chyba się męczę w związku

napisał/a: nanana11 2014-06-04 23:31
Witam,
jesteśmy ze sobą 3 lata. Początek nie był łatwy, ponieważ byłam zdystansowana i ostrożna, ale po kilku miesiącach przepadłam i się zakochałam.
Ja mam 24 on 27 lat. Widujemy się tylko na weekendy (ale też nie każdy i nie na cały). jest mu ciągle obojętne kiedy się spotkamy, o której i gdzie. Ciągle ja pytam jak się widzimy i ja wychodzę z inicjatywą. Pytam co chcesz robić w niedzielę- odpowiedź "obojętne. co chcesz", o której się spotkamy "nie wiem, jak chcesz". Do tego ta obojętność gdy rozmawiamy na gg czy przez telefon- jakby mu się nie chciało.
Coraz mniej się widujemy, a ja czuję coraz większe sfrustrowanie. Ile razy już rozmawiałam z nim na ten temat, że mi źle, że tęsknie, a on obraca kota ogonem i moje słowa idą o kant rozbić.
Jak się spotykamy jest dobrze, oprócz jednego aspektu- seksu, bo to również mu obojętne. Kiedyś był napalony, chciał się kochać, a teraz nie. Oczywiście mówi, że wszystko dobrze... A jakże.
Mówi, ze kocha, że chce się spotykać i chce się ze mną kochać, ale to słowa. Gdzie czyny?
Jemu jest dobrze, tak jak jest...wygodnie. Tylko że ja coraz bardziej tęsknie, czekam na te spotkania, bo mi ich brak.
Mam wrażenie, że X popadł w rutynę (a ja za nim). Przychodzi z pracy, siada przed komputerem i daje znać na gg, że jest. Coś tam popiszemy, ja wracam do swoich zajęć i co jakiś czas się do siebie odzywamy.
Coraz częściej zastanawiam się nad rozstaniem, ale cały czas mam nadzieję, że jakoś do niego dotrę i coś się zmieni. Nie mam co ukrywać również, że boję się rozstania.
Męczę się samym widokiem jak nasz związek wygląda. Czuję, że stanęliśmy w miejscu, a nawet się cofnęliśmy parę kroków.
napisał/a: Annie 2014-06-04 23:57
nanana11, dzieli Was od siebie duża odległość? Dlaczego spotykacie się tak rzadko? Macie jakieś WSPÓLNE plany na przyszłość?

Co do jego braki inicjatywy: Czy nie jest tak, że kiedy on coś w przeszłości proponował, Ty wyrażałaś swoją dezaprobatę, czy byłaś w jakiś sposób niezadowolona?
napisał/a: nanana11 2014-06-05 00:17
Annie napisal(a):nanana11, dzieli Was od siebie duża odległość? Dlaczego spotykacie się tak rzadko? Macie jakieś WSPÓLNE plany na przyszłość?

Co do jego braki inicjatywy: Czy nie jest tak, że kiedy on coś w przeszłości proponował, Ty wyrażałaś swoją dezaprobatę, czy byłaś w jakiś sposób niezadowolona?


Dzieli nas 40 km, tylko że kiedyś to dla niego nie było problemem. Przyjeżdżał w środku tygodnia, a ja z kolei przyjeżdżałam na weekendy. Teraz przyjeżdża tylko w któryś dzień weekendu, gdy ja nie mogę przyjechać do niego i to jeszcze z wielką łaską...
Ja pracuję w swoim mieście, a on w swoim. Tylko, że gdyby chciał, jest się kiedy spotkać, ale jemu się nie chce.
Planuje kupić mieszkanie, w którym mamy zamieszkać razem, ale do tego czasu nie wiem czy się po prostu nie ewakuuję

Nie było takiej sytuacji, że byłam niezadowolona z jakieś jego inicjatywa, bo każda mnie cieszyła i chciałabym, żeby znowu zaczęły mnie cieszyć. Lubiłam gdy mnie gdzieś zabierał, przyjeżdżał bez zapowiedzi.

