Brak sexu - powód do rozwodu?

napisał/a: graza19 2009-02-26 19:47
tanamera napisal(a):Widzisz jak juz wczesniej pisałam wydaje mi sie ze zrobiłam wszystko .Nie pojdzie do zadnej poradni rozmaiwaliśmy nie raz .Nawet kilka dni temu w niedziele prosiłam go żeby chcociaz raz w zyciu był szczery ,że jeżeli ma jakis problem to chce o tym porozmawiac ,dostał szału i wykrzyczał :" nie mam problemu ! daj mi wreszcie spokoj ! co mam ci jeszcze powiedziec mam ci wpier...... żebyś sie odczepiła?"
i co wy na to?


No właśnie jego krzyk świadczy o tym że ma problem. Kochający mężczyzna nie mowi tak do kobiety
napisał/a: tanamera 2009-02-26 19:54
Wiem ,że ma problem ale jak mu pomoc skoro nie pozwala na to ?!te nasze rozmowy ciagną sie od lat ! i niczego nie wnoszą ,nawet jak go prosze i błagam! Mówi ,że ma dosyć rozmów o niczym !
napisał/a: Ankaaaa 2009-02-26 21:14
wydaje mi sie, ze jestes do meza bardziej przywiazana,niz sama myslisz. Twoj maz odnosi sie do Ciebie jak do krzesla, a Ty jeszcez sie namyslasz jak mu pomoc... gdyby miedzy WAmi byla jakas wiez i mialo to sens, to owszem, rozumialabym Twoje starania, ale zal mi Ciebie, ze sie tak meczysz i nie umiesz uwolnic od tego czlowieka. napisalas post w dziale "rozwod" ale Ty wcale nie chcesz rozwodu, Ty desperacko chesz ratowac cos, o czym na poczatku szczerze napisalas, ze tego nie ma. jak mozna powiedziec ukochanemu czlowiekowi "mam ci wipier..." i jak mozna na to nie zareagowac!! ? czy chcialabys, zeby ktos tak do Twoich corek powiezial?? watpie. ale do Ciebie tak wolno mowic tak??
napisał/a: tanamera 2009-02-27 10:06
Chyba takich słow mi trzeba ,masz całkowita racje ! a napisałam pod rozwodem dlaego ,że po tych słowach męża (zresztą nie pierwszy raz wypowiedzianych )coś do mnie dotarło .Tylko boje sie skrzywdzić wszystkich taką decyzją .Czuję to że ta decyzja o rozwodzie jest nieunikniona ,może tylko podświadomie szukam potwierdzenia ,że dobrze robię .To okropnie trudna decyzja i wiele zamieszania w życiu .
napisał/a: Ankaaaa 2009-02-27 10:46
to nie jest az taka trudna decyzja, tylko jelsi ja podejmiesz, to musisz byc konsekwentna. pomysl troche o sobie, nie o mezu i dzieciach.
nikogo nie skrzywdzisz ta decyzja. moze meza, ktory przejrzy na oczy, jesli bedziesz uparcie dazyc do rozwodu, a on sobie uswiadomi, ze mowisz powaznie.
moze to cos w nim zmieni, ale jesli nawet- nie ufalabym takiej zmianie pod wplywem presji.tak czy siak- to on Ciebie ciagle krzywdzi, no ile Ty jeszcze zniesiesz? no i czy warto? mysle, ze w momencie, w ktorym podejmiesz pierwsze kroki- wszystko sie ulozy i wyprostuje. najtrudniej jest zrobic pierwszy gest.
napisał/a: graza19 2009-02-27 10:51
