Dlaczego mężczyźni niechętnie rozmawiają o uczuciach?

millka7
napisał/a: millka7 2008-09-23 19:56
Kobietki, jak to właściwie z tymi mężczyznami jest? Na początku znajomości raczej nie mają oni większych problemów z opowiadaniem o tym co czują i co ich trapi, ale z upływem czasu stają się coraz bardziej niechętni. Dlaczego tak ciężko namówić ich na rozmowę o uczuciach? Nawet jeśli coś w związku nie gra oni wolą milczeć, ani sami nie powiedzą o co im chodzi, ani nie interesuje ich co my czujemy. Po co komplikować sobie życie, wystarczy usiąść i szczerze porozmawiać. Przeważnie oczyszcza to atmosferę i przynajmniej każdy wie na czym stoi... Co to za związek bez prawdziwej, szczerej rozmowy?... Czy Wasi mężczyźni mają ten sam problem? Jaki ich namówić do wyrażania swoich uczuć i obaw oraz jak sprawić by interesowało ich co my czujemy?:confused:
napisał/a: enfantXterrible 2008-09-23 20:13
Może wybierasz sobie po prostu biernoagresywnych mężczyzn, skoro zamiast mówić o problemie, wolą go przemilczeć. Trudno jest z takimi osobami...
U mnie to raczej ja się męczę zanim wykrztuszę coś z siebie. Ale po chwili dopytywania o co chodzi najczęściej skrępowana zasłaniam ręką oczy i mówię, bo tak mi łatwiej ;P
napisał/a: jolkaXp 2008-09-23 20:17
cały problem w tym, że większość mi znanych facetów gadałaby o swoich uczuciach w nieskończoność....do zanudzenia na śmierć........
napisał/a: enfantXterrible 2008-09-23 20:21
heh, znam takich, ale mnie z kolei ciągnie do innych (na co baaardzo uważam), takich ze skłonnościami do uzależnień, zamkniętych w sobie, biernoagresywnych właśnie, chłopczyków w ciele mężczyzny i takich do zaopiekowania się nimi. Nie jest to zbyt dobry rys osobowości. To mężczyzna powinien opiekować się kobietą, a mnie trochę ciągnęło, żeby matkować, ale sobie wszystko przeanalizowałam :)
napisał/a: jolkaXp 2008-09-23 20:41
o rany....wróżę ci problemy w najbliższym czasie..............podobno, od tego jakiego mężczyznę kobieta wybierze zależy całe jej szczęście....no to jeśli ty na wstępie wiesz, że masz skłonności do "nieudaczników", to ja się już boję co będzie dalej
napisał/a: enfantXterrible 2008-09-23 23:44
mam nadzieję, że świadomość tych skłonności uda mi uniknąć problemów, choć ostatnio sytuacja u mnie zawikłana ;P
ale to wcale nie są nieudacznicy... zawsze nieprzeciętnie inteligentni i radzący sobie w życiu, ale za to trochę niegrzeczni ;)
napisał/a: tasiuncia 2008-09-24 12:58
Boze..jak ja sie ciesze ze moj maz jest zdeka powsciagliwy w okazywaniu uczuc!Mialam kiedys kogos kto byl tak wylewny w okazywaniu uczuc ze naprawde..za przeprooszeniem wszystkich urazonych...zygac mi sie chcialo!Wieczne deklaracje dozgonnej milosci,w kolko klepanie dziobem o wielkiej milosci...blleeeeeeeee
napisał/a: dragonXlady 2008-09-25 10:36
a prawda jest taka, ze babie ciezko dogodzic

jak ma faceta "zimnego jak stal", niewzruszonego, ktory w najdramatyczniejszej sytuacji stoi twardy i niewzruszony - to zle
jak ma faceta, ktory razem z nia placze na ckliwych romansidlach - to zle

ok, zartuje sobie bo tez bylam w relacji, gdzie facet w sytuacji gdy ja potrzebowalam wsparcia, rozklejal sie i plakal jak krokodyl i prawde mowiac mialam ochote go zabic...

ale z drugiej strony potrzebuje slyszec od slubnego jaka jestem piekna (nawet jesli dopiero co wstalam), chce widziec lzy w jego oczach kiedy idziemy na usg ogladac nasze malenstwo.

