Pęknięta prezerwatywa i krwawienie

napisał/a: morter_chm 2008-03-21 19:32
Witam,

Niestety nazwa tematu jest mylna, dlatego z góry przepraszam. Postaram się opisać swoją sytuację, tak żeby nie było jakiś niejasności.

Podczas ostatniego stosunku pękła mi prezerwatywa. Pękła gdzieś z boku, zdecydowanie niżej czubka penisa. Podejrzewam, że większość spermy wydostała się na zewnątrz dopiero po wyprowadzeniu członka.
Byliśmy pewni, że wpadka na 80% zakończy się ciążą. Moja partnerka nie wiedziała kiedy dokładnie powinna się spodziewać okresu, ale po jakiś 3 dniach ten okres przyszedł. Z tego co wiem, wychodzi na to, że o tydzień za szybko..

Skoro przyszło krwawienie byliśmy przekonani, że do ciąży nie dojdzie. Niestety później dowiedziałem się, że pomimo okresu do takiej ciąży może dojść.

Czy to prawda, jakie są szanse na zajście takiego przypadku ? Z tego co mi wiadomo w czasie okresu wszelkie komórki jajowe są wydalane na zewnątrz, no chyba że to nie jest okres...

Z góry dziękuję za wszelką pomoc.
napisał/a: eternity1 2008-03-21 22:28
W ciążę można zajść także w czasie okresu (są to marginalne przypadki, ale się zdarzają), tak samo jak można mieć okres będąc już w ciąży. Najpewniej będzie wykonać test ciążowy.
napisał/a: Madonna 2008-03-22 11:32
W ciąży nie występuje ani jeden okres, ponieważ nie ma owulacji. Ew. krwawienia lub plamienia trzeba skonsultować z lekarzem.
Zdrowa para starająca się o dziecko w okresie płodności ma max 40% szans na ciążę w 1 cyklu. Nie ma ani 100% antykoncepcji, ani 100% pewności zajścia w ciążę.
Tylko niektóre osoby i w niektórych sytuacjach mogą zajść w ciążę po współżyciu w czasie okresu: to zależy kiedy rozpoczyna się u nich okres płodności. To od nich zależy, czy chcą wiedzieć kiedy to następuje, czy wolą żyć w nieświadomości.

Nieregularne cykle - rzecz normalna, choć nieświadomość terminu okresu musi utrudniać życie, prawda?
Być może to krwawienie nie było okresem, lecz innym, które nie rozpoczyna nowego cyklu?

W czasie okresu złuszcza się błona śluzowa macicy - gruba i miękka - przygotowana na przyjęcie zarodka - jak co cykl. Komórka jajowa jest zdolna do zapłodnienia przez max 24 h w cyklu, zazwyczaj krócej.
napisał/a: eternity1 2008-03-22 23:44
Ty Madonnko wciąż o tej nieświadomości piszesz, podejrzewam, że jesteś zagorzałą propagatorką mierzenia tempki i wpatrywania się w objawy cyklu kobiety - wyjaśniam - nie krytykuję tego - to raczej luźne spostrzeżenie.
Rozumiem wszystkie kobiety, które codziennie mierzą temperaturę, zaznaczają w swoich wykresach rodzaj śluzu, kuszą się także o badanie szyjki macicy - również tego nie krytykuję, bo również swoje ciało obserwuję (nie prowadzę notatek, nie mierzę temperatury, a jestem w stanie praktycznie co do godziny określić moment owulacji u siebie, ale rozumiem, że nie każda z nas tak ma.
Wytłumacz mi jednak proszę jedną rzecz - kobieta o nieregularnych cyklach, mierzy sobie temperaturę i po pierwszym cyklu pięknie widać skok tempki, widać zmianę śluzu itd. Ok. Cykl minął, zaczyna się kolejny, kompletnie inny niż poprzedni, bo dziewczyna w między czasie: a) przeżywa silny stres; b) przeziębia się; c) zmienia klimat. Wszystko to powoduje, że tempka rośnie szybciej niż poprzednio, do tego śluz też jakiś inny i co w takiej sytuacji kobieta robi? Rozumiem - współżyje w miarę często, jak to tylko możliwe, by nie przeoczyć "tego" momentu, a nie udaje się. Mija cykl, zaczyna się nowy, na wykresie znów notatki, kropki z tempką, która różnie się zachowuje i co? Fajne są wykresy przy cyklach w miarę regularnych, przy braku stresu (a sama chęć posiadania dziecka czasami jest niezłym stresem zaburzającym cykl), ale ile z takiego wykresu może wywnioskować dziewczyna skoro na wykresie widać tylko to, co już było? I chyba tutaj naprawdę niewiele ma do rzeczy świadomość czy jej brak, wiedza czy niewiedza. Sama podkreślasz, że nie ma ani 100% antykoncepcji, ani 100% pewności zajścia w ciążę.
Podkreślam jeszcze raz - nie krytykuję Ciebie, a raczej zachęcam do rozmowy, bo zakładam, że jest coś o czymś nie wiem i chętnie się tego dowiem.
Pozdrawiam
napisał/a: Madonna 2008-03-23 22:43
Nie za dużo tych zastrzeżeń o niekrytykowaniu?

