zła diagnoza?

napisał/a: g69 2015-01-18 08:05
Gnull napisal(a):, ale powiem wprost: nigdy w życiu pod względem energetycznym nie czułem się lepiej niż kilka lat temu jak byłem na diecie stricte wegańskiej. .



Konstans napisal(a):
A o diecie wege to tez mogę Ci cos powiedziec, bo rozmawiasz z kobietą, która była na niej przez 14 lat :)


Czy moglibyście powiedzieć jak ,to żywienie wyglądało u was w praktyce?
Jakich produktów w ciągu dnia więcej zjadaliście?
Czy więcej było potraw gotowanych,czy surowych?
napisał/a: Konstans 2015-01-18 09:35
g69:
ale pytasz o moja błędną przeszłość żywieniową ? ;) czy stan z dzisiaj? :)))
napisał/a: adam1234543 2015-01-18 10:04
:)
Napiszę, że w latach szkolnych nic mi nie dolegało od strony układu pokarmowego. Chociaż kolega z podstawówki wspomina, że miałem gazy, że on pamięta, że miałem z tym jakiś problem chociaż ja tego nie kojarzę.Miałem jedynie silną alergię na trawy i żyto(pyłki). Całe lato katar, czerwone oczy.
Chodziłem na odczulanie a teraz w wieku 30 lat w lato praktycznie nie mam żadnych objawów kataru, kichania :)

Pod koniec okresu szkolnego przez dłuższy moment bardzo źle się odżywiałem. Mieszanina wszystkiego..obiad pizza po obiedzie słodki jogurt 500 g Za godzinę pól czekolady , na kolację placki ziemniaczane itp.
Od tego momentu mniej więcej zaczęły mi bulgotać jelita i te gazy:/

Teraz mój dzień tak wygląda, że do godziny 12 wypróżniam się około 4 razy. Gazy non stop najwięcej w okolicach godziny 15 a później wieczorem jest tragedia.

Obecnie chodzę na siłownie, zmieniłem jadłospis. Takie odżywianie się jest troszkę drogie do tego dieta bezglutenowa bardzo ogranicza mi tanie źródła białka i węglowodanów.
Twaróg jest tanim źródłem białka. Jajka w miarę też a mięso drogie:/ Zwykły makaron z mąki pszenicznej durum jest tani do tego ma bardzo dobre węglowodany wolno przyswajalne. Natomiast makaron kukurydziany który jadłem na bezglutenowej ma bardzo wysokie ig i bardziej przyczyni się do zalania tłuszczem niż utrzymania masy mięśniowej itp to tylko jeden z przykładów. Mam dużą wiedzę na temat jedzenia ale nie potrafię sobie skomponować zbilansowanej diety bezglutenowej i bezmlecznej jednocześnie aby dobrze wyglądać i do tego nie było drogo. Do tego nie ma pewności co powoduje moje objawy:/ Dlatego chciałbym też zrobić wszystkie testy z krwi na gluten aby to wykluczyć.

Do tej pory jestem niedoinformowany co może powodować skrócenie pojedyńczych kosmków(mikrokosmków) czy może niezdrowa dieta jak jadłem kiedyś wszystko na raz od pizzy do słodkich serków. Z tym, że czytajać w internecie to prawie wszędzie eliminują gluten i nabiał ale lekarz kazal mi nie eliminowac tylko dał debridat twierdząc, że to ibs.
napisał/a: Gnull 2015-01-18 12:30
g69 napisal(a):Czy moglibyście powiedzieć jak ,to żywienie wyglądało u was w praktyce?
Jakich produktów w ciągu dnia więcej zjadaliście?
Czy więcej było potraw gotowanych,czy surowych?


Dietę wegańską, czy raczej wegańską-zmodyfikowaną, narzuciłem sobie po tym, jak wyszedłem na prostą po krytycznej fazie WZJG. To były początki mojego nabierania świadomości żywieniowej, więc z perspektywy czasu wspominam tamten etap raczej jako eksperyment, doświadczenie; aczkolwiek muszę zwrócić tu uwagę na dwa fakty.