Ja już nie wiem jak mówić, co mówić i co robić. On się zachowuje, jakby nie widział problemu. Nie słucha tego co mówię i nie traktuje tego poważnie. Jemu po prostu jest tak dobrze.
napisał/a: Annie 2014-06-05 08:26
nanana11 napisal(a):Ja już nie wiem jak mówić, co mówić i co robić. On się zachowuje, jakby nie widział problemu. Nie słucha tego co mówię i nie traktuje tego poważnie. Jemu po prostu jest tak dobrze.


Powiem tak: mężczyźni zapadają na tą "chorobę" kiedy są święcie przekonani, że kobieta jest już "zaklepana" na 100% i najzwyczajniej w świecie nie muszą się już starać. Albo kiedy przestaje im zależeć. Która jest to opcja w Twoim przypadku, ciężko dociec na podstawie opisu.

Skoro rozważasz "ewakuację", nie masz nic do stracenia i możesz zastosować przed ostatecznym podjęciem decyzji, bardziej "drastyczne" kroki. Mianowicie: spróbuj przez tydzień, dwa - ignorować go w taki sam sposób, w jaki on ignoruje Ciebie. Nie zaczynaj rozmów na gg, nie dzwoń, nie pisz sms'ów, nie proponuj spotkań. Jak się odezwie, odpowiadaj lakonicznie i bez zbytniego entuzjazmu- dokładnie tak, jak on robił to wcześniej. Jest szansa, że się obudzi i zauważy, że grunt osuwa mu się pod nogami. Jest też i możliwość, że mu brak Ciebie będzie odpowiadał. Wtedy, co masz zrobić, sama dobrze wiesz.

W normalnych okolicznościach, uwzględniając że jesteście ze sobą 3 lata, czyli jak by nie patrzeć, kawałek czasu, doradzałabym szczerą rozmowę. Ale skoro on uporczywie nie widzi problemu, to "terapia szokowa" może odnieść skutek. Taki, bądź inny.
napisał/a: e-Lena 2014-06-05 08:44
Wiesz Annie, myślę, że "3 lata" brzmi bardzo poważnie, jednak kiedy weźmie się pod uwagę, że autorka wątku widuje się ze swoim partnerem tylko w weekendy (albo w co któryś weekend), wcale nie muszą się znać a ich staż w rzeczywistości nie musi być tak długi

Nie jestem też pewna czy opcja "odbijania piłeczki", czyli lekkiego sabotażu, przyniesie spodziewany efekt, jeżeli facet już jest znudzony. Może właśnie szuka pretekstu, który w taki sposób nanana11 mu podsunie? Związki na odległość są trudne, bo w pewnym momencie pojawia się zrezygnowanie i pytanie "co dalej?". Może właśnie to jest taki moment, w którym trzeba się już zadeklarować KONKRETNIE.
napisał/a: nanana11 2014-06-05 09:42
Annie właśnie tak czuję, jakby uważał, że ma mnie już na 100% i nie musi już się starać o moje względy. Po prostu przestał "gonić zajączka"...

Już rozważałam ten pomysł, nie dla samego odbicia piłeczki, ale żeby zobaczyć jego reakcję, czy zacznie mu w końcu zależeć na spotkaniach. Masz rację. Nie mam nic do stracenia.

Jeśli chodzi o szczere rozmowy, to rozpoczynałam taką tyle razy, ze przestałam liczyć. Według niego jest ok.
Niedawno przedstawiłam mu to jak nasz związek widzę w tej chwili. Że jest obojętny oraz mimo tego, że spotykamy się rzadko, to on woli sobie mecz zobaczyć lub posiedzieć przed TV niż się ze mną spotkać i że ciężko mu się ze mną rozmawia. Zaproponowałam wtedy rozstanie. On stwierdził, że przykro mu, że tak to wszystko widzę i dalej już zrobił ze mnie tą złą, która ma problemy z dupy wzięte...

e-Lena ja czuję się pogubiona. Nie wiem czy on chce ze mną być czy też nie. Niedawno dałam mu okazję do odejścia, to nie skorzystał. Czuję, że jestem właśnie na tym etapie, o którym mówisz, czyli "CO DALEJ?".
napisał/a: Annie 2014-06-05 10:19
e-Lena, co zatem proponujesz? Skoro rozmowy nie działają?

