ból po zdradzie - ile to trwa????

napisał/a: Poziomka1980 2011-09-24 13:33
Dość często....
napisał/a: sorrow 2011-09-24 14:08
W takim razie nie da się "wyleczyć". Hodujesz to w sobie... żywisz... nie dajesz możliwości, żeby zatarło się w pamięci. Cztery lata to kopa czasu... wystarczająco na to, żeby odczuć wyraźną ulgę. Niesiesz ten ciężar zupełnie niepotrzebnie i nie dajesz szansy na to, żebyście poszli do przodu i uwolnili się od tego. Sama przyznasz, że te myśli i wspomnienia to nic poza zwykłą kulą u nogi... po co ją wleczesz?
napisał/a: Poziomka1980 2011-09-24 20:57
....to nie jest takie proste....widuje ją często....bardzo często, mieszka w sąsiedniej miejscowości...Czuję się od Niej gorsza....mimo, że zawsze mówiła, że jestem taka ładna a ona brzydkie kaczątko....własnie i udowodniła mi, że może zdobyc coś mojego.....nie nawidze jej....mąz byl za granicą to ona potrafiła mnie spotkać lub przyjśc pod moją prace i wpierac że sa razem.....i ze jutro do niej przyjeżdza....wiedziałam ze to nie prawda...ale przeszłam dużo....Wiecie jak mi powiedziała napisała na gg....poprostu napisała że zrobiła coś za co będzie się smazyć w piekle....a ja głupia wtedy jej pisałam kochana co się stało co zrobiłas.....a ona nagle.....napisała imię mojego męza.......i pisała dalej.......wtedy pękło mi serce....on nie chciał się przyznać.....to zadzwoniła do mnie, telefon byl ustawiony na głośnomówiący....a ona mówiłą...przyznaj sie....ja już nie potrafię tak żyć....a ja tylko słuchałam....i łzy płynęły mi po policzkach.....czas mijął a agresja we mnie rosła.....rosła tak, że ona zaczeła ze mną walczyć....już nie przepraszać....i teraz jak mnie widzi to ucieka....a ja nadal jej nie nawidzę...
napisał/a: sorrow 2011-09-24 23:55
Żyjesz tym, dbasz żeby było zawsze z wami. Żyjesz w wirtualnym trójkącie... ona jest ciągle z wami, bo o niej myślisz. Pozwalasz na to, żeby kontrolowała twoje myśli. Nawet jeśli ona, ta prawdziwa o tym nie wie, to w twojej głowie żyje jeszcze jej obraz, który dyktuje ci jak masz żyć... a ty ulegasz. Zgadzasz się na to, żeby myśli o tym, co było lata temu zatruwały ci teraźniejszość i przyszłość. Pisałaś, że mąż żałuje i się zmienił... zrobił więc coś w kierunku lepszej przyszłości. Ty niestety nie do końca. W ten sposób wam się nie uda... jestem przekonany. A wymówka, że to nie jest proste niestety niczego nie załatwia. Weź w końcu własne życie w swoje ręce, rozstań się z myślami o niej, o tym co było... na co ci to? Wiem, że to swego rodzaju chora przyjemność powspominać, powyobrażać sobie, nienawidzić, planować zemstę. Nic jednak z tych rzeczy nie popchnie was do przodu, a jedynie ściągnie w dół.
napisał/a: Poziomka1980 2011-09-25 19:16
Wszystko to co piszesz jest prawdą i ja o tym wiem...ale co z tego...skoro jak ja widzę to telepie mną....to poprostu mogłabym ją zabić....ale zdaje sobie sprawę z konsekwencji...nie potrafie nad tym panować to jest silniejsze....to siedzi....tam w środku...
napisał/a: jaca38gda 2011-09-25 23:28
Poziomka1980, jesteś chyba na autostradzie i pędzisz w kierunku "katastrofa". Może udaj się do specjalisty psychologa, czy psychiatry - niech Twoimi problemami zajmie się ktoś, ktoś kto pokaże Ci trudniejszą drogę, ale za to w lepszą stronę. Może potrzebujesz leków - w cale nie mam Ciebie za wariatkę. Sam brałem psychotropy 4 lata temu, żona z kochasiem robili ze mnie wariata. Jeżeli musisz korzystaj z każdej możliwej pomocy!
Dobrze, że tu piszesz. Mi to forum pomaga od 4 lat. I długą drogę przeszedłem, nie mam już żony, przyjaciela i jeszcze paru osób dawniej mi bliskich. Mam za to siebie. Nie jestem szczęśliwy, ale żyję. Kiedyś na terapii usłyszałem o sile wewnętrznej, że ona pozwoli powstać i żyć. I żyję, powstałem. Poziomko skoro nie możesz być z mężem zróbcie sobie kontrolowane rozstanie na miesiąc lub dwa, zobaczysz czego pragniesz: jego czy bycia samej. Możesz próbować sama lub powierzyć terapię specjaliście
