co zrobic z tym zyciem...

napisał/a: magda07 2007-12-29 22:43
Czesc od niedawna czytam to co piszecie na tym forum....i czasem wydaje mi sie, ze czytam o swoim zyciu, ktore niedawno leglo w gruzach.
Do niedawna wydawalo mi sie, ze jestem szczesliwa mezatka i matka, a teraz? Zaczene jednak wszystko od pocztaku. Jestem juz 10 lat z moim mezem mamy dwoje jeszcze mlodziutkich dzieci, a moj mz znalazl sobie kochanke, pomyslicie skad wiem? A stad, ze pare miesiecy temu odebralam list polecony z sadu w ktorym byl pozew o alimenty do mojego meza. Tak! moj maz jak sie okazalo ma dziecko z ta pania. Najsmutniejsze jest to, ze i tamta oszukiwal tak samo jak mnie, prowadzil podwojne zycie przez ostatnie trzy lata.Tamtej powiedzial, ze jest po rozwodzie i wiedziala o mnie i dzieciachi jej to nie przeszkadzalo podobno, planowal z nia slub(tzn tak przeczytalam w tym pozwie i wiele innych rzeczy o moim mezu o ktorych nigdy bym nie wiedziala).Zapytacie pewnie dlaczego wierze wlasnie w to co napisala ona a nie w to co potem mowil moj maz (a byly to takie same kalmstwa, ze az mnie mdli na sama mysl o tym)? a dlatego, ze wreszcie zaczelo mi sie wszystko ukladac w calosc.To dlaczego znikal na weekendy z domu, dlaczego byl taki zamyslony, taki inny...,jak wracal do domu bil taki jakis spokoj od niego( ciezko mi jest to wytlumaczyc),telefon praktycznie z ktorym sie nie rozstawal itd...Domyslacie sie pewnie, ze gdy wyszlo to wszystko na jaw zaczely sie przeprosiny, blaganie o szanse i obwinianie o wszystko tej jego kochanki i mowienie, ze to sie nie powtorzy. Co sie mialo nie powtorzyc? Wykrzyczalam mu, ze przeciez beda mieli dziecko!a tego nie da siewymazac z pamieci. Wszysko bylam w stanie wytzymac, ale swiadomosci, ze gdzies tam jest jego dziecko,ze musial sie naprawde zaangazowac skoro trwalo to tyle czasu nie moge zniesc.
W jednej chwili znienawidzilam go tak bardzo jak kiedys kochalam. Jestem jeszcze z nim ale niedlugo sprawa rozwodowa :( Wiem, ze on nie kontaktuje sie z tamta kobieta, ale to i tak nic nie zmieni. Wspolczuje sobie jej i naszym dzieciom i nie wiem co dalej...
napisał/a: kratka4 2007-12-30 11:26
DROGA Magdo
Bardzo Ci współczuję to okropne co się wydarzyło w Twoim życiu.Niestety faceci(co prawda nie wszyscy ale wiekszość)słyną z tego,że kłamią.Sama się przekonałam o tym kiedy to mój mąż po 9 latach małżeństwach zaczął mnie okłamywać i też chodziło o inną kobietę.Oni nie potrafią się przyznać kłamią wymyslają różne rzeczy,a nawet potrafia winą obarczyć nas ,bo cos im nie pasowało.Nie potrafią rozmawiać,powiedzieć,że np.chcieliby jakiejś zmiany,tylko szukaja na boku kochanek.Bądź silna jeśli postanowiłas sie rozwiść,to musisz pokazać jemu,że poradzisz sobie.Szczerze Ci współczuję i nie wiem nawet sama jakbym sie zachowała gdybym była na Twoim miejscu.
Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki i nie martw sie tego kwiatu jest pół swiatu
napisał/a: magda07 2007-12-30 11:56
Dzieki kratko za slowa pociesznia. Nie wiem moze jestem inna, ale zawsze brzydzilam sie klamstwem zwlacza tym najblizszysz.Przezaza mnie to kim naprawde okazal sie moj maz.....i juz nawet nie chodzi o sama zdrade bo my jestesmy dorosli wiec zawsze jakos to sobie tlumaczymy, ale przerazilo mnie to, ze powiedzial, ze nie chce znac tamtego dziecka! Jak mozna nie chciec znac kogos co zrodzilo sie dziekidrugiemu czlowiekowi. Przeciez on i tak bedzie do konca zycia ojcem tego dziecka, a t, ze tak postepuje swiadczy o tym, ze jest kompletnym idiota, nieodpowiedzialnym czlowiekiem.Mi tym zalu i cierpienia nie umniejszy a wrecz przeciwnie jeszcze bardziej mnie to dobija i to chyba bylo ostatecznym powodem tych krokow jakie teraz zrobilam.
napisał/a: zawe 2007-12-30 14:16
może to głupie, ale próbowałaś się skontaktować z tamtą kobietą?
