Co dalej???

napisał/a: fct 2008-01-25 11:07
Najgorsze jest to, że nic dalej....
Mam wrażenie, że jesteśmy w tym samym miejscu w którym prawie pół roku temu....
Ona "nie może". Nic nie może itp itd.... Nic nie może....
Ja chciałem to skończyć nieraz, ale nie potrafie.... Właśnie w takich chwilach dowiaduje się jaki jestem ważny i jak bardzo mnie potrzebuje...
Czasami mam serdecznie dość, ale przypominam sobie wtedy jak obiecałem, że ja w przeciwieństwie do wszystkich z jej otoczenia jej nie zostwie....
No i tak to trwa.... Raz lepiej raz gorzej.... Raz cudownie, raz nie do wytrzymania :)
A do mojej ulubienicy która niewątpliwie włączy się do dyskusji - masz racje - ONA nie dostała "porządnego lania". Nie miała połamanych żeber tylko jakieś tam śmieszne siniaki.
napisał/a: kool 2008-01-25 11:35
witaj fct. Przeczytałam Twoja historię i myślę, że powinienes namówić ją do skorzystania z pomocy specjalisty. Nie mozecie sami szukać rozwiązania - sa ludzie, sa specjaliści, którzy pomoagają prztrwać takie sytuacje. I rozwiązać je. takie jest moje zadnie.
napisał/a: fct 2008-01-25 12:57
Jenifer.lo1 napisal(a):Zaciekawiła mnie Twoja historia...i
co dalej?czy ta kobieta odeszła od męża?jest z Tobą?

Przed chwila napisałem, że chyba nic się nie zmieniło. Przed chwilą przeczytałem mojego pierwszego posta w tym wątku i przypomniałem sobie i wiem, że jednak coś się zmieniło....
Nie odpycha mnie. Nie słyszę już, że lepiej będzie mi samemu i jej samej. Może coś dociera.... Sam nie wiem
napisał/a: jeniferXlo1 2008-01-25 14:28
Mówisz że jednak "coś" najwyraźniej tak ale wciąż za mało dlaczego ona się boi?czego?męża?co ludzie powiedzą?przecież Ty stoisz za nią murem skoro ona kocha Ciebie a Ty ją więc gdzie problem tkwi?
Zastanawiam się jeszcze jak to jest między wami?jak często się spotykacie?gdzie?piszesz że u niej w domu a co na to mąż?
Rozumiem że sytuacja nie jest łatwa nawet bardzo dobrze bo w podobnej jestem też nie bardzo wiem jak odejść od męża tak jak Ona...
Najtrudniej zrobić ten pierwszy krok odważyć się ale wiem jedno żaden specjalista nie pomoże ani wam ani mi,myślę że w Waszej sytuacji Ty musisz sprawę postawić jasno i za nią zadecydować bo Ona chce być z Tobą ale nie wie jak to zrobić.
napisał/a: fct 2008-01-25 15:07
Jenifer.lo1 napisal(a):Mówisz że jednak "coś" najwyraźniej tak ale wciąż za mało dlaczego ona się boi?czego?męża?co ludzie powiedzą?przecież Ty stoisz za nią murem skoro ona kocha Ciebie a Ty ją więc gdzie problem tkwi?
Zastanawiam się jeszcze jak to jest między wami?jak często się spotykacie?gdzie?piszesz że u niej w domu a co na to mąż?
Rozumiem że sytuacja nie jest łatwa nawet bardzo dobrze bo w podobnej jestem też nie bardzo wiem jak odejść od męża tak jak Ona...
Najtrudniej zrobić ten pierwszy krok odważyć się ale wiem jedno żaden specjalista nie pomoże ani wam ani mi,myślę że w Waszej sytuacji Ty musisz sprawę postawić jasno i za nią zadecydować bo Ona chce być z Tobą ale nie wie jak to zrobić.