Obawiam się, że bez monitoringu cyklu nikt nie potrafi określić momentu owulacji. To zbyt dyskretny proces. Ból owulacyjny to za mało.

Wiem, jak wyglądają nieregularne cykle, na które wpływa stres: przesuwa owulację od Sasa do lasa. Cykle o długości 28-49 dni można chyba nazwać nieregularnymi? Każdy cykl jest inny. Skok PTC występuje w róźnym czasie i jest różnego rodzaju: schodkowy, zębaty itp. Zdarzają się przeziębienia i poważniejsze choroby. Występują nietypowe krwawienia, które można pomylić z miesiączką.
Wiem, co się wtedy przeżywa. Opisujesz moje wykresy. Informacje, jakie są tam zawarte, a więc świadomość płodności, służą wystarczająco dobrze do odłożenia poczęcia, a innym do doprowadzenia do niego. Samoobserwacja sprawdza się w takich przypadkach. Dla nich została stworzona. To żadne odkrycie (pochodzi z 1965 r.).

Kobietom o żelaznych regularnych cyklach wystarczy kalendarzyk. Nie muszą na nic zwracać uwagi.
napisał/a: eternity1 2008-03-23 23:26
Zastrzeżenia o braku krytyki wynikały z tego, że wiem za pomocą jakiego środka komunikacji prowadzimy konwersację i wiem jak często powoduje on nieporozumienia, a wolałam ich uniknąć
Piszesz, że bez monitoringu cyklu nikt nie potrafi określić momentu owulacji. Zgodzę się z Tobą w kwestii tego, że nie jest się w stanie określić momentu, sekundy czy ułamka sekundy, w którym pęka pęcherzyk i uwalnia jajeczko, ale godzinę tego procesu jestem w stanie Tobie określić u siebie. Pisałam tutaj, że mam bardzo nieregularne cykle więc tym bardziej jest to problematyczne, ale miniony cykl jestem w stanie opisać bez problemu - dokładnie 26 dc (późno bardzo) miałam owulację, która zamanifestowała bólem podbrzusza i praktycznie momentalną zmianą w wyglądzie śluzu. Dla samej siebie chciałam się przekonać, czy sprawdza się również reguła, że krwawienie następuje około 14 dnia po owulacji. Zgodnie z tym krwawienie u mnie powinno nastąpić 21 marca i tak się właśnie stało - nie trudno wyliczyć, że mój cykl miał 40 dni, a i tak przy takim cyklu owulacja nastąpiła. Tak więc nie potrzebowałam monitoringu by wiedzieć kiedy mogłabym zajść w ciążę.

Niestety nie znalazłam w tym, co napisałaś odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie (zakładam, że czegoś nie wiem). Piszemy o tym, że kobieta mierzy tempkę, zaznacza ją na wykresie, opisuje śluz itd, ale piszemy także o tym, że ma nieregularne cykle i w związku z tym owulacja lata sobie tak jak wspomniałaś - od Sasa do lasa. Tylko wytłumacz mi w takim razie po co kobieta o nieregularnych cyklach ma prowadzić takie notatki skoro one dotyczą tego, co było, co minęło? Przecież nikt nie jest w stanie przewidzieć tego, co będzie, tym bardziej przy nieregularnych cyklach więc jak dla mnie prowadzenie takich wykresów mija się z celem. Rozumiem, że może tutaj chodzić o oznaczenie, czy owulacja w ogóle występuje, tylko, co to zmienia dla kobiety, która pragnie mieć dziecko? Można taki wykresik robić pół roku, można rok, ale on wciąż będzie pokazywał tylko to, co było.
Idąc tym tropem myślenia i opierając się na własnych obserwacjach wiem, że w poprzednim cyklu owulacja u mnie nastąpiła 26 dc, a co będzie teraz? Znów będzie w okolicach tego dc, czy może jednak coś się "naprawi" i będzie ona książkowa, czyli 14 dc? Jak widzisz rozrzut totalny. Gdybym dołączyła do tego mierzenie tempki to i tak niewiele by mi pomogło, bo taki przypadek ze mnie, że zazwyczaj mam podwyższoną temperaturę ciała, która ulega wahaniom z dnia na dzień więc u mnie nie byłoby schodków, zazębień tylko fale Dunaju. Więc co by mi wykres mówił?
Nie chcę obalać znanej od lat metody objawowo - termicznej, bo nie posiadam w tym temacie gruntownej wiedzy, nie zagłębiałam tematu tak bardzo, by pokusić się o coś takiego Raczej dzielę się swoimi spostrzeżeniami i wątpliwościami zakładając, że mogę się mylić.

