Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

5 lat - co teraz.

napisał/a: eloh 2009-08-30 02:32
Długo zastanawiałam się, czy napisać... Potrzebuję po prostu słów otuchy, może rad. Nie oczekuję odpowiedzi na pytania, które prawdopodobnie zadam - wiem, że to w moim sercu leżą odpowiedzi.
Ze swoim chłopakiem zaczęłam być, kiedy mieliśmy po 16 lat. Wiadomo, miłość szczeniacka, szalona, wszystko robiliśmy razem, wszystko było po raz pierwszy. Zamieszkaliśmy razem, gdy poszliśmy na studia. I tu zaczęło się psuć... Wśród nowych ludzi, których poznałam pojawił się ktoś, kto mi się spodobał. Spychałam tę myśl głęboko gdzieś we mnie, ale między mną a moim mężczyzną działo się coraz gorzej. Pamiętam te momenty, kiedy trzęsłam się pod prysznicem, próbując wmówić sobie, że wszystko jest jak dawniej. Tak bardzo się bałam. Pewnego dnia obudziłam się, a wszystko wokół było szare i beznadziejne. Nabawiłam się nerwicy, depresji - psycholog nie potrafiła dokładnie tego scharakteryzować. Tak bardzo wypierałam z siebie myśl o ... no właśnie, wtedy nawet nie potrafiłam o tym myśleć. Ja przestałam kochać? Mój ideał? Wyprowadziłam się, a my dalej próbowaliśmy być ze sobą, nie na siłę. Przyznałam mu, że nie potrafię powiedzieć, że Go kocham. Zawsze się tego obawiałam - że on kocha mnie bardziej niż ja go. Że on nie potrafi beze mnie żyć. Motywowałam Go, zachęcałam do rozwijania się - jesteśmy zupełnie różnymi osobami, ale przez 3 lata byliśmy jak jedność. Zawsze razem.
W ostatnie wakacje mieliśmy przerwę - On wyjechał za granicę. Później wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, że jest mi z Nim dobrze... W lutym zerwaliśmy - bo po raz kolejny pojawiły się "objawy" (jest we mnie ogromny lęk z tym związany, nie umiem go przełamać, boję się, że ten stan wróci). Ale wtedy i On nie był już pewien, męczył się. Postanowiliśmy być przyjaciółmi, lecz w maju On zrozumiał, że jednak jesteśmy dla siebie stworzeni, że będzie na mnie czekał. W "międzyczasie" w moim życiu pojawił się ten, który kiedyś mnie oczarował. To był jednak błąd, przykro mi o tym mówić.
Na chwilę wróciliśmy do siebie z Moim w czerwcu. Lipiec był pięknym miesiącem, naprawdę chcialam spróbować - to mężczyzna stworzony dla mnie, zawsze przy moim boku, kocha mnie, chce, żebym była szczęśliwa, a ja... Ja jestem tą złą, która nie potrafi już kochać? Zerwaliśmy - kontakt także. Ciągle zastanawiam się, czy robię dobrze. Czy to nie On jest tym jedynym. Jak można przestać kochać, jeśli kiedyś oddałoby się życie za tę osobę. Miałam kiedyś taki test, jeśli pojawiały się wątpliwości... Czy potrafisz wyobrazić sobie poranek, w którym budzisz się, a tej osoby nie ma obok Ciebie, nie możesz do niej zadzwonić, powiedzieć jej o wszystkim... Zawsze zdawałam go na 5. Dziś wiem, że potrafię bez niego żyć - tak było przez kilka miesięcy. Ale ciągle się zamartwiam, czy dobrze robię, czy kiedyś nie będę żałować. Nie potrafiłam nawet spróbować być z nim dłużej - nie umiem być nieuczciwa. Czasem zadaję sobie jednak pytanie, czy nie za bardzo związałam ze sobą dwa wydarzenia - moja depresja i problemy w związku. Czy nie chcę wiązać się z nim, walczyć o miłość, tak jak to robi się w dojrzałych związkach, z obawy przed tym okropnym stanem, kiedy nie chciało się żyć.

Nikt nie udzieli mi odpowiedzi na pytanie, czy robię dobrze, czy naprawdę przestałam go kochać. Proszę jedynie o porady, jak poradzić sobie ze smutkiem, z troską o tę drugą osobę. Tak bardzo chcę z nim porozmawiać, ale on poprosił o brak kontaktu. Szanuję to.

