7 lat razem, 1,5 roku po ślubie i nie wiem jak żyć dalej

napisał/a: fcb 2009-10-10 23:00
Witajcie.
Długo się zabierałem do napisania na tym forum, ale w końcu (niestety) nadszedł ten moment. Nie ma się co chwalić, ale właśnie to Wasze forum pomogło mi wybaczyć zdradę mojej (jeszcze wtedy dziewczyny) teraz już żony.
Teraz czuje potrzebę podzielenia się z kimś moim smutkiem - Oto moja historia

Moją obecną żonę poznałem w 2001 roku. Była cudowna, wspaniała i wszystko co naj... Pokochałem Ją nad życie i nie tylko Ją. Otóż nie była sama, ponieważ miała (i ma) syna (wtedy 6 letniego). Nie była nigdy mężatką a z ojciec dziecka utrzymywał z Nimi bardzo sporadyczne kontakty, dlatego wiedząc że nie rozbijam żadnej rodziny postanowiłem być razem z Nią. Dużo mnie to kosztowało, bo postawiłem na szali wszytko czyli moją rodzinę. Nie muszę mówić, że rodzice nie byli zadowoleni z tego że znalazłem sobie "pannę z dzieckiem". Sytuacja była okropna, a jak poszło "na noże" i to 6 miesięcy rodzina nie odzywała się do mnie. Była to jednak cena, którą liczyłem się zapłacić. w imię miłości... Na szczęście sytuacja odmieniła się o 180 stopni i wszystko wróciło do normy, a potem jak poznali moją dziewczynę i Jej syna pokochali ich tak, że nie mogłem uwierzyć.
Ale wróćmy do tematu.... Zamieszkaliśmy razem w trójkę i wszystko świetnie się układało. Ja pracowałem, Ona zajmowała się dzieckiem (niepełnosprawnym - zapomniałem dodać, ale dla mnie nigdy to nie był żaden problem) i nawet zaczęła studiować i było super. Aż do 2007 roku...
Wtedy zdarzyło się coś, co zmieniło moje życie na zawsze...
W mieście w którym studiowała (150 km od nas, więc wyjeżdżała na weekendy z koleżanką) spotkała starego znajomego. I najśmieszniejsze że opowiadała mi na początku o nim, spotkała się na kawie (i ja o tym wszystkim wiedziałem bo sama mi mówiła), ale miałem do Niej bezgraniczne zaufanie i jak mówiła że znajomy to znajomy. Jednak wszystko było tak jak w 99% przypadkach na tym forum smsy, GG, maile itd i to wzbudziło moje podejrzenia. Zachowałem się wtedy jak ostatnia świnia i sprawdziłem GG a to co zobaczyłem załamało mnie do reszty. Ogólnie obszerna wymiana wiadomości i jakby można było określić jednym słowem to Ona chciał się z nim kochać a on z Nią. Powiedziałem Jej wtedy że wiem o wszystkim - nawet nie chciała protestować. Przegadaliśmy wtedy i przepłakaliśmy całą noc, powiedziała że to tylko wiadomości, że nigdy mnie nie zdradziła i nigdy tego nie zrobi. I wydawało się ze jest OK, zerwała z nim kontakt, skasowała go ze znajomych (tej p.i.e.p.r.z.o.n.e.j NK) ale to był tyko pierwszy gwóźdź wbity w moje serce. Wydawało się że wychodzimy na prostą, ale natrafiłem jeszcze na coś czego się nie spodziewałem - okazało się że Ona jednak zdradziła mnie i gdy mówiła że tego nie zrobi to faktycznie było już PO wszystkim. To była dla mnie masakra. Zastanawiałem się czy nie odejść, wycofać się, nie wiedziałem co robić. I tu duża zasługa Forum, że postanowiłem z Nią zostać. Tym bardziej że Ona naprawdę bardzo się starała. Postanowiłem wybaczyć (bo zapomnieć chyba się nie da) Pół roku później oświadczyłem się i poprosiłem ją o rękę. Może to nie logiczne, ale tak bardzo Ją kochałem i kocham nadal. Pobraliśmy