Ciężko na sercu...

napisał/a: mrs7 2009-07-25 19:30
Wszystko zaczęło się pięknie i to raczej ona się bardziej na początku angażowała niż ja. Byłem raczej sceptycznie nastawiony, ale z czasem i ja się w niej zakochałem. Wydaje mi się że byłem dla niej dobry być może to było przyczyną tego co mi zrobila, ale na początku gdy to sobie uzmysłowiłem nie mieściło mi się to w głowie. Byliśmy ze sobą juz jakieś 10 miesięcy gdy pewnego dnia wyszliśmy sobie na drinka, tam mi powiedziała że nie traktuje jej poważnie, co było kompletną bzdurą, bo cały czas zabiegałem o jej względy, robiłem wszystko by między nami było dobrze. Pokłócilem sie z nią o to, ale dopiero pozniej zrozumiałem że była to tylko symulowana przez nia kłotnia, która miała na celu stworzyć trochę wolnej przestrzeni dla niej. Najbardziej bolesne dla mnie było to ze pogodziliśmy sie po jakims tygodniu, uzewnetrzniłem sie przed nia, poplakalem sie powiedzialem ze nie potrafie bez niej zyc. Ona tez plakała poszlismy potem na romantyczny spacer, to byl naprawde piekny dzien, odprowadzilem ja na tramwaj i powiedziala ze kiedys zadzwoni. Nastepnego dnia a byla to sobota zadzwonilem do niej bo nie moglem juz wytrzymac, a ona odebrala i szybko mnie splawila powiedziala ze nie ma czasu bo idzie na impreze...po weekendzie zeszlismy sie. Dopiero po jakims miesiacu powiedziala mi ze podczas tej imprezy mnie zdradzila.
Bardzo to przezylem byłem rozdarty psychicznie, nie mialem w nikim oparcia, spakowalem jej wszystkie rzeczy chcialem o niej zapomniec, ale z drugiej strony caly czas ją kochalem.
Nie wiedzialem jak sobie z tym poradzic, powiedzialem kilku najblizszym osobom o zajsciu, ale nikt mi nie byl w stanie nic doradzic. Akurat bylem sam przez jakis czas i ucieklem w alkohol, ktoregos wieczoru zadzwonilem do niej zeby przyszla po swoje rzeczy. Przyszla rozplakala sie zaczela obiecywac ze mi to wynagrodzi ze nigdy wiecej itd.
No coż mam miękkie serce... byłem wściekly ale od słowa do słowa, znów sie poplakalem, ona też. To było jakoś w kwietniu chyba, potem wszystko wrocilo do normy. Bylismy ze soba 24h/na dobe, jej zaczela sie sesja akurat a ja mieszkam niedaleko jej szkoly, i dopiero teraz dotarlo do mnie ze to byl jedyny powod dla ktorego dalej byla ze mna, dla wygody. Niezle co?
Jak tylko skonczyla jej sie sesja pojechala do domu, akurat mialem wtedy sporo pracy na glowie i nawet nie mialem czasu do niej zadzwonic, oco miala do mnie pretensje. Chcialem jej to jakos wynagrodzic i nastepnego dnia mialem zamiar zabrać ja gdzies na weekend, niestety ona do mnie zadzwonila z pociagu i oznajmila ze jedzie z kolegami nad morze... No coz zrobilo mi sie bardzo przykro na poczatku, dzwonilem do niej- nie odbierala. Raz odzwonila z pretensja ze teraz to wydzwaniam do niej bez przerwy. Potem probowalem jeszcze kilka razy, ale dostalem tylko esa o tresci: "badz sam skoro bardziej ci to odpowiada".
Reasumujac cała historie żaluje czasem ze nie jestem nieczulym draniem po ktorym takie rzeczy splywaja jak po kaczce, jest to takze dosyc swieza sprawa wiec jeszcze boli jak cholera, ale w gruncie rzeczy doszedlem do wniosku ze szkoda mi takich ludzi bo nigdy nie zaznaja prawdziwego uczucia. A doswiadczenie zyciowe mowi mi ze LUDZIE SIE NIE ZMIENIAJA!
Pozdrawiam wszystkie złamane serca.
napisał/a: Pifko 2009-07-25 21:52
mrs7, cóż mogę powiedzieć, wredne babsko i tyle.
napisał/a: mrs7 2009-07-25 22:11
Pifko , dzieki za słowa otuchy..
napisał/a: Pifko 2009-07-25 22:33
mrs7, Stary, nie no... wiem że cię boli w jaki sposób ona ciebie potraktowała, ale spójrz na to inaczej. Teraz już wiesz jaka ona jest i w przyszłości już się nie dasz wrobić, po co masz się męczyć? Byłeś wykorzystywany, okłamywany itd. Teraz masz okazję zacząć wszystko od nowa (z inną dziewczyną oczywiście). Wyjdź na drinka, spotkaj się z kumplami, może jakaś fajna dziewczyna wpadnie ci w oko Myśl pozytywnie a o tamtej staraj się zapomnieć i będzie git
napisał/a: mrs7 2009-07-25 23:06
Wiem wiem łatwo powiedzieć, ale jak juz mowilem ludzie sie nie zmieniaja i ja sie raczej nie zmienie przynajmniej w stosunku do kobiet. Jaka mam gwarancje ze kolejna nie zorientuje sie jaki jestem i nie wykorzysta tego i nie wyrzadzi mi takiej samej albo jeszcze wiekszej krzywdy?
