Lęki

napisał/a: monika255 2008-03-25 15:35
Droga stokrotko!!
Ja również nieraz mam takie myśli, żeby sobie ulżyć w cierpieniach, ale nie mogłabym tego zrobić mojej rodzinie!
NIe wolno nam tak myśleć, musimy szukać pomocy i się wyrwać z tej matni jaką jest nerwica!
Wiem, że nie jest łatwo ale warto spróbować, żeby żyć choć trochę godniej i bez lęków.
Dziś zadzwoniłam do psychologa, więc pierwszy krok już pokonałam teraz tylko trzeba zacząć walkę.
Pozdrawiam
napisał/a: sto99krotka 2008-03-27 20:26
Witam!
To ja sto88krotka (mialam jakies problemy z haslem)
monika25 dzieki za odpowiedz;)
No rodzinka pewnie by troche poplakala ale nie za dlugo ale mysle ze rzeczywiscie powalczyc mozna.
Pozdrawiam
napisał/a: lolanda 2008-05-16 17:11
Hej,
dziewczyny koniecznie do psychiatry!!! Same sobie nie poradzicie!!! Miałam dokładnie to samo. Lęki, strach mnie wprost paraliżował. Wpadałam w panikę. Cały czas myślałam, że jestem chora. Wynajdywałam sobie najróżniejsze choroby. To było straszne. Płakałam nieraz histerycznie- bo nie mogłam sobie z tym poradzić. Wydawało mi się, że mąż umrze, dzieci też, żyłam w przeświadczeniu, że w kazdej chwili może dojść do jakiejś tragedii. Fizycznie też się zleczułam. Zawroty głowy, mdłości, osłabienie, bezsenność spowodowana lękami. Nie mogłam zasnąć do 6 rano, bo lęki wyrywały mnie ze snu. Koszmar. Porobiłam wszystkie badania. Lekarz mi powiedział, że jak wyjdą dobrze, to pozostaje mi tylko psychiatra. Badania wyszły dobrze a ja poszłam do psychiatry z przeświadczeniem, że lekarz na pewno sie pomylił i jestem śmiertelnie chora. Psychiatra jednak stwierdził u mnie depresję. zaczęłam zażywać Lerivon 30. Szybko nastąpiła poprawa. Ustąpiła bezsenność, lęki, strach przestał mnie paraliżować. Od trzech lat nie biorę leków. Czuję się dobrze. Radzę- nie czekajcie na nic. Idzcie do lekarza. Z miesiąca na miesiąc bedzie gorzej. Ten koszmar sam nie przejdzie!!!
Ja nie wydawalam na lekarza aż tak dużo. 30 zl wizyta. Lek też koło tego. Na początku do lekarza chodziłam co miesiąc. Lekarz chciał na bierząco wiedzieć jak sie czuję. Potem już tylko co 3 miesiące.

Nie zwlekajcie. Zdrowie nie ma ceny. Jak Wy chcecie wychowywać dzieci, skoro same potrzebujecie pomocy. Dzieciom i mężowi też się to udziela. Rodzina wie, że jest cos nie tak.

POmóżcie sobie. Nikt Zdrowy Was nie zrozumie. Ludziom w głowie sie nie mieści, że nad złymi myślami nie da sie zapanować, że strach aż paraliżuje.

Ja wiem co to znaczy. Miałam to samo. Ale wierzcie mi- MOŻNA SIE WYLECZYĆ. Można się cieszyć życiem.

Pozdrawiam Was serdecznie.

Trzymajcie się dzielnie i koniecznie idzcie do lekarza.

M.
napisał/a: magusia6 2008-05-19 18:03
Witam wszystkich!
Mam bardzo podobne objawy. Ciągle mi sie wydaje, że zaraz umre olbo jestem na coś chora i nie mogę sobie z tym poradzić. Ciągle kręci mi sie w głowie robi mi sie słabo i boję się wychodzic z domu. Jest bardzo ciężko. Jak Wy sobie radzicie. Chodze już od dwóch miesięcy do psychiatry ale narazie nic... Mąż ma już dosyć moich marudzeń i lęków nie wiem co robić
napisał/a: mmmadzias 2008-05-19 19:58
hej Magusia
A leki nie pomagają Tobie choć trochę?
napisał/a: adella2 2008-06-22 06:43
Witam,