się 1,5 roku temu, a 3 miesiące temu znów coś się zaczęło dziać nie tak. Może byłem przewrażliwiony, ale z czasem okazało się że chyba nie. Znów jakieś smsy, pilnowanie telefonu jak nigdy itp. Tłumaczyłem sobie to na tysiąc różnych sposobów. Przecież było nam dobrze, raz gorzej raz lepiej ale tak chyba jest w każdym małżeństwie. Może nie ufałem Jej w 100% ale w 90. Coś jednak nie dawało mi spokoju, lecz wzbraniałem się od sprawdzania telefonu. Aż 2 tygodnie temu sama popełniła straszny błąd i leżąc (myślała że ja nie widzę) kasowała smsy wysłane do kogoś i odebrane (ale na 100% to nie ten co wcześniej tylko ktoś inny). Nie przepuściłem okazji i zerknąłem a tam że Ona kocha bardzo i tęskni i on tak samo. I w tym momencie mój świat runął, wyszedłem z psem i nie było mnie ze 4 godziny a i tak nie ochłonąłem. Najgorsze że nie potrafiłem zapytać Jej wprost co to znaczy. I tu mam do siebie największe wyrzuty, bo Ona nie wie że ja wiem, wyjechała do rodziny załatwić ważne sprawy. Codziennie rozmawiamy przez tel jak gdyby nigdy nic, niby jestem spokojny bo żona jest u swoich rodziców, ale ja nie jestem pewny kim jest ten od smsów, czy czasem nie spotyka się z nim. Jedno co wiem to to że MUSZĘ z Nią porozmawiać jak wróci, tylko za cholerę jak zacząć. czy od razu rzucić kawę na ławę i zapytać kto to, czy jak?
Jak już mówiłem to forum kiedyś mi bardzo pomogło i liczę że pomoże mi jeszcze raz, ponieważ jestem na rozdrożu.. Może i chaotycznie opisałem moją historię, ale targają mną takie emocje i wątpliwości że nie umiem usiedzieć w miejscu a co dopiero pisać na ten temat. zdaję sobie sprawę, że pewnie czeka mnie wizyta u jakiegoś psychologa, ale póki co proszę Was drodzy forumowicze o jakąś poradę. Może ktoś z Was (czego Wam nie życzę) miał podobny problem. Ja wiem jedno, że kocham żonę ponad życie, ale moja sytuacja nie jest wesoła.
Z góry dziękuję Wam ze wszystkie rady i pozdrawiam
napisał/a: sorrow 2009-10-10 23:57
Dobry z ciebie człowiek fcb, aż trudno uwierzyć, że żona nie chce się trzymać tylko ciebie. Ona ma z tym jakiś problem... najwyraźniej nie panuje nad swoim życiem. Właściwie nie napisałeś nic o niej, tylko to, że dość wcześnie zaszła w ciążę. Jaka ona jest? Poważna, mądra i spokojna, czy raczej nastawiona na zabawę? Ma jakieś zainteresowania, czy jedyne co robi, to zajmowanie się domem? Ma ci coś do zarzucenia jako mężowi?

Dobrze, że podjąłeś trud wybaczenia i odbudowania związku. Ma to jednak sens, kiedy obie osoby zaangażują się w równym stopniu. Za mało napisałeś o was, trudno więc zrozumieć jej motywy. Najgorzej by było, gdyby cię po prostu nie kochała, ale doceniała cię jako męża, opiekuna, dostarczyciela pieniędzy... a miłości (tej płytko pojętej, czyli zakochania) szukała na zewnątrz :(. Ty ją kochasz, więc trudno ci ocenić... może jedna spróbujesz tak z boku spojrzeć na waszą sytuację? Wiesz... dobre serce i chęci po którymś ciosie już nie wystarczą... nie wiem czemu tak głupio niszczy swoje i wasze życie.
napisał/a: fcb 2009-10-11 00:16
sorrow napisal(a):Jaka ona jest? Poważna, mądra i spokojna, czy raczej nastawiona na zabawę? Ma jakieś zainteresowania, czy jedyne co robi, to zajmowanie się domem? Ma ci coś do zarzucenia jako mężowi?


