Co to za moda "Bycie singlem jest cool"?!

napisał/a: ~gość 2008-11-07 07:45
Pewnie sie to przydało takie pacnięcie w głowe, jednak co innego wymagać z troski i miłości o drugą osobę ,a co innego stawiać ciągle ukochanemu nowe cele. Z jednej strony to bardzo dobrze że wróciłeś na studia, ale wiesz, ukochana powinna doceniać takie starania. To jakaś taktyka ludzi ze stanem umysłu "blondynki" aby wybelić swoje poczynania przyszłe i zerwać .Stawia coraz wiecej wymagań żebyś sie nie wyrobił. Żeby mieć powód do zerwania, bo nie jesteś idealny ,ale czy miłość polega na poszukiwaniu ideału? to znowu potrzeba ego. Miłość to potrzeba serca, duszy. A może nie potrzeba tylko siła płynąca z tej duszy?
O nią już nie warto zabiegać. Poddała sie procesowi zombifikacji i to niestety jest nieodwracalne tak długo dopóki człowiek nie dostanie kopniaków od życia, nie zazna cierpienia. Jej ojciec jest zresztą podobny ,szuka idealnych ludzi czyt. wystandaryzowanych. Jeśli kogoś kochasz to ta osoba pomimo swoich wad jest dla ciebie idealna. Mówię tu o miłości świadomej, nie uzależniającej gdzie jeden z partnerów żyje jak na łańcuchu ciesząc sie że w ogóle ktoś z nim jest ,nawet jeśli zdradza,bije ,poniża, szantażuje emocjonalnie i niszczy psychicznie. Miłość musi być też mądra inaczej może się zdegenerować ,zepsuć, zmutować. Jednak najcenniejsza w miłości jest dziecięca bezinteresowność. Jesteś z kimś ,ofiarowywujesz się tej osobie, a ona tobie. Ci którzy tego nie rouzmieją nie potrafią kochać.
Czasami jednak jest to jednostronne uczucie, trzeba niestety przecierpieć odrzucenie. Chociaż cierpienie jest tym większe im więcej zakłamania, fałszu i egoizmu druga osoba ci daje. W kabale istnieje takie słowo "klifa" czyli skorupa, lub inaczej sefira zła. Człowiek czyniący "zło", kroczący drogą zakłamania, egoizmu, materializmu, krzywdzący po drodze wszystkich ,zatraca się w tym materializmie świata ziemskiego. Usuwa ze swojego wnętrza światło. Zostaje tylko skorupa ,zombie.

Nie sądzę aby warto było dalej walczyć. Ona jest tylko kolejną mądrą która uważa co jest dla wszystkich najlepsze szczególnie dla niej. Sorrow ma racje ,niko nie zmusisz do bycia z tobą, a z socjopatami nie warto sie zadawać. 1 listopada to nowy rok w kalendarzu celtyckim ,może jakieś postanowienia? Trudy trzeba wytrwać, wtedy doceniamy uczucie od kogoś, potrafimy sie cieszyć chwilą, lub na odwrót. Upadamy na samo dno, a upadek jest bardzo bolesny. Trzeba wstać, pozbierać się. Czasami brakuje nam sił ,boli nas serce, ale jak nie wstaniesz to miłości nie znajdziesz ^_~ Są rzeczy o które trzeba walczyć, ale są też i takie z którymi trzeba się pokornie pogodzić. Ona wybrała. Poczuła tzw. "Wolność" ,ale jest różnica między wolnością i samowolą. Czy kogoś znalazła i cie zdradzała czy nie - to nieistotne. Wiesz już jakim jest człowiekiem. Potrafi być podła i zakłamana.Szkoda że tych negatywnych nie widzi sie w partnerze dopóki sam ich nie ujawni. Jej rodzice też są beznadziejni. Ciekawe co będzie jak natrafi na takiego co będzie ideałem w oczach ojca, a okaże się po jakimś czasie niewierny, brutalny i olewający. Te cechy są ponoć uważane za bardzo seksowne. Nie rozumiem tego. Dobry kochany dojrzały i odpowiedzialny facet zostanie kopnięty w 4 litery, zdradzony i zostawiony, natomiast skończony drań ma zapewnioną stałą partnerkę na całe życie, a obok niej jeszcze inne, pstryknie palcem i wszystko jest jego. Może takie cechy są uważane za bardziej męskie ,a ty w jej oczach byłeś za mało męski? żenada...W końcu jak chciała wrażeń to mogliście gdzieś jechać, np na tą wycieczkę do Turcji. Nie trzeba rzucać partnera albo szukać na boku żeby sobie zagwarantować mocne wrażenia