mam 18 lat, w czasach Szkoły Podstawowej miałam lęki. dziwne lęki.
budziłam się w nocy, serce o mało mi z klatki piersiowej nie wykakiwało i potwornie sie czegoś bałam, ale nigdy nie potrafiłam sprecyzować czego. Leki te ustały.
Jednak teraz mam coś podobnego.
Tzn zrywam sie w nocy przerażona, sece mi szybko bije i aż mi się ryczeć chce, bo gdy tylko chce spowrotem usnąć to nie mogę, gdyż gdy tylko sobie pomyśle o tym czymś to na nowo się denerwuje.
Czy powinnam udać się do psychologia/psychiatry?
napisał/a: madalena4 2008-06-22 17:07
Do stokrotki i wszystkich z myślami samobójczymi-nie poddawajcie się tylko szukajcie pomocy profesjonalistów-oni z pewnoscią znajdą sposób wyjścia z krytycznej sytuacji.Nawet w najczarniejszych momentach jest nadzieja na zmianę.Kryzys to czas rozpoczęcia nowego etapu w życiu.Walczcie o swoje życie-jest jedyne i niepowtarzalne i bardzo cenne.Odgońcie złe myśli a na ich miejsce wprowadzcie pozytywne-wiem.że to trudne ale naprawdę możliwe.Powodzenia.
napisał/a: delicate125 2009-08-10 15:54
Witam,
widze,że nie jestem jedyna z tym utrapieniem i męczarniami....ja jako dziecko poszłam pierwszy raz na cmentarz z moją ciocią,wtedy widząc groby małych dzieci uświadomiłam sobie ,żę to może dopaść każdego,od tego momentu przez lata aż do teraz(a mam 20 lat) miewam okropne lęki jakie już zostały wymienione w poprzednich wypowiedziach.Ciągły strach przed śmiercią,utratą czegoś,miającym czasem,poczuciem bezradności,duchami...rano jak i w nocy,ciągły niepokój,wmawianie sobie różnych absurdalnych rzeczy,częsty płacz w poczuciu bezradności,okropne zestresowanie,napięcie. Budze sie w środku nocy,najczesciej koło 3,4 i czekam az nadejdzie rano z poczuciem strachu.Były lata w moim życiu kiedy myslałam ,że to mija ale może było to spowodowane ciagłymi zajęciami,szkoła...obowiązkami aż przestawałam intensywnie tak myśleć o tym wszystkim ale kiedy pojawia sie chociaż chwila ciszy,spokoju(głównie kiedy bywam sama w domu)to wszystko powraca i jest jak błędne koło. Zdaję sobie sprawę, że dotyka do głównie ludzi przesadnie wrażliwych ale jak się tego lęku pozbyć? Chcę żyć normalnie ,cieszyć sie wszystkim,mieć w myślach wszystko to co przyjemne zeby lęki odeszły raz na zawsze.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-08-11 07:57
Witam Cię Dodo, witam Wszystkich.
znam to uczucie wstydu przed udaniem się do psychiatry.Ale przyciśnięta do muru musiałam pójść , a potem trafić do szpitala.Mieszkam w małym miasteczku więc wszyscy o sobie wszystko wiedzą.Fałszywy wstyd jest wielką przeszkodą na drodze powrotu do zdrowie.Gra na zwłokę z jakiegokolwiek powodu lub liczenie na cud, że wszystko się samo ułoży i nie trzeba będzie wziąć się za pracę nad sobą, się nie opłaca.Dziś, z perspektywy tych wszystkich lat*( na nerwicę lękowa zachorowałam w 1980) każdej z osób doświadczających nerwicy poradziłabym :
1( od razu udać się do właściwego lekarza ( fałszywy wstyd sprawia, ze niepotrzebnie tracimy czas. Trzeba jednak najpierw zebrać wywiad ( może w internecie lub w inny sposób, kto jest dobrym fachowcem, bo bywają lekarze z powołania i lekarze urzędnicy.Niektóre osoby na forum pisały, że korzystały z porad neurologa w nerwicach i otrzymały skuteczną pomoc.
2) podpowiadałabym każdej osobie psychoterapię, bo odzyskanie dobrego samopoczucia po lekach nie posprząta w nas " śmietnika myślowego i emocjonalnego", który wywołał nerwicę.
3)Mnie osobiście bardzo pomogło praktykowanie jogi i medytacji, których nauczyłam się w naszym oddziale nerwic
4)Trzeba zająć sie czytaniem książek dot.zdrowia i pozytywnego myślenia.
5) Osobom, które maja za sobą przeszłość związana z nałogiem któregoś z rodzica, z przemocą w rodzinie doradzam terapię w DDA( dla dorosłych dzieci alkoholików).Sama uczęszczałam na grupę wsparcia dla kobiet z rodzin przemocy i pomogło mi to przepracować i zrozumieć wiele spraw.Są takie problemy, których nie uda się bez fachowej pomocy przepracować( a czas ucieka i cierpienie nas samo nie opuści).Naprawdę szkoda każdego straconego bezczynnie dnia.Granie na zwłokę ze sobą, to strata czasu.
6)Jeśli chodzi o sprawy dot.śmierci w rodzinie i w ogóle strachu przed śmiercią własną czy bliskich, ja ten strach oswoiłam dzięki czytaniu książek dot.życia po śmierci, stanów śmierci klinicznej itp.Ale człowiek musi być gotowy do takiej lektury.Mnie lęk tak bardzo dał popalić, że wykorzystałam, co się dało, by go poznać, dowiedzieć się o nim jak najwięcej.Tym którzy są gotowi do próby przyjrzenia się tematowi śmierci podpowiadam książki Raymonda Moodyego "Życie po śmierci" i inne, księdza Franciszka Brune " Umarli mówią", "Odrodzić się po śmierci" J.Crolarda.Niestety śmierć jest nieodłączną częścią życia i jak mówią mądrzy ludzie, DOPÓKI BOIMY SIĘ ŚMIERCI NIE MOŻEMY ŻYĆ PEŁNIĄ ŻYCIA.Całkowicie se w tym zgadzam.Osobiście , gdy dowiedziałam się tego , co było dla mnie najważniejsze o śmierci i życiu po nim, zaczęłam wreszcie swobodniej oddychać i żyć.Wiem, że jest jakieś dalej i to mi na razie wystarcza. Oczywiście cągle ten temat zgłębiam.Lubie być dobrze poinformowana o tym, co ważne dla mnie.
&) Poza tym nie doradzam oglądania neurotykom horrorów, kryminałów) czytania ich).Gdy byłam w ostrej fazie nerwicy, wszystko, co obejrzałam na takich filmach , czy przeczytałam podsycało moje lęki.Doradzam też, żeby chronić dzieci przed oglądaniem tego rodzaju filmów, gdyż kiedyś mogą nabawić się lęków..

