Jak to poukładać?

napisał/a: ~gość 2009-10-30 15:24
asia30 napisal(a):
To,co teraz przeżywam,to nie miłość.Jakieś zauroczenie,zafascynowanie-może tak.Głównie chodzi chyba o wątek fizyczny połączony fascynacją drugiej osoby[z tym też jest problem między mną a mężem ]


Wiem o co chodzi i taka sytuacja znużenia mężem jest w miarę normalna w długich związkach. Ale to właśnie takie jest życie, ludzie bardzo często mylą miłośc z przyzwyczajeniem. To ulubione oręże zdrajców, pomaga im wmówic sobie że nie robią źle. To właśnie miłośc trzyma ludzi przy sobie latami, a mowa o tym, że to było przyzwyczajenie pojawia się wtedy, gdy pojawia się ktoś inny. Dlaczego? Bo wtedy się zauważa, że fajne są takie początki, te motylki, flirciki, coś nowego, hahaha hi hi hi. Tyle, że nie zauważa się na tym etapie, że właśnie rozwaliło się coś, co budowało się latami.

Twoja sytuacja jest trochę inna, wiem. Ale tak sobie pozwoliłem na mały galop myślowy.

napisal(a):To głupie,ale zależy mi na "tym drugim" i to bardzo.Na jego opinii o mnie.I boję się,że jeżeli do czegoś dojdzie to stracę jego szacunek..


Moja też tak miała, ja przestałem się liczyc, ważne były jego problemy, to, że jego ktoś skrzywdził w związku itd, szkoda jej go było, też twierdziła, że go bardzo lubi, że się polubili itd, jak mu mowila ze koniec kontaktu, to też go przepraszała, że lepiej będzie tak, mówiąc, żeby sobie myślał o niej co chce... Podobno się nie kontakował z nią, ona z nim też nie od tamtego czasu.

napisal(a):
Ale mam sumienie,i będę z tym musiała żyć...I to tylko dzięki temu nie wykorzystałam paru okazji do zdrady..


chylę czoła. Nie zniż się do tego poziomu i nie daj się pokusic. Nie bądź zdrajcą... Pozostań przy swoich zasadach i sumieniu.

napisal(a):Ale przez cały czas to ja się poświęcałam.Moje potrzeby były na drugim planie.Teraz tak egoistycznie chcę czegoś dla siebie.


znów jakbym słyszał moją moja też Asia, ale nie 30 tyle, że mojej ja poświęcałem wszystko, i gotowy byłem jej wszystko dac... Kasa zarobiona na wyjezdzie miala nam pomoc w nowej rzeczywistosci, jej studia, chcialem zeby miala spokoj, zeby sie nie martwila o nic, nie mogla na wiele liczyc od swojej rodziny...
A tu zonk miesiąc przed moim powrotem do kraju na stałe i wielka miłośc po 2 tygodniach nadmorskich szaleństw (tyle, że chyba nie bardzo odwzajemniona przez niego z tego co się zorientowałem)...

[ Dodano: 2009-10-30, 15:40 ]
Smutne napisal(a):Dlaczego jest tak że ci zdradzani muszą walczyć za wszelką cenę i nic nie robić dla siebie a zdradzający korzystają z życia a potem wracają wszystko pozornie się układa i życie płynie dalej aż do kolejnego razu.


to właśnie jeden z moich demonów, z którymi walczę jako zdradzony...

napisal(a):Ja mimo zastanowienia nad życiem myśle że trzeba wykorzystać to co nas uszczęśliwi i nie można też sie zapomnieć i wejsc w wir bo ciężko z niego wyjść później bez rany kogoś lub siebie


w tych sytuacjach zdradzania, te chwile szczęścia zawsze prowadzą do nieszczęścia

napisal(a):co do budowania życia na nowo z kochankiem nie radze za duzo osób ucierpi a po latach zacznie się zastanawianie czy było warto i wyjdzie ze nie