Leczenie sie nową miłością nie jest zbyt dobre. Trzeba przeczekać,przecierpieć i zobojętnieć emocjonalnie. Kiedy chcesz znaleźć nową miłość która ma również uleczyć starą, zawsze może być ten problem, że gdzieś tam w głębi serca nie pokochasz jej w pełni, dalej będziesz związany uczuciowo z eks. To sprowadzi niepotrzebny ból. Ona nie chce miłości, podobno singlowanie to przywilej wieku, ale ja takie teorie odrzucam. Pewność siebie ... nie wiem czemu, drażni mnie to określenie. Kojarzy mi sie z "mogę mieć wszystko ,zdobyć wszystko co mi sie podoba łącznie z ludźmi" Może to błędna definicja, ale tak ona wygląda. Może chodzi w twoim przypadku bardziej o to aby zwalczyć nieśmiałość, ale proszę, przenigdy nie stosuj technik manipulowania ; P
Zerwij raz na zawsze z nią kontakt, wyjedź do wymarzonej turcji ,spotykaj sie z przyjaciółmi. Odetchnij od tego wszystkiego co ona ci zafundowała.
napisał/a: Darek1985 2008-11-07 23:35
Dziękuje Ci BeatrixKiddo za kolejny rewelacyjny wpis. Również dziękuje tym wszystkim, którzy mnie wspierali tu i dawali bardzo ważne rady. Wiem, że ten rozdział się skończył. W końcu do mnie to dociera i zaczynam jako tako akceptować obecna sytuację. Znów powoli mam dni gdzie jestem jak byłem zawsze wesoły, chłopak z żartem a nie jak ostatnio ciągle ponury bez uśmiechu. Ale też i troszkę wkradło mi się w charakter cynizm. Może to taka obrona aby się zdystansować od tego wszystkiego. Zapewne takie dni jak 1 i 2 listopada będę się zdarzały, od tego nie ucieknę tak szybko

Ale jutro się widzimy. W końcu pogadamy, wyjaśnimy wszystko. Ewentualnie wysunę jakiegoś asa z rękawa ale jak zwykle posiedzę w nocy (Kocham myśleć w nocy słuchając przy tym dobrego Rocka jak i pisać od niedawna wiersze :P) taka dola romantyka ;) Ale tym razem już nie zmienię się a raczej jakby coś nie dam się Jej wpływom

napisze jutro jak to wszystko poszło :)
napisał/a: ~gość 2008-11-07 23:39
Darek1985, trzymam kciuki
napisał/a: Darek1985 2008-11-08 20:01
Wróciłem... a w zasadzie już pisałem ale w połowie tego co napisałem ( a już było dużo) "genialny" system Windows Vista zawiesił się.

No to zacznę od nowa. Sądziłem, że jestem twardy. Ale po kolei. Nastawiłem się na spotkanie inaczej. Chciałem być jak ostatnio i jak byłem kiedyś: Wesoły, z dowcipem, otwarty oraz z pogodą ducha. Gdy ujrzałem to zobaczyłem jakby anioła przytuliliśmy się. Zaczęliśmy spacer po parku obok Niej, gdzie kiedyś często bywaliśmy. Rozmowy o codzienności ogólnie przyjemnie się gadało. Usiedliśmy na ławce aż tu rozmowa o Nas. Zaczęła płakać, że Ją boli ta decyzja ale tak być musi. Bo od pewnego czasu nadchodziła ta decyzja. Bo widziała, ze tylko ciągle się o mnie denerwuje i to Ja męczyło. Ciągły pesymizm o moja zaradność (przesadzony) co wg. Niej mnie niszczyło bo za bardzo czuły jestem a Ona chyba potrzebuje kogoś kto będzie potrafił powstrzymać Jej zapędy egoistyczne. A tak ja za czule się obchodziłem. Co nie oznacza wg. Niej, że to jest złe. A tak tylko zniszczy moje wartości. W sumie w pewnym sensie miała racje. Bo ostatnio zacząłem zamykać się na ludzi bo tylko żyłem Nią i dla Niej. Ale znów się wtuliliśmy w siebie. Mimo, że ściskało mnie w gardle dałem radę. Czułem, że już chyba wstaje na nogi, że się pogodziłem...