Na chwile obecna wyjechalem z kraju zeby o tym zapomniec chce pozyc troche w ascezie, popracowac nad soba.
Jest ciezko ale wydaje mi sie ze juz wyszedlem z najwiekszego dolka, chociaz sa nawroty, ciagle mi cos o niej przypomina :/ (chodzi o tzw. kotwiczki) Nawet nazywa sie tak jak Twój nick :/
napisał/a: Pifko 2009-07-26 01:39
mrs7, To że wyjechałeś - to już jest + dla ciebie! Brachu, nigdy nie masz gwarancji że następna nie będzie gorsza od poprzedniej, c'est la vie.
Ale z życia trzeba korzystać, szukać, próbować... Nie warto skupiać się na jednej kobiecie przez którą cierpisz. Myślisz że ja przez to nie przechodziłem? Też miałem doła, też bolało i właśnie dla tego ci radze: rób wszystko oby jak najmniej o niej myśleć. Ty jesteś porządny facet z uczuciami i miękkim sercem i dlatego popracuj nad tym, żeby następnym razem nie doszło do sytuacji iż zostałeś wykorzystany przez kolejną dziewczynę.
napisał/a: mrs7 2009-07-26 01:58
Dzieki Stary naprawde wiele dla mnie znaczą te słowa, ogólnie dużo prawdy odnalazłem na tym forum, szkoda ze wczesniej na nie nie trafilem.
Pozdrawiam
napisał/a: wujek g 2009-07-26 17:21
Czesc.
Historia jakich wiele juz widzialem na tym forum.
Nie martw sie. Wg. mnie wyglada ze zrobiles wszystko co mogles aby ratowac ten zwiazek. Wybaczyles nawet zdrade i potrafiles dalej z nia byc, co jak dla niektorych jest granica nie do przejscia. Laska po prostu tak jak sam stwierdziles....wykorzystala cie. Byles jej potrzebny podczas sesji bo tak jak mowiles miala blisko na uczelnie itp. Po sesji powiedziala nara i tyle. Na twoim miejscu zapomnialbym o niej calkowicie. Po co ci taka znajomosc. Widac ze laska nie jest dobrym materialem na dziewczyne do stalego zwiazku i tyle.
A to ze rana jest swieza i boli to normalne.
Jak ja pojawilem sie na tym forum kilka miesiecy temu, to myslalem ze moja ówczesna sytuacja jest najwiekszym koszmarek jaki mogl sie komukolwiek przydarzyc i nie poradze sobie z tym.
Jednakze jak poczytalem historie innych to zobaczylem ze to przez co ja przechodze to pikus.
Ty byles z nia tylko 10miesiecy i to z doskoku (nie mieszkaliscie razem), ja mieszkalem z moja dziewczyna (ex) 3,5 roku i wszystko rozprysnelo sie w ciagu miesiaca. I co teraz ? Nic, jest ok. Z nia nie utrzymuje kontaktu bo potraktowala mnie o wiele gorzej niz twoja ciebie.
Pierwszy miesiac bylo baaaaardzo ciezko. Teraz mija juz 3 mieiac i jest dobrze. Nie ma dnia abym nie pomyslal o niej, ale nie powoduje to we mniee juz wiekszych emocji. Ciesze sie wolnoscia, co weekend jestem ze znajomymi w innym miejscu itp.
Pamietaj ze znajomi to podstawa, jak z nimi przebywasz to zawsze cos sie dzieje i czlowiek nie mysli o zlych sprawach.
Pozdrawiam i powodzenia...
napisał/a: mrs7 2009-07-27 00:16
wujek g, Masz 100% racje, jest jednak kilka szczegółów które się nie zgadzają z Twoja wersją, np mieszkaliśmy ze soba przez ponad poł roku co też nie jest obojętne aczkolwiek teraz niczego nie zmienia.
Problemem dla mnie największym wydaje się być to że chciałbym się z nią rozstać w jakiś cywilizowany sposób, jednak to w jakiej sytuacji mnie postawiła i to co wtedy przeżywałem uniemożliwiło to. Koniec końców ostatni moj kontakt z nia to była dość burzliwa konwersacja na gg, w której nie mogłem sie powstrzymać i wygarnąłem jej co tak naprawde o niej myśle (w kulturalny sposób bez wulgaryzmów itd.) na co odpowiedziała że sam jestem sobie winny i że sie ode mnie wkońcu uwolniła bo traktowałem ją jak szmatę...
Było to bardzo krzywdzące i przykre dla mnie bo naprawde starałem się żeby było jej ze mna jak najlepiej, dbałem o nią, szanowałem i była zawsze na pierwszym miejscu dla mnie.
Napisałem jeszcze potem smsa w którym przeprosiłem ja za wszystkie zawody i rozczarowania, które musiała przeze mnie przeżywać, że ja zawsze szanowałem i ze wiem ze zasługuje na kogoś lepszego.
Nie dostałem już żadnej odpowiedzi.
Chciałbym móc się z nią rozstać z klasą ale nie miałem takiej możliwości, tak mi się przynajmniej wydaje.
napisał/a: ~gość 2009-07-27 14:31
mrs7 napisal(a):
Reasumujac cała historie żaluje czasem ze nie jestem nieczulym draniem


