czy tak wyglądają wieloletnie związki? nuda!
napisał/a:
poznaniak
2015-01-16 19:04
Cześć wszystkim. Mam problem. Albo nie mam problemu. Nie wiem właśnie, no ale do sedna.
Jesteśmy ze sobą 5lat (stuknęło w sylwestra) i jest... nudno.
I nie, nie chodzi tu o seks- bo tu jest dobrze. Chodzi o takie codzienne życie.
Nie mamy za bardzo o czym rozmawiać, bo mamy zupełnie różne zainteresowania. Ja z nią nie porozmawiam o fizyce czy nowo odkrytym gatunku śmiesznej rybki, a ona ze mną nie podyskutuje o polityce czy prawie podatkowym. Jedyne wspólne tematy mamy jak pójdziemy do kina, ale to też tylko jeśli film był ciekawy, inaczej trudno coś poruszyć.
w dodatku ja z założenia jestem małomówny, a ona gadułą, jednak wcale się nie udziela, bo nie ma o czym.
Kolejna kwestia to to, że po prostu ciągle siedzimy w domu (nie licząc pracy i okazjonalnego kina). Ja chciałbym pójść na wystawę, na noc muzeów, do palmiarni czy po prostu na spacer. Ona nie, woli siedzieć w domu.
Pochodzę z domu, gdzie wiedliśmy podobny tryb życia, więc ja potrafię żyć w takiej atmosferze, mimo (jak napisałem wyżej)- wolałbym porozmawiać o czymś ciekawym, czy gdzieś wyjść. Natomiast ona się zastanawia czy w ogóle do siebie pasujemy, bo jest nudno i nie powinno to tak wyglądać.
No więc jak to wygląda u was? Nuda, czy jednak potraficie ciekawie ze sobą żyć?
czy my jesteśmy beznadziejnym przypadkiem, czy to norma po tylu latach? (na początku było trochę lepiej)
Nie mamy wspólnych znajomych, bo i nie mamy jak ich poznać siedząc w domu. zwierzątko czy dziecko też nie wchodzi w grę :P
Jesteśmy ze sobą 5lat (stuknęło w sylwestra) i jest... nudno.
I nie, nie chodzi tu o seks- bo tu jest dobrze. Chodzi o takie codzienne życie.
Nie mamy za bardzo o czym rozmawiać, bo mamy zupełnie różne zainteresowania. Ja z nią nie porozmawiam o fizyce czy nowo odkrytym gatunku śmiesznej rybki, a ona ze mną nie podyskutuje o polityce czy prawie podatkowym. Jedyne wspólne tematy mamy jak pójdziemy do kina, ale to też tylko jeśli film był ciekawy, inaczej trudno coś poruszyć.
w dodatku ja z założenia jestem małomówny, a ona gadułą, jednak wcale się nie udziela, bo nie ma o czym.
Kolejna kwestia to to, że po prostu ciągle siedzimy w domu (nie licząc pracy i okazjonalnego kina). Ja chciałbym pójść na wystawę, na noc muzeów, do palmiarni czy po prostu na spacer. Ona nie, woli siedzieć w domu.
Pochodzę z domu, gdzie wiedliśmy podobny tryb życia, więc ja potrafię żyć w takiej atmosferze, mimo (jak napisałem wyżej)- wolałbym porozmawiać o czymś ciekawym, czy gdzieś wyjść. Natomiast ona się zastanawia czy w ogóle do siebie pasujemy, bo jest nudno i nie powinno to tak wyglądać.
No więc jak to wygląda u was? Nuda, czy jednak potraficie ciekawie ze sobą żyć?
czy my jesteśmy beznadziejnym przypadkiem, czy to norma po tylu latach? (na początku było trochę lepiej)
Nie mamy wspólnych znajomych, bo i nie mamy jak ich poznać siedząc w domu. zwierzątko czy dziecko też nie wchodzi w grę :P
napisał/a:
e-Lena
2015-01-16 19:18
Czymże jest te marne 5 lat, jeśli w perspektywie ma być całe życie? Jeżeli teraz się nudzicie ze sobą i ona (o zgrozo!) głośno zastanawia się czy to ma sens, to chyba sensu nie ma.
W sumie z treści Twojego posta wyczuwam podtekst o treści "nie chcę już tego ciągnąć, więc napiszcie, że nie warto w to brnąć", więc zapytam po prostu:
a) jak wasz związek wyglądał na początku,
b) ile macie lat i
c) czy jesteście swoimi pierwszymi partnerami.