napisał/a: Veriolla 2011-09-26 18:56
Zgadzam się z jaca38gda, . . Poziomka1980, pielęgnując w sobie nienawiść do niej działasz na siebie destrukcyjne. To nie ona cierpi a Ty. To ty nie widzisz perspektyw, zadreczasz się. Nienawiść to też jednak uczucie. Pomyśl czy taka osoba jak ona zasługuje na jakiekolwiek uczucie z Twojej strony? nie. nie zasługuje nawet na nienawiść. bo nienawiść i chęć zemsty oznacza, że ktoś ma dla Ciebie jakieś znaczenie, zwracasz na tą osobę uwagę. Strasznie długo już to wszystko trwa. Zastanów się nad wizytą u psychologa, tak jak pisal jaca38gda,. Czasami pomoc kogos postronnego jest bardzo przydatna. Ja też przeszłam kiedyś załamanie. Nogami i rękoma broniłam się przed wizyta u psychiatry i psychologa. Niepotrzebnie, to ci ludzie pomogli mi się uporać z traumatycznym wydarzeniem. Gdyby nie psychotropy nie potrafiłabym wtedy funkcjonować. Najwazniejsze jest, żebyś zadbała o swoje szczęście, wewnętrzna stabilizację.
napisał/a: jaca38gda 2011-10-25 01:41
Więc dziś urządziłem sobie 4 rocznicę zdrady mojej byłej żony. No cóż, gdyby to była zdrada jednej osoby, to nie byłoby źle. Ale mam do czynienia z podwójną, bo kochaś to też niegdyś bliska mi osoba,nawet bardzo - mój najbliższy kuzyn. Parę dni temu dotarły do mnie pretensje za to, że o tych faktach dowiedzieli się wujowie, kuzyni plus jakieś plotki. Generalnie zbiegło się to mniej więcej z rocznicą tych paskudnych zdarzeń. Niestety na zawsze zostanie we mnie i otoczenie też nie pozwoli mi zapomnieć.
Mam wielką złość do instytucji, jaką jest kościół, że jej odpuszczono, że w ramach zadośćuczynienia musiała wypowiedzieć ileś "zdrowasiek", a ja mam tu nadal swoje piekło, gdzie zawsze ktoś dorzuci pod kocioł, dzieci rozbitą rodzinę. Do bani z taką robotą.
Jednak żyję i jest coraz lepiej mimo upadków co jakiś czas.
napisał/a: Poziomka1980 2011-10-25 19:50
Posłuchajcie.......Ja jestem z mężem....Zmienil się, jest zupełnie innym człowiekiem, wiem ze wszystkiego zaluje. Wynagradza mi to na każdym kroku. Wiem co myslicie, że glupia i mu wybaczyła. Może i jestem głupia, ale dlaczego miałam nie zaryzykować????Wróciliśmy do siebie prawie po dwóch latach. W czasie tych dwóch lat poznawaliśmy sie na nowo...Dziś jesteśmy znowu małżeństwem i wcale tego nie żałuje....Problem tkwi we mnie.....O zdradzie dowiedziałam się pod koniec 2007 roku. Zdradziła mnie nie tylko moja milość, ale również moja przyjaciółka.....od tego czasu sporo mineło i........nie nawidzę jej coraz bardziej, jak ją widzę mam ochotę ją zabić, oczywiście tego nie zrobię, ale chcę podzielić sie z Wami tym co mam w środku, tak właśnie nie nawidzę tej kobiety. Nie nawiść jest o wiele mocniejsza z tego względu, ze wiele z nią przeszłam...nazywała mnie swoim Aniołem...ciągle mówiła, ze jestem taka piekna, że ona nie dorasta mi do pięt, chociaż nigdy nie dałam jej tego odczuć, aby tak się czuła....i nagle zechciała mi udowodnić, że potrafi odebrać mi to co najmocniej kocham.....Nie nawidzę jej za to że wtargnęła do mojego świata....że wogóle ją poznałam, ufała i....kochałam...kochałam jak siostrę....Nie wiem jak pozbyć się tego uczucia. Nie potrafię zapanować nad tym uczuciem i nic na to nie poradzę. Nie chcę isć do psychologa, bo po pierwsze nie mam na to czasu, a po drugie kiedys byłam i wcale mi nie bylo lepiej, wręcz gorzej....
napisał/a: Afazja 2011-10-25 22:19
Poziomka1980 napisal(a):. Nie nawiść jest o wiele mocniejsza z tego względu, ze wiele z nią przeszłam...nazywała mnie swoim Aniołem...ciągle mówiła, ze jestem taka piekna, że ona nie dorasta mi do pięt, chociaż nigdy nie dałam jej tego odczuć, aby tak się czuła....i nagle zechciała mi udowodnić, że potrafi odebrać mi to co najmocniej kocham.....Nie nawidzę jej za to że wtargnęła do mojego świata....że wogóle ją poznałam, ufała i....kochałam...kochałam jak siostrę....


