czy jest tu jakis DDA?

napisał/a: Ciarka 2007-09-28 17:41
Yasmin, problem przechodzi z pokolenia na pokolenie, niekoniecznie w formie alkoholizmu, może występować pod różnymi postaciami, niedojrzałości emocjonalnej, nieumiejętności wyrażania uczuć, zamrożenia uczuć, nałogowym unikaniu bliskości lub nałogowym kochaniu. To, jak już pisałam, temat-rzeka. Wasi rodzice byli DDa i skoro nie przerobili tego w formie terapii, to przeniesli problem na was, bo wyszli z toksycznego domu, sami byli więc toksycznymi rodzicami. To dość typowy objaw dla takich ludzi, że potrafią pomagać wszystkim naokoło, oprócz najbliższych. Równiez często sie zdarza, że na zawnątrz są ciepłymi, otwartymi ludźmi, a w domu dla najbliższych zimnymi, surowymi i niewyrozumiałymi rodzicami, mężami, matkami...
napisał/a: katrina84 2007-10-01 12:49
Cieszę się że ten wątek się rozwinął dzięki Wam:) Ja sama niezbyt często mogę tu zaglądać,gdyż nie mam dużo czasu,ale chętnie czytam wasze spostrzeżenia i doświadczenia.
Dla mnie najgorsza jest ta ciągła walka ze swoim charakterem,zachowaniami i wzorami które powtarzamy po rodzicach,pomimo tego,że nigdy nie chcieliśmy być tacy jak oni.Ja kiedy zaczęłam dorastać,wiecznie powtarzałam sobie że nigdy nie będę taka jak moja matka.Czyli maksymalnie znerwicowana,krzyk o byle co,wieczne narzekanie i klątwy na ojca,a tak naprawdę to zawsze ON był dla niej najważniejszy,nie dzieci.
Dopiero teraz to dostrzegamy z siostrą...mama zamiast odseparowac sie od niego,nie podawac reki,ciagle mu ułatwia to wszystko,płaci za niego długi(zamiast np.dać siostrze na czesne),kiedy jest w szpitalu,jeździ do niego,daje mu pieniądze.Ona nie chce się do tego przyznawać,ale wszyscy dookoła widzą,jak mama jest wpatrzona w ojca,chociaż on pije i żyje jak kawaler i ma zawsze wszystko gdzies.Kurczę,kompletnie nie rozumiem,czemu ona tak sie zachowuje???!!!Przeciez to zupelnie na opak!!! Pozdrawiam
napisał/a: Ciarka 2007-10-01 13:56
Katrina, jakbym widziała moją mamę. Ona niby coś tam kuma w kwestii współuzależnienia, ale to od całkiem niedawna i są to tylko strzępy wiedzy, i tak nie potrafi wprowadzić w swoje życie jakichś konkretnych zmian. A ja swoje dziecko traktuję tak, jak ona mnie. Usiłuję to zmienić, ale to ciężka praca, wbrew pozorom...
napisał/a: katrina84 2007-10-02 09:51
No właśnie Ciarko!Ja boję się mieć dziecko,boję się ze nie będę go kochać i traktować tak jak moja mama mnie i siostrę...czyli zimno...Mój mąż bardzo chciałby mieć dziecko,a ja? Mam w sobie ogromną blokadę psychiczną,chyba właśnie przez moich rodziców.Moja mama 3 razy wyprowadzała się od ojca i zawsze wracała.A nawet kiedyś niedawno jak z nią o tym roamawiałam i pytałam dlaczego do niego w końcu wróciła i skazała nas na to i siebie,to wiesz co ona mi odpowiedziała? Ze to nasza wina,moja i siostry bo ona robiła to dla nas...Okropnie się wtedy poczułam.
napisał/a: Ciarka 2007-10-02 20:23
Katrina, w ogóle mnie to nie dziwi. To typowe, ze nasze współuzależnione mamy robia to dla nas, żeby nam to potem do końca zycia wypominac i obdarzac nas mianem niewdzięczników :confused: A ty jesli nie chcesz unieszczęśliwić swojego przyszłego dziecka, to zanim go powołasz do życia, marsz na terapię dla DDA! Tylko to może ci pomóc!
napisał/a: yasmin 2007-10-04 13:52
napisal(a):

Do CIARKI - powiedz jak się ratować!Co mam zrobic jak przepracowac te trudne emocje gdy najbliższy człowiek- mąz mnie zostawił samą na cale dnie gdy byłam chora bo pracował do 21 a potem jechal do mamusi bo potrzebował by nagrała mu program z satelity i wrócił do domu po 22 ej i tak dzien za dniem.
