Co dalej???

napisał/a: fct 2007-08-11 11:26
Historia długa i sam nie wiem ile i co mogę napisać. Mam już trochę lat i conieco wiem o świecie. Życie potoczyło się tak, że poznałem wspaniałą osobę której nie mam pojęcia jak pomóc. Sam nie wiem czego oczekuje po tym co tu przeczytam. Nie wiem czy oczekuje rady czy pomocy, czy czegokolwiek innego :)

Kocham mężatkę z dwójką dzieci. Tak. Wiem, że ona mnie też. Problem polega na tym, że ona najzwyczajniej boi się męża. Nieraz ją uderzył, popchnął. Traktuje ją jak swoją własność, która powinna zająć się domem no i robić to wszystko co powinna robić "dobra żona". Nie znam go zbyt dobrze, ale po 3 spotkaniach śmiało mogę powiedzieć, że jest furiatem zdolnym do wielu rzeczy. I nie dziwię się wcale, że ona sie boi.

Jej rodzice odsunęli się. Nie reagują na wołania o pomoc. Nie ma nikogo bliskiego komu może o tym powiedzieć i na kogo może liczyć. Jest sama. Staram się być przy niej, ale jedyne co mogę robić, to rozmawiać przez telefon. Nic więcej. A wiem, że to zdecydowanie za mało.

Coraz częściej mówi, że jej nie ma, że jej życie jest nieważne. Bo robi to wszystko dla dzieci. Ma wielkie serce i całą masę uczuć, które musi w sobie dusić. Jest wspaniałą matką, ale czasami po prostu nie ma siły. Coraz częściej stara się mnie odepchnąć, twierdząc, że my razem i tak nie możemy być szczęśliwi, a ja sam tak. Wiem, że tego nie chce. To też mówi....

Nie mam pojęcia jak mogę jej pomóc. Nie mam pojęcia co mogę dla niej zrobić. Nie chce zrobić nic wbrew niej. Chce ją przekonać, że życie może być piękne. Że nie zasługuje na takie traktowanie. Nikt nie zasługuje. Że odejście to nie koniec świata. I najważniejsze - że nikt jej dzieci nie odbierze. Tego boi się najbardziej. Ale mąż się prawie wcale nimi nie zajmuje. Nie ma go po prostu. I to widzą wszyscy.
Takie argumenty jej nie przekonują. Nic nie przekonuje. Ona po prostu się boi. Jedyny cel w życiu to dzieci. Wspaniały cel. I wiem, że to one były są i będą najważniejsze. Ale kiedy słyszy się od 6-letniego synka "Powiem tacie to cie zbije"....
Sam nie wiem. Czasami chce odejsc i zapomnieć o wszystkim. Z drugiej strony wiem, że nie moge. Że musze jej pomóc. Tylko nie wiem jak...
napisał/a: kinga76 2007-08-11 13:22
to ze Ciebie odpycha to tylko dlatego ze nie chce Ciebie do tego mieszac, ale moim zdaniem koniecznie powinienes jej pomoc i jesli rzeczywiscie w tym malzenstwie pojawila sie przemoc i agresja a ta kobieta jest zastraszona powinienes jak najszybciej ja namowic do odejscia, przekonac ze ten zwiazek ja zniszczy, dzieci sa najwazniejsze ale zadne dzieci nie bada szczesliwe jesli ich rodzice nie beda... Jesli Ja Kochasz i chcesz byc z nia przekonaj ja do tego przede wszystkim daj jej oparcie i zaufanie, aby wiedziala ze bedzie miala dokad isc i ze jest i bedzie ktos kto zaopiekuje sie nia i dziecmi, na pewno jej rodzice tez jej pomoga jesli zdobedzie sie na szczera rozmowe, ale to Ty w tym momencie jestes dla niej przyjacielem i pomocna dlonia.. mysle ze nie potrzebujesz rad poniewaz jestem przekonana ze wiesz tak naprawde co i jak masz zrobic... bedzie ciezko ale walcz... o milosc zawsze warto walczyc...
Pozwodzenia
napisał/a: fct 2007-08-11 13:48
kinga76 napisal(a):to ze Ciebie odpycha to tylko dlatego ze nie chce Ciebie do tego mieszac, ale moim zdaniem koniecznie powinienes jej pomoc i jesli rzeczywiscie w tym malzenstwie pojawila sie przemoc i agresja a ta kobieta jest zastraszona powinienes jak najszybciej ja namowic do odejscia, przekonac ze ten zwiazek ja zniszczy, dzieci sa najwazniejsze ale zadne dzieci nie bada szczesliwe jesli ich rodzice nie beda... Jesli Ja Kochasz i chcesz byc z nia przekonaj ja do tego przede wszystkim daj jej oparcie i zaufanie, aby wiedziala ze bedzie miala dokad isc i ze jest i bedzie ktos kto zaopiekuje sie nia i dziecmi, na pewno jej rodzice tez jej pomoga jesli zdobedzie sie na szczera rozmowe, ale to Ty w tym momencie jestes dla niej przyjacielem i pomocna dlonia.. mysle ze nie potrzebujesz rad poniewaz jestem przekonana ze wiesz tak naprawde co i jak masz zrobic... bedzie ciezko ale walcz... o milosc zawsze warto walczyc...
Pozwodzenia