Poziomko - ale chyba podobnych słów byś użyła pisząc o swoim mężu? Też go kochałaś, też pewnie Ci mówiła piękne słowa, też wtargnął do Twojego świata, też oddał to co kochałaś, oddał siebie innej kobiecie. Dlaczego potrafiłaś wybaczyć mężowi, a przyjaciółce nie? Czym różni się ich zachowanie?
Czy nie jest tak, że aby móc wybaczyć mężowi musisz mieć kozła ofiarnego sytuacji? Czy nie przenosisz części uczuć z męża na przyjaciółkę - bo tak łatwiej?
Pytam tak poznawczo.
Bo z mojej perspektywy (też byłam zdradzona, ale nie z przyjaciółką) to mąż w tej sytuacji jest bardziej winny i postąpił bardziej podle. To on złamał przysięgę. To od męża oczekuje się czegoś więcej -tzn lojalności i wierności dlatego, że Cię wybrał z tłumu i ze względu na ślub. Dlatego ja nie winię ówczesnej partnerki męża. To on podejmował decyzję że mnie zdradzi. I żeby było jasne - nie odbarczam przyjaciólki. Zachowała się jak świnia. Ale dlaczego jedno oczyściłaś a drugiemu nie potrafisz dać obojętności?
napisał/a: Poziomka1980 2011-10-25 22:33
Wiesz dlaczego.......Wydaje mi się, ze powód tego jest zrozumiały....Z mężem wtedy układalo nam się źle....nawet bardzo źle i ona o tym widziała....pocieszała mnie i Jego najwidoczniej.Do mnie mowiła że jest taki i taki a jemu wlaziła do wyra....Próbowała nawet wyciągnąc ode mnie informacje czy mam kogoś czy go zdradzam, a to on ją o to prosił. Ciekawe jaki byłby finał tego jakbym miała kogoś i zwierzyłabym się jej....no tego niestety już nie sprawdzę...Nie potrafie jej tego wybaczyć, nie nawidzę jej....
napisał/a: Afazja 2011-10-26 10:21
Poziomka1980 napisal(a):.......Wydaje mi się, ze powód tego jest zrozumiały...


Dla mnie nie jest zrozumiały, ani oczywisty. Dlatego dopytałam. Ja nie potrafiłam wybaczyć mężowi. Chyba najbardziej upokorzenia, zranienia. Ani tego, że musiałam udowadniać, że się nie puszczałam a co usiłował mój ex udowodnić. Zerwałam relację z nim. Zerwałam relację z każdym kto wiedział o jego podwójnym życiu. Wnioski wyciągnęłam, ale na przyszłość, na nowy związek. Ale nie byłam zła na kochankę. Bardziej cieszyłam się, że ona doświadczy z nim tego samego.

Poziomka1980 napisal(a):Z mężem wtedy układalo nam się źle....nawet bardzo źle i ona o tym widziała....

Bez względu na to jak się układa to mąż nie powinien Cię zdradzać. A to chyba on bardziej zawiódł niż ona? Chociaż zdradzie sa winni po połowie. Może ona mu wlazła do łóżka, ale on powinien ją wykopać. Czy coś.

Poziomka1980 napisal(a):..Nie potrafie jej tego wybaczyć, nie nawidzę jej....

I to jest dla mnie zrozumiałe.

A gdyby mąż zdradził Cię ponownie, kogo byś obarczyła winą?