Dla ciekawych - mamy po 21 lat.
napisał/a: Mrs.Hyde 2009-08-30 11:26
eloh,
i daj chlopakowi spokoj, tak jak cie prosil. ty sama nie wiesz zczego chcesz, a mi sie wydaje ze bardziej nie chcesz byc sama i dlatego zastanawiasz sie czy bycie z nim to nie jest jednak lepsza opcja. ale nie jest. daj sobie czas, spotykaj sie ze znajomymi, w koncu ci przejdzie. i pojawi sie ktos odnosnie kogo nie bedziesz miala tylu watpliwosci.
napisał/a: natsu_22 2009-08-30 21:55
a moze poprostu przyzwyczailas sie do tego ze zawsze ktos byl obok ciebie? ja jestem w zwiazku cztery lata i rok temy tez mialam watpliwosci czy nadal cos do niego czuje ale uswiadomilam sobie ze jednak tak dopiero wtedy gdy go stracilam ale w moim przypadku wszystko jesy juz ok. Z tego co piszesz uczucie naprawde moglo wygasnac moze juz go nie ma od jakiegos czasu? sama musisz sobie to uswiadomic. a kontaakt z nim moglby tylko pogorszyc sytuacje skoro nie jestes pewna swoich uczuc
napisał/a: alicja221 2009-08-30 23:03
Droga eloh, doskonale Ciebie rozumiem, bo sama bylam w bardzo podobnej sytuacji do Twojej i stanelam przed podobnym dylematem.

Milosc to nie do konca jest uczucie, ktore kojarzy sie z
eloh napisal(a):Wiadomo, miłość szczeniacka, szalona, wszystko robiliśmy razem
. To, co opisujesz, bylo zauroczeniem, fascynacja Prawdopodobnie w trakcie Waszego zwiazku bazowaliscie glownie na emocjach, co jest normalne w tym wieku ( sama tego tez doswiadczylam). Mozliwe, ze zabraklo w nim odpowiedzialnosci i swiadomej dbalosci o zwiazek. Zniknela ta iskra, ktora rozpalala Wasza znajomosc i dodawala motywacji do wszystkiego. Wtedy, rzadna takich wrazen, zwrocilas uwage na innego chlopaka ( ktory,jak sama widzisz, okazal sie zupelnie inny, niz przypuszczalas). To tylko moje domniemywania, moge sie mylic.


eloh napisal(a):Zawsze się tego obawiałam - że on kocha mnie bardziej niż ja go


I co w tym zlego? W sumie to jestes na mocniejszej pozycji, bo prawda jest taka, ze ten, kto kocha bardziej, zawsze bardziej cierpi. I nie powinnas miec wyrzutow sumienia z tego powodu, ze on jest bardziej zaangazowany ( o ile postepujesz wobec niego fair).

eloh napisal(a):jesteśmy zupełnie różnymi osobami


W jakim sensie- podejscia do zycia, zainteresowan?

eloh napisal(a):Czy nie chcę wiązać się z nim, walczyć o miłość, tak jak to robi się w dojrzałych związkach, z obawy przed tym okropnym stanem, kiedy nie chciało się żyć.
eloh,

I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Dlaczego pojawila sie u Ciebie depresja, czy bardziej stan depresyjno- lekowy? Bo zaczelo sie psuc. Ale co dokladnie zaczelo sie dziac? Zniknal ten zar? Czy moze Twoj chlopak zrobil cos co Cie zranilo i naruszylo Twoje zaufanie do niego?

