zła diagnoza?

napisał/a: Gnull 2015-01-20 12:33
Alakhai napisal(a):
Gnull napisal(a):
g69 napisal(a):
Zero nabiału, zero glutenu, zero jajek :)
Nie wiem, czy jest to idealny sposób odżywiania, ale czuję się po nim dobrze, wyniki badań mam dobre i żadnych niedoborów, więc chyba jest ok.


Chciałem jednakowoż zapytać, dlaczego "Zero jajek"? czy uważasz, że nawet jajka wiejskie są niezdrowe?
Ja staram się je jeść jako źródło białka, jako że nie jem ryb ani mięsa (uważam że ryba też mięso - i bycie wege to wyklucza).


Hej, w zasadzie Konstans i g69 napisali to co najistotniejsze, więc tylko tak skrótowo dodam kilka punktów:
- Napisałem "zero jajek" w nawiązaniu do wcześniejszej wypowiedzi mojego autorstwa, w której podkreśliłem, że ich nie znoszę. Na zasadzie: nie jem glutenu, nie jem nabiału, nie jem także jajek, ale nie mam niedoborów niczego, więc można się bez nich obyć.

- Dieta ... jakakolwiek ... wegańska, bezglutenowa, whatever ... powinna być KONSEKWENTNA. Nie na zasadzie: "ok, przez tydzień wytrzymałem bez glutenu, wow, ale mam silną wolę, no to się nagrodzę precelkiem, kawałkiem torciku i czekoladą ze śmietaną, by nabrać motywacji przed kolejnym tygodniem diety". Jasne, lepsze to niż nic, ale takie podejście do diety nie ma sensu w wymiarze długofalowym. Są rzeczy, które wystarczy ograniczyć, ale są i takie, które trzeba bezwzględnie wyeliminować. Po prostu.

- Jeśli spojrzeć na ceny produktów, to zdrowe odżywianie się wydaje się być droższe. I to prawda - produkty są droższe, ale jak już na tą drogę wejdziemy, to - zwróć uwagę - odpadnie cała masa innych rzeczy, tańszych, ale niezdrowych, którymi wcześniej wypełnialiśmy koszyk. Kupując kilka droższych produktów, ale rezygnując równocześnie z hektolitrów coli, czipsów, ciasteczek czy co tam kto akurat lubi, koniec końców wychodzimy na swoje.

- Dla mnie osobiście największym problemem w pewnych okolicznościach jest nie tyle pokusa zjedzenia czegoś niedozwolonego, co niedostępność zdrowej żywności. Dla przykładu: jak jemy normalnie, to możemy jechać gdziekolwiek bez przygotowań, zeżreć sobie a to hot-doga na dworcu, a to big-maca na obiadek po konferencji w innym mieście, a na delegacjach stołować się gdzie popadnie. W chwili kiedy już wkroczyliśmy na drogę zdrowego odżywiania się, tego typu przyziemne rzeczy jak wyjazdy, delegacje, wesela itp. zaczynają nabierać rozmiarów sporych przedsięwzięć logistycznych. Od kilku lat np. pokonuję trasę Kraków-Warszawa-Kraków. Kiedyś po prostu wsiadałem do samochodu, jak byłem głodny zatrzymywałem się przy stacji benzynowej i coś tam przegryzałem. Obecnie nie ma takiej możliwości. No bo jak? Gdzie? Przecież na całej tej przeklętej trasie są same fast foody. Nawet na stacji nie można kupić cholernego banana.
Niby drobiazgi, które można przezwyciężyć, ale powiem wam szczerze: ilekroć pokonuję w ostatnich latach tą zmacdonaldyzowaną trasę Kraków-Warszawa-Kraków, dociera do mnie w całej rozciągłości czym jest cywilizacja śmierci :))
napisał/a: Konstans 2015-01-20 19:48
g69:
noooo, koktajle to masz REWELACYJNE !!! Pierwsza klasa :)))
Jesz moje ukochane tłuszcze i warzywa ale chyba nie dałabym rady spozywać tego w postaci napojów. Niemniej zaimponowałeś mi ;)

Gnull:
masz rację z tą problematyką podczas jedzenia w podróży :/
Ja już tyle lat jeżdżę z własnym jedzeniem w pudełkach czy słoikach, ze nawet nie nie zwracam na to uwagi. Ale rzeczywiscie problem jest.

