Ja, On i Jego Zona

napisał/a: amarena 2009-04-25 11:13
Witam. To moj pierwszy post tutaj, ale nie mam komu tego wszystkiego powiedziec i zdecydowalam ze sprobuje tutaj. Ot historia jakich wiele. Spotkalam go 2 lata temu bylismy zwiazkiem na odleglosc przez rok a nastepny rok mieszkalismy razem. Na samym poczatku wspolnego mieszkania przyznal sie ze ma zone. O dziecku wiedzialam od dawna, ale mowil ze ona nie zyje a syn jest z rodzicami. Gdy sie dowiedzialam bylo mi ciezko myslec o zostawieniu go. Zostalam bo kocham (zapewne bede oceniana przez wielu jako naiwna). I na poczatku wciaz mi sie wydawalo ze odejdzie ode mnie do niej z powrotem i myslalm o tym ze nigdy bym nie chciala rozbic malzenstwa gdybym wiedziala od poczatku. Jednak on zanim sie mi przyznal do tego juz dlugo z nia nie mieszkal (to wiem na pewno mam dowod). Teraz zycie sie jeszcze bardziej pokomplikowalo, on zachorowal na raka i mimo ze jestem blisko niego to moge go widziec 2 razy w tygodniu bo jego zona i ojciec sa tam caly czas a o mnie nie wiedza. Zona wie tylko o naszym jednorazowym spotkaniu, zna moje imie i wie jak wygladam. Chcial jej powiedziec wszystko bo myslal ze umrze i nie chcial tego tak zostawiac, ale ona go zatrzymala i powiedziala ze porozmawiaja jak on wyzdrowieje. Moim problemem jest ze nagle stalam sie dla niego tylko kochanka (nie w sensie ze uprawiamy sex bo on jest powaznie chory i tylko lezy w szpitalu od jakiegos czasu). Kochanka w sensie ze ukrywam sie caly czas i on planuje mi wizyty w szpitalu i rzadko go moge widziec. Zona musi tam byc i podpisywac wszystko a poza tym on nie mialby dokad pojsc jak wyjdzie ze szpitala bo rodzice by sie od niego odwrocili gdyby sie dowiedzieli o mnie. Ja jestem 10 lat mlodsza od niego i nie moge mu zapewnic wszystkiego dopoki sam nie stanie na nogi. Z jednej strony wszystko rozumiem ze na razie nie chce sobie robic problemow ale skupic sie na wyzdrowieniu, ale ja tez mam uczucia i jestem tu specjalnie dla niego a wychodzi na to ze nie ma za bardzo teraz miejsca dla mnie w jego zyciu. Chcialam sie dowiedziec czy mam na co czekac gdy on wyzdrowieje to powiedzial ze chce byc ze mna ale nie jest tak latwo. Czuje ze z jednej strony jestem naiwna a z drugiej za bardzo kocham i jestem sklonna do wielu poswiecen. Czuje sie zraniona ze bedac przez 2 lata najwazniejsza osoba w jego zyciu stalam sie tylko milym dodatkiem, dodatkowym gosciem w szpitalu jak kolega z pracy wpadajacy z wizyta. Jeszcze jednym problemem jest to, ze moj chlopak nie moze sie rozwiesc, wierzcie lub nie pochodzi z kraju w ktorym nie ma rozwodow bo kosciol rzadzi krajem. Ciezko mi bardzo i boje sie ze ja bede dlugo czekac a w koncu nic z tego nie wyjdzie. Nawet gdy on wyjdzie ze szpitala to stwierdzil ze nie mozemy sie spotykac, chyba ze rozmawiac codzien na internecie. Nie chce robic problemow w rodzinie dopoki nie stanie na nogi. Sama nie wiem...
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-04-25 11:19
Jak dla mnie to facet robi sobie z ciebie ....... On chce byc z zona bo wie ze dla niego to ona jest jedyna, ona sie nim opiekuje i to jej pomocy oczekuje, a ciebie ma za nic. A ty naiwna jestes i wierzysz ze kiedys, on bedzie twoj..... A on tak na prawde nigdy nie zostawi zony i dziecka.....
napisał/a: Ankaaaa 2009-04-25 12:11
gdyby Twoj mezczyzna stanal w odpowiednim czasie na wysokosci zadania, to pewnie teraz sytuacja wygladalabym inaczej. skoro to odwlekal, to nie sadze, zebyscie jeszcze po jego chorobie mogli byc razem. niewazne, kocha Cie czy nie- zauwaz, jak, mimo wsyzsto, zwiazany jest z zona, jak ona jest mu oddana,sa przyjaciolmi i nie sadze, zeby po tym wszystkim byl w stanie ją ot tak zostawic. prawde mowiac uwazam, ze jego choroba moze ich tylko zblizyc i byc moze uda sie im odbudowac zwiazek.