Edytuję - zapomniałam napisać, że wiem także, iż w moim ostatnim cyklu owulacja nastąpiła w prawym jajniku, a gdy zachodziłam w ciążę (na marginesie było to 12 dc przy cyklach średnio 31 dniowych) jajeczko pękło w jajniku lewym. Nigdy nie prowadziłam wykresów i nigdy nie mierzyłam tempki.
napisał/a: Madonna 2008-03-25 11:30
Możesz wierzyć w cokolwiek, także w czucie owulacji, ale to nadal pozostanie kwestią wiary. Ani ból owulacyjny, ani zmiana śluzu nie świadczy o godzinie odbywania się owulacji. Mogła się odbyć parę dni wcześniej lub później. To wynika z porównania samoobserwacji i codziennego monitoringu cyklu. Skąd wiesz, że u Ciebie lutealna trwa zawsze 14 dni, skoro nie zapisujesz obserwacji?

Obserwacje dotyczą tego, co było, tego, co jest i tego, co będzie. Można z góry rozpoznać okres największej płodności po występowaniu śluzu dobrej jakości. Starająca będzie się w tym czasie starała, a odkładająca, stosująca regułę ostatniego dnia suchego, przeczeka precyzyjnie wyznaczony okres płodności. Natura sprzyja staraniom.

Lepsza jest 100% nieświadomość płodności w czasie starań lub odkładania niż trzymanie ręki na pulsie?

Jeśli nigdy nie mierzyłaś temperatury, to skąd wiesz, jak wygląda jej wykres u Ciebie?
Jeśli nie znasz żadnej z metod objawowo-termicznych, to może czas którąś poznać, aby rozwiać wątpliwości?
napisał/a: eternity1 2008-03-26 00:21
Pozwól, że zakończę naszą konwersację (niczego ona po prostu nie wnosi) kilkoma pytaniami (liczę wreszcie na rzeczowe odpowiedzi nie na zasadzie at maritum ad personam). Kolejny raz zarzucasz mi Jeśli nie znasz żadnej z metod objawowo-termicznych, to może czas którąś poznać, aby rozwiać wątpliwości? - skąd o tym wiesz?

Skąd wiesz o tym: Skąd wiesz, że u Ciebie lutealna trwa zawsze 14 dni, skoro nie zapisujesz obserwacji? - to, że nie mam pięknego wykresiku w notatniku nie oznacza, że nie znam swojego cyklu - mylę się?

Lepsza jest 100% nieświadomość płodności w czasie starań lub odkładania niż trzymanie ręki na pulsie? - w którym momencie moich wypowiedzi doszłaś do takich wniosków? A przede wszystkim gdzie ja napisałam, że lepsza jest nieświadomość?


Obserwacje dotyczą tego[...] i tego, co będzie - to mi zajeżdża wróżbiarstwem albo wspomnianą przez Ciebie wiarą - nie krytykuję. Każdy sposób planowania poczęcia jest dobry. Tylko dlaczego Ty krytykujesz innych?

Zamiast forsować swoje poglądy bez spojrzenia krytycznego na siebie proponuję popracować nad czytaniem ze zrozumieniem.
napisał/a: Madonna 2008-03-26 11:11
eternity napisal(a):Nie chcę obalać znanej od lat metody objawowo - termicznej, bo nie posiadam w tym temacie gruntownej wiedzy, nie zagłębiałam tematu tak bardzo, by pokusić się o coś takiego.


Wiedzy nigdy za mało.

Niewątpliwie natura z planowaniem poczęcia poradziła sobie na długo przed odkryciem rozpoznawania płodności przez człowieka. Zazwyczaj wystarczy pójście na żywioł w nieświadomości. Pewną wadą jest nieznajomość czasu poczęcia, jeśli cykl jest nieregularny. Stosowanie reguły Naegellego w takich przypadkach grozi wywoływaniem przedwczesnego porodu.