W sumie z treści Twojego posta wyczuwam podtekst o treści "nie chcę już tego ciągnąć, więc napiszcie, że nie warto w to brnąć", więc zapytam po prostu:
a) jak wasz związek wyglądał na początku,
b) ile macie lat i
c) czy jesteście swoimi pierwszymi partnerami.
napisał/a:
poznaniak
2015-01-16 22:37
na początku więcej wychodziliśmy. a i przez samo 'docieranie się' było więcej debat na wszelakie tematy. teraz już tego nie ma...
mamy po 28 lat
moje poprzednie związki trwały max do pół roku, nigdy nie mieszkałem z partnerką.
ja jestem dla niej pierwszym poważnym związkiem, dlatego rozumiem że ona może kwestionować czy tak to powinno wyglądać. natomiast nie wiem czy słusznie.
mamy po 28 lat
moje poprzednie związki trwały max do pół roku, nigdy nie mieszkałem z partnerką.
ja jestem dla niej pierwszym poważnym związkiem, dlatego rozumiem że ona może kwestionować czy tak to powinno wyglądać. natomiast nie wiem czy słusznie.
napisał/a:
dr preszer
2015-01-17 01:34
To musisz zmienić zainteresowania bo jak na razie to spotkałem panienkę, która zagadywała mnie o prawie unijnym ale o podatkach i polityce jeszcze żadna nie próbowała :)
Probowałeś postawić ją przed faktem dokonanym ? Powiedzieć lasce aby się ubierała bo wchodzicie. Wtedy nie ma czasu na myślenie :). Trzeba tylko chcieć.
Nie dziwię się.
7 lat, wspólne narty, teatr, kino, opera, naprawy auta, rajdy po galeriach handlowych. Praktycznie 24h na dobę nie licząc pracy ale wtedy siedzimy na komunikatorze :). Jakoś nam się nie nudzi.
Po prostu nie pasujecie do siebie. Przerabiałem to w poprzednim związku.
Zdecydowanie tak nie powinno wyglądać. Nie po 5 latach. Może po 30 ale nie tak szybko.
napisał/a:
KokosowaNutka
2015-01-17 10:47
Poczatki byly fajne, bo jak to zwykle bywa, wystarczalo samo pozadanie i wzajemna fascynacja. Dopiero gdy hormony przestaly szalec i motylki z brzucha zniknely okazalo sie ile was tak naprawde laczy. Czyli niewiele. A to wg mnie jest podstawa do szczesliwego trwania zwiazku. Jesli nie macie wspolnych zainteresowan ani hobby, jesli nie umiecie byc dla siebie przyjaciolmi i nie potraficie, mimo uplywu lat, patrzec na siebie wzajemnie z fascynacja to niewiele z tego zwiazku bedzie. Zanudzicie sie na smierc. Jedyne co bedzie was laczyc to przywiazanie i strach przed samotnoscia.
Moj maz to moj kochanek, moj najlepszy i najwierniejszy przyjaciel, moj kumpel od wieczornych wyjsc, partner do dyskusj, kompan do wszelakich przedsiewziec, moja najlepsiejsza psiapsolka od plotek, kolega, z ktorym mozna narobic najwiekszych glupot i uciec z 'miejsca zbrodni' z histerycznym smiechem. Do tego gdy trzeba, potrafimy dac sobie wzajemnie wolnosc, powiedziec co nam nie odpowiada, poruszyc drazliwy temat bez obrazania sie, robienia wyrzutow, strojenia fochow.. a jestemy razem 2 lata dluzej niz Ty ze swoja partnerka.
Zastanow sie nad tym czy widzisz sens i przyszlosc dla waszego zwiazku. Wiele lat razem nie musi oznaczac nudy. Wrecz przeciwnie! Im dalej w las tym powinno byc bardziej intensywnie.
Moj maz to moj kochanek, moj najlepszy i najwierniejszy przyjaciel, moj kumpel od wieczornych wyjsc, partner do dyskusj, kompan do wszelakich przedsiewziec, moja najlepsiejsza psiapsolka od plotek, kolega, z ktorym mozna narobic najwiekszych glupot i uciec z 'miejsca zbrodni' z histerycznym smiechem. Do tego gdy trzeba, potrafimy dac sobie wzajemnie wolnosc, powiedziec co nam nie odpowiada, poruszyc drazliwy temat bez obrazania sie, robienia wyrzutow, strojenia fochow.. a jestemy razem 2 lata dluzej niz Ty ze swoja partnerka.
Zastanow sie nad tym czy widzisz sens i przyszlosc dla waszego zwiazku. Wiele lat razem nie musi oznaczac nudy. Wrecz przeciwnie! Im dalej w las tym powinno byc bardziej intensywnie.
napisał/a:
Rooda666
2015-01-17 11:44
KokosowaNutka,
napisał/a:
dr preszer
2015-01-17 14:37
Kokosowa, dopisz jeszcze, że wymiana partnerów :D. Koledze na pewno taka opcja bardzo się spodoba :)
napisał/a:
KokosowaNutka
2015-01-17 15:41
Bardzo rzadko odnosze sie do tej kontrowersyjnej czesci mojego zwiazku bo uwazam to za zbedne. Zazwyczaj to ktos wyskakuje z tymi informacjami i roztrzasa po raz setny ten temat jakby mialo to w ogole jakies znaczenie. Myslisz, ze ja nie pracuje nad soba, nad moim zwiazkiem? Ze moj maz tego nie robi? Ze nie mamy zadnych zasad? Ze jestesmy jakimis kosmitami, ktorzy nie rozumieja problemow normalnych ludzi? Ze nigdy nie dopada nas rutyna? Ze nie mamy nigdy zadnych trudnosci? Zauwaz, ze jesli komus cos doradzam to czesto mowie o takich uniwersalnych sprawach, ktore sobie kazdy moze dopasowac do wlasnego partnera i zwiazku.