Jeśli szuka pretekstu, to "sabotując" nanana11 szybciej się o tym dowie, niż pozostając kolejne tygodnie i miesiące w zupełnej stagnacji.

[ Dodano: 2014-06-05, 10:24 ]
p.s.

40km to związek na odległość chyba jedynie dla licealistów bez prawka jazdy. To nie jest żadna odległość, zwłaszcza jak ludziom zależy na spotykaniu się.
napisał/a: errr 2014-06-05 11:54
nanana11 napisal(a):Nie mam nic do stracenia.
poza godnością.

Zapytaj go jak widzi Was za 5, 10, 15 lat.
Na żywo.
Jesli jakoś Was widzi to zapytaj jak ON widzi Wasz związek dzisiaj.
Jeśli widzi go w kolorowych barwach to zapytaj co myśli o Waszych rozmowach, Waszym seksie, Waszych spotkaniach, Waszym wszystkim co Ci nie pasuje.
Bez ty, twoje, twój, zaproponuj mu rozmowę o Was.
Jak nie będzie chciał gadać to zrób Wam kawusię, skocz po coś do przegryzienia i wróć do rozmowy.
Jak nadal nie będzie chciał gadać to ja bym wyszła, po co tkwić z gościem, który nie ma mi nic do powiedzenia.
napisał/a: nanana11 2014-06-05 23:23
errr napisal(a):
nanana11 napisal(a):Nie mam nic do stracenia.
poza godnością.

Zapytaj go jak widzi Was za 5, 10, 15 lat.
Na żywo.
Jesli jakoś Was widzi to zapytaj jak ON widzi Wasz związek dzisiaj.
Jeśli widzi go w kolorowych barwach to zapytaj co myśli o Waszych rozmowach, Waszym seksie, Waszych spotkaniach, Waszym wszystkim co Ci nie pasuje.
Bez ty, twoje, twój, zaproponuj mu rozmowę o Was.
Jak nie będzie chciał gadać to zrób Wam kawusię, skocz po coś do przegryzienia i wróć do rozmowy.
Jak nadal nie będzie chciał gadać to ja bym wyszła, po co tkwić z gościem, który nie ma mi nic do powiedzenia.


Z doświadczenia wiem, że on takich rozmów boi się i nie są mu na rękę... Spróbuję mimo wszystko. W niedzielę widzimy się, więc go trochę przycisnę w tej sprawie. Najwyżej wystraszy się i sam się ewakuuje.
napisał/a: errr 2014-06-06 10:09
nanana11 napisal(a):Z doświadczenia wiem, że on takich rozmów boi się i nie są mu na rękę... Spróbuję mimo wszystko.
próbuj :) przecież nie będzie udawał, że Cię nie słyszy, nawet jeśli nie zareaguje od razu to może chociaż na spokojnie przemyśli sprawę i podejmie temat w innym terminie.
napisał/a: nanana11 2014-06-06 23:52
Parę razy gdy zaczęłam jakiś "niewygodny" temat, to on właśnie zachwywał się jakby mnie nie słyszał... Nawet nie wiedziałam, ze tak można
W ogóle dzisiaj mi oznajmił, że nie spotkamy się dopiero w niedzielę, ale on po mnie przyjedzie jutro jak będę po pracy, skoro nie mam pociągu do niego... Jestem w szoku
napisał/a: e-Lena 2014-06-07 08:35
nanana11 napisal(a):Parę razy gdy zaczęłam jakiś "niewygodny" temat, to on właśnie zachwywał się jakby mnie nie słyszał... Nawet nie wiedziałam, ze tak można

Można. Mój bratanek też tak robi. Ale akurat jest 5-latkiem.