jestem głupia i nic nie warta. No co??? skoro tak mówi to coś w tym musi być, więc skończyłam zawodówkę i zakończyłam moje kształcenie, bo przecież nic więcej nie mogę osiągnąć. Po szkole poszłam po pracy, marna praca, marna płaca, po powrocie hałas w domu. Alkoholizm mojego ojca pogłębiał się coraz bardziej, nasze interwencje nie wiele się zdały... aż do momentu w którym po kolejnej wizycie policji dostaliśmy zaproszenie do OPSu na spotkanie z psychologiem. Jak to wyglądało??? Pojechałam tam z mamą i siostrą nasza "rozmowa" ograniczała się do płaczu i wyrzucania z siebie wszystkich bolączek. Chciałam, żeby ta sytuacja się zmieniła kiedy psycholog zaproponowała nam terapie tylko ja się zgodziłam, mama nie widziała w tym sensu a siostra stwierdziła, że nie będzie gadać z obcą kobietą. Spotkania były indywidualne na zasadzie rozmowy choć długo trwało zanim zaczęłam z nią normalnie rozmawiać opanowując swój płacz. Gdy usłyszałam od Pani psycholog jesteś fajną, ładną i inteligentną dziewczyną nie wiedziałam jak mam się zachować no przecież całe życie słyszał coś wręcz przeciwnego. Poleciały mi łezki i wtedy zdarzyła się kolejna rzecz która "wbiła" mnie w ziemie... Pani Renata przytuliła mnie, pierwszy raz mnie ktoś przytulił a ja nie wiedziałam co mam z rękoma zrobić i jak się zachować byłam w ciężkim szoku. Poczułam się ważna i dowartościowana, z niecierpliwością czekałam na każdy czwartek kiedy miałam jechać na "terapie" Po niedługim czasie poszłam zaocznie do liceum, zdałam maturę (jako jedyna dziewczyna podeszłam do matury) teraz jestem na drugim roku studiów i wydawać by się mogło, ze jest to bajka z happy endem ale... no właśnie obecnie nie mam pracy, mieszkam w małej miejscowości pod Poznaniem i od długiego czasu nie mogę nic znaleźć. Mama hmm.. rozumiem ją doskonale, że jest jej ciężko, ale jej komentarze czasami sprawiają, ze czuję się jak wtedy kiedy byłam dzieckiem i słyszała od ojca jaka to ja głupia jestem. Zaczynam z trudem odrzucać te myśli z którymi wzrastałam No bo przecież tak naprawdę człowiekowi nie jest wiele potrzebne do szczęścia... wystarczy rodzina, miłość, dom i praca... Tylko, że tak naprawdę brak pracy całą resztę potrafi zniszczyć... mam już dosyć słuchania tego, ze jestem "nierobem" bo przecież ja chcę pracować, choć (może ktoś powie, ze przesadzam) wszędzie tylko nie w handlu, pracowała 7 lat i są to lata, które wspominam ciężko. Zawszę mówię, że wolałabym iść na 3 zmiany na produkcją niż do handlu. Mam wrażenie, ze tak naprawdę, żeby dostać pracę to trzeba mieć znajomości i tyle, kiedy dzwonie na ogłoszenie z gazety słyszę " NIEAKTUALNE" no dobra może się tak zdarzyć raz czy dwa, ale nie za każdym razem. Nie czuję wsparcia w rodzinie, moje studia też nie są super przez nich chwalone, zaczynam znowu mieć huśtawki nastrojów, nie mam ochoty wychodzić z domu, zaniedbałam się , nie stać mnie na podstawowe rzeczy nie mówiąc o "głupim" fryzjerze, który potrafi dodać kobiecie pewności i wiary w siebie. Nie mam nic... nie mam rodziny, wsparcia, nie mam już wiary w siebie, nigdzie mnie nie chcą do pracy. Mam ochotę położyć się spać i nie obudzić się.
napisał/a: claudiaa 2009-03-06 11:27
co Ty mówisz, wydaje mi się że trochę przesadzasz z tą pracą. Praca jest w marketach, możesz iść na ul. 27 grudnia przy św Marcinie i jest tam Leader Service i jeszcze jakieś inne firmy które właśnie zatrudniają w marketach. Piszesz że studiujesz to nawet będziesz miała większą stawkę około 7,50 netto na godzinę. Póki studiujesz to możesz sobie pracować w markecie jeśli oczywiście chcesz (bo praca jest), ja też jak studiowałam to sobie siedziałam na kasie w TESCO :)
napisał/a: Ankaaaa 2009-03-06 15:41
rzeczywiscie sytuacja opłakana, ale widze, ze jestes silna osoba i dajesz sobie rade. grunt, to nie poddawac sie emocjom, szczegolnie tym zlym.
skoncz studia, na pewno bedziesz miala troszke wiecej mozliwosci,a tyczasem puszczaj jednem uchem, co slyszysz drugim, szukaj pracy i sie nie poddawaj.przyszedl kryzys, to nie Twoja wina,z praca nie bylo najlepiej, teraz pewnie jest gorzej, ale na pewno sie cos znajdzie. a moze bedziesz udzialala korepetycji z jakiegos przedmiotu?? moje język polski??