No cóż chłopaki .... musimy sobie radzić, jak chcemy być zdrowi, mądrzejsi od dzisiejszej zwariowanej cywilizacji oraz zadowoleni z życia :)
Pozdrawiam :)
napisał/a: Alakhai 2015-01-20 23:42
Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi ! Są bardzo wartościowe :)

@g69, dzięki że to napisałeś. Szczerze mówiąc nigdy nie myślałem o tym w ten sposób, o CAŁKOWITEJ eliminacji. Nie wiem czy potrafiłbym zrobić takie coś w ciemno. Boję się tego o tyle, że mam wrażenie, że mój przypadek jest jakiś szczególny i że za dużo ryzykowałbym podejmując tak drastyczne działania (w sensie duża inwestycja czasu/energii w coś, co mogłoby nie przynieść żadnych efektów). Ja np. mam tak, że jak zjem 2 banany, albo 2 jabłka, to też mnie zaflegmia... nie wiem, czy to przez cukier w owocach, czy co, ale eh... po prostu nie wiem co jest przyczyną tego stanu. Nauczyłem się z tym żyć i praktycznie mi to nie przeszkadza, ale czasami właśnie zastanawiam się, czy może czegoś nie spróbować z tym zrobić.

A można dostać skierowanie na takie badanie? (Chodzi mi o to IgG na nietolerancję pokarmową) Mam przyjaciela lekarza, więc może by się udało? Czy takie badania są tylko prywatne? (nie znam się, nie byłem u lekarza od lat pomijając na pogotowiu - urazy nagłe)

Mam też pytanie, czy jest różnica między badaniem na nietolerancję pokarmową a alergię pokarmową?

Takie koktajle może za jakiś czas :) Teraz nie mam za bardzo warunków, ale za pół roku chcę zmienić miejsce zamieszkania, gdzie będę miał większą przestrzeń i wolność, także wtedy mógłbym realnie zacząć działać. Do tego czasu chciałbym przygotować swoją wiedzę.

Ogromnym problemem jest dla mnie to, o czym pisze @Gnull. Ja jestem bardzo zabieganym człowiekiem, robię masę różnych rzeczy i czasami muszę coś zjeść na mieście... staram się chodzić do miejsc wege/vegan kiedy tylko mogę, ale po pierwsze nie zawsze jest czas/po drodze, a po drugie... tam też nie wszystko produkty są w 100% ok...
Za jakiś czas będę też jeździł w trasy koncertowe z zespołem.. nie wyobrażam sobie wtedy móc przestrzegać takiej diety :(
Coś co można obejść, ale też jest uciążliwe - jak np. są jakieś konferencje, na które czasami uczęszczam, to tam z reguły też jest jedzenie, które nie podchodzi pod co, co opisujecie jako zdrowe.

Dlatego póki co staram się jeść więcej tych zdrowych rzeczy, a mniej niezdrowych... ale całkowita eliminacja, to wydaje się cholernie trudne w naszym świecie.
napisał/a: Konstans 2015-01-21 08:57
Wszystko jest trudne ale .... nie niemożliwe !!!
I to ta różnica :)
naprawdę można to zdrowo obejść ale trzeba trochę pracy, wysiłku i samodyscypliny.
Jak Wam cięzko samemu szykować sobie jedzenie w pudełka to znajdzcie sobie odpowiednie dziewczyny, które z chęcią zrobią to za Was :))))))))))))))))


Dobre są testy food detectiv ale zawsze będę powtarzała, ze tylko własna obserwacja organizmu, da nam najlepszy obraz, co nam służy !!!!
Ja przez 3 m-ce byłam na protokole autoimmunologicznym, który polegał m.in. na tym,ze żywiłam sie rosołem z marchewką i odrobiną białka. I uwierzcie - przyniósł pożądany efekt.