Tak, jak juz napisalam, kazde zauroczenie nieublagalnie mija i wtedy para musi swiadomie zaczac dbac o zwiazek. Najprawdopodobniej na to pytanie nie znajdziesz nigdy odpowiedzi, bo tak niefortunnie sie zlozylo, ze wpadlas w taki stan i nie mozesz do konca "trzezwo" myslec. Ale wiedz, ze milosc, a potem malzenstwo, to Twoj swiadomy wybor, musi byc w nim tez rozsadek. Zastanow sie, jakich cech szukasz u swojego zyciowego partnera i porownaj swoj wzorzec z tym chlopakiem ( pamietajac, ze idealy nie istnieja ). Jezeli wiekszosc z nich spelnia, moze warto zawalczyc o zwiazek, ktory dawal Ci duzo szczescia przy boku mezczyzny, ktory Cie kocha i najprawdopodobniej zapewni spokojna przyszlosc.
napisał/a: eloh 2009-08-31 01:56
Mój chłopak nigdy nie zrobił nic, co mogłoby mnie zranić. Byliśmy świetną parą. Były drobne nieporozumienia, które szybko kończyły się rozmową i zgodą.
W lutym rzeczywiście coś się popsuło, zarówno z mojej, jak i z jego strony. Po pół roku oczarował mnie tym, jak się zmienił, jak wydoroślał, także fizycznie. Napisałam, że jesteśmy różni - w sumie niewiele w tym prawdy. Jest kilka kwestii, które nas różnią, ale on bardzo mnie zmienił - dzięki rozmowom po rozstaniu zmieniłam swój sposób patrzenia na świat, On pokazał mi, co w życiu jest tak naprawdę ważne.
Lipiec był wspaniałym miesiącem, jednak podszytym lękiem - nie umiem po prostu nie myśleć, wyłączyć się, przestać analizować. Chciałabym po prostu spróbować jeszcze raz. Mam zamiar pójść do psychologa, już nie w związku z "chorobą", ale po prostu, chciałabym poukładać sobie wszystkie myśli, nauczyć się rozpoznawać swoje emocje. Wnerwiają mnie reakcje mojego organizmu. Przez ostatnie półtora roku buduję wokół siebie ściany, bo myślę, że gdy będę silna, to ze wszystkim sobie poradzę. Mam wrażenie, że ciężko mi odczuwać jakiekolwiek emocje. Ten chłopak, z którym kilka razy się spotkałam... Przez sekundę wydawało mi się, że coś może z tego być. Potem uświadomiłam sobie, że nie umiem się w nim zakochać, po prostu, jakbym nie była do tego zdolna. Żadnych słynnych motyli, myślenia, nic, co czułam parę lat temu.
Wiem, pierwszy związek jest bardzo szczególny. Zdaję sobie też sprawę, że to egoizm, kiedy mówię, że boję się sytuacji, w której budzę się za pół roku i myślę "To był błąd...".
Jest też silny strach o tę drugą osobę - jak ona sobie poradzi. Byliśmy sobie tak bliscy...a teraz to koniec?
Cieżko to sobie uzmysłowić.

Dziękuję za wszystkie słowa.
napisał/a: Fila 2009-08-31 15:07
eloh, nigdy nie myśl, że istnieje coś takiego, jak "ten jedyny". To nie jest tak, że miłość przydarza się tylko raz. Razem z tym chłopcem uczyliście się bycia w związku, walki o to, by podtrzymać miłość, odkrywaliście swoją odmienność, seks itd. Bardzo wiele się nauczyłaś, a to w przyszłości zaowocuje.

Po prostu przyszedł chyba czas, by - niosąc bagaż tych i wspaniałych i trudnych doświadczeń - dać sobie czas na ponowne spotkanie kogoś. W pewnym momencie nie będzie Ci się chciało już szukać dalej, bo:
a) spotkasz fajną, wartościową osobę z którą będzie Ci dobrze;
b) dojrzejesz do bycia z nią zawsze, bo nie będziesz już potrzebowała nowych przeżyć.

Osobiście uważam, że na pewien czas powinniście definitywnie zrezygnować z kontaktów i odnowić je, gdy emocje opadną. Oczywiście najpierw oboje to ustalcie, a potem trzymajcie się tego ustalenia.

pozdrawiam serdecznie :)
napisał/a: alicja221 2009-08-31 17:42
eloh, niewatpliwie musisz poradzic sobie ze swoimi emocjami tak, aby logicznie podejmowac decyzje i sie ich trzymac. Psychoterapeuta pomoze Ci je rozpoznawac, przez co bedzie Ci latwiej nabrac dystansu do tego, co odczuwasz w danej chwili, ale nie oczekuj wielkich rewelacji.

Nie mozesz dalej zwodzic tego chlopaka i wprowadzac takiej hustawki w jego zycie, bo go bardzo ranisz. Ale jezeli zerwiesz z nim kontakt, to w miedzyczasie on moze kogos poznac ( i ma do tego pelne prawo), a wtedy to bedzie definitywny koniec Waszego zwiazku.
napisał/a: ~gość 2009-09-01 09:58
Zastanów sie czego naprawde chcesz.
Ja np poczulam tesknote do osoby z ktora sie rozstalam poltora roku po rozstaniu... i teraz juz nic nie da sie zrobic. wszystko za daleko zaszlo...
napisał/a: eloh 2009-09-01 13:55
Tego się właśnie boję. Że czasu, który wykorzystam na rozwijanie siebie i porządkowanie burdelu w głowie będę kiedyś żałować...