- Po pierwsze: w trwającym niecały rok okresie, kiedy byłem na tej diecie (o szczegółach za moment) cofnęło mi się owrzodzenie jelita grubego. Dosłownie. Na kolonoskopii sprzed diety wegańskiej mam typowy obraz jelita w postępującym stadium owrzodzenia ze wszystkimi symptomami. Na kolejnej, zrobionej jakieś półtora roku później, po wspomnianej diecie, mam praktycznie zdrowe jelito. To fakt.
Czy polepszyło mi się tak spektakularnie dzięki diecie wegańskiej? Nie wiem.
Czy polepszyłoby mi się na innej diecie? Nie wiem.
Czy mógł to być zbieg okoliczności? Mógł.
Niemniej faktem jest, że zaszła 100%-owa remisja.

- Po drugie: czas na diecie wegańskiej był dla mnie jednym wielkim niesamowitym mega-kopem energetycznym. W tym okresie praktycznie nie wiedziałem co to jest zmęczenie. Rano biegałem 10-15 km, wszędzie zacząłem chodzić pieszo, wieczorem 30 km na rowerku stacjonarnym, i nic, zero zmęczenia, wyczerpania, słabości. Tak jak wtedy nie spałem nigdy wcześniej ani nigdy później. Jako ciekawostka dodam, że cera (w wieku 35 lat) poprawiła mi się tak bardzo, że żona zaczęła na mnie patrzeć z zazdrością :)

Generalnie jadłospis był banalnie prosty: warzywa, ryby, owoce, ziarna, tony ryżu, milion odmian risotto.
Na śniadanie jadłem zazwyczaj; grejpfruta, albo dwa jabłka, albo banana.
Na obiad: ryż z cukinią, bakłażanem, brokułami, marchewką, papryką itp. Wbrew temu, że przy WZJG zabrania się jeść milion różnych warzyw typu cebula, czosnek lub kapusta - ja je jadłem i mi nie zaszkodziły. Do obiadu na ogół w postaci gotowanej.
Na kolacje: sałatka z zielonej sałaty, pomidorów, oliwek, trochę cebuli, w lecie z np. dodatkiem arbuza. Żona sobie do tego dokrajała sera feta i uszy jej się trzęsły z apetytu :)
2-3 razy w tygodniu dorsza, łososia. W folii albo na parze.
Dużo, BARDZO DUŻO, tartej marchewki.
Między posiłkami ziarna dyni, słonecznika, czasem rodzynki (tylko i wyłącznie ekologiczne)

Wszystkie wspomniane rzeczy dzisiaj jem nadal, tyle że obecnie dołączyłem np. pieczywo, którego brakowało mi wcześniej najbardziej. Chleb robię sam. Zajmuje to 2h dziennie, przy czym aktywnego wkładu pracy jest może 15 minut (reszta to wyrastanie ciasta i czas w piecu), więc nie jest to żadna filozofia, wyrabiam się w trakcie oglądania wiadomości. Zachęcam do spróbowania, bo teraz jak wiem jak może smakować prawdziwy chleb nie sądzę bym mógł znowu tknąć pieczywopodobne twory z piekarni.
Dołączyłem też do menu indyka i królika, czasem jakieś inne mięso, ale bardziej z obowiązku niż potrzeby organizmu.
Zero nabiału, zero glutenu, zero jajek :)
Nie wiem, czy jest to idealny sposób odżywiania, ale czuję się po nim dobrze, wyniki badań mam dobre i żadnych niedoborów, więc chyba jest ok.
napisał/a: Konstans 2015-01-18 12:49
Piotr:
ja swoje zdanie już wyraziłam i nie wierzę w żadne właściwości zbóz (nawet bezglutenowych) w chorobach z autoagresji czy w ogóle w chorobach o podłożu gastro.
Kwestia wyboru :)
Czy jest droższa bezglutenowa?
hmmmm..
Jest zdrowsza a to zawsze u mnie przeważy.
A pieczenie chleba z mąki gryczanej, jaglanej i ryzowej nie ograniczy Ci zbytnio portfela, jeśli tego chleba nie będziesz jadł na tony ;)

Reasumując: ja wierzę wierzę paleo ale zmodyfikowaną do swoich potrzeb.
Coś jak pisał Gnull. Zatem u mnie zawsze dominują warzywa, dużo zdrowych tłuszczów, na końcu białko (wg. preferencji - jem mało mięsa, więcej ryb, jaj wcale, bo nie mogę). Za to kocham orzechy, nasiona i z nich równiez czerpię energię oraz niezbędne minerały.
Ale jak mówię, ta wiedza przyszła z czasem.\Bo każdy musi znaleźć dla siebie swój sposób odżywiania !!!!