gdyby Ciebie traktowal powaznie, to przez rok mieszkania z Toba z pewnoscia znalazlby odpowiedni moment, zeby powiedziec o Tobie rodzicom lub "bylej" zonie.ukrywal Cie tak dlugo -to jasne, ze swojego zwiazku z zona nie chcial ostatecznie przekreslac ( tak naprawde nie jest wazne, czy nie chcial , czy nie mogl- nie zrobil tego i tyle).

masz prawo czuc sie jak "kochanka", ale to nie jest tWoja wina- Twoj ukochany najpierw rozbudzil w Tobie uczucia, a dopiero potem powiedzial prawde.tak sie nie robi, bo zabral Ci tym samym wybor. ten mezczyzna nie jest raczej wart Twoich staran. postaraj sie jednak o nim zapomniec,niech on sobie ulozy zycie z zona - lub, jesli mu tak zle- niech odejdzie- ale nie czekaj na to.jestes na straconej pozycji, nawet, jezeli on cos do Ciebie czuje.
napisał/a: Frotka 2009-04-25 12:33
Zgadzam się z Ankaaaa. Wiem, że te słowa są dla Ciebie bolesne, ale niestety tak to wygląda. Masz prawo czuć się zraniona, postawiona w pozycji kochanki, odtracona. Bardzo mi przykro, trzymaj się.
napisał/a: amarena 2009-04-26 10:22
Dziekuje za odpowiedzi. Oczywiscie jest bolesne to co slysze, ale tego sie spodziewalam w zsadzie. Nie chce opuscic go w chorobie dlatego poczekam az wyzdrowieje.
napisał/a: niu_nia 2009-04-26 12:45
Nie obraź się , ale głupio robisz, że teraz tłumaczysz sobie, że jest chory to go nie zostawisz. Zaangażujesz się jeszcze bardziej a potem będzie jeszcze trudniej, bo będziesz miała poczucie, że przecież skoro go wspierałaś to on powinien być z Tobą.
Dziewczyny mówią prawdę, że on ma rodziców, żonę, dziecko. Ma rodzinę, która go wspiera a której częścią Ty nie jesteś, nie będziesz i nigdy nie byłaś.

I to wcale nie jest moim zdaniem wspaniałomyślność czy dobre serce, że nie zostawisz go w chorobie, to Twoja nadzieja, że jak zobaczy, że przy nim byłaś to będzie po tym wszystkim z Tobą.
Uczciwiej byłoby mu powiedzieć co czujesz i się pożegnać, życzyć mu jak najlepiej i zacząć swoje własne życie.