Zal, i ból ktory czuję po takim potraktowaniu jest ogromny- nie wiem co z tymi uczuciami zrobic i jak dalej zyc z mężem ktory mowi ze kocha ale tak sie zachowuje
napisał/a: Ciarka 2007-10-05 14:43
Yasmin, znam to doskonale! Same sobie wybieramy takich mężów, bo podswiadomie robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby nie pozwolić sobie byc szczęśliwymi... Powtórzę to, co wyżej, JEDYNĄ POMOCĄ W TEJ SYTUACJI JEST ODPOWIEDNIA TERAPIA!!! Nie ma innej drogi, najprawdopodobniej nie uda ci się zmienić swojego męża, nie uda ci sie do niego dotrzeć, bo świadczy o tym wiele podobnych przypadków. To ty musisz nauczyć się albo z tym żyć, albo od tego odejść, rozgryźć problem, zobaczyć swojego męża w realny sposób, bo my DDA tego nie umiemy. Problem DDA jest cholernie trudny, cholernie złożony i nie poradzisz sobie z nim sama...
napisał/a: yasmin 2007-10-05 15:12
Ciarka - dziękuje.Jestem po terapi.trzy lata indywidualna i dwa grupowa. Poradzilam sobie z różnymi rzeczami, nie chcę sie rozstawać z mężem, ale zbyt późno bo po terapi zdałam sobie sprawe z problemu dda.Nie lubię się poddawać, czy uciekac jak tylko pojawiają się trudności.Mam waleczną nature ale nie radzę sobie z emocjami wywołanymi poczuciem krzywdy.zal ktory sie gromadzi jest tak wielki i nie znika prędko a to boli i boli. kiedys miałam serce na dłoni nie umiałam o siebie dbac za to o wszystkich dookoła.teraz juz to umiem ale rzeczywiście moj mąz jeszcze tego nie rozumie. on tez ma ztym problem a ja nie mam czasami juz siły.wiem ze mnie kocha ale ta nasza miłośc nie jest do konca zdrowa.tak wiem ze moge odejsc szukac zdrowego faceta ale czy ja jestem absolutnie zdrowa?czy jest ktos taki?nie wiem jak sobie radzic...
napisał/a: Ciarka 2007-10-05 15:43
Yasmin, ja jestem w bardzo podobnej sytuacji. Myślę, że to jest etap, na którym już nikt nie potrafi nam pomóc, ani psycholog, ani przyjaciółka... Musimy podjąć tę decyzję same...Zastanowić się, czy jesteśmy gotowe żyć samotnie, bo przecież niekoniecznie spotkamy jakiegoś księcia z bajki Ciekawe, czy tak jak ja cały czas zwlekasz z decyzją, podsycając w sobie nadzieję, że on się zmieni...Czy czekasz i czekasz i czekasz... A życie umyka...Nie wiem, czy warto, nie potrafię Ci na to udzielić odpowiedzi :( Przede wszystkim nasi partnerzy na pewno są osobami toksycznymi. Czy próbowałaś naklonić swojego męża do podjęcia terapii? Jeśli kocha i ma dobra wolę trwania w tym związku, to może spróbuje popracowac nad soba. Bo jego zachowanie niewątpliwie nie jest dojrzałe...
napisał/a: yasmin 2007-10-05 16:24
cholera mnie bierze bo po tym forum jakos inaczej sie chodzi.nie ma drugiej strony nie wiem jak mam przeczytac poprzednie wątki a jak przejść do kolejnych.nie mogę odnależć wątków
Ciara- mam wrazenie ze siedzę w błędnym kole.Tak liczę na to że tak jak ja zrozumiałam pewne rzeczy i zachowania to mój mąż też to zrozumie. Rozmawiamy o tym .zmiany są ale wolne. popełnie te same błędy po kilka razy i to jest wkurzające, ja szybciej wyciągam wnioski a święta też nie jestem.
napisał/a: Ciarka 2007-10-05 17:30
Ja juz przestaje powoli liczyc na to, ze on jest w stanie cokolwiek zrozumiec ale u nas to chyba bardziej skomplikowane bo juz jesteśmy "po przejścisch" ;)