... jednak przeliczyłem się. Zaprosiła mnie do siebie na herbatę. W drodze mówiliśmy o Jej tańcach. Poczułem zazdrość gdy zaczęła częściej o swoim partnerze mówić. Ale jak twierdzi to nie Jej typ bo jest bucem. Ale jednak On zaprosił Ją do akademiku bo mieli przećwiczyć kroki...

... zazdrość co raz większa ale trzymałem równowagę. W domu potańczyliśmy. Znaczy tego co uczyła się na kursach. Jak na pięć kursów bardzo dobrze Jej idzie walc, tango, rumba i wiele innych. Ale znów było jak Jej się dobrze z partnerem. A to Bartek to a to Bartek tamto. A to wysłać musi kroki do rumby bo Jemu to nie wychodzi i dlatego ćwiczyli wtedy w akademiku. Ale przyznała, że dziewczyna Jego to straszna zazdrośnica. Ale to nie ważne. Ważne co się stało później. Znów się Nam dobrze rozmawiało. Aż do momentu gdy wszedłem do jej pokoju. I dawno takiego czegoś nie miałem. To pokazało, że twardy byłem tylko podświadomie bo wierzyłem jeszcze w ten związek. Wszedłem i poczułem jak by ktoś zadał mi cios. Od razu przed oczami wspomnienia, gdzie widziałem Nasze wspólne godziny w pokoju, brak moich fotografii na biurku i półce spotęgowały ból. Łzy same mi poleciały. Widziała to znów się przykuliśmy, zamknąłem oczy i znów wspomnienia. I tak mam do teraz. Ciągle łzy rana otworzyła się na nowo. Ale nie zrywamy kontaktu. Chcemy się wspierać ale już nie jako para. W sumie już od paru miesięcy powinienem się tak czuć. Bo w zasadzie dużo się nie zmieniło tyle, że już jestem świadomy, że już mnie nie kocha i nie kocha od tych paru miesięcy. Wtedy nie zauważałem, że coś jest nie tak. Sama mi przyznała, że tak na prawdę wielkie uczucie było przy pierwszych dwóch latach związku a później studia zmiana otoczenia celów. Coś się zaczynało zmieniać. Tak jak tu pisałem i się domyślałem

Tylko jedynego się boję. Trzymając z Nią znajomość będę chodził po grząskim gruncie. Znów będę zapominał aż do czasu spotkania i rozmowy. Nie mówiąc gdy ujrzałbym Ją z innym...

Edit:

Nie dopisałem jeszcze tego, że dla Niej ta decyzja jest ulgą bo miała dość oszukiwania mnie. I to dla Niej wielki plus. teraz widzę, że odżyła jak pisałem wyżej i jak mówiła już nie denerwuje się ciągle. Może faktycznie lepiej aby tak było niż tak, że byśmy założyli rodzinę byłyby dzieci a Rodzice ciągle by się kłócili. A raczej by dzieci zobaczyli jak Matka ustawia Ojca i nie pozwala nic dotykać. Może takie kontakty jak teraz czyli już swobodne rozmowy (szczerze dawno takich nie było) jak na początku związku. Bez stresów i nerwów. Może o ta przyjaźń należy dbać...

