7 lat razem, 1,5 roku po ślubie i nie wiem jak żyć dalej

napisał/a: 28 2009-11-16 18:09
Ale durna baba. Teraz będzie tak lawirować bo wie, że zawsze może na Tobie polegać, zawsze wykorzystać. Jakis fajfus znudził się życiem rodzinnym, chwilę się pobawi Twoją kobietą i znudzi sie i nią. Ja bym pokazała jej kierunek - drzwi. Póki będzie wiedzieć, że ma odwrót zawsze będzie Cię krzywdzić. Jeśli postawisz się i porządnie na nia wkurw... da jej to do myślenia, postawi w pionie. Może wróci do rzeczywistości. Albo wróci, albo sobie i dziecku naprawdę życie spierniczy. Ale ty nie możesz być odpowiedzialny za jej głupotę i nie możesz być słaby, bo widzę, że kobitka potrzebuje twardego drania, a nie faceta ciepłego i kochającego o ktorym marzy normalna większość nas.
napisał/a: fcb 2009-11-24 17:19
Witajcie.
Dziękuję Wam za wszystkie posty. Niektóre "otworzyły" mi oczy, niektóre pozwoliły zauważyć rzeczy, których nie dostrzegałem (lub nie chciałem dostrzegać). Tak jak mówicie: ciężko jest zakochanemu spojrzeć obiektywnie na swój związek. Jestem po rozmowie z psychologiem i kilku rozmowach z żoną, niestety ciężko mi dojrzeć tzw. szczęśliwe zakończenie. Ja już jestem na granicy załamania nerwowego, ale nie umiem, nie potrafię i nie wiem czy chcę przestać kochać kobietę, z którą chciałem być do końca życia - to nie jest jak pstryknięcie palcami, ot tak. Ciężko mi bo już syn zauważa że coś jest nie tak i pyta, a co ja mam Mu odpowiedzieć?

Niezależnie od tego co się dalej wydarzy, dziękuję Wam "Przyjaciele od klawiatury" za dobre słowo. Mi to forum pomogło tylko w części, ale mam nadzieję, że znajdą się osoby, które dzięki Wam przeszły bezpiecznie przez zakręty w swoim życiu. Nikomu nie życzę, aby trafił ze swoimi postami na tą nieszczęśliwą i tragiczną część forum, za to życzę wszystkim aby ta część forum, gdzie opisywane są piękne historie (czekanie na dziecko itp) pękały w szwach. Ja niestety tam nie zagoszczę.

Pozdrawiam Was wszystkich - jesteście wspaniali.
napisał/a: mariaelena 2009-11-24 23:31
Witaj Fcb,

jeżeli jestes na granicy załamania nerwowego, trzeba isć do lekarza rodzinnego albo psychiatry po leki uspokajające. To nie są żarty, a ty musisz jakos funkcjonować, choćby ze względu na syna, pracę itp.

Co do szczęsliwego zakończenia, miłosci itd. to za wczesnie o tym mysleć. Wydaje się, że ty jestes w szoku, ona zawiodła cię kolejny raz. Może teraz jej jakis szok by się przydał np. twoje spokojne stwierdzenie, że nie będziesz stał jej na drodze do szczęscia. Musisz jej jasno uswiadomić, że nie zamierzasz z nią być na każdych warunkach.
Jest takie powiedzenie, trafnie wskazujące jak budować prawidłowe relacje z ludźmi “nie bądź za słodki, bo cię zjedzą, nie bądź zbyt gorzki, bo cię wyplują”. Nie bądź za słodki, Fcb, to żadna szlachetnosć dać się zjesć.

Trzymaj się, życzę powodzenia :)
napisał/a: Ortograf 2009-11-25 00:20
Otóż i kolejny żywy oddychający dowód że ludzie patologiczni zawsze dobierają się z takimi których profil jest stworzony żeby być ofiarą.