Pozdrawiam :)
napisał/a: Gnull 2015-01-21 15:21
Konstans napisal(a):Wszystko jest trudne ale .... nie niemożliwe !!!
I to ta różnica :)
naprawdę można to zdrowo obejść ale trzeba trochę pracy, wysiłku i samodyscypliny.
Jak Wam cięzko samemu szykować sobie jedzenie w pudełka to znajdzcie sobie odpowiednie dziewczyny, które z chęcią zrobią to za Was :)))))))))))))))))


Kon zapewne żartowała, ale coś w tym jest. Opowiem wam przy okazji ciekawą anegdotkę o naszej cudownej służbie zdrowia. W październiku 2013 leżałem przez tydzień na hepatologii w związku z moim PSC. Pierwszego dnia mówię dietetyczce:
- Jestem na diecie bezglutenowej.
- .... nooo .... eee .... nie przewidzieliśmy takiej diety.
- Ach, w porządku, ale poza tym nie jem mięsa. Jest jakaś inna opcja?
- A pan co? Myśli pan, że będzie jakoś specjalnie traktowany?
- Hm cóż, w zasadzie to - tak, tego się właśnie spodziewałem. Nie sądziłem, że dieta bezglutenowa albo bezmięsna to jakieś kosmiczne nieosiągalne opcje.
- .....
Przez resztę mojego pobytu na oddziale kobieta patrzyła na mnie, jakbym wybił jej całą rodzinę i z wielką łaską wręczała co wieczór kartonik z cateringowym pieczywem.

Tak więc gdyby nie żona, która codziennie mnie dokarmiała byłbym w ... :/
napisał/a: Konstans 2015-01-21 19:32
Gnull :
tak żartowałam ;)
ale wartościowa, pracowita i troskliwa kobieta przyda się każdemu mężczyźnie !
Fajnie jak takie macie :)

Współczuję pobytu w szpitalu i teoretycznego przymierania głodem :/
Miałam ten sam problem ale teraz - kierowana doświadczeniem i nie wiarą w lekarzy oraz samoświadomoscią - nie dam się położyć. Kiedys jednak nic nie jadłam, bo tego, co serwują w szpitalach, jeść się nie dało :/
I ... parametry moje się poprawiły a lekarze przypisywali to sobie (a wyrzucałam wszystkie lekarstwa) :)))))))
Ot, taka śmieszna anegdota i przy okazji badanie socjologiczne, jak to lekarze leczą ;)))))))))))))
napisał/a: Alakhai 2015-01-21 22:19
Haha, mało mi zostało wiary w cuda, także nie łudzę się, że spotkam takiego anioła co będzie mi robił jedzonko gluten-free itp. :) Ale hm... może kiedyś spróbuję na własną rękę. Muszę rozkminić dokładnie w czym jest ten gluten. W Krakowie mamy ten też plus, że jest jedna knajpka wege/vegan, która chyba jest 100% gluten-free (wielopole 3). Może powinienem częściej tam śniadać :D

Mądrze piszecie :)
Ja zgadzam się z Wami, że leki to raczej tylko w przypadkach ekstremalnych. Też próbuję się leczyć jedynie dietą od kilku lat.