osobiscie Cie podziwiam i wierze, ze dasz rade:) dbaj o siebie wbrew wszystkiemu,nigdy sie nie poddawaj!!!!
napisał/a: alinka1976 2014-11-19 14:55
ja chodziłam na terapie DDA (dorosłe dzieci alkoholików) troche pomogło mi na poczucie własnej wartości. Jednak dalej uważam że z rodziną najlepiej na zdjęciu i próbuje byc zupełnie innym rodzicem niż byli moi.
napisał/a: danusia40 2015-03-25 15:47
Masz opłakaną sytuacja jednak widzę, że jesteś silną osobą i dajesz sobie rade, grunt to nie poddać się emocjom.
skończ studia, pewno będziesz miała trochę więcej możliwości, tymczasem nie przejmuj się tym co słyszysz, szukaj pracy. Przyszedł kryzys, to nie Twoja wina, może znajdzie się jakieś zajęcie. Sporo ludzi jest na etapie szukania pracy teraz są takie czasy.
napisał/a: oksana_0 2015-03-27 13:31
Terapia DDA pomoże Ci odnaleźć siłę i poukładać emocje. A przede wszystkim odnaleźć poczucie własnej wartości..
napisał/a: pawel87 2015-04-29 17:28
Z tego, co napisałaś, wynika tylko jedno - jesteś silniejsza niż Ci się wydaje. Tak naprawdę możesz osiągnąć więcej niż jesteś w stanie uwierzyć. Co prawda echo słów ojca zawsze będzie się gdzieś tam w głębi Twojej głowy kołatać, bo nie sądzę, aby udało Ci się o tym zapomnieć, niemniej jednak możesz nauczyć się je ignorować i żyć na przekór tym słowom. Za każdym razem, gdy wracają, odpowiadaj im: "no chyba ty". Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki, powodzenia. :)
napisał/a: Paconka 2015-04-30 19:49
Oj tak... Rodzina potrafi dobić maksymalnie i zniechęcić do wszystkiego.
napisał/a: bachha 2015-05-13 11:10
Rodzina jest najgorsza bo niby się ją ma i można na nią liczyć ale to tylko jest takie powiedzenie. Rodzina Ciebie potrafi zajechać do ostatniej kropli krwi i po prostu ona potrafi wyssać z Ciebie całą kasę i całą twoją energię. Trzeba o tym pamiętać, że z rodziną najlepiej na zdjęciu.
napisał/a: inka7 2015-08-03 12:39
Ja cię rozumiem, bo właśnie mam podobną sytuację. Rozumiem, że najłatwiej znaleźć właśnie pracę w handlu, czego sama też bym nie chciała, mogłabym tam iść tylko w ostateczności. Ale u ciebie widzę, że to chyba jest ostateczność, więc może jeszcze dasz radę te 2 czy 3 lata tak pracować, aż do ukończenia studiów? Może warto się przemęczyć, oby tylko uniezależnić się od patologicznej rodziny?
Sama chodziłam na terapię związaną z byciem DDA. Mi niestety nikt nie zaproponował pomocy psychologa, lecz sama musiałam do tego dojrzeć i się zapisać. Chodziłam tam przez 2 lata, do warszawskiej pracowni psychorozwoju. Bardzo dobrze wspominam te lata, bo naprawdę mi tam pomogli.
basiekkk
napisał/a: basiekkk 2015-08-03 20:02
Zgadza się, rodzina potrafi dobić, chociaż nie wiem tego, na szczęście, z własnego doświadczenia. W takich sytuacjach najlepiej może pomóc chyba tylko terapia.
napisał/a: matena_j 2015-08-12 12:25
Ja polecam psychoterapie dynamiczna. Jest to terapia nawiazujaca do psychoanalizy. Jest proces ktory trwa latami, ale daje faktyczne efekty. Od jakiegos czasu chodze na takie spotkania raz w tygodniu i moge powiedziec, ze po 1,5 roku juz widze efekty na plus. Zrozumialam, ze najwazniejsze sa kwestie do ktorych sami dochodzimy.