no i kto nam dogodzi??
napisał/a: magnolia25 2008-09-25 11:45
A ja tam jestem zadowolona. Wszystko u mnie ładnie stonowane. Bez zbędnego gadania :). A kiedy czuje, się że jest potrzebne wtedy je się stosuje :). Mam to szczęście, że już nie muszę wiele rozmawiać o uczuciach, bo wszystkie okazywane czuje :)
napisał/a: politaXczykiewiczowna 2008-09-25 13:04
tasiuncia napisal(a):Boze..jak ja sie ciesze ze moj maz jest zdeka powsciagliwy w okazywaniu uczuc!Mialam kiedys kogos kto byl tak wylewny w okazywaniu uczuc ze naprawde..za przeprooszeniem wszystkich urazonych...zygac mi sie chcialo!Wieczne deklaracje dozgonnej milosci,w kolko klepanie dziobem o wielkiej milosci...blleeeeeeeee





hahahahaha.... mam tak samo :D

kwestia dopasowania charakteru, ja lubie takich troche zamknietych w sobie mezczyzn, wole uslyszec slowo "kocham" rzadziej, ale wiem jak wielkie ma dla Niego znaczenie. Wiem ze jest to przemyslane, wywazone..

Wydaje mi sie, ze facet nie okazuje ze ma jakis problem, bo od nich generalnie spoleczenstwo wymaga takiej "twardosci charakteru", a jak sie rozklei to od razu stwierdzamy "eeee niemeski"
napisał/a: flower509 2008-10-18 01:08
Ja poznalam faceta,ktory jest zamkniety w sobie i nie umie mowic o uczuciach.Czasami go specjalnie obrazam zeby cos w koncu napomknal on milczy.Kurde szlag mnie trafi.Moze robi to specjalnie?
napisał/a: izabelle21 2008-10-18 05:55
U mnie w związku na początku znajomości było raczej tak, że to ja miałam (po wcześniejszym nie udanym byciu z kimś ) problem z otwozeniu swego serduszka :cool: i nie potrafiłam mówić o swoich uczuciach i emocjach... Ale to było jakieś przeszło 2lata temu...:rolleyes:a teraz nie mam z tym żadnego problemu...
Natomiast mój chłopak od samego początku mie miał kłopotu, żeby mówić mi o swych uczucach i zwierzał mi się. Gdy pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocham, a dodam, że było to niecałe dwa tygodnie od poznania wkurzyłam się na maksa :eek: bo nie normalne to było, dla mnie i nie do przyjęcia na tamtą chwilę.. Powiedziałam mu parę nie dokońca miłych słów , że nie normalne jest ,żeby po takim krótkim czasie wyznawać komuś miłość. Wyzwałam go od nieodpowiedzialnych facetów, tzw lekkoduchów, podrywaczy, którzy dużo mówią ( i to pewnie każdej) a mało robią pewnie.. Powiedziałam szczerze, że ja go nie kocham bo nie da się w kimś zakochać w takim czasie... że miłość od pierwszego wejrzenia nie wierzę i że nie da się kochać kogoś za wygląd (bo mego charakteru jeszcze nie znał) tylko za to kim się jest... dobrze, że z nim nie zrwałam bo pepełniłabym największy błąd w życiu...
Ale udało mu się podbić me zamknięte serduszko i zdobyć mnie , no i ....zdobywa mnie do dziś bo oboje jesteśmy zdania ,że nie sposób jest złapać króliczka lecz by go gonić:o a starać się należy w każdym wieku:p
Dziś minęły już przeszło2,5 roku i nadal jest cudnie i tak jak na początku. codziennie utwierdza mnie w przekonaniu (nie tylko mówi lecz też robi , że jestem tą jedyną, najkochańszą, najcudowniejszą istotką, jak on to mówi '' tą moją lepszą połóweczką'' która nadaje sens jego życiu.. :rolleyes:
Ja mam na imię Iza, za to śmiejemy się, że on zapomni kiedyś jak mam na imię bo po imieniu przez taki okres czasu nazwał mnie może z 6 razy.
Zawsze jest myszka, słoneczko, mordko, kropelko, aniołku, serduszko, pączku(wersja mniej optymistyczna). Większość naszych znajomych uważa nas za idealną parę i bardzo kochającą się. Wiadomo kłócimy się czasem ( przeważnie to ja krzyczę) jak w każdym związku czasem coś zgrzyta.. Ale to dobrze a jak kiedyś za długo było dobrze i wogóle się nie sprzeczaliśmy to nudy były straszne:) Najważniejsze jest to ,że chcemy ze sobą być i nie nudzimy się ze sobą i zawsze nieżle się dogadujemy!
Na razie jest dobrze a nawet bardzo , między nami.
Ae jeszcze nie mieszkamy ze sobą, zobaczymy jak to będzie wyglądało w ''praniu''