Jednak jak Ty , ja również miałam zanik kosmków, które odrosły po eliminacji glutenu (nabiału też).
Koncypujmy dalej wspólnie :) moze do jakichś wniosków dojdziemy.
Pozdrawiam :)

Ps a cerę jak też mam do pozazdroszczenia ;)
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2015-01-19 19:48
Wiesz to zasadnicze pytanie czy chcesz się pozbyć dolegliwości czy chcesz zaoszczędzić?
To, co tanie z reguły nie jest zdrowe - w zasadzie to prawie 100 % tego co jest w sklepach to się do jedzenia nie nadaje.
Poza tym wierz mi, że zdrowa dieta wcale nie jest droga. Od kiedy z mojego jadłospisu wyleciały wszystkie zboża, nabiał możemy pozwolić sobie na kupowanie dobrej jakości mięsa od rolnika, warzyw, jajek ze wsi. Jak na razie 15 miesiecy jemy jak jemy (i nie planujemy zmieniać) i już zdązyliśmy podliczyć koszta - i przynajmniej kilka stów w portfelu zostaje co miesiac :)
Ale to nie jedyna oszczędność. Oszczędzam na "lekach" które niczego nie leczą, oszczędzam czas (ach te kolejki do lekarza - a do endokrynologa czeka się kilka miesięcy, na 2015 się już nie załapałam. Trudno, dieta działa lepiej :) ) i koniec końców jestem na plusie.
Musisz sam zdecydować czy ważniejsze jest ładowanie energii z węgli w postaci zbóż na siłowni, czy zdrowie :)
A coraz więcej DOBRYCH dietetyków niekoniecznie poleca ładowanie węgli , a zwłaszcza w sytuacji współtowarzyszących dolegliwości, takich jak chociażby IBS czy autoimmunologicznych. Tłuszcz też jest źródłem energii :)
A węgle można czerpać z owoców, ewentualnie z dobrych kasz czy amarantusa/komosy ryżowej czyli takich najmniej przetworzonych zbóż. Cała reszta to syf, nie mówiąc o tym że kukurydza jest GMO.
napisał/a: Konstans 2015-01-19 19:55
Amen Siostro :***
napisał/a: Alakhai 2015-01-20 00:41
Gnull napisal(a):
g69 napisal(a):
Zero nabiału, zero glutenu, zero jajek :)
Nie wiem, czy jest to idealny sposób odżywiania, ale czuję się po nim dobrze, wyniki badań mam dobre i żadnych niedoborów, więc chyba jest ok.


Cześć. Chciałbym dołączyć do dyskusji. Od pół roku jestem na diecie wege (nie jem w ogóle mięsa/tłuszczów zwierzęcych ani ryb, unikam nabiału (choć czasami się trafi), mleka w ogóle, jajka staram się kupować tylko te wiejskie na targu. Z glutenem jeszcze sprawy nie ogarniam, ale raczej jem mało pieczywa.

Nie czuję się ani źle, ani dobrze. Nie brakuje mi energii, ale często jestem zaflegmiony i miewam lekkie mdłości. Nie jestem zbyt dobrze ogarnięty aby odżywiać się szczególnie zdrowo, także w sumie nie dziwię się, że jest jak jest (jem np. dużo pomidorów z puszki, sporo oliwy z "kerfura" etc. - raczej nie mam kasy na droższe produkty) :/ Do lekarzy nie chodzę bo żadnych poważnych chorób nie przechodzę.

Chciałem jednakowoż zapytać, dlaczego "Zero jajek"? czy uważasz, że nawet jajka wiejskie są niezdrowe?
Ja staram się je jeść jako źródło białka, jako że nie jem ryb ani mięsa (uważam że ryba też mięso - i bycie wege to wyklucza).