Pewnie wielu też tego żałuje. Moja koleżanka ostatnio mi opowiadała jaka jest zafascynowana przyjacielem swojego chłopaka, jak bardzo chce zdradzić go z nim i nie ma wyrzutów sumienia, a na koniec dodała że prawie każdy facet zdradza - tylko akurat dlaczego ten każdy ma być wierny dobry i kochający skoro ona leci na drania (facet jest kompletnym zerem ,na dodatek zdradzał swoją była). Jakoś tego nie rozumiem. Mam mało rozbudowane poczucie misji nawracania.
Co ciekawe ponoć traktowałeś ją jak szmatę, ale przez 10 miesięcy jej to nie przeszkadzało.

mrs7 napisal(a):Jaka mam gwarancje ze kolejna nie zorientuje sie jaki jestem i nie wykorzysta tego i nie wyrzadzi mi takiej samej albo jeszcze wiekszej krzywdy?

Po prostu bądź czujny i nie pozwól by nadmiar fenyloetylaminy przyćmiewał Ci myślenie. Zakochanie wcale nie jest fajne jeśli powoduje zbyt wiele cierpienia.
napisał/a: wujek g 2009-07-27 15:37
mrs7 daj spokoj.
To ona dokonala wyboru, nie TY.
Ona spowodowala ze wasze rozstanie wygladalo tak a nie inaczej.
Gdyby chciala sie rozstac w cywilizowany sposob, po kulturalnej rozmowie to na pewno zgodzilaby sie na spotkanie itp.
To byl jej wybor, wiec z jakiej paki Ty masz sie za nia uganiac ?
Ja tez nie mialem okazji pozegnac sie w sposob kulturalny , bo moja ex rowniez mi na to nie pozwolila. Zamiast tego wybrala klamstwo ktore wciskala mi nawet po mojej wyprowadzce. W koncu wyszlo szydlo z worka i wtedy nie pozostalo juz nic jak tylko zerwac z nia calkowicie kontakt i starac sie o niej zapomniec.
Ostatnio mialem chwile slaosci i naprawde chcialem sie z nia skontaktowac, spotkac, pogadac....ale tk jak napisala jedna z forumowiczek "kobiety sie potem smieja z takich rzeczy". Musisz byc twardy i olac ja. Pamietaj to byl jej wybor i tyle.
Dasz rade.
Pozdrawiam
napisał/a: Luca 2009-07-27 17:24
Hmm.... smutna historia.... jak każdego zdradzonego faceta, który kochał swoją kobietę, miał co do niej plany, skoczyłby za nią w piekła... Tak dla Nas te Uczucie było krystaliczne... bo widzieliśmy je swoimi oczami, a nie partnera... Więc smutek jest niestety ale tylko i wyłącznie naszym wyborem tak jak Krystaliczne Uczucie, którego NIGDY nie było Panowie!!!!!!

Sam z tym walczę... ale na Boga sami pakujemy się w depresje gdy tymczasem to my jesteśmy ŚWIETNI Nie jedna kobieta chciałaby spędzić z Nami całe życie!!!!

Więcej wiary Życzę Sobie i Wam Nigdy nie zdradziłem i nie zdradzę ale na siłę nie ma sensu uwadać, że to Była Miłość Ja Przeminęło z Wiatrem.....

Trudno... będzie kolejna i kolejna i jeszcze raz. Do skutku!!!