czy jest tu jakis DDA?

napisał/a: katrina84 2007-09-25 22:20
Szukam takich osob,poniewaz sama jestem DDA i chetnie znimi porozmawiam,ciekawa jestem co nas łączy? Czy macie takie same watpliwosci i podobne mysli,leki itp. jesli jest tu ktos taki-odezwij sie.
napisał/a: dudek2 2007-09-26 08:39
Nie jestem DDA, ale mam bliski kontakt z taką osobą. Może będe mogła pomóc?
napisał/a: Ciarka 2007-09-26 12:20
Ja jestem DDA. Witam i chętnie pogadam
napisał/a: katrina84 2007-09-26 13:30
z tego ze jestem DDA zdalam sobie sprawe kiedy bylam nastolatka,pomimo tego ze od 15 roku zycia nie mieszkam z rodzicami,zawsze mnie to przesladowalo,zachowania typowe dla takich osob.np.ogromna podejrzliwosc w stosunku do partnera,brak zaufania i ciagłe szukanie we wszystkim drugiego dna,niska samoocena tez sie za tym kryla i do dzis kryje po czesci
napisał/a: katrina84 2007-09-26 13:31
czy ty również masz podobne problemy ze soba?dlugo szukalam zeby z kims o tym porozmawiac,ale nic z tego,malo kto rozumie takie osoby...
napisał/a: katrina84 2007-09-26 13:34
najdziwniejsze jest właśnie to,że to wynika z podświadomości i zdarzeń z dzieciństwa,o których czasami się nawet zapomina,bylam tez kilka razy u psychologa,pomoglo mi to na tyle, że przestałam na siebie patrzeć jak na brzydką, niemiła i wstrętną osobę,nauczyłam się lubić siebie,ale na którymś z kolei spotkaniu pani psycholog powiedziała mi np.że ja nie rozumiem co to znaczy kochać...byłam w dużym szoku,kiedy powiedziała mi że papuguję w dorosłym życiu zachowania i reakcje matki, z którą nigdy nie byłam jakoś zżyta...
napisał/a: katrina84 2007-09-26 13:37
tymczasem alkoholikiem jest ojciec a nie mama, a mimo to ja jestem bardziej zzyta z nim...to bardzo dziwne,z mamą nigdy nie odbieramy na tych samych falach,dogadujemy się, ale nie ma tej więzi między nami,z ojcem nie rozmawiam miesiącami,bo jest w swoim świecie a mimo to potrafimy sie porozumieć bez słów...a jak jest u ciebie?
napisał/a: annabella9 2007-09-26 20:17
Ja Tez Jestem Dda.
napisał/a: Ciarka 2007-09-26 20:43
Ja jestem drugim dzieckiem, więc przyjęłam nieco inna postawę, bo kolejne dzieciaki w alkoholowym związku mają różne "funkcje". Ja nie czuje wogole więzi z rodzicami, nie wybrałam sobie również na partnera życiowego alkoholika, natomiast...sama mam problemy z alkoholem, z nawiązywaniem bliskich relacji, a po wielu latach pozornie udanego związku, okazało się, że wybrałam partnera, który kontynuuje destrukcyjne dzieło moich rodziców ( w sensie negatywnego wpływu na moje poczucie wlasnej wartości) ale w zakamuflowanej formie. Dopiero terapi pomogła mi to zobaczyć. Od jakiegoś czasu pracuje nad budowaniem poczucia własnej wartości i ucze sie jak powinien wyglądać zdrowy związek, na czym polega miłość i bliskość...Och, dziewczyny, to temat rzeka!
napisał/a: dudek2 2007-09-27 11:48
Na zajęciach na studiach miałam troche zajęć poświęconych DDA, poza tym w Charakterach (magazyn psychologiczny) w jest mnóstwo na ten tamat.
Rzeczywiście, problemy które przeżywają DDA są specyficzne. Jednakże kiedy postarasz się je zrozumieć i wrócisz pamięcią do dzieciństwa po to, żeby stanąć z nimi tak naprawde twarzą w twarz i nie bedziesz wstydziła sie przyznać sama przed sobą, że przezywasz trudności; że właśnie CIEBIE one dotyczą, to jest olbrzymia szansa, że uda ci się to wszystko "konstruktywnie" przepracować i zaczniesz żyć "normalnie", że pozbędziesz się swego nazbyt ciężkiego bagażu...
napisał/a: Ciarka 2007-09-28 10:55
Taka praca nad sobą jest w ogóle bardzo ciekawym przeżyciem. Nie powiem, że nie boli,bo każdy rozwój w jakiś sposób jest okupiony cierpieniem, ale odkrywasz w sobie tyle nowych rzeczy, wyjaśniają ci się różne sprawy, których do tej pory nie rozumiałaś lub w ogóle nie widziałaś. Odkrywasz siebie z zupełnie innej strony. To naprawdę niesamowite przeżycie i zmienia cię w nieprawdopodobny sposób...
napisał/a: yasmin 2007-09-28 16:48
witajcie, cieszę się że Wasz znalazłam.Poradźcie i pomóżcie zrozumieć o co w tym chodzi. przegladałam strony dla dda.wiele rzeczy tam zamieszczonych dotyczy mnie i mojego meża ale... ani w moim domu ani w domu meża nie było problemu alkoholowego.za to ten problem przeżyła moja mama.dziadek gdy stacil praxę przez kilka lat pił a moja mama wsydziłasię tego.był jej jedynym oparciem, kochal ja.Jej mama a moja bacia była surowa,wymagająca nieczuła.dziadek przestal pic gdy ja się urodziłam.Moj teść też miał matke zimną surową zajętą sobą i taki tez byl moj teść ciągły nieobecny w domu- pracowal .Mojej teściowej ojciec pił i jej brat.a moj mąz do 14 roku życia mieszkal z nimi.Moi rodzice niby mnie bardzo kochali ale gdy potrzebowalam pomocy nie pomagali mi bo bez przerwy rozmawiali o sobie i swojej pracy.za to gdy ktos z dalszej rodziny potrzebowal pomocy lub obcy to pomagali.to samo robi moj mąż praca, brak czasu i pomaga wszystkim dookoła nie zastanawia się czy musi, czy przypadkiem ktos go nie wykorzystuje,za to zastanawia sie czy mnie pomóc.ani ja ani maz nie pijemy.kochamy sie ale w tych kwestiach dotyczących emocji czasami nie możemy sie dogadac poruszam sie jak w mroku i jakby w kółko nie znajdując rozwiązań.czy ktos ma podobnie, napiszcie