Poza tym zapraszam na mój watek "Lęk jest naszym przyjacielem", gdyż tam zamieściłam sporą część wiedzy zebranej na te tematy.Życzę powodzenia..
napisał/a: m-rta 2009-10-25 15:12
Ja zawsze byłam przeciwna lekom i ogólnie całej tej chemii ale jeśli nic innego nie pomaga to szukam teraz informacji o lekach :/ Znalazłam coś takiego http://www.doz.pl/newsy/a764-Leki_na_leki Moze Wam tez sie przyda. Pozdrawiam
napisał/a: Alicyaa 2009-10-25 20:29
Witam wszystkich. Ja mam identycznie, ale chciałabym wam opowiedzieć do czego u mnie doszło i przestrzec, przed nadmiernymi wizytami u lekarzy...
Więc na początku przebiegało to jak u Was, czyli bałam się, że jestem poważnie chora, mam raka itp. bałam się, że nie wykryją i umrę, a z tym wiąże się cierpienie... Więc zaczęłam chodzić po lekarzach i robić badania, a moje najróżniejsze ( nie trzymające się " kupy" ) objawy się nasilały. Póżniej ze względu na omdlenia trafiłam kilka razy do szpitala i byłam hospitalizowana. Tam nic nie wykryli również, ale przez te pobyty, zaczęło dziać się coś dziwnego. Mianowicie zaczęłam czerpać przyjemność z pobytów w szpitalu, u lekarza. Moja psycholog mówi teraz po czasie, że tam odczuwałam ulgę, bo czułam się bezpiecznie i nie musiałam wykonywać czynności, które na co dzień sprawiają mi kłopot lub których się boję. Ale zmierzam do tego, że zaczęłam prowokować swój zły stan, aby trafić do szpitala i rzeczywiście kilka razy posunęłam się za daleko... Opisałam to nawet już dawno temu na wątku " Zespół Munchhausena" na tym forum, więc szczegóły możecie tam przeczytać... To było straszne i nie mogłam się od tego oderwać- myśli o szpitalu były okropnie natrętne... Doszło do tego, że modliłam się, żeby zabrali mnie do psychiatryka, bo może jak tam trafie ( mam na myśli warunki) to mi się odechce szpitali... ale nie trafiłam i nie wiem czy mówić niestety czy na szczęście... Ten czas wspominam okropnie. Po wielu miesiącach zaczęło ustępować, ale do końca nie ustało. Teraz na dzień dzisiejszy jest dobrze aczkolwiek z drugiej strony jest źle, ponieważ znowu jak coś mi jest to panikuję, ale nie że umrę i będę cierpieć fizycznie tylko, że trafię do szpitala i sytuacja się powtórzy... oby nie... To tyle- zobaczymy co będzie później.

Głowy do góry- będzie dobrze! Pozdrawiam
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-10-31 18:49
Witam Wszystkich .
Podam tutaj link, ktory już podalam na kilku wątkach, opisujacu historię czlowieka, ktory nie tylko wyszedł z nerwicy lekowej, ale zamiescił w swoim poscie wspaniałe ( moim zdaniem) informacje, JAK SOBIE RADZIĆ A ATAKIEM LĘKU) PANIKI), z NAPIĘCIAMI, pojawiajacymi się w ciele, w glowie itp.Znam sie na dobrych info9rmacjach, a te sa naprawdę godne polecenia.Niech skorzysta z nich ten, kto ma juz dość nerwicy.Oto link: http://moja-nerwica.republika.pl/
Życze powodzenia.