coś wygasło czy moze to tylko przejściowe problemy???

napisał/a: inowob 2009-04-23 23:56
witam.
duzo ostatnio czytam na temat komunikacji, problemow z partnerem i z czego to sie moze wywodzić. duzo tez czytam o relacjach z rodzicami, ich wplywie na anszed dorosle zycie, pozniejszych relacjach z partnerem itp itd. to co czytalam o toksycznych rodzicach otworzylo mi oczy i momentami czulam jakbym czytala historie z mojego dziecinstwa. moi rodzice chyba nawet nie zdaja sobie sprawy jak wielka krzywde mi wyrzadzili mimo iz starali sie zapewnic to co najpotrzebnejsze czyli jedzenie , spanie, edukacje. jednak jak wracaja do mnie obrazy z domu rodzinnego to pamietam ze nigdy nie moglam powiedziec tego co sadze na dany temat bo albo nie powinnam byla miec odmiennego zdania albo to co powiedzialam spotykało sie z ostra krytyką lub wyśmianiem. zawsze musialam postepowac tak jak oni chcieli. zabraniali mi kontaktu z rowiesnikami, nigdy tez nie moglam miec zadnej kolezanki, nigdy nie wolno mi bylo wychodzic z domu bo tata zawsze mawial ze "po co, włóczyć sie?", nigdy zadna kolezanka nawet ze szkoly nie mogal do mnie przyjsc bo rodzice sobie tego nie rzyczyli. z powodu lekkiej nadwagi (nie otyłości!) od mamy slyszalm ze wygladam jak sumo a potrafila pochwalic inne dziewczyny ze wygladaja jak modelki, ze maja figury. kiedy zaczelam sie odchudzac i po roku wyniszczajacej diety wyladowalam w szpitalu uslyszalam "ze co myslalas, modelką bedziesz?". rodzice negowali mnie na kazdym kroku. nie pozwalali rozwijac tego co mnie interesowalo. moja cheć uczestniczenia w kursie tanca ( a kocham tańczyć!!!!!) została zignorowana a ojciec powiedzial zebym zajeła sie nauka a nie bede latać po dyskotekach i tańczyć. zdana matura została skwitowana przez matke ze "nie ja pierwsza zdalam maturę" a studia ukonczone dyplomem magistra - "obronilas to obronilas, i tak bedziesz pracowac za 800 zł". zaznaczyc musze ze kiedy powiedzialam ze chce isc na studia to mi matka powiedziala ze skoro chce isc na studia to musze tez isc do pracy i na nie zapracowac bo ich jest nie stac. wiec studiowalam zaocznie, pracowalam fizycznie czasem po 14 godzin, uczylam sie nocami a jedną noc spędzialm na dworcu bo nie mialam autobusu by wrocic do domu i nie było nikogo kto moglby po mnie przyjechac i zabrac do domu. nawet rodziców. w koncu po moim wyjsciu za mąż matka skwitowała to zdaniem że "trafiło sie ślepej kurze ziarno"........
wiec chyba naprawde mnie skrzywdzili i chyba od nowa powinnam sie nauczyc zycia z drugim czlowiekiem. od nowa.nauczyc sie rozmawiac z ludźmi bez patrzenia w przeszlość i wyciagania pochopnych wnioskow ze "oni" to tacy sami jak moi rodzice
napisał/a: online8 2009-05-28 14:31
Czas dla siebie w związku to podstawa, bez tego stajemy się sobie obcy, gubimy się gdzieś w pogoni za czymś. Może spróbujcie jakoś tak zaplanować życie, by starczyło go też na Wasz związek? Nic nie wart najpiękniejszy dom, kiedy Was już nie będzie, w sensie szczęśliwego związku. Życzę powodzenia i wierzę, że Wam się uda!