Dziekuję.
Ona jest w stanie zrobić bardzo dużo, dla wszystkich. Tylko nie dla siebie. Chce dla mnie dobrze i dlatego odpycha.
Przemoc pojawiła się na pewno i to wiem. Cytat synka był autentyczny. A mała córka płacze kiedy ja chce mamę przytulić, bo się po prostu boi. Nieraz widziała i słyszała
Problem polega na tym ze nie potrafie jej przekonać, że życie się nie kończy. Dopiero się zaczyna. Ja nie chce namawiać jej do odejścia DLA mnie. Chce żeby zrobiła to dla siebie.
Nie chce mówić, że robi dzieciom krzywdę trwając w tym związku. Znam dobrze osobę, u której w domu było podobnie. Dzieci przeżywają to do teraz choć mają 26 i 18 lat. Nieraz budzą się w nocy z płaczem.
Nie umiem jej powiedzieć, że robi krzywdę dzieciom, bo wiem, że chce dla nich jak najlepiej.
Problemem jest też to, że nie potrafi rozmawiać. Nawet ze mną. Stara się, ale jest strasznie trudno, czemu wcale się nie dziwię.
Do rodziców, też byłem przekonany, że pomogą. Straciłem wiarę, kiedy ostatnio ją uderzył, a kiedy powiedziała mamie usłyszała "No i co... Ja tak mam całe życie...."
Teraz już nie wierzę.
Nie wiem co i jak mam robić. Naprawdę. Mówię o tym wszystkim bez przerwy, ale nic nie dociera. Nie odejdzie, bo nie może. Nie może bo nie. Bo dzieci.
Nie poddam się tak łatwo, choć wiem, że może się nie udać. Nie będzie to jednak stracony czas. Bo za wszystkie moje łzy których ostatnio niestety dużo wystarczy kilka słów które kiedyś napisała "Nikt nigdy nie traktował mnie tak jak ty" .
napisał/a: kinga76 2007-08-11 21:58
nie chce i boi sie odejsc przede wszystkim dlatego ze mysli iz sobie nie poradzi, zostanie sama bo nie moze liczyc na rodzine, jesli bedzie pewna ze ma Kogos na kogo moze liczyc, kto jej pomoze w kazdej sytuacji bedzie przekonana o uczuciach wtedy odejdzie... Masz rację powinna to zrobić dla siebie i dla dzieci nie dla Ciebie... ciezka sprawa ale nie poddawaj sie...
napisał/a: zuzanna4 2007-08-11 23:01
A ja radzilabym Ci odciac sie od tego. Toksyczne zwiazki maja to do siebie, ze sa bardzo trwale i dopoki ona sama nie dojrzeje, ze chce odejsc wszelkie twoje dzialania beda wywolywaly odwrotny efekt. Poza tym choc to pewnie zle zabrzmi ona tez Cie wykorzystuje obarczajac Cie cala ta sytuacja skoro nie prosi o pomoc a jedynie o bycie biernym uczestnikiem jej przezyc, a ty zyjesz