Właśnie o to chodzi, że nie jest jakaś bardzo zabawowa, rozrywkowa i dyskotekowa. Owszem lubi muzykę, potańczyć i świetnie się razem bawimy (-liśmy) razem, ponieważ sama raczej nie wychodziła na dyskoteki itp. Co do zarzutów to powiem (nieskromnie) że raczej nie znam powodów aby miała mi coś do zarzucenia. Obowiązki dzielimy raczej na dwoje, no z tą różnicą że ja pracuję. Ma zainteresowania, ma swoje pasje i to wszystko składa się na to że ja tego wszystkiego nie rozumiem. Sprawa byłaby jasna gdybym zaniedbywał dom, Ją, dziecko, wychodził z kumplami itp, ale nic takiego nie ma miejsca. I na tym polega moja zagadka, którą muszę rozwiązać jak najszybciej
napisał/a: majka 83 2009-10-11 00:22
Sorrow ma rację, Twoja żona ma najwyrażniej problemy ze sobą a raczej z uczuciami do Ciebie,takich powtórek można spodziewać sie tu więcej. Ty ja bardzo kochasz ale czy ona ciebie?Dalczego za ciebie wyszła?
Chyba Ci sie powinno przydać trochę trzeżwego myślenia, bo wygląda na to,że jest z tobą z rozsądku.Jesteś za dobry i ona to wykorzystuje.
Dlaczego z nią o tym nie porozmawiałeś!! To największe głupstwo jakie zrobiłeś, czego się boisz, że odejdzie? Nie martw się, ten " ktoś" by musiał dać jej to co ty ( miłość , bezpieczestwo dla niej i dla dziecka).
Powinieneś z nią porozmawiać natychmiast: Kawa na ławę!!
Przepłaczecie całą noc, pogodzicie się a za jakiś czas powtórka z rozrywki. przemyśl to...dałeś już jej jedną szansę, szkoda,że nie umiała z niej skorzystać...Przykro mi, że tak piszę, ale tak to widzę.Nie pozwól się krzywdzić!
napisał/a: arturo1 2009-10-11 10:08
fcb,chwala Ci za to, ze potrafiles nadstawic policzka po raz drugi, to na prawde wielka rzecz wybaczyc zdrade (przynajmniej w moim mniemaniu), teraz oberwales plaskacza ;) po raz drugi.
Masz wiecej policzkow ? fcb, ludzie inteligentni to tacy, ktorzy ucza sie na bledach. Skoro zdradzila raz, skoro zdradzila drugi... z duza doza prawdopodobienstwa bedzie trzeci i czwarty.
Nie pozwol soba pomiatac.

PS. zajrzyj do watku huntera70 - to jedna z alternatyw Twojej przyszlosci.
napisał/a: Magdalena32 2009-10-11 10:12
postawa Twojej żony tylko potwierdza regułę że jeżeli ktoś zdradzi raz i zostanie mu to wybaczone to prędzej czy później zrobi to po raz drugi, bo wtedy ta osoba czuje się bezkarna i wszystko co zrobi będzie jej wybaczone jak za pierwszym razem.
najwyraźniej dla żony jesteś tylko człowiekiem wychowującym jej syna, opiekunem, a nie mężem którego już raz zdradziła i teraz powinna uważać.
kiedy wróci musisz rzucić kawę na ławę i wyjaśnić wszystko, nie dając się omotać jej historyjkom.
napisał/a: majka 83 2009-10-11 12:38
Wiesz fcb, pomyślałam o czymś innym. Moja koleżanka na niepełnosprawne dziecko,z porażeniem mózgowym, mimo ogromnego nakładu pracy rodziców,perespektywa ich życia jest jedna stała opieka, rehabilitacja itp.Nie tak dawno miałyśmy wspólny wyjazd i powiem ci,że ta ofiarna matka zachowywała się jak psiak spuszczony z łańcucha, musiała odreagować. Może coś w tym jest. Żona nie pracuje, czas w którym jesteś w pracy poświęca tylko dziecku, perespektywa na najbliższe lata jest niestety taka sama, może w ten sposób odreagowuje, dowartościowuje się, szuka odskoczni od codzienności.Widocznie jej zainteresowania tu nie wystarczają.
To bardzo poważny problem, naprawdę powinieneś z nią porozmawiać, po co jej te znajomości, skoro ma Ciebie? Pomyślcie o jakiejś terapii, bo jak nie usuniecie przyczyny...sprawa będzie się powtarzać.
Koleżanka ma podjąć pracę a dziecko już jest w przedszkolu integracyjnym, bardzo czeka na tę pracę,bo to jej pozwoli jak twierdzi żyć jak inni ludzie. Przemyśl to.
napisał/a: fcb 2009-11-13 19:59
Witam Was wszystkich.