No zdecydowanie za mało, ale na pewno lepsze to niż nic. Czego się boi??? Sam nie wiem. Pewnie wszystkiego. Męża też. Co ludzie powiedzą też. Czy sobie poradzi też. No i najbardziej pewnie boi się tego pierwszego kroku.
Spotykamy się różnie. Czasami kilka razy w tygodniu... A czasami przez 2 tygodnie się nie uda.... Jego nie ma zazwyczaj w domu i nic nie wie, albo udaje że ni nie wie...
Wiem, że na to potrzeba wiele odwagi. Życia pewnie nie zmienia się ot tak sobie. Nie mam pojęcia jak jej dodać odwagi. Robię co mogę i pozostaje czekać. Wie, że jestem i że może na mnie liczyć. Pomocy moge szukać wszędzie, ale ona też musi chcieć jej szukać.
Ja sprawę postawiłem bardzo jasno. Dobrze wie czego ja chcę i nie ukrywam. Ja za niej decyzji na pewno nie będę podejmował bo to nie ma sensu. To ona musi wiedzieć czego chce a kiedy będzie wiedziała może liczyć na moją pomoc
Pozdrawiam
napisał/a: Ciarka 2008-01-26 20:16
kool napisal(a):witaj fct. Przeczytałam Twoja historię i myślę, że powinienes namówić ją do skorzystania z pomocy specjalisty. Nie mozecie sami szukać rozwiązania - sa ludzie, sa specjaliści, którzy pomoagają prztrwać takie sytuacje. I rozwiązać je. takie jest moje zadnie.

Jako osoba znajaca podobne sytuacje z różnych punktów widzenia, moge sie jedynie podpisac obiema rekami pod tym co napisał(a ) kool. Psychika osoby tkwiącej w takiej patologicznej rodzinie jest tak skrzywiona i niepojęta, ze nie poradzisz sobie z tym...Bo w jej mysleniu i działaniu nie ma żadnej logiki, a ty za chwile sam tak się w to zamotasz, ze nie bedziesz mógl sobie z tym poradzić, zreszta chyba juz sie tak stalo...A ona ze strachu bedzie tkwiz w tym chorym trojkącie, o ktorym i tak juz pewnie wszyscy mówia tylko wam sie wydaje że nikt nie nie widzi.......
napisał/a: nina52 2008-01-27 11:48
Witam. Myślę, że już dla niej robisz bardzo wiele, ona musi sama dojrzeć do tej decyzji. Masz racację, że nie podejmujesz za nią jej, nie dasz rady. Ale najważniejsze, że wie że jest na świecie ktoś, zresztą bardzo blisko kto zawsze jej pomoże, na kogo może liczyć, opowiedzieć o swoim nieszczęściu. Została skrzywdzona i zastraszona a ludzie którzy powinni jej pomóc (rodzice) opuścili ja i dali przyzwolenie na takie jej traktowanie skoro nic nie robią. drogi fct bądz przy niej, tłumacz jej nadal, ze ma jeszcze szanse na szczęście, że na świecie są dobrzy ludzie. Może kiedyś zrozumie, mam nadzieję że nie będzie zapóźno. Teraz jesteś przede wszystkim jej przyjacielem, pomóż jej zrozumieć że musi uwierzyć w samą siebie i skorzystać z pomocy specjalisty. Zeby zrobiła to dla siebi i dla dzieci. A Ty trwaj przy niej nawet lub aż jako przyjaciel.
napisał/a: kinga76 2008-01-27 22:59
popieram nina52 najaważniejsze aby wiedziała że jest Ktoś na kim może polegać.. naprawdę mówię to z własnego doswiadczenia, jeśli nawet nie będziecie razem to należy jej pomóc z tego wyjść to jest najważniejsze. obcy ludzie którzy mają uczucia i serce nie potrafią przejść obok obojętnie koło takiej tragedii. ta kobieta przechodzi piekło więc bądź.. może jej nie kochasz.. ale jakoś Przyjaciel pomóż jej to jest najważniejsze.. Trzymam kciuki
napisał/a: jeniferXlo1 2008-03-12 23:37
Bardzo jestem ciekawa co dalej...?
napisał/a: Thomas1 2008-03-15 17:37
Jestem takiej samej sytuacji. Czytając Cię, z trudem przełykałem ślinę, miałem wrażenie, że to moja historia. Ja nie mam zamiaru się poddawać i Tobie też życzę sił i wytrwałości w walce o Wasza Miłość. Nie dawaj się zwątpieniu. Nie opuszczaj jej. Zobaczysz, jeszcze będziecie Razem szczęśliwi, bo prwdziwa Milość jest w stanie pokonać każdą przeszkodę. Będę się za Was modlił i Ciebie też proszę o modlitwę. Bóg jest dobry i milosierny, na pewno nie pozostawi nas bez pomocy. Gorąco w to wierzę. Trzymaj się, Stary!
napisał/a: taiskierka 2008-03-18 22:52
fct a co z Tobą w tym wszystkim?
napisał/a: dobryskurczybyk 2008-03-31 22:56
fct napisal(a):Historia długa i sam nie wiem ile i co mogę napisać. Mam już trochę lat i conieco wiem o świecie. Życie potoczyło się tak, że poznałem wspaniałą osobę której nie mam pojęcia jak pomóc. Sam nie wiem czego oczekuje po tym co tu przeczytam. Nie wiem czy oczekuje rady czy pomocy, czy czegokolwiek innego :)