Zdrowy mający poczucie własnej wartości mężczyzna postawiłby żoną na wprost otwartych drzwi kazał się jej wypiąć po czym kopnął w d....ę z mocą bomby nuklearnej.

Ty będziesz siedział ryczał buczał i myslał co dalej, żona będzie ci dalej radośnie przyprawiała coraz większe rogi a w przerwach między robieniem za bank DNA kolejnych mężczyzn będzie przepłakiwała z tobą noce i przysięgała że nie będzie.

Do tanga trzeba dwojga i żaden psycholog czy terapia małżeńska nic nie pomogą bo problem jest w tobie, używając skrótu myślowego jesteś ofiarą losu, kobieta to wyczuła i dlatego jest z tobą a nie np z facetem który by ją zostawił po pierwszym wybryku.

Przemyśl przetraw i wyciągnij wnioski jeśli cię na to stać.


Aha miłość taka dojrzała nie polega na przyczepieniu się do drugiego człowieka z godną lepszej sprawy desperacją.
napisał/a: 28 2009-11-25 09:06
Też pprawda, brutalna jak samo życie. Ofiara szuka swojego oprawcy - nie wiel dlaczego zwykle jest tak, że słaby człowiek instynktownie i podświadomie wybiera osoby twarde, bezwzględne. A potem związek wygląda jak z XVIIIw wyjęty - Murzyn zrobił, Murzyn może odejść.
Okazuje sie jednak, że jeśli człowiek ma na tyle siły, żeby sie zaprzeć, postawić i przestać swojego "Pana" uwielbiać, to nie zostaje nic, poza niewielką odrazą.
napisał/a: Nikita8 2009-11-25 10:02
A ja myślę, że tu sytuacja jest troszkę inna. Przede wszystkim chodzi mi o kobietę z chorym dzieckiem. Tak jak ktoś już zauważył - to nie jest łatwa sprawa, łatwe życie. Oczywiście nie usprawiedliwia to zdrady.
Powiedz - co żona mówi? Jak widzi Waszą przyszłość? Czy ona chce być z Tobą?
Bardzo mnie wzruszyła Twoja historia - jesteś naprawdę dobrym człowiekiem i nie zasłużyłeś na to co Cię spotkało. Tylko z tego co napisałeś, póki co myślę że Twoja żona też nie jest złym człowiekiem. Raczej zagubionym - może się mylę. Padło już pytanie na które nie odpowiedziałeś - ile ona miała lat gdy urodziła dziecko? Ona nigdy nie pracowała, tylko zajmowała się synem? Jacy są jej rodzice?
Co zrobić gdy masz chore dziecko. a Twoje perspektywy sprowadzają się do siedzenia w domu i zajmowania nim, w dodatku bardzo mała szansa na poznanie kogoś, kto ciebie pokocha i przyjmie wraz z dzieckiem. I nagle ktoś taki się trafia - jak spełnienie marzeń. I kochasz go właśnie za to. Tylko czegoś brakuje - to uczucie nie jest takie jakie powinno, jakie byłoby gdyby sytuacja była "normalna". Zwykle możemy wybierać, próbujemy, spotykamy się z różnymi ludźmi i coraz lepiej wiemy czego chcemy, aż w końcu poznajemy kogoś z kim wiemy że będziemy szczęśliwi nie tylko teraz, ale i w dalszej perspektywie. Podejrzewam, że ona takiego wyboru nie miała, a ze względu na dziecko musiała myśleć bardziej "wyrahowanie". I nagle, gdy jest już w związku, pojawia się ktoś, do kogo czuje właśnie to co powinna. Co wtedy? To jej nie usprawiedliwa, ale wg mnie ona też tu jest postacią tragiczną. Ciężko znaleźć wyjście z takiej sytuacji.
Czy ona miała wiele związków przed Tobą?
Takie jest moje spojrzenie na jej osobę, ale oczywiście mogę być w błędzie - tylko Ty wiesz jak jest.
Tej historii nie da się zakończyć bezboleśnie, żadne rozwiązanie nie będzie dobre. Bardzo Ci współczuję i mocno trzymam kciuki, żeby udało się znaleźć wyjście, które zminimalizuje szkody.
Czy myślałeś o separacji? O wyprowadzeniu się na jakiś czas?
napisał/a: fcb 2009-11-28 19:31
Nikita8 napisal(a):Tylko z tego co napisałeś, póki co myślę że Twoja żona też nie jest złym człowiekiem