Są podobno tacy, którzy zdradą rozpoczęli nowy związek do końca dni, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę...
napisał/a: asia301 2009-10-30 16:22
Witam.Ja kocham męża,martwię się o niego,troszczę.Ale spójrz:mieliśmy rocznicę ślubu.Chciałam,żebyśmy mieli wieczór dla siebie.A mąż zaprosił właśnie tego"drugiego",bo znają się.I romantyzm szlag trafił.A tak wdedy chciałam zacząć coś na nowo...
Wiesz,co on mi daje?Poczucie własnej wartośći,to,że chce być ze mną,że jestem interesująca.Prowdzimy różne rozmowy.Potrafimy się zdrowo pokłócić
Wiesz,co mnie do tego popchnęło?Mąż twierdził,że go zdradzam.Były awantury,krzyki.A ja wtedy o tym nawet nie myślałam.I może też trochę tak na przekór.
Ten drugi ma wiele cech,których nienawidzę.Ale ma też takie,za które ma mój szacunek.To wszystko to jakieś błędne koło...
A gdyby co do czego,to i tak nie moglibyśmy być razem,Jesteśmy z innych światów...Więć,jak to skończyć?Może przyznać się do wszystkiego?
napisał/a: ~gość 2009-10-30 17:14
ciężka kwestia czyli...

Hm.
Na pewno nie ujawniaj nic, to tylko wprowadzi więcej zamętu i wtedy będziesz miała dopiero halo, teraz musisz sobie poradzic sama ze soba, a tak jeszcze dojdzie haja z mężem, awantury, nie potrzebujesz tego teraz, według mnie czas tu będzie najlepszym rozwiązaniem... Na spokojnie.

Jedyny sposób na efektywny koniec to konsekwencja w działaniu, kontakt z tym kochankiem to jak dostęp do narkotyku dla narkomana. Raz a dobrze, widzisz, że utrzymywanie relacji z nim ylko bardziej cie w nim rozkochuje i dojdzie do sytuacji, że pokochasz go i wtedy będziesz dopiero nieszczęśliwa, bo nic z tego nie będzie...
napisał/a: asia301 2009-10-30 17:26
Niby tak...
Jestem wierząca,poszłam do spowiedzi.Niby lżej.Przyznałam się przed sobą,że robię żle.Ale problem nie znikł.
Więc zaprzestać wszystkich kontaktów?Nie da się.Wygląda to tak,że i tak będziemy musieli się spotykać.Nie ma innego wyjścia.Na razie nie będziemy sie widywali,bo wjechał daleko.Ale potem pewnie będą telefony,maile.A gdy minie zima,będziemy musieli sie widywać.Obiecał kiedyś,że nic na siłe.Że to zależy ode mnie,jak będzie.Ale też do tego dążył.Więc może zaproponować powrót do poprzednich relacji i czekać na odzew?
Cholera,ja potrzebuję go,jako przyjaciela.Ale piszesz,że tak się nie da?
napisał/a: ~gość 2009-10-30 19:01
Jeśli Twoim celem jest nie dopuszczenie do tego, żeby cokolwiek się dalej rozwinęło z ''kochankiem'', to jedyny krok to całkowite powiedzenie jasno, że niestety, ale koniec kontaktów, jakichkolwiek...

Teraz najbardziej męczy Cię to, że wiesz, że z tego i tak nic nie będzie (że nie będziecie nigdy razem). Nie będziecie. Więc im szybciej nie będziecie razem, tym lepiej. Dalej się będziesz w nim zakochiwać, a później jak już rzeczywiście nic nie będzie, bo on powie kategorycznie NIE, ktoś się w końcu dowie o tym i wtedy lawina.

Musisz przyją to jako aksjomat - przyjazni miedzy kobeta a mezczyzna nie ma. Zawsze w takich relacjach jest to ''cos'', ten aspekt kobieta i mezczyzna.