Gdy miłość wygasa...

napisał/a: sorrow 2008-08-18 17:08
W takim razie nie wiem co tu robisz w takim wątku o wygasającej miłości :). Powinnaś raczej poszukać w innych częściach tego forum tematu w rodzaju "Wątpliwości przed ślubem". Może ten byłby trafniejszy. Jedno jest pewne... musisz trochę wyciszyć tą panikę w swojej głowie, żeby móc jaśniej oceniać sytuację.
napisał/a: fafi 2008-08-18 17:19
Mogę powiedziec, że go kocham ( tak sądzę ), ale to już nie znaczy to samo, co kiedyś. Chcę mu dac szczęście, jak nikomu innemu na tym świecie. Ale boję się tego wszystkiego, boję sie powiedziec 'tak' nie czujac tego, co kiedyś ( chemii(?)), ale mam nadzieję, że do tego dojrzeję. Myślę o nim non stop, ale czegoś się boję.. Czy to miłośc.................

[ Dodano: 2008-08-18, 17:21 ]
Ja wiem, że ja majaczę. Zdaję sobie z tego sprawę....

[ Dodano: 2008-08-18, 17:23 ]
Pytanie tylko, jak wyciszyc tą panikę....
napisał/a: sorrow 2008-08-18 18:33
Tego, że nie jest tak samo nie ma się co obawiać :). Nigdy nie jest tak samo... wraz z upływem lat jeszcze wielokrotnie zmieni się podejście i odczuwanie miłości. Tylko od ciebie zależy, czy w momentach zmian zatrzymasz się wystraszona, że jest inaczej, czy też zaakceptujesz kolejny etap waszego związku.

Może powinnaś porozmawiać jednak ze swoim partnerem o obawach, które cię dręczą? Może jednak jest jeszcze coś co cię odsuwa od małżeństwa... nie wiem ile macie lat, ale ludzie młodzi często mają wątpliwości. Mam nadzieję, że umiecie rozmawiać szczerze ze sobą. Najlepiej jesli przedstawisz to właśnie jako obawy, a nie że czujesz wygasającą miłość. Masz prawo się bać i byc niepewna... w końcu to pierwszy raz (chyba) w twoim życiu nadeszła taka sytuacja, a nie da się ukryć, że małżeństwo to krok poważny.
napisał/a: fafi 2008-08-18 20:43
Rozmawialiśmy już o tym kilka razy, nawet krótko po zaręczynach. Było mu przykro, ale mówił, że zawsze mogę z nim o tym porozmawiac. Kiedyś już przechodziłam w tym związku coś identycznego, tylko, że wtedy nie byliśmy zaręczeni, po pewnym czasie minęło i odkryłam ta miłośc na nowo i byłam znowu ogromnie szczęśliwa. Może to kolejne etapy w związku. Jesteśmy razem 3 lata i mamy po 23 wiosny życia. Czasami, gdy patrzę na niego, wiem, że mogłabym oddac za niego życie, więc nie wiem, skąd w sercu ten lęk. Jestem taka dumna i czuję się wyjątkowa, że jesteśmy zaręczeni. Tym bardziej dlatego zastanawiam się, czego się boję. Tyle razem przeszliśmy. Jeśli nie z nim, to z nikim innym nie chcę byc szczęśliwa.

[ Dodano: 2008-08-18, 20:45 ]
Dzięki Sorrow, trochę poczułam się lepiej. Mam wiarę w to, że z czasem znów będę tak szczęślliwa w tym związku, jak kiedyś.
napisał/a: Jego_ja 2008-08-24 23:13
Kiedys przyjdzie taki czas ze rzeczy nie beda tak intrygujace jak na poczatku... i fizyczne i psychiczne. a taka ekscytacja to nie milosc tylko zauroczenie... milośc jest poważna i przemyslana... gdybytak nie bylo mieli bysmky jej tyle ze rozdzielilo by sie na kilku a miloscia dazrzy sie wyjatkowe osoby a nie przypadkowe!!! milośc niedogasa po tym jak chłopak chwilowo nie okazuje nam tyle zainteresowania co na poczatku... to chila przejsciowa miedzy zauroczeniem a milościa. tez kiedys tak nie myslałam ale ktos mi to wytlumaczyl:)
napisał/a: kaska230 2009-09-12 18:23
jestem z facetem 5 lat ostanio zareczylismy sie (wkoncu). jestesmy w tym samym wieku i powiem szczerze ze jego dojrzalosc i podejscie do wielu spraw totalnie mnie oslabia.czuje ze stoje w miejscu moj facet duzo mowi ladnie pieknie opowiada o slubie wspolnym zamieszkaniu ale tak naprawde nic nie robi.Nie raz mu mowilam ze bardzo mnie to boli ze nie rozumiem dlaczego tak mozolnie sie zabiera do tego wszystkiego a on mi odpowiada ze NIEWIE czemu tak ma.jego odpowiedz jest powalajaca! porazka! Przeprasza mnie za to i mowi ze sie postara zmienic a le cos ciezko to widze. Zawsze ja pierwsza robie krok np. ostatnio powiedzialm ze chce sie wkoncu wyprowadzic z domu i on sie zgadza ale wkurza mnie to ze nic nie wychodzi od niego!!Moja przyjaciolka definytywnie mowi ze jest za malo dojrzaly ze powinnam miec starszego! niewiem co mam robic? ale czuje ze milosc wygasa??mam dosc nie raz mysle o rozstaniu ale ciezko mi jednak 5 lat!! help me........
napisał/a: ~gość 2009-09-12 18:25
nie warto dla 5 lat marnowac calego zycia...
tak samo jak
nie warto z powodu chwilowego kryzysu zawalac 5 letniego zwiazku...
life is life, ty lepiej wiesz na czym stoisz niz my, po tym co tu napisalas...
ty lepiej wiesz, co bedzie dla ciebie lepsze. jesli czujesz ze nie da sie nic zmienic, jesli probowalas rozmow- nie wyszlo- to odejdz. nie patrz wstecz
napisał/a: mel1 2009-09-13 10:56
kaska230,
ludzie mają różne charaktery. Rozumiem, że denerwuje Cię, że inicjatywa we wszelkich sprawach zawsze musi wychodzić od Ciebie. Ale zastanów się - piszesz, że Ty podjęłaś decyzję o przeprowadzce, ale czy on Cię powstrzymuje? Wydaje mi się, że on chce tego wszystkiego co Ty, ale po prostu nie wychodzi to od niego. Widocznie taki już jest.

Musisz się tylko zastanowić - na ile Ci to przeszkadza? Czy ten brak inicjatywy na prawdę może być takim problemem, który doprowadzi do Waszego rozstania? Z jakichś powodów wytrwaliście razem 5 lat. Porozmawiaj z nim. Powiedz, że chciałabyś żeby czasami coś wychodziło od niego. Może daj mu jakieś zadanie? Żeby całkiem sam mógł się wykazać, sam podjął decyzję, coś załatwił?

Może inicjatywa nigdy nie wychodzi z jego strony, bo wie że Ty wszystko załatwisz lepiej, że Ty zawsze podejmujesz lepsze decyzje itp.! :)