Nigdy nie mówiłem, ani nie twierdziłem że jest. Szukałem tylko pomocy dla siebie, bo wiem że sytuacja dla Niej jest jeszcze gorsza niż dla mnie.

Nikita8 napisal(a):Co zrobić gdy masz chore dziecko. a Twoje perspektywy sprowadzają się do siedzenia w domu i zajmowania nim, w dodatku bardzo mała szansa na poznanie kogoś, kto ciebie pokocha i przyjmie wraz z dzieckiem. I nagle ktoś taki się trafia - jak spełnienie marzeń. I kochasz go właśnie za to. Tylko czegoś brakuje - to uczucie nie jest takie jakie powinno, jakie byłoby gdyby sytuacja była "normalna"
Tylko, że moja żona NIGDY nie dawał odczuć, że nasza miłość to "coś zamiast", może ciężko mi oceniać, ale czułem się kochany szczerze i prawdziwie.
Niemniej jednak w Twoich słowach Nikita8 jest wiele prawdy - i ja o tym wiem.

Ortograf napisal(a):używając skrótu myślowego jesteś ofiarą losu
Łatwo używać ostrych słów, prawda??? Wszystkie Twoje posty pisane są z takiej właśnie perspektywy. Ciekawe o czym to świadczy? Czy jesteś taki naprawdę i potrafisz "dowalić" każdemu, nawet w realu, czy może ktoś Cię kiedyś skrzywdził bardziej niż niejedną osobę na tym forum.

Ortograf napisal(a):Zdrowy mający poczucie własnej wartości mężczyzna postawiłby żoną na wprost otwartych drzwi kazał się jej wypiąć po czym kopnął w d....ę z mocą bomby nuklearnej.
Niczego innego się po Tobie nie spodziewałem, tylko nie zawsze o to chodzi...

Dziękuję Ci Nikita8 za Twoje słowa. Wiem że ciężko o bezbolesne wyjście z sytuacji. Jakby to było proste to nie zaprzątałbym Wam głowy i prosił o radę.
Pozdrawiam
napisał/a: ~gość 2009-11-28 23:42
Jesteś ofiarą małżeństwa zawartego z litości ( samotna kobieta wychowująca niepełnosprawne dziecko ) przez altruistę chcącego zbawić świat.

Odgrywasz w życiu żony bardzo ważna rolę, zaspokajasz potrzebę bezpieczeństwa, jesteś dobrym ojczymem, zapewniasz środki do utrzymania jej i dziecka, ale...
ale nie jesteś kochankiem jej marzeń, jej potrzeby emocjonalno - erotyczne zaspokaja ktoś inny.

Musisz się z tym pogodzić, że sytuacja nie ulegnie nigdy zmianie, nigdy nie rozkochasz zony w sobie, zawsze będzie ktoś inny, jeżeli nie w realnym życiu, to w jej myślach.

Życie jest brutalne, podobnie jak moje słowa, ale ona nie została Twoją żoną z miłości ( czego dowód dała przed ślubem ), ale z rozsądku. Ona dusi się w małżeństwie z Tobą, ale musi trwać z uwagi na potrzeby bytowe jej i jej dziecka - dlatego co jakich czas znajduje ukojenie w objęciach kochanka.
Masz wybór - tkwić w tym związku i zmarnować najlepsze lata czekając, kiedy ona odejdzie do innego ( co jest nieuniknione ), albo ..... ale to już Twoja decyzja.