Porąbane to.
napisał/a: mel1 2009-09-02 17:41
Mam bardzo podobną sytuację. Związek również z 5-letnim stażem, oboje również po 20-tce. Z tym, że Ty już wybrałaś co zrobić, a ja cały czas stoję na rozdrożu. Nie ma godziny żebym o tym nie myślała, ani wieczoru żebym z tego powodu nie płakała. I tak już ciągnie się... kilka miesięcy.

Związki zaczęte w wieku 15-16 lat (jak w naszym przypadku) po upływie kilku lat zawsze będą charakteryzować się tym, że partnerzy są zżyci. W moim przypadku wydaje mi się, że można już mówić tylko o partnerstwie - w sensie ja i mój chłopak "gramy w jednej drużynie" (spotykamy się, spędzamy razem czas, jedziemy razem na wakacje - z tym, że wszystko to odbywa się już bardziej na stopie przyjacielskiej). Wydaje mi się, że uczucie którym go darzyłam zmieniło się - pragnę bardzo jego szczęścia, w pewien sposób go kocham, bo przecież troszczę się o niego, martwię się, myślę o nim, ale z drugiej strony właśnie boję się mu cokolwiek powiedzieć, bo nie chcę żeby cierpiał.

Czy go już nie kocham? Nie wiem. Robiłam sobie podobny "test" do Ciebie, ale trochę zmodyfikowany - budzę się za 10 lat i czy go widzę obok siebie? Otóż chyba nie, nie widzę.

Męczę się z tym każdego dnia, bo boję się tej rozmowy. Nie mam odwagi Równocześnie nie mogę normalnie funkcjonować, mam problemy ze snem, jestem przemęczona, znerwicowana...

A najbardziej boję się powiedzieć mu, że to już chyba nie to co kiedyś i usłyszeć pytanie "Znudziłem Ci się?". Bo co na to odpowiedzieć? Że nie. A jeśli nie to co? To jak to nazwać?

Nie chcę go skrzywdzić. Chociaż wiem, że jakbym była na jego miejscu to wolałabym wiedzieć co jest grane. Ale on nie potrafi rozmawiać o uczuciach, każdy temat kończy się "przecież nie jestem idealny, ale wiesz że Cię kocham". Dlatego nie umiem .

Czując, że chciałabym być sama pewien czas, bardzo boję się, że powiedzmy zrozumiem, że powinnam być z nim i będzie za późno, bo on już drugi raz mi nie zaufa, a to jak go zranię będzie przeżywał bardzo długi czas.

5 lat to mnóstwo wspomnień, wspólne przeżytych chwil, doświadczeń. Chyba bardzo ciężko by było zacząć od nowa, samemu... i mieć świadomość, że przeze mnie druga osoba jest skazana na to samo i cierpi.
napisał/a: alicja221 2009-09-02 18:38
mel, a robiliscie juz jakies plany na przyszlosc, tzn. slub, dzieci? Wydaje mi sie, ze czasem pare moze zgubic, jesli zwiazek przestaje miec cel, jest sie ze soba "bo jest". Wtedy bardzo latwo o takie watpliwosci.

mel napisal(a):budzę się za 10 lat i czy go widzę obok siebie? Otóż chyba nie, nie widzę.

?? Tzn. nie chcesz go widziec przy sobie za 10 lat? Czy to takie pytanie sugerujace, "czy chce z nim spedzic reszte zycia" tylko nie postawione wprost?

mel napisal(a):Wydaje mi się, że uczucie którym go darzyłam zmieniło się

Kazde uczucie sie z czasem zmienia, w pewnym sensie ewoluuje, to normalne. Malzenstwa z 30letnim stazem nie kochaja sie tak samo, jak w pierszych 2 latach znajomosci.

mel napisal(a):pragnę bardzo jego szczęścia, w pewien sposób go kocham, bo przecież troszczę się o niego, martwię się, myślę o nim


Dojrzala milosc to zobowiazanie. Owszem- "jestem z toba, bo tego chce", ale "jestem z toba na dobre i zle i zobowiazuje sie ozywiac ten zwiazek".

Jesli jednak nie chcesz brac na siebie tych zobowiazan z tym chlopakiem, to im wczesniej mu o tym powiesz, tym lepiej dla Was obojga.
napisał/a: Fila 2009-09-02 18:51
eloh napisal(a):Tego się właśnie boję. Że czasu, który wykorzystam na rozwijanie siebie i porządkowanie burdelu w głowie będę kiedyś żałować...

To zalezy od Twojego nastawienia. Masz na to wpływ!