tanamera nie mówmy narazie o rozwodzie. To jest ostatecznośc.Musisz postawić męża bprzed takim faktem kiedy będzie miał pewnośc że ty nie zartujesz.Najczęściej mówimy jedno a robimy drugie. Jesteśmy goloslowne i nie dotrzymujące slowa.A tu trzeba zadzialać konkretnie.Twoje zycie osobiste jest tak samo ważne . jak życie rodzinne dla twoich dzieci.Tylko że dzieci dorosną i pójdą w swiat a ty zostaniesz zgorzkniala. Jestem z rozbitej rodziny i wiem ile to znaczy. Moi rodzice nie zaznali szczęścia w drugich związkach. A dzieci nie pytali sie czują gdy się rozchodzili .Moim zdaniem trzeba zrobić naprawdę wszystko żeby pomóc drugiej osobie. To się tak latwo mówi :wezmę rozwód:.Lepiej przeżyć dlugi czas niezgody i próby dotarcia do męża i cieszyć się zwycięstwem. Niż czuć się przegraną i samotną.Nikt nam nie obiecał że będzie łatwo. Życie jest generalnie bardzo trudne , i jeżeli ktoś chce je przeżyć mądrze to trzeba jechać ciągle na hamulcach. Ma się wtedy do siebie szacunek.Nawet jeżeli założysz sprawę o rozwód to zawsze ją można wycofać. Spójrz z drugiej strony na to co czuje twój mąż.Myślisz że to dla niego jest łatwe.Pewnie mśli o tym czaly czas. Jakim jest mężczyzna. Nie umie się do tego przyznać bo tak zostal wychowany. Im trudniej jest się otworzyć. Trzeba delikatności i taktu żeby ich otworzyć, Albo wielkiego wstrząsu . Pamiętaj o jednym że wszystko co w bólu się rodzi jest piękne
Jestes mądra i czuję że znajdziesz wyjście dla was dobre. Na początek dam ci pierwszą dobrą radę gdy przyjdzie z pracy i bedzie jadl obiad podejdz i poglaskaj go mówiąc jestes pewnie zmęczony. Popatrz na niego i pomyśl jak on ze mną wytrzymal tyle lat. Nikt z nas nie ma latwego charakteru.Jeżeki do tego uświadomisz sobie że wina zawsze stoi po dwóch stronach , to już coś w tobie drgnie
Każdy chce kochać i być kochany. Takim jest czlowiek. Trzymaj się .Wierze w twoją mądrośc.
napisał/a: Ankaaaa 2009-02-27 11:17
przeczytalam Twoj post, graza, bardzo ladnie piszesz.
niestety, ja sie z Toba nie zgadzam,przynajmniej nie z "metoda",ktora polecilas.
gdyby na slowa meza "mam ci wpier..., zebys sie odczepila" zona spakowalaby bez slowa manatki i sie wyniosla -to by drugi raz tego nei uslyszala, bo wyznaczylaby bardzo wyrazna granice tego, co tolerouje, a czego nie.nikomu nie mozna pozwalac tak sie traktowac!! a juz najbardziej osobie, z ktora jestesmy tyle lat i ktora jest nam winna jesli nie milosc, to szacunek.
wiem zdoswiadczenia, ze stanowcze reakcje na "fochy" meza skutkuja. natomiast potulna zona, ktora sie stara dotrzec do meza delikatnosci- zawsze na tym wychodzi najgorzej.
mozna sie starac ratowac zwiazek, jezeli on istnieje. delikatnoscia mozna cos wskorac na innym etapie zwiazku. teraz pozostaje juz tylko- stanowczosc.
napisał/a: tanamera 2009-02-27 12:37
Ankaaaa napisal(a):przeczytalam Twoj post, graza, bardzo ladnie mozna sie starac ratowac zwiazek, jezeli on istnieje. delikatnoscia mozna cos wskorac na innym etapie zwiazku. teraz pozostaje juz tylko- stanowczosc.


Obawiam sie że masz racje ,widzisz nie wszsytko da sie tu opisac ,nie raz sie na nim zawiodłam i nie raz podejmowałam proby .Rzecz w tym jak sobie uswiadomię to chyba tylko ja cos w tym kierunku robiłam .Jade dzis pogadac z siostrami .posłucham jeszcze co one mi powiedza ale ta decyzja ,chodzi mi juz od dawna po głowie .Zawsze warto jest posłuchac jak inni to widządlatego jestem tu na forum i jestem wam bardzo wdzięczna z każdą odpowiedz .Dla mnie to bardzo ważne .