PS: czy jest jakieś badanie, które sprawdza, czy tolerujemy gluten, czy nie?
napisał/a: g69 2015-01-22 11:51
Alakhai napisal(a):Takie koktajle może za jakiś czas

Jak znajdziesz czas możesz wysłuchać wykładów Ewy Dąbrowskiej:
https://www.youtube.com/watch?v=VFN3dU81lGg
https://www.youtube.com/watch?v=xt-FnTy9ATY

Pani doktor kładzie duży nacisk na spożywanie warzyw,ale zaleca z dobrym skutkiem post Daniela (postać biblijna ,która przez pewien czas żywiła się samymi warzywami)
Podczas tego postu ,niektórzy doświadczają różnych nieprzyjemnych reakcji.Ponoć zależne jest ,to od nafaszerowania organizmu toksynami.Wiele osób po tej kuracji ,między innymi zauważa,że doba się w ich życiu wydłużyła ,bo potrzebują o wiele mniej godzin na sen.
napisał/a: Konstans 2015-01-22 13:01
g69 napisal(a):
Alakhai napisal(a):Takie koktajle może za jakiś czas

Jak znajdziesz czas możesz wysłuchać wykładów Ewy Dąbrowskiej:
https://www.youtube.com/watch?v=VFN3dU81lGg
https://www.youtube.com/watch?v=xt-FnTy9ATY

Pani doktor kładzie duży nacisk na spożywanie warzyw,ale zaleca z dobrym skutkiem post Daniela (postać biblijna ,która przez pewien czas żywiła się samymi warzywami)
Podczas tego postu ,niektórzy doświadczają różnych nieprzyjemnych reakcji.Ponoć zależne jest ,to od nafaszerowania organizmu toksynami.Wiele osób po tej kuracji ,między innymi zauważa,że doba się w ich życiu wydłużyła ,bo potrzebują o wiele mniej godzin na sen.


Byłam na tym 2 x po 6 tyg. i 4 x po 2-3 tyg. !
Hardcor ;) ale do przeżycia jak się chce byc zdrowym i szybciej wyjść z ciemnej dziury choroby.
napisał/a: g69 2015-01-23 18:43
Konstans napisal(a):Byłam na tym 2 x po 6 tyg. i 4 x po 2-3 tyg. !

No ,to chylę czoła.
A ,czy mogłabyś coś więcej powiedzieć w tym temacie.Twój pierwszy post.Jakie miałaś reakcje? Jak się po nim czułaś?
napisał/a: Konstans 2015-01-23 18:58
g69 napisal(a):
Konstans napisal(a):Byłam na tym 2 x po 6 tyg. i 4 x po 2-3 tyg. !

No ,to chylę czoła.
A ,czy mogłabyś coś więcej powiedzieć w tym temacie.Twój pierwszy post.Jakie miałaś reakcje? Jak się po nim czułaś?


Powiedzieć mogę :) to żadna tajemnica ale niewiele pamiętam ;)
Poza tym, ze za każdym razem jest gorzej :(
Pierwszy raz - nie miałam wielkiego die-off ale czułam jak schodzi ze mnie stan zapalny i czułam się najbardziej cudownie ze wszystkich razów. przeciągnęłam post na 7 tygodni i w sumie, gdyby nie ogromna tęsknota za białkiem, byłabym dłużej.
Ale popełniłam ogromny błąd, bo wówczas nie wiedziałam jeszcze o diecie przy hashi i rzuciłam sie na zboża i nabiał.
Więc ...... zmarnowałam cały efekt :(
Następne razy były już bardziej rozsądne ale też było ciężej :(
Z kolei wówczas cierpiałam okrutnie na bóle głowy. Trudno mi było funkcjonować. Trwało to nieustannie przez 2 tyg. Potem było lepiej ale organizm chyba dostatecznie sie oczyścił, bo non stop robił veto, by konczyć post ;)
Trwałam więc do 3 tyg. i w sumie było to wystarczające.
Ale jedno jest pewne - stan jelit, stan zapalny i ogólna kondycja ciała i skóry była zachwycająca !!! :)
Przeciwciała p.tarczycowe spadły mi z ponad 3 tys. do obecnie - 600 ! Trwało to w sumie ponad 2 lata.
Teraz właśnie zakończyłam kolejne 3 tyg. i obiecuję sobie, z eto było ostatni raz ;)
bo ile można podchodzić do kochanka, który jest tak męczący w obsłudze ;))))))))))))))))))
Pozdrawiam serdecznie :)