Teraz do mnie dotarło, że to tak na prawdę koniec... koniec pewnego rozdziału. Pozostał smutek... pewnie za ileś lat będę wspominał ten związek sentymentem. Ale nie wiem ile jeszcze będę się tak czuł abym mógł zacząć i jakiś związek na nowo.
napisał/a: ~gość 2008-11-08 20:23
Wiesz, wyczuwam z niej trochę podstępu jakby układała sobie plan co powiedzieć co zrobić. Sama nie wiem, moze przesadzam. O tym jej Bartku na pewno za dużo gada co podchodzi pod dziką fascynację. "Ona chyba potrzebuje kogoś kto będzie potrafił powstrzymać Jej zapędy egoistyczne" - tu mi sie pojawia pytanie dlaczego ona sama nie umie powstrzymać swoich zapędów egoistycznych?
Pewnie to dla ciebie nie nowość, ale miłość NIE WYGASA po zmianie otoczenia, ani po 2 latach ,ani 6 ani nawet 30. Co z tego że studia, że nowi ludzie? Co to ma wspólnego? To jest bardziej bycie z kimś z potrzeby, a nowe osoby tylko dodają nowe potrzeby, chcemy mieć więcej i więcej. Z jej strony to nie była prawdziwa miłość ,co najwyżej zakochanie. Prawdziwa miłość tak nie wygląda ,nie wygasa ,może co najwyżej zostać zabita.
W każdym razie jeśli czujesz że kontakt z nią będzie dla ciebie bolesny to powinieneś go zerwać ,inaczej będziesz cały czas cierpiał. To cie zamknie w twoim bólu i wspomnieniach, a z tego sie musisz wyzwolić, nie myśleć o przeszłości ,wykreślić wszystko co bylo między wami, choć to bardzo trudne. Czy wsparcie z jej strony będzie możliwe tego nie wiem - skoro jej egoistyczne zapędy są tak niepochamowane że potrzebują kogoś kto je powstrzyma (czyt. Kogoś kto je wszystkie od A do Z zaspokoi, bo tak to zrozumiałam) to bym w to powiątpiewała. Obawiam sie że będziesz czuł ból cały czas i się nie pozbierasz.
Decyzja należy do ciebie, czy podtrzymywać z nią kontakt w tej "przyjaźni" czy nie , zrób tak aby było dobrze dla ciebie.
napisał/a: Darek1985 2008-11-23 02:23
Już się pogubiłem w tym wszystkim. I to totalnie :( Nie odzywałem się do Niej a znaczy nie rozpoczynałem jakiś rozmów na GG ale czasem mi pisała z zapytaniem o pewne programu do komputera. Dziś znów napisała. I tak zaczęła się gadka. ja jak zwykle zdystansowany. Ostatnio bardzo cyniczny. Zauważyła to, że jestem inny. Aż w końcu napisała "Tęsknie za Tobą" a ja jak wryty w ten monitor. Burza mózgów. I tak rozmowa zeszła na ten tor. Tor uczuć. Aż do północy. Jak sądziłem. Ona jest totalnie zagubiona. Znów w takim stanie jak Ją poznałem z poczuciem braku akceptacji przez otoczenie. W sumie moglibyśmy do siebie wrócić. Ale Ona nadal, że się boi, że mnie zrani bo nie może być bez miłości. Ale i u mnie zaczyna się budzić rozsądek a nie myślenie tylko sercem. I też się pytam czy byłby sens. Jak sie okazuje, że Ona cały czas czekała na mój odzew. teraz chce abym się odzywał częściej. Oczywiście, że będę się odzywał teraz. Jest mi bliska sercu a szczególnie widzę, że Ona znów ucieka w "wyallienowanie" się. Boję sie o Nią... :/


A ostatnio doszedłem do wniosku, że miłości nie ma jest tylko iluzja
napisał/a: zakazanyowoc1 2008-12-19 18:45
Ja przeszkadzałam chłopakowi w pracy i we "wzbogacaniu się"... i wlasnie dzis mnie rzucił. Mysle ze tez z tego samego powodu co i Ciebie dziewczyna. eh
napisał/a: Darek1985 2008-12-22 10:51
Dokładnie niestety tak było :/