Długo mnie nie było, bo walczyłem. Walczyłem ale wydaje mi się, że poległem. Tylko co dalej??? otóż dalszy ciąg mojej parszywej historii wygląda następująco:
Wiedziałem, że muszę porozmawiać z żoną i porozmawiałem. Podczas pierwszej rozmowy próbowała "zbić mnie z tropu" że to ja się zmieniłem, że cośtam kiedyś powiedziałem itd. Czyli typowo odwróciła kota ogonem - jak pewnie każda kobieta. Ale nie dawało mi to spokoju. Mijały kolejne dni a ja widziałem jak się oddalamy od siebie i co bym nie robił to było źle. W końcu zebrałem się i napisałem do Niej w liście wszystko co mnie gryzie i dałem do przeczytania. Przeczytała i stwierdziła tylko "Pytaj". I to co usłyszałem sprawiło, że nie chcę już dłużej żyć. Byłoby mi łatwiej gdyby potwierdziła że mnie zdradziła i jest jej tego żal, ale nie.... Usłyszałem że odezwał sie do niej ktoś, kogo kochała ponad 15 lat temu. Podobno byli razem miesiąc i rozdzieliła ich odległość, bo Ona była na wakacjach. Później on pisał jej listy na które Ona nie odpisała (i teraz ma do siebie o to ogromny żal). No i właśnie teraz rok po naszym ślubie odezwał się do niej ten koleś, ona odpisała i tak korespondują od sierpnia. Nawet się spotkali (bo on mieszka w mieście gdzie jej rodzice). I gdzie tu jest sens - wierzycie w taką miłość? Jak z tandetnej komedii. Najgorsze w tym jest że Ona mówi mi teraz że mnie kocha, ale nie tak jak ja chcę. Kocha jak przyjaciela i dobrego człowieka. A co ja jestem? Za przyjaciela wychodzi się za mąż? Czuje się tak okropnie wykorzystany - czyli byłem dobry jako opiekun dla dziecka (które kocham jak własne i NIGDY nie pozwolę żeby włos z głowy mu spadł) i ten który był przy Nich w najgorszych momentach życia. Ale już nie byłem "wystarczająco kochany" jak mąż i osoba z którą chce się być do końca życia
Zaklina się też że mnie nie zdradziła, bo podobno oboje wiedzą jak krzywdzą swoje rodziny i do niczego między nimi nie doszło - ja nie potrafię Jej wierzyć. A z drugiej strony jeszcze tak okropnie mi żal żony tego kolesia (bo ma żonę i dziecko). Ona jeszcze pewnie o niczym nie wie i to pewnie będzie dla Niej cios taki sam jak dla mnie. Nie wiem co robić, nie mam z kim porozmawiać, szukam jakiegoś psychologa, ale w mojej miejscowości to raczej kiepsko. Płaczę kiedy tylko mój "syn" nie widzi bo wiem że dla Niego muszę się trzymać. Tyle razy zawiódł się na swoim biologicznym ojcu, że traktuje mnie jak ojca a ja Jego jak syna, ale jest jeszcze za młody żeby to wszystko zrozumieć. Baaa nawet ja tego nie rozumiem. Kocham żonę najbardziej na świecie i nie wiem co teraz będzie. Jak może się czuć facet który słyszy że jest kochany jak przyjaciel i dobry człowiek??
Proszę Was Drodzy Forumowicze pomóżcie mi w jakiś sposób, bo ja po tych ciosach już jestem "na deskach" i coraz bardziej przychodzą mi do głowy myśli, żeby wylogować się ... z życia
napisał/a: Tigana 2009-11-13 20:10
fcb, nie loguj się z życia, bo nie warto... wciąż masz syna, ktory Cię potrzebuje. Zdecydowanie lepiej wyloguj się z tego małżenstwa. Dałeś z siebie naprawdę dużo, zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy, najwyraźniej ona nie była tego warta.
napisał/a: mariaelena 2009-11-13 22:49
Fcb, naprawdę musi ci być ciężko i trudno jakieś słowa pocieszenia znaleźć chociaż tak bardzo by się chciało. Nie rób przede wszystkim żadnych głupstw, nawet o tym nie myśl. To na pewno ogromny ból dla ciebie, ale nie koniec świata.
Uważaj też na “dobre rady”, bo to twoje życie i tylko ty poniesiesz konsekwencje swoich decyzji (tak jak kierowca, nie może się tłumaczyć, że pasażer źle podpowiedział).