Mam nadzieję, że Ci się to uda.
napisał/a: amarena 2009-04-26 17:35
nie mam o co sie obrazac ;) jakbym chciala zeby mnie ktos tylko glaskal po glowie i nie mowil nic co moze mi nie pasowac to musialabym w bajce jakiejs zyc ;) z jednej strony tak, robie to tez dla siebie, to ze go nie zostawiam jeszcze, takie egoistyczne myslenie mimo ze o niego tez mi chodzi. Ciezko myslec rozumem gdy serce sie rwie... jednak trzeba tez byc realistami. No i tak jestem jak na hustawce. Dziekuje mimo wszystko za opinie :)
napisał/a: amarena 2009-05-02 08:57
wczoraj spotkalam faceta z ktorym znam sie jakis czas a wiem ze on chcialby byc ze mna, spedzilam z nim troche czasu rozmawiajac a potem on chcial mnie pocalowac. Nie zgodzilam sie. Jakos mimo ze moj chlopak ma zone i zapewne do niej wroci to nie umiem oszukiwac. Z jednej strony on mi sie podoba, ale sama nie wiem czy to ma sens. Czy robie sobie zludne nadzieje,ze moj chlopak jednak wybierze mnie? czy warto angazowac sie w inny zwiazek? jest mi ciezko bo nie wiem na czym stoje...
napisał/a: Frotka 2009-05-02 09:20
Rozumiem Twoje obawy. Tak naprawdę to nie Ty sama się odsuwasz od tego mężczyzny, lecz on sam Ciebie od siebie odsuwa. To nie Ty się oddalasz, lecz on Ciebie odtrąca. To, że powiedział Ci, że jak wyjdzie ze szpitala będziecie mogli rozmawiać tylko na gg też o czymś świadczy. Jest ogromne prawdopodobieństwo, że tak bardzo się teraz zbliżą z żoną do siebie, że już nie będzie potrafił od niej odejść.
Wiem, że Ci ciężko. Przez długi czas czułaś się jedyną kobietą w jego życiu,
a on nagle postawił Cię w roli kochanki, którą trzeba ukrywać przed światem. A czy przychodzac do szpitala i będąc obok niego wyczuwasz, że on się emocjonalnie oddala?
To zrozumiałe, że nie pozwoliłaś się pocałować innemu, skoro czułaś, że to nie byłby taki prawdziwy pocałunek... z myślą o tym którego całujesz, bez pioczucia winy, że kogoś ranisz. Dobrze by było, abyś wyzbyła sie poczucia winy i postarała się ułożyć sobie życie. Wiem, że szpital to nie miejsce na takie rozmowy, ale może powiedz mu na spokojnie jak się czujesz i jak on to widzi. Zapytaj go wprost czy planuje dalsze życie z żoną. Poproś o szczerość, masz prawo wiedzieć. Postaraj się rozmawiać spokojnie i bez emocji, bo jakby nie było jednak jest w szpitalu. Wszystko wskazuje na to, że wróci do żony. Albo na to, że już do niej wrócił. Może on sam nie do końca zdaje sobie sprawe czego teraz chce, ale jego zachowanie jednoznacznie na to wskazuje. Jesli chcsz wylać z siebie żal, możesz napisać do niego list i dać mu, gdy wyjdzie ze szpitala. Nie dziwię się, że czujesz się zraniona i odtrącona. Zrobisz tak jak uważasz i jak Ci dyktuje serce. Nie rób nic wbrew sobie.
napisał/a: amarena 2009-05-02 10:28
Dziekuje Ci. Wiesz juz przeprowadzilam z nim ta rozmowe. Powiedzialam ze chce wiedziec na czym stoje. I o to chodzi, ze powiedzial, ze jezeli odejde on zrozumie, ale i tak nie bedzie z nikim innym. Powiedzialam, ze nie chce odchodzic jezeli on chce byc ze mna, ale naprawde byc jako ze swoja kobieta, a nie kochanka. On powiedzial, ze chce byc tylko ze mna, ale musze mu dac czas poukladac jego zycie, bo ma niezalatwione sprawy z zona i musi z nia porozmawiac i rodzina sie musi o mnie dowiedziec a to bedzie najtrudniejsze. I mimo swego stanu pocalowal mnie goraco i przytulil. I wiem, ze to nie byl pocalunek bo mial ochote, gdyz w stanie jakim jest powiedzmy, ze nie moze hmm byc podniecony czy miec na cos takiego ochote bo dostaje na to jakis srodek, bo w jego stanie nie moze miec silnych emocji. Wiec pocalunek wydaje mi sie byl z milosci czy moze przywiazania. Nie wiem sama. Metlik w glowie. W kazdym razie spotykam sie z innymi, ale tylko zeby milo spedzic czas nie zamierzam nikomu do lozka wskakiwac, ale gdyby odszedl ode mnie to chce to jakos lzej zniesc wiedzac ze mam wokol ludzi, ktorzy sie mna interesuja.