Obawiam się, że samoobserwacja nie ma nic wspólnego ani z wiarą, ani z wróżbiarstwem. Gdyby tak było, to nie dałoby się skutecznie odłożyć poczęcia, ani do niego doprowadzić.
napisał/a: eternity1 2008-03-26 11:41
Nie chcę obalać znanej od lat metody objawowo - termicznej, bo nie posiadam w tym temacie gruntownej wiedzy, nie zagłębiałam tematu tak bardzo, by pokusić się o coś takiego. - nie widzisz różnicy między całkowitym brakiem wiedzy, a tym, że ktoś nie ma gruntownej wiedzy w jakimś temacie? Ani Ty ani ja nie jesteśmy naukowcami, nie prowadzimy badań w tym zakresie więc ani Ty ani ja takiej wiedzy nie posiadamy dlatego wczoraj pisałam Ci o tej samokrytyce. Po Twoich odpowiedziach (a w zasadzie ich braku, bo nie potrafiłaś rozwiać żadnych moich wątpliwości, bo klepiesz jedynie regułki wyszukane w necie) zacytuję:

Wiedzy nigdy za mało. - i dodam - jak dla mnie jesteś maniacko zapatrzona w swoje niczym nie uzasadnione racje i najgorsze w tym jest to, że z kimś takim nie da się prowadzić konwersacji, bo nie zakładasz, że może w niektórych aspektach się mylić, że może nie wszystko, co przeczytałaś jest prawdą więc pozwól, że naszą rozmowę zakończę.

Stosowanie reguły Naegellego w takich przypadkach grozi wywoływaniem przedwczesnego porodu. - tego zdania to ja już kompletnie nie kumam, bo co on ma wspólnego z tematem tej rozmowy? Jak dla mnie rzuciłaś hasło, bo gdzieś Ci się o uszy obiło, a niekoniecznie odnosi się ono do tematu naszej wymiany poglądów. Jeśli już hasło padło to odpowiem - na szczęście są lekarze, świadomi, dysponujący sprzętem, który jest w stanie z bardzo dużą precyzją określić wiek ciąży zapobiegając przedwczesnym porodom I na marginesie - to jest reguła Naegelego - proponuję nauczyć się chociażby poprawnej pisowni nazwiska
napisał/a: Madonna 2008-03-26 12:15
Jakie wątpliwości mogłabym rozwiać? Masz jakiekolwiek? Co tak naprawdę Cię interesuje, skoro znasz siebie na wylot dzięki tylko intuicji?
Tak się składa, że bardzo wiele rzeczy, jakie czytam, są nieprawdziwe. Przez lata wciskano mi do głowy kłamstwa i żyłam w nieświadomości.
Czy USG nie jest zaprogramowane na ocenę wieku ciążowego dla niezmiennego 28-dniowego cyklu?
napisał/a: eternity1 2008-03-26 22:54
znasz siebie na wylot dzięki tylko intuicji? - to jak widzisz masz doskonały dowód na to, że Twoja wiedza jednak nie do końca jest zagłębiona, bo jestem wyjątkiem od tego, co się naczytałaś A często w życiu bywa, że wyjątek potwierdza regułę
Gdybyś przeczytała, a nie tylko czytała to, co na forum ja lub inni piszą nie musiałabyś zadawać po 3 dniowej "rozmowie" pytania Jakie wątpliwości mogłabym rozwiać? Masz jakiekolwiek? Co tak naprawdę Cię interesuje

Wiesz - mi też przez lata wciskano do łba, że dla dziecka najlepsze jest mleko matki. Okupiłam te teorie niezłą depresją, bo nie mogłam karmić swojego dziecka. Do dziś media krzyczą jakie to dobroczynne, jakie wspaniałe, gwarantujące samo dobro dla dziecka. Tylko szkoda, że nikt nie pokaże drugiej strony tej sfery macierzyństwa i nie powie oficjalnie, że nie zawsze mleko matki to samo zdrowie. Tylko ja zrozumiałam, że maniackie przekonania i "wyprany mózg" przez media nie zastąpią nigdy zdrowego, racjonalnego rozsądku, a do tego to każdy musi sam dojrzeć. Mam swoją teorię na temat naturalnego karmienia, ale nigdy nie pokusiłabym się o to, by kogoś nazwać niedouczonym, żyjącym w nieświadomości, a tym bardziej nie krytykowałabym sposobu, w jaki ktoś współżyje, planuje ciąże, wybiera rodzaj porodu, a w końcu wychowuje i karmi swoje dziecko, bo nigdy nie nazwałabym się specjalistką w tym temacie, co nie oznacza, że nie mam w tym zakresie wiedzy, własnych obserwacji, czy spostrzeżeń.