Przykro, że wychodzi na to, że rację miała twoja rodzina i ci co mówili, że kto raz zdradził, zdradzi drugi raz. Niestety człowiek zakochany widzi i słyszy tylko to co sam chce słyszeć.

Problemem jest osobowość twojej żony, zdecydowanie jest niedojrzała i neurotyczna i stąd to jej skłonność do zauroczeń. Te jej romanse rozgrywają się w jej głowie, to mrzonki, które się nijak mają do rzeczywistości. Ty oczywiście nie masz żadnego powodu służyć jej za terapeutę. Musisz zająć się swoimi problemami i dobrze myslisz, żeby zwrócić się do psychologa, bo pewnie nie masz aż tak zaufanej osoby, żeby mogła cię wysłuchać.
Porozmawialiście z żoną, ale zdaje się nie o tym, co ona dalej zamierza. Prawie na pewno ta nowa “miłość” nie ma żadnych perspektyw. Naprawdę niewiele zauroczeń przekłada się na trwałe relacje o czym się ona się pewnie wkrótce przekona.
Z neurotycznymi osobami jest taki problem, że unieszczęśliwiając wszystkich wkoło, sami też czują się najbardziej nieszczęśliwi. Nie dostrzegają w swoim egoizmie, że kogoś krzywdzą, jak ludzie zaczynają ich omijać, wtedy czują się samotni i odtrąceni.

Ty Fcb powinieneś zadbać o siebie, przede wszystkim oddzielić swoje poczucie własnej wartości od tego czy będziesz z nią czy nie. Nie musisz się spieszyć z żadnymi decyzjami, bo i tak często przynosi je życie, wbrew naszym dobrym chęciom czy planom. Tak to już jest w trudnych sytuacjach, że człowiek musi w sobie znaleźć siły na podjęcie określonych kroków.

Trzymaj się jakoś :)
napisał/a: magdus3 2009-11-14 18:01
Przeczytałam twoją opowieść i tak smutno mi się zrobiło, jak tu ktoś już napisał, jesteś dobrym człowiekiem, a dobrzy ludzie mają czasem klapki na oczach. Myślę, że Twoja żona pokochała Cię uczuciem jakim się darzy przyjaciela, a nie męża. Widziała w tobie dobrego ojca dla swojego chorego dziecka, który nie będzie miał problemów z pokochaniem jej syna. Może nie spodziewała się, że ktoś będzie ją chciał z "takim" dzieckiem, no i znalazłeś się ty, odpowiedź na jej nadzieję. Nie wiem czy miała w planach zdradzenie Ciebie, może nie pomyślała, że taka okoliczności jak zakochanie w innym może się zdarzyć. No ale jak widać powrót do przeszłości, pomógł jej w tym. Drugi raz to już trochę dużo, zawsze może się zdarzyć i trzeci i dalej poleci, a ty będziesz przy niej trwać. Sama nie wiem. Jest zbyt dużo pytań w takich sytuacjach, na które nie można dostać konkretnych odpowiedzi.
Mam nadzieję, że się myliłam i jest inaczej niż myślę. Może po prostu zbłądziła???Staraj się z nią porozmawiać, niech Ci wyjaśni kim byłeś dla niej wcześniej, nim wróciła przeszłość! I czy ta przeszłość nie jest dla niej krótką chwilą zaćmienia.
Trzymaj się ciepło.
napisał/a: swistaczki 2009-11-15 20:37
fcb twoja zona mowi ze cie jeszcze kocha. To jest odpowiednia chwila na ratowanie tego co jeszcze zostalo. Mysle ze ona jest wlasnie w tym momencie gdzie zastanawia sie czy wybrac jego czy zostac z toba. Piszesz ze ja kochasz czyli chcesz byscie byli dalej razem. Ona nie wie na kogos sie zdecydowac, to ty musisz ja popachac w odpowiedni kierunek kogo ma wybrac. Jednak by ja przyciagnac z powrotem, nie mozesz jej blagac, prosic by zostala czy zatrzymywac ja za wszelka cene itp Nie badz poblazliwy na to co robi. Musisz postawic sprawe jasno, jezeli nie zerwie z nim kontaktu to Ciebie moze juz przy niej nie byc. Moze to wyda Ci sie dziwne co napisalem, jedna pokazanie siebie w ten sposob czesto przyciaga malzonka w druga strone. To jest tylko moja rada, zrob jednak tak jak sam uwazasz. Zycze Ci powodzenia z calego serca.