Kocham mężatkę z dwójką dzieci. Tak. Wiem, że ona mnie też. Problem polega na tym, że ona najzwyczajniej boi się męża. Nieraz ją uderzył, popchnął. Traktuje ją jak swoją własność, która powinna zająć się domem no i robić to wszystko co powinna robić "dobra żona". Nie znam go zbyt dobrze, ale po 3 spotkaniach śmiało mogę powiedzieć, że jest furiatem zdolnym do wielu rzeczy. I nie dziwię się wcale, że ona sie boi.

Jej rodzice odsunęli się. Nie reagują na wołania o pomoc. Nie ma nikogo bliskiego komu może o tym powiedzieć i na kogo może liczyć. Jest sama. Staram się być przy niej, ale jedyne co mogę robić, to rozmawiać przez telefon. Nic więcej. A wiem, że to zdecydowanie za mało.

Coraz częściej mówi, że jej nie ma, że jej życie jest nieważne. Bo robi to wszystko dla dzieci. Ma wielkie serce i całą masę uczuć, które musi w sobie dusić. Jest wspaniałą matką, ale czasami po prostu nie ma siły. Coraz częściej stara się mnie odepchnąć, twierdząc, że my razem i tak nie możemy być szczęśliwi, a ja sam tak. Wiem, że tego nie chce. To też mówi....

Nie mam pojęcia jak mogę jej pomóc. Nie mam pojęcia co mogę dla niej zrobić. Nie chce zrobić nic wbrew niej. Chce ją przekonać, że życie może być piękne. Że nie zasługuje na takie traktowanie. Nikt nie zasługuje. Że odejście to nie koniec świata. I najważniejsze - że nikt jej dzieci nie odbierze. Tego boi się najbardziej. Ale mąż się prawie wcale nimi nie zajmuje. Nie ma go po prostu. I to widzą wszyscy.
Takie argumenty jej nie przekonują. Nic nie przekonuje. Ona po prostu się boi. Jedyny cel w życiu to dzieci. Wspaniały cel. I wiem, że to one były są i będą najważniejsze. Ale kiedy słyszy się od 6-letniego synka "Powiem tacie to cie zbije"....
Sam nie wiem. Czasami chce odejsc i zapomnieć o wszystkim. Z drugiej strony wiem, że nie moge. Że musze jej pomóc. Tylko nie wiem jak...



no ja mam podobnie, tyle ze ma jedno dziecko i sie juz pogodzila ze swoim ex. stracilem nadzieje, choc bardzo, bardzo kocham jej dziecko. nie wiem co dalej bedzie.