napisał/a: kratka4 2007-12-30 14:20
Madziu
Z całą pewnością masz rację.Dziecko jest jego i własnie udowodnił kim jest naprawde,skoro twierdzi,ze nie chce go znać.Ono się na świat nie prosiło,więc konsekwencje swego czynu niestety musi ponieść.Może myslał,ze jak Ci tak powie,to mu przebaczysz i wszystko bedzie ok??Faceci bronią się jak mogą,uciekaja do kłamstw,które póxniej i tak wychodża na jaw.Mój mąż również mnie okłąmał i minęło już prawie 3 lata,a ja nadal czasem łapie sie na tym,że o tym myslę.Dlaczego??Po co??Jego tłumaczenia"nie chciałem cię zranić" lub"przepraszam" czy"przecież nic sie nie stało"były beznadziejne i smieszne.Ciekawe gdybym to ja tak kłamała i zmyslała,lub zachowywała sie jak on czy tak łatwo by mi przebaczył??A tu proszę potrafił mi nawet powiedzieć,że ona jest 5 razy łądniejsza ode mnie ale to mnie kocha.Pocieszające prawda??Potrafił przysiądz się na życie naszych dzieci,że to nie ona dzwoni i smsuje tylko kolega.Totalny kretyn,a gdy wszystko się wydało to nie wiedział gdzie oczy wsadzić ze wstydu ani jak sie tłumaczyć.Twoja sytuacja jednak jest bardziej skomplikowana.Facet zdradził zrobił dziecko i w dodatku nie chce sie do niego przyznać co śwadczy o jego braku dojrzałości i kompletnym idiotyźmie.Myślę że na Twoim miejscu zachowałabym sie identycznie.Nie ma na co zasłużył.Wiem,że jest Ci ciężko a mi łatwo pisać,ale może dobrze,że w końcu przejżałas na oczy z kim masz doczynienia.Czasem takie wydarzenia nas wzmacniają i otwieraja oczy na wiele spraw.Minie trochę czasu jesteś jeszcze młoda więc napewno dostaniesz od życia to na co zasługujesz,czyli jeszcze miłośc do Ciebie zapuka taka prawdziwa.
Pozdrawiam i ściskam Cię mocno
napisał/a: magda07 2007-12-30 15:33
Nie zawe nie kontaktowalam sie ona tez nie kontaktowala sie ze mna, a nawet z tego co wiem nie kontaktoje sie z moim jeszcze mezem przez co nabralam do tamtej kobiety szacunku ( wiem dziwnie to brzmi jak pisze takie slowa kobieta o kobiecie z ktora zdradzal ja maz). Wiem, ze ona jest bardzo mloda i teraz sama wychowuje tamto dziecko, a mimo to nie nachodzi naszej rodziny.
napisał/a: magda07 2007-12-30 16:01
A tak wogole to wydaje mi sie, ze gdybym ja pierwsza chciala sie z nia spotkac...czulabym sie niezrecznie. Gdyby od pocztku wiedziala, ze moj maz ma rodzine, a mimo to wpakowalaby sie do naszego zycia z buciorami to wtedy moglabym jej wykrzyczec co czuje, zwyzywac i takie tam.....a tak? Czy ja mam prawo obwiniac ja skoro to on mezczyzna ktorego kochalam tak zrobil.....zbrulal to co mi obiecal przysiege malzenska....
napisał/a: alka800 2007-12-30 16:12
Kochana Magdo!
Kontaktowanie się z tamtą kobietą nic Ci nie da. Jedynie cierpinie, wspomnienia o których zapewne chciałabyś zapomnieć, żal... Twój mąż dopuścił się czegoś niewybaczalnego! Gratuluję odwagi o wniesienie sprawy do sądu. Niektóre kobiety nie są tak dzielnie. W tej całej sytłuacji musisz przede wszystkim pamiętać o swoich dzieciach. Staraj się, aby nie miały z tym nic wspólniego. Życzę powodzenia na rozprawie i kochana trzymaj się i pamiętaj, że Twoje życie się nie kończy. Kończy się jedynie rozdział, a następny na pewno będzie dużo lepszy:)
pozdrawiam:)
napisał/a: lawa 2007-12-31 15:06
Tak alka musze pamietaco dzieciach tylko jak im powiedziec, ze tata bedzie mial dziecko z inna kobieta. Dzieci bardzo kochaja ojca zwlaszcza corka i szczerze mowiac nie wiem jak one ta wiadomosc odbiora.
napisał/a: lawa 2007-12-31 15:11
Jestem z drugiej strony tej historii i napisze i zapytam a jak powiedziec dzieciom o tym wszystkim co sie wydarzylo? Przeciez one czuja, ze cos jest nie tak prawda?
napisał/a: lawa 2007-12-31 15:13
Czy ktoras z was musiala powiedziec kiedys dzieciom dlaczego ich tata ma dziecko z inna?
napisał/a: alka800 2007-12-31 23:00
Nie możemy dzieci wplątywać w sprawy dorosłych. Niektóre z Was uważają, że dzieci powinny wiedzieć co się dzieje, dlaczego tata odszedł itd.
Matka w tym momencie powinna dzieciom poświęcać każdą wolną chwilę. Ona jest dla Nich oparciem. Powinna powtarzać im, że tatuś je kocha z całego serca, ale musiał się wyprowadzić bo między Nim a mamą nie układało się najlepiej.
Najważniejsze jest to, aby żadne z rodziców nie nastawiało dzieci przeciwko drugiemu. Mimo rozwodu, nieporozumień rodzice muszą znaleść czas, aby porodzmawiać o swoich dzieciach i zapomnieć o wszelkich konkfiklach. Muszą się wspierać i szanować, jeśli nie są w stanie dla siebie to niech zrobią to dla dzieci! One są najważniejsze i musimy im to powtażać na każdym kroku, a nie obarczać problemami rodziców:)