Poza tym rownie dobrze moge teraz doczepic sie do Ciebie mowiac, ze co Ty mozesz wiedziec skoro kupujesz sobie 'milosc' swej wybranki i traktujesz ja jak gadzet, jak bajerancka komorke, ktora mozna wyrzucic jak sie zepsuje (Twoje slowa). Ale tak sobie ostatnio pomyslalam, ze jesli wam to obojgu pasuje to super, zycze szczescia. Kazdy niech sie skupi na sobie.
Poza tym rownie dobrze moge teraz doczepic sie do Ciebie mowiac, ze co Ty mozesz wiedziec skoro kupujesz sobie 'milosc' swej wybranki i traktujesz ja jak gadzet, jak bajerancka komorke, ktora mozna wyrzucic jak sie zepsuje (Twoje slowa). Ale tak sobie ostatnio pomyslalam, ze jesli wam to obojgu pasuje to super, zycze szczescia. Kazdy niech sie skupi na sobie.
napisał/a:
Rooda666
2015-01-17 16:00
dr preszer, nie odzywaj się, jeśli.nie masz nic mądrego do powiedzenia.
napisał/a:
dr preszer
2015-01-17 20:18
A co ma mądrość do doprecyzowania pewnego obrazu ? BTW. A jak u Ciebie się sprawy mają ? Nadal jest 2+1 ?
Przy jednym małym szczególe, przez swój pryzmat. A jeśli tak robisz to fajnie by było jakbyś pokazywała całość a nie ładny wycinek. Piszesz"
Nie wiem jak to interpretować. Dzisiaj jest Twoim kochankiem ? Wczoraj był kochankiem czy może jutro będzie ? Bo od początku małżeństwa chyba tych kochanków było więcej. Prawda? Co by nie było, nie rozliczam Cię. Jak dla mnie to możesz spać całą kompanią ale bądźmy konsekwentni. Ok ?
Oczywiście, że możesz :). Ja tam sobie z tego nic nie robię, bo wiem na czym stoję i gdzie jestem. Co do gadżetu to jak widać dość dobrze wybrałem bo już sporo czasu minęło a jeszcze się nie popsuł, ale jak to mówią, jak dbasz tak masz :)
napisał/a:
KokosowaNutka
2015-01-17 21:05
Ale co kogo to obchodzi i co to ma do rzeczy? Wazna jest w zwiazku rozmowa, szczerosc, zaangazowanie, czulosc, itp itd i to zawsze podkreslam i sa to sprawy uniwersalne. Nie wiem co niby wnosi do tematu ta jedna plaszczyzna mojego zwiazku. Poza tym i tak malo kto to rozumie. Tobie i kilku innym tluke od x czasu o co chodzi i dalej nic. Uslyszy taki jeden z drugim sformulowanie 'otwarty zwiazek' czy cos w ten desen i juz o matkobosko co to za diably jedne, tylko seksy im w glowie, w kroku ciagle swedzi, itp itd jakbysmy nic innego nie mieli do roboty tylko sie bzykac na prawo i lewo i demoralizowac biednych ludzi naokolo
Popatrz lepiej jakie Ty rady innym dajesz. W Twoim wypadku spojrzenie przez pryzmat Twojego zwiazku az bije po oczach. Zakochanym ludziom radzisz zeby sie wymieniali jak zepsute modele i traktowali jak dodatki do zycia. No prosze Cie.. Jak juz musisz koniecznie mnie sie czepiac to spojrz wczesniej na siebie.
Byl, jest i bedzie. Nie rozumiem co tutaj niezrozumialego.
Czemu nie doczepiles sie np do psiapsiolki od plotek? Z Twojego toku rozumowaniai wynika, ze moge miec tylko jedna..
Takze wiem na czym stoje i gdzie jestem. Niestety latwo mnie sprowokowac bo mam impulsywny charakter. Drazni mnie jak ktos nie rozumie 'oczywistych oczywistosci' i do tego ciagle odkopuje jeden i ten sam temat az do znudzenia.
napisał/a:
Rooda666
2015-01-17 21:27
to, że ten aspekt małżeństwa Kokosowej nie ma żadnego związku z tematem. Żadnego. A Ty jak zwykle go przywołujesz i prowokujesz.
tak, bez zmian :)
Jeżeli ktoś nie chce zrozumieć, to nie zrozumie.
Proponuję nie kontynuować tych personalnych przepychanek i nie robić OT'a.
tak, bez zmian :)
Jeżeli ktoś nie chce zrozumieć, to nie zrozumie.
Proponuję nie kontynuować tych personalnych przepychanek i nie robić OT'a.