jej zyciem , mezem, znajdujesz dowody na to, ze dobrze sie to nie skonczy. Moja rada odsun sie od tego, od niej. Nie chodzi wcale o definitywne zerwanie znajomosci ale niech ona takze odczuje ze moze Cie starcic bo ile mozna byc chustka w ktora wysmarkuje sie nos i ociera tone lez nie dajac nic w zamian. Ona nie jest zdolna z tego co piszesz do zrobienia zadnego konkretnego kroku wiec trzeba dac jej czas na to. Poza tym nie mieszkasz u niej pod lozkiem i nigdy nie wiesz jak sytuacja wyglada naprawde bo przeciez znasz tylko przekaz z jednej strony, nieprawdaz. Zacytuje ci pewne buddyjskie poweidzenie" "Pamietaj, że wiesz, że nic nie wiesz".
napisał/a: fct 2007-08-11 23:15
Za takie komentarze też dziękuję.
Tu nie chodzi o toksyczny związek. Wiem, że związku nawet może nie być. Nie mam 15 lat i zamierzam się oszukiwać. Nawet jeżeli kiedyś odejdzie nie będzie łatwo.
Ale ja po prostu nie chcę jej zostawić. Samej. Nie chce być kolejną osobą, która wie, a nic nie robi.
Ja nie czuję się wcale wykorzystywany. Fakt. Czuję się czasami strasznie, ale głównie dlatego, że wydaje mi się, że nic nie mogę zrobić.
I naprawdę daje dużo w zamian. Może i jestem dziwny, kilka słów potrafi wynagrodzić wszystkie cierpienia.
Zapytam wprost - czy ty byłabyś zdolna zaryzykować, wszystko co masz??? Dzieci, dom, pracę, rodzinę??? Konkretny krok mogę zrobić ja - nie mam nic do stracenia. Ona ma zdecydowanie więcej. I ona nie jest zdolna do zdecydowanych kroków. I nawet wiem dlaczego.... Bo nie może na nikogo liczyć. Na nikogo. Na mnie też nie, bo gdybym ja jej w takiej sytuacji pomógł, to wiadomo - odeszła wcale nie dlatego ze była poniewierana, tylko dlatego, że miała romans. Proste prawda????
Przekaz przekazem, ale skoro mogliśmy się spotykać 4 miesiące prawie codziennie u niej w domu, to chyba nie potrzebuje przekazów, żeby wiedzieć, że męża nigdy w domu nie ma :)
napisał/a: fct 2007-08-11 23:22
kinga76 napisal(a):nie chce i boi sie odejsc przede wszystkim dlatego ze mysli iz sobie nie poradzi, zostanie sama bo nie moze liczyc na rodzine, jesli bedzie pewna ze ma Kogos na kogo moze liczyc, kto jej pomoze w kazdej sytuacji bedzie przekonana o uczuciach wtedy odejdzie... Masz rację powinna to zrobić dla siebie i dla dzieci nie dla Ciebie... ciezka sprawa ale nie poddawaj sie...