I odpowiadajac na Twoje pytanie. Wlasnie nie czuje, ze sie oddala w szpitalu. Gdy przychodze chce miec mnie jak najblizej, chce zebym caly czas trzymala go za reke itd. Glaszcze mnie po plecach i przytula. I to wlasnie sprawia, ze jeszcze z nim jestem. Bo w jego oczach widze radosc gdy mnie widzi. Z tego co mowi to gdy zona przychodzi to albo rozmawiaja o ubezpieczeniu za szpital albo ona po prostu siedzi i nic nie mowi.
napisał/a: Frotka 2009-05-02 11:08
Amarena, wyobrażam sobie jak musi Ci teraz być ciężko. Wiem, że cierpisz.
To nie jest tak, że jeśli nie z Tobą to z nikim by nie był -byłby z żoną.
Im wcześniej wyjawi prawdę żonie i swojej rodzinie tym lepiej. Nie powinien się aż tak bardzo tego bać, skoro już tak długo nawet nie mieszkali ze sobą. Szkoda, że wcześniej tego nie zrobił, ale to jest częsty problem, że mężczyźni zwlekają tak długo, aż sytuacja się całkiem skomplikuje. Jak już powiedziała Ankaaaa -gdyby wcześniej stanął na wysokości zadania nie byłoby tego problemu. Jeśli chce być uczciwy to po wyjściu ze szpitala nie powinien jechać do domu żony, lecz do swojego. A już stwierdzenie, ze bedziecie mogli rozmawiać tylko na gg też jest nie na miejscu. Jak długo on chce Ciebie ukrywać? Aż nie wyzdrowieje? Jak dlugo jesteś w stanie znieść coś takiego? Być może gdyby powidział to teraz, jego żona nie chciałaby się nim zajmować po wyjściu ze szpitala, ale nie wierzę, że jego rodzice/rodzeństwo nie pomogli by mu, skoro to jest taka sytuacja, że oni i tak zyli w separacji. Napisałaś, ze nie jesteś w stanie zapewnić mu opieki po wyjsciu ze szpitala -dlaczego, co jest przeszkodą?
Na pewno on coś do Ciebie czuje, w końcu zanim trafił do szpitala był z Tobą. Ale teraz zachowuje się tak, że Ty schodzisz na dalszy plan. Nie dziwię się, że czujesz się zraniona i niepewna jutra.
Nie wiem czy to dobrze jeśli spotykasz się z kimś tylko po to, by lepiej znieść jego ewentualne odejście. Jeśli to jest jedyny powód, to tym samym jeszcze bardziej komplikujesz sytuacje i wciagasz w to jeszcze jedną osobę, która też przecież ma uczucia.
Jeśli on deklaruje, że chce być z Tobą, powinny za tym pójść jakieś zdecydowane działania z jego strony.
napisał/a: amarena 2009-05-02 12:48
Dziekuje. Wiec on bedac w szpitalu juz chcial zonie wszystko powiedziec- ona go zatrzymala. Powiedziala ze jak wyzdrowieje wtedy porozmawiaja o mnie. Mnie powiedzial ze i tak predzej czy pozniej bedzie musial z nia o tym porozmawiac. A ja nie moge mu zapewnic warunkow poniewaz sama mieszkam u rodziny dla ktorej pracuje. Nie mam wlasnego mieszkania a on tez wlasnego nie ma od niedawna jestesmy w obcym kraju i dopiero sie szykowalismy do wynajmu itd a ze tak sie stalo to dobrze ze nie wynajelismy bo nie dalabym rady za moja pensje go utrzymac takze problem jest ze nie ma dokad isc albo do niej albo do rodzicow.

Bardzo doceniam Twoje rady. Sa rozsadne i poparte argumentami.

aha i rodzina nie wiadomo jak sie zachowa bo oni nie maja pojecia ze oni zyja w separacji juz z rok. Ona jak i on ustalili ze nie powiedza bo wiedza ze dla rodziny byloby to dramatyczne. Rodzina jest w innym kraju wiec nie tak ciezko to ukryc.