PS: mam wrażenie, że cokolwiek nie zjem to mi szkodzi, i zauważyłem, że im mniej jem, tym lepiej się czuję... ale wiadomix czasem coś zjeść trzeba : ] tylko niestety praktycznie zawsze po spożyciu pokarmu czuję się gorzej niż przed. (flegma)
PPS: jak coś to może założę osobny temat ? :)
napisał/a: Konstans 2015-01-20 07:20
Alakhai:
w sumie pytanie nie do mnie ale trafia mnie, gdy widzę, że ktoś tak sie wyniszcza, wiec zabrać głos muszę ;P
Otóż, jajka mój drogi to cos najlepszego, co stworzyła nam natura ... i kura ;)
Ja mówiłam, ze ich nie jem, poniewaz mam silna alergię. Jajka ogólnie są silnymi alergenami i choć uwielbiałam je, musiałam z nich zrezygnować. Pracuje jednak nad tym, by za jakiś czas móc się niemi rozkoszować :)
Miałam podobny problem do Twojego, będąc 14 lat na wege. A mianowicie, jadłam dużo nabiału, strąków, glutenu (ciemne, "zdrowe", pieczywo), i znów nabiał, zero wartosciowego białka (bo niby skąd?) i tak doprowadziłam się do kiepskiego stanu.
Ja nie mówię, że wege jest złe !!!
Wege jest fantastyczne dla osoby,która nie ma żadnych problemów zdrowotnych. Ale jeśli już te problemy się pojawiają, to organizm daje znać, ze jest cos nie tak !!!! I zawsze jest coś nie tak z powodu diety !!! bo wszystko idzie od jelit.

Czujesz się źle, jesteś zaśluzowany - to normalne, przy dużym spożyciu nabiąłu i alergennych pokarmów.
Musisz je odgraniczyć. Jeśli nie masz funduszy to jaki to problem, by jeść nadal zdrowo???
Wnerwia mnie takie postrzeganie sprawy. A jak ludzie wydają bezsensownie pieniądze na batony, czekolady, chipsy i kolorowe napoje to już na to pieniadze są?
Jedz - jeśli Ci służą - strąki (ale 2x w tyg.), ziarna bez glutenu, orzechy, nasiona, warzywa i zdrowe tłuszcze, jajka,bo jak widzisz skąd będziesz czerpał białko?

I po 2 tyg. takiej diety eliminacyjnej, jeśli nadal będziesz czuł sie kiepsko, to organizm częściowo już oczyszczony ze śluzu, łatwiej pokaże Ci po jakim pokarmie jest Ci nadal xle. Wówczas stosuje się dalszą eliminację, do całkowitej remisji, do czasu obnizenia stanu zapalnego etc.
Nie ma innej drogi, nie ma tu drogi na skróty, chyba ż echce leki, które i tak nic Ci nie pomogą !
Pozdrawiam :)
ufffff..., nie do mnie to było ale mnie poniosło ;)
napisał/a: g69 2015-01-20 07:43
Alakhai napisal(a):Chciałem jednakowoż zapytać, dlaczego "Zero jajek"? czy uważasz, że nawet jajka wiejskie są niezdrowe?
ale często jestem zaflegmiony i miewam lekkie mdłości

Trochę przestawiłem myśli w twoim poście , żeby coś pokreślić. Piszący w tym wątku na ogół maja stwierdzoną chorobę z autoagresji
Ja i Gnull mamy np.Wrzodziejące zapalenie jelit. Z testów na nietolerancję pokarmową igG ,w tych schorzeniach na ogól na pierwszy ogień do wykluczenia z diety i to na dłuższy czas(9 -12 miesięcy )idą:
zboża glutenowe ,nabiał, jajka.Złamanie tego może powodować zaostrzenie choroby ,lub dyskomfort o ,którym wspominasz .
Ja weganizm spostrzegam jako pokarm roślinny ,jak najwięcej na surowo warzyw ,ale bez produktów od zwierzęcych typu mięso ,jajka ,czy nabiał ,ale w takim przypadku należało by się śrutować witaminami szczególnie tymi z grupy B (B12)
Mnie natomiast fascynują długowieczni ,którzy do późnej staroci są sprawni pod względem fizycznym i umysłowym.
Osoby takie przede wszystkim opierają się na pokarmach roślinnych (uważam ,że jak najwięcej na surowo ,gdyż obróbka termiczna zabija cenne wartości),ale raz na jakiś czas nie odmówią produktu białkowego w postaci mięsa.Ciekawą sprawą jest ,że mięso jest na stole można by rzec od święta.
napisał/a: Alakhai 2015-01-20 10:26
Dzięki za odpowiedź :)

W sumie to jak jadłem mięso to też byłem zaflegmiony a bywało nawet gorzej - czasami bolał mnie brzuch i miałem biegunki.
Rzekłbym, że od kiedy przeszedłem na wege jedyną zmianą, jaką zauważyłem, to lepszy komfort psychiczny oraz trochę więcej energii fizycznej oraz mimo wszystko mniej flegmy. Jakieś problemy autoimmunologiczne mam od czasu, kiedy zjadłem za dużo leków (zwłaszcza antybiotyków) i od tamtego czasu jest to stan permanentny. Staram się dobrze w miarę prowadzić, ale hm... nie daję rady póki co tak naprawdę mega zdrowo się odżywiać.

Słodyczy/chipsów/drożdzówek nie jem prawie wcale, jak coś, to gorzką czekoladę od czasu do czasu. Jem owoce (jabłka, banany, mandarynki) warzywa (marchewki, brokuł, nać pietruszki, czasem rzodkiewka, cebule, z puszek: pomidory, cieciorka, soczewica), jem też mieszanki orzechów. No i wspomniane jajka.
Pieczywo jak wspomniałem też rzadko, czasem jem hummus z średnio ciemnym pieczywem.
Jem też kaszę kuskus, kaszę gryczaną. Na mieście często jem różne sałatki w barach wege, żeby uzupełniać inne wartości odżywcze których nie jem w domu.

nabiału staram się unikać, nie jem go praktycznie wcale. Czasami jak trafi się powiedzmy trochę go w jakimś daniu w knajpie wege, no to zjem, ale raczej tylko wtedy.

Ogólnie to trochę mnie załamuje ta sytuacja, bo np. jak chcę kupić nawet na targu zdrowe jedzenie, to często owoce i warzywa bywają gorzkie, nie wiem czy są źle sadzone, czy to jakieś pestycydy czy coś.

Suplementuję witamy b12 oraz d2.

Próbuję eliminować różne rzeczy... sęk w tym, że zaflegmia mnie niemalże wszystko, tak więc straciłem nadzieję :P znalazłem taki status quo, w którym zaflegmia mnie mniej, niż inne rzeczy, i tak sobie trwam w tym.

Jak macie jakieś rady, czy powinienem zrobić jakieś badania, albo coś... to proszę o pomoc :)
napisał/a: g69 2015-01-20 11:23
Alakhai napisal(a):
Próbuję eliminować różne rzeczy... sęk w tym, że zaflegmia mnie niemalże wszystko, tak więc straciłem nadzieję :

Moim zdaniem problem jest w tym ,że tylko próbujesz ,a sukces możesz dopiero poczuć jak całkowicie zrezygnujesz z pewnych produktów i ,to na bardzo długi czas. A jakich na ogół produktów wspominałem wcześniej.Ale dla pewności jeżeli masz 500pln ,to możesz zrobić testy na nietolerancję pokarmową igG.
Jeżeli czujesz się na siłach,to zafunduj sobie przez kilka dni typowo wegańsko-witariańskie odżywianie.
Ja na przykład od kilku dni eksperymentuję coś takiego:
Do blendera wrzucam warzywa(kapusta ,marchewka ,buraczek,natka pietruszki,kiełki,kawałek jabłka,z mielone pestki dyni ,słonecznika ,siemienia lnianego,ostropestu)W innej kompozycji dochodzi cebula ,czosnek brokuł
Do tego kilka łyżek oleju lnianego i łyżeczkę oleju kokosowego.I wszystko miksuję z dodatkiem wody i do smaku sól himalajska.
Przez cały dzień wypijam ich tyle ,by nie być głodnym.
I powiem szczerze jestem zaskoczony przypływem energii.