Tak jak napisałem - jeżeli kiedyś odejdzie, mnie niestety nie będzie blisko. Bo gdybym był to bardzo łatwo byłoby przekłamać wszystko... I nikt nie będzie się zastanawiał dlaczego ma romans. Najważniejsze że ma!!!
Jestem facetem i wiem jakie jest podejscie większości. Niestety wiem.
Przekonywanie jej jest też o tyle trudne, że nie da się uniknąć domysłów, że robię to dla siebie. Niestety. Nie jestem bezstronny, obiektywny.
Nie będę ukrywał, czasami myśle, że nie dam rady. Czasami nie mam po prostu siły. Ale jeżeli ja nie będę miał siły, to na pewno nie pomogę.
napisał/a: zuzanna4 2007-08-12 10:48
Moj Drogi, otoz bylam sklonna zaryzykowac i zapewniam cie, ze przekazy odczytywane przez innych nie maja wowczas znaczenia poniewaz wazne jest WLASNE PRZEKONANIE. Dlatego mysle, ze twoja ciagla obecnosc przeszkadza jej w tym procesie zrozumienia tego, w jakiej sytuacji tkwi i zrobienie radykalnego kroku bo stale istnieje odskocznia gdzie mozna odreagowac i sytuacja taka bedzie ciagnac sie dlugo. Ale jak widze decydujesz sie na to swiadomie a sytuacja w ktorej tkwisz jest toksyczna bo swiadcza o tym chocby Twoje odczucia.
napisał/a: kinga76 2007-08-12 15:31
w momencie gdy rozstaje sie dwoje ludzi rozpada sie malzenstwo, rodzina, sasiedzi, ludzi zawsze znajda winnego, zawsze mowia i to rozne przykre rzeczy, ale nie to jest wazne co mowia, najwazniejsze jest to co myslisz Ty, co czuje ona i to ze dzieci beda bezpieczne. Ludzka zawisc nie ma granic ale mozna ja przejsc, zwalczyc, w koncu przestaja gadac, spekulowac... a wasza milosc moze przetrwac. Jestem za tym aby jej pomoc, inaczej bedzie trwala w tym przez lata, dzieci beda sie wychowywaly w domu przemocy i braku szacunku - nie beda szczesliwe przygladajac sie agresji i rozpaczy... Sytuacja jest trudna i wiem dobrze ze najgorzej jest zrobic ten pierwszy krok, jak wielki to jest strach ale najwazniejsze jest miec przy sobie "Ostoje" "Pomocna Dlon" ktora niewatpliwie jestes dla niej Ty...
napisał/a: Isolde 2007-08-14 09:40
Fct, to trudna sprawa, to co napisales... najbardziej mnie przerazilo, ze synek mowi do Niej "powiem tacie to cie zabije". To jest straszne. To nie jest dziecko, tylko maly demonik, po pierwsze powinna wychowac swoje dzieci nie przeciwko niej. Ten chlopczyk ja po prostu szantazuje, a ma dopiero 6 lat.. Dziecko widzi jak ojciec pomiata matka i bierze z niego przyklad... Nie dopusc do niego, powiedz jej zeby sie rozwiodla, badz przy niej caly czas, zeby jej maz nic jej nie zrobil, wierze ze mozecie byc razem. Najlepiej bedzie, jezeli jej maz wyjedzie na swa dni, wtedy zeby ona sie przeprowadzila do Ciebie i zadzwonila do niego ze wniosla pozew o rozwod... inaczej sie tego nie da rozegrac, jezeli ona sie go tak boi. Zabiezpiecz ja jesli kochasz ta kobiete. Teraz Ty jestes dla niej murem, i mysle, ze Ona naprawde teraz Cie potrzebuje, jezeli Cie kocha. Niech to pieklo sie zakonczy
napisał/a: fct 2007-08-14 10:52
Isolde napisal(a):Fct, to trudna sprawa, to co napisales... najbardziej mnie przerazilo, ze synek mowi do Niej "powiem tacie to cie zabije". To jest straszne. To nie jest dziecko, tylko maly demonik, po pierwsze powinna wychowac swoje dzieci nie przeciwko niej. Ten chlopczyk ja po prostu szantazuje, a ma dopiero 6 lat.. Dziecko widzi jak ojciec pomiata matka i bierze z niego przyklad... Nie dopusc do niego, powiedz jej zeby sie rozwiodla, badz przy niej caly czas, zeby jej maz nic jej nie zrobil, wierze ze mozecie byc razem. Najlepiej bedzie, jezeli jej maz wyjedzie na swa dni, wtedy zeby ona sie przeprowadzila do Ciebie i zadzwonila do niego ze wniosla pozew o rozwod... inaczej sie tego nie da rozegrac, jezeli ona sie go tak boi. Zabiezpiecz ja jesli kochasz ta kobiete. Teraz Ty jestes dla niej murem, i mysle, ze Ona naprawde teraz Cie potrzebuje, jezeli Cie kocha. Niech to pieklo sie zakonczy


Nie "zabije" tylko "zbije". A dziecko jak to dziecko - różne rzeczy mówi. Czasami mówi tak, a czasami przyjdzie i przytuli się, "bo tata krzyczy na mame". I to jest bardzo kochany dzieciak, który mimo, że ma dopiero 6 lat zajmuje się młodszą siostrą jakby miał 16 :)
napisał/a: jeniferXlo1 2008-01-25 00:06
Zaciekawiła mnie Twoja historia...i
co dalej?czy ta